» Relacje » Relacja: Polcon 2007

Relacja: Polcon 2007


wersja do druku

Rewelacji nie było...

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski
Ilustracje: Łukasz 'big_end' Laskowski

Relacja: Polcon 2007
Rewelacji nie było. A miały być. Polcon promowano od samego początku jako nową jakość i również od samego początku zderzał się on z bardzo ostrą krytyką ze strony środowisk fanowskich. Narzekano na wysoką cenę akredytacji, brak zniżek dla wszystkich tych, którzy normalnie je otrzymują, na "Warsiawkę"... Na wszystko. Użytkownicy internetowych serwisów z upodobaniem podgryzali organizatorów, ale pomimo kiepskiego startu, sytuacja zaczęła się prostować na parę miesięcy przed "godziną zero". Genialne zagrywki PR-owe koordynatora, szeroka kampania medialna i ciągłe "przypominanie o sobie" ściągnęły na konwent blisko dwa tysiące dwieście osób. Co ciekawe, większość z nich to bynajmniej nie stali bywalcy konwentów. Oznacza to, że organizatorom udało się zrealizować naczelne założenie – rozpropagować fantastykę i trafić do nowego odbiorcy.

Jednak bardziej doświadczeni konwentowicze mogli opuścić teren imprezy zdegustowani. Uczestnikom nocującym na terenie Polconu kazano płacić za zbiorowe sale noclegowe, gdzie miały na nich czekać polowe łóżka i ochroniarz pilnujący, aby nikt bez przepustki nie przechadzał się po noclegowniach. Na miejscu okazało się, że ci, którzy zapłacili, wyrzucili swoje pieniądze w błoto. Nie dość, że owych obiecanych polówek nie było prawie wcale (w dwóch dużych salach naliczyłem dwa łóżka), nie dość, że każdy mógł bez przepustki wejść do skrzydła noclegowego, to na dodatek obiecany ochroniarz nie raczył się pojawić. Tutaj organizatorzy otrzymują wielkiego minusa. Uczestników nie powinno się oszukiwać, albo chociaż po zajściu przeprosić za
dezinformację. Na dokładkę po konwencie kazano uczestnikom samodzielnie poskładać porozrzucane po noclegowniach materace i łóżka oraz posprzątać po co bardziej niechlujnych kolegach z sali. No i wyrzucono ich na korytarz z całym bagażem w niedzielę rano, choć przyjęło się, że sale noclegowe czynne są aż do zamknięcia ostatniego punktu programu imprezy lub przynajmniej do chwili, gdy wszyscy zdążą się spakować i wynieść.

Również przeniesienie konwentu ze standardowych szkół do hotelu nie każdemu było w smak. Jednym przypadło takie rozwiązanie do gustu – wreszcie można było powiedzieć o godnej lokalizacji dla tak wielkiej i prestiżowej imprezy. Z drugiej strony – w nowoczesnym i eleganckim hotelu prysł czar "undergroundowych" spotkań fanów. Ale taka jest cena postępu.

Konwentowy bufet okazał się farsą. Obiecywano przyjazne ceny i szeroki asortyment, które to miały zniechęcić uczestników do opuszczania hotelu na czas posiłków. Nie dość, że co bardziej lubiane dania (kiełbaski z grilla i kanapki) rozchodziły się na tyle szybko, że mało kto mógł ich zakosztować, to jeszcze ich ceny pozostawiały wiele do życzenia. Miały być przystępne, a okazało się, że niewielka pieczona kiełbaska kosztuje osiem złotych, a kanapka z szynką i zieleniną – pięć. Obu dań zaczynało brakować już wczesnym popołudniem. Co gorsza, nawet jeśli uczestnik zniechęcił się już do bufetowych cen, nie miał wielu alternatyw. Konwent odbywał się z dala od centrum Warszawy, stąd w pobliżu nie było prawie żadnych jadłodajni. Do najbliższego fast fooda trzeba było przejść lub przejechać autobusem prawie dwa kilometry. Pozostawał sklep spożywczy, ulokowany całkiem niedaleko, ale i tu organizatorzy zastrzegli na swojej stronie internetowej, że wnoszenie na teren hotelu jedzenia z zewnątrz wymyka się poza ramy hotelowej etykiety i patrzy się na to krzywo.

Pod punkty programu przygotowano wielkie sale, które wietrzono w każdej przerwie. Nie istniał więc odwieczny problem zaduchu na gromadzących większe liczby słuchaczy prelekcjach. Dodatkowo, sale były wyposażone w nagłośnienie i rzutniki, choć zabrakło wygodnych tablic szkolnych. Również przestrzeń games roomu nie pozostawiała wiele do życzenia – dla planszówek przeznaczono wielką salę, sąsiadującą z jeszcze większą halą dla bloku gier bitewnych. Tutaj również nie pojawiał się problem ścisku czy zaduchu.

Przejdźmy do programu imprezy, który prezentował się bardzo okazale. Pogrupowano go w dziewięć głównych bloków, do każdego z nich przyporządkowano odpowiednią salę. Poza tym odbyły się turnieje gier bitewnych, planszowych, zabawy z pneumatyczną bronią Air Soft Gun, LARPy oraz wiele innych atrakcji, które trudno wymienić. Każdy miłośnik fantastyki mógł w programie znaleźć coś dla siebie. Wielbiciele literatury mieli zapewnione spotkania z wieloma pisarzami, w tym zagranicznymi, i całą masę prelekcji. Fani komiksu mogli posłuchać o swoim hobby, spotkać się z wydawcami i autorami. Miłośnicy gier komputerowych otrzymali do dyspozycji bardzo przestronny play room, pełen nowoczesnych laptopów i sieciowych gier. Fani Star Wars mogli posłuchać o swojej ulubionej sadze filmowej (i nie tylko) oraz zrobić sobie zdjęcia z polskimi szturmowcami i rycerzami Jedi.

Ja natomiast skoncentrowałem się na bloku gier fabularnych. Odbyło się w jego ramach sporo punktów programu, w tym warsztatów, prezentacji czy paneli dyskusyjnych. Szczególnie godna odnotowania jest prelekcja Jacka 'vanderusa' Dworzyckiego "Ja chcę... strzelbę na słonie!", podczas której prelegent rozprawił się raz na zawsze z pomysłem wprowadzania do sesji Zewu Cthulhu jakiejkolwiek broni palnej. Poprowadzona z humorem, "wychowawcza" i wciągająca od pierwszej minuty. Również prelekcja z dyskusją dotycząca etyki w RPG przygotowana przez Joannę 'Ysabell' Filipczak i Marcina 'Ezechiela' Zaroda zasługuje na pochwałę, jako świetna pod kątem argumentacji lekcja faktycznie słusznego sposobu grania w RPG - takiego, w którym najważniejsza jest wspólna zabawa wszystkich grających.

Minus natomiast wędruje do Sylwestra 'ORTHa' Wróbla za nieudaną próbę prezentacji erpegowego uniwersum Warhammer 40K: Dark Heresy. Autor, nie wiedzieć czemu, poprowadził prelekcję o grze, o której nic nie wiadomo i mówił przez zaledwie piętnaście minut, po czym spotkanie zmieniło się w nudną nasiadówkę z luźną rozmową "słuchaczy" w tle. Nie robi się prelekcji o czymś, o czym niewiele wiadomo. Zawiodłem się.

Na niezbyt wysokim poziomie stały konkursy niezwiązane z konkretną wiedzą fantastyczną, takie jak kalambury czy konkurs muzyczny. W dużej mierze były one organizowane przez osoby, które nigdy wcześniej nie brały udziału w tego typu zabawach. Sam fakt, że podczas "pokazywanek" organizatorzy kazali sformować drużyny czteroosobowe (zamiast tradycyjnie trzyosobowych) budził zdziwienie. Na dodatek zaserwowano bardzo niewyważone pod względem trudności hasła, a konkurs prowadzono powolnie, nie można było w jego trakcie na bieżąco śledzić punktacji, a organizatorzy nie zawsze sądzili uczestników według tego samego regulaminu, który, nota bene, zmieniał się w trakcie zabawy. Konkurs muzyczny natomiast połączono z kalamburami, co okazało się zupełnym fiaskiem. Zwłaszcza, że drużyny dobierane były zupełnie losowo, co skutecznie uniemożliwiało zabawę w jakiekolwiek pokazywanie. Na dodatek, kiedy skończył się czas przeznaczony na ten konkurs, nagrody otrzymało uwaga... pierwsze osiem osób! Cóż za nietypowe rozwiązanie, któż by się spodziewał takiego finału!

Całe szczęście, że nagrody były wartościowe, więc czasem rekompensowały pokonkursowe zażenowanie. Zwycięzcy poszczególnych zabaw otrzymywali specjalne banknoty, które w konwentowym sklepie mogli wymieniać na nagrody rzeczowe. Te niestety już po pierwszym dniu zostały tak precyzyjnie przebrane z najlepszych pozycji, że trudno było znaleźć coś ciekawego. Może warto byłoby codziennie rano dokładać na półki parę interesujących rzeczy, aby niedzielni zwycięzcy też coś dla siebie wygrzebali?

Bardzo ciekawym zagraniem było wynagradzanie zwycięzców wolnych gier w games roomie. Co jakiś czas koordynator sali gier przechadzał się między stołami i oferował grającym konwentowe banknoty dla tego, kto wygra. W ten sposób, nie biorąc nawet udziału w konkursach, można było wygrać nagrody. Do tego w pokoju gier odbyło się kilka dużych turniejów, dzięki czemu koordynatorzy bloku planszówek dostają ode mnie dużego plusa za swoją pracę i świetne efekty. Szkoda tylko, że games room zamykano przed dwudziestą drugą. Na szczęście, pozostała możliwość wypożyczenia gier na noc.

Chociaż pomysł zbierania obsługantów już podczas konwentu, bez ich wcześniejszego przygotowania, wydawał mi się zupełną abstrakcją, o dziwo wypalił. Gżdacze, czyli ludzie odpowiedzialni za techniczno-logistyczne funkcjonowanie imprezy, byli zawsze na swoim miejscu i sprawili się świetnie. Podczas każdej prelekcji prowadzący miał pod ręką jednego z nich, który był w stanie pomóc w razie problemów, które mogły wystąpić. Szkoda, że członków obsługi nie odróżniono osobnym kolorem koszulek, bo łatwo było ich pomylić z ubranymi w tradycyjną czerwień organizatorami.

W trakcie konwentu odbyły się dwie oficjalne imprezy dla uczestników. Pierwsza, w Paradox Cafe i druga, w studenckim klubie Proxima. O ile ta pierwsza w opinii uczestników nie była strzałem w dziesiątkę, o tyle druga okazała się nim na pewno! Długie "balety" do rana okazały się fenomenalnym sposobem spędzenia ostatniej nocy Polconu.

Pomiędzy hotelem a akademikami i innymi punktami wyznaczanymi "na zamówienie" kursowały specjalne autobusy warszawskiego klubu miłośników komunikacji miejskiej. Zabawne, odrestaurowane "ogórki" same w sobie dostarczały sporych wrażeń. Organizatorzy zadbali też o to, żeby konwentowicze mogli przyjść na Polcon z dziećmi. Funkcjonowała specjalna sala z opieką i atrakcjami dla najmłodszych. Udało się też otworzyć niewielkie targi popkultury. Szkoda tylko, że poza zwyczajnym asortymentem konwentowych sklepików nie można tam było znaleźć zbyt wiele (a "popkultura" to pojęcie jednak dość szerokie).

Siląc się na obiektywizm, mogę stwierdzić, że była to dobra impreza. Z wieloma wpadkami, ale atrakcyjna i udana. Jednak znaczące uchybienia oraz okłamanie uczestników w kwestii sal sypialnych nie mogą przejść w tej relacji bez echa. Rewelacji i owej "nowej jakości" próżno było szukać na tegorocznym Polconie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 3.5 / 6

Komentarze


BAZYL
    :)
Ocena:
0
Jakość zwykle porównuje się w stosunku do ceny...

Polcon 2007, moim zdaniem, był konwentem dobrym i tylko dobrym.
10-09-2007 17:17
~Ostry

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Re: starlift

Nie wiem, może nie powinniśmy sie wypowiadać, bo nie jesteśmy obiektywni.

Ale relacja nie jest obiektywna. Autorowi nie podobały się noclegi na salach zbiorowych i ceny cateringu na miejscu imprezy. Pierwszą rzecz można było zorganizować lepiej. Druga sprawa od organizatorów była niezależna (chyba, żeby dopłacić do wyżywienia).

Mam natomiast wrażenie, że dwie sprawy ogólnobytowe rzuciły cień na całość imprezy. I nagle okazuje się, że było w ogóle niefajnie. Było overgroundowo. Orgowie dopuścili do prowadzenia konkursów ludzi niekompetentnych. Orgowie szukali gżdaczy dopiero na imprezie. Targi popkultury wyglądały jak pierwszy lepszy sklepik na każdym innym konwencie.

Okej, był to konwent inny niż większość dotychczasowych. Może tylko nas kręci, że Polcon w 2007 był największym konwentem w historii polskiego fandomu. Że - nie licząc historycznego 1976 r. - była to pierwsza impreza tej skali zrealizowana w całości salach konferencyjnych z prawdziwego zdarzenia. Że mimo różnych problemów udało się zrealizować prawie całośc programu. Widać - jeżeli chodzi o autora relacji, nie trafiliśmy w target, bo plusy (dostrzegane przez innych uczestników, nie tylko przez nas) nie przesłoniły minusów.

Dla mnie szczytem szczytów nie jest nawet ewidentna niechęć Beacona do konwencji imprezy. Szczytem jest ot, co:

"No i zapłaciłem za nic."

Wicie rozumicie, skoro nikt nie pilnował i MOŻNA było wejść i przenocować za darmochę - to facet uważa, że za przygotowanie mu miejsca do spania spokojnie mógł nie płacić. Sorry, ale dla mnie to jest przegięcie na maxa.
10-09-2007 17:26
Ausir
    @BAZYL
Ocena:
0
Ech, i znowu narzekania na cenę. Uważasz, że pomijając wszystko inne, zamiana obskurnej szkoły na hotel nie była warta różnicy w cenie?
10-09-2007 17:27
Ezechiel
    @Bazyl
Ocena:
0
@ BAZYL
A w ogóle, to recenzent jest takim samym uczestnikiem jak każdy inny uczestnik i skoro go coś uwierało, to ma obowiązek o tym napisać; zwłaszcza jeśli Organizatorzy nie potrafili na to nic poradzić, mimo wcześniejszych deklaracji.

Recenzent ma obowiązek sprawdzić co mają na ten temat do powiedzenia organizatorzy i inni konwentowicze. Recenzent, ze względu na rolę swojego głosu winien poznać temat i opinię wszystkich stron. Słowo dziennikarza ma większą wagę niż słowo uczestnika konwentu, dlatego dziennikarz winien pomyśleć ZANIM coś powie.

Dziwnym trafem im mniej dziennikarz pracował dla konwentu, tym łatwiej mu ferować wyroki. Ekstrapolując to rozumowanie - najlepsze relacje napiszą nieobecni.

A orgowie wiele z tych problemów byli w stanie rozwiązać (mapka do spożywczaka, kanadyjka na życzenie). Rozumiana przeze mnie etyka dziennikarska mówi mi "Orgowie włożyli pracę w konwent, ja włożę pracę w jego poznanie i analizę".

Nie rozumiem osób, które mają za złe autorowi ocenę konwentu. Za każdym razem gdy spotykam się z taka sytuacją, to zaczynam się zastanawiam czy ktoś broni piszącemu relację mieć własne zdanie?

Recenzent ma prawo do własnej oceny. Ja mam prawo stwierdzić, że zarówno relacja Twoja jak i Beacona są nierzetelne. Nie udało Wam się znaleźć równowagi pomiędzy wagami wad a zalet. Zabrakło Wam dociekliwości odnośnie warunków w innych salach, zabrakło wreszcie uczciwej oceny programu. Uważam, że zarówno Beacon jak i Bazyl zbyt wiele miejsca poświęcili sprawom dla mnie drugorzędnym.

W porównaniu z Falkonem, jako programowy, miałem miejsce do spania, profesjonalne ksero materiałów i pomoc orgów. Tegoroczny Polcon podobał mi się znacznie bardziej niż ConStar - lepszy program, lepsza atmosfera, lepsze miejsce.

W żadnej relacji nie widziałem uczciwej oceny PMMu, uwag dotyczących problemów z parkingiem, lub uwag dotyczących moderacji paneli. Liznęliście temat, znaleźliście kilka dziur, rzuciliście kilka bluzgów - redakcja Faktu czeka na rzetelne i profesjonalne artykuły.

Żaden z Was nie porównywał konwentu z innymi imprezami, ale z własnymi o nim marzeniami.

Polcon 2007, możecie twierdzić co chcecie, cudem nie był.

Jechałem na konwent. Dostałem znakomity konwent, bijący na głowę inne imprezy tego typu, na jakich byłem.

Jak będę chciał cudu to poszukam na Jasnej Górze.

Zastanówcie się - skoro Polcon 2007 był taki super i w ogóle miód, to jak byście w podobnej skali oceniali konwent z naprawdę tanim żarciem, śmietnikami, wieloma prysznicami i toaletami, bez kolejek, z dotrzymanymi obietnicami, lepszym programem, większą liczbą uczestników itp

Pokaż mi konwent spełniający Twoje warunki. Ja recenzuję porównując do innych konwentów, nie zaś w stosunku do moich marzeń. Wierzę, że recenzent nie powinien tylko wychwytywać wad, ale wskazywać przewagi danego konwentu nad innymi tego typu.

@ Beacon
Na miejscu okazało się, że ci, którzy zapłacili, wyrzucili swoje pieniądze w błoto.

Zapłacili za miejsce noclegowe w centrum stolicy Polski. Za wodę, prąd, sprzątanie i wynajem sali i materaców.

Schronisko PTTK czy PTSM kosztuje około 15 zł za noc.
10-09-2007 17:33
Ausir
   
Ocena:
0
Swoją drogą to jakoś dziwne jest dla mnie, że w relacji z Polconu można w ogóle nie wspomnieć o Nagrodzie im. Janusza A. Zajdla...
10-09-2007 17:37
~Jakub

Użytkownik niezarejestrowany
    @Bazyl
Ocena:
0
Porównuję jakość do ceny. Za czterdzieści złotych (płaciłem bowiem akredytację zbiorową, do tego w styczniu, by pomóc organizatorom) otrzymałem elegancki hotel z mnóstwem miejsca, torbę z gadżetami, świetnie zorganizowane mini-targi, darmowy transport do i z akademików, możliwość pracy na dobrym sprzęcie (kurka, na większości sal były rzutniki- jakaż to odmiana po tym, jak trzeba było czekać dwadzieścia minut, aż ktoś z orgów przyniesie i na miejscu skonfiguruje) miły tarasik do posiedzenia w gronie znajomych, przedszkole dla dzieciaków (Z tego nie udało mi się skorzystać, bo w tym roku jeszcze nie zdecydowałem się brać ze sobą dzieci, ale widziałem jak bawiły się inne i wyszło znakomicie), sale komputerowe, imponujący tak rozmiarami jak i ofertą games-room i cała masa zaproszonych gości z zachodu (dobranych dla miłośników różnych dziedzin fantastyki- od literatury, przez RPGi, malarstwo, po komiks). Pokaż mi proszę konwent oferujący podobne zestawienie cena- jakość. Tylko nie używaj proszę argumentu "sala zbiorowa" za darmo, bo ona nigdy nie jest za darmo, a raczej rozkłada się w koszta akredytacji. A tak jak za moje miejsce w akademiku nie płacił nikt prócz mnie, tak i ja nie mam zamiaru płacić za to, żeby jakaś maruda spała sobie za free w zbiorówce.
10-09-2007 17:44
Ausir
    @Jakub
Ocena:
0
Akurat zagranicznych gości od RPGów nie było, Phil Kelly jest od bitewniaków. :)
10-09-2007 17:49
~Jakub

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Fakt, masz rację, mój błąd. Zatem wstawmy sobie "przez bitewniaki" miast "przez RPGi" w mojej poprzedniej wypowiedzi i wszystko będzie pasowało :)
10-09-2007 17:54
BAZYL
    Heh...
Ocena:
0
@Ausir: Uważasz, że pomijając wszystko inne, zamiana obskurnej szkoły na hotel nie była warta różnicy w cenie?

Nie. Cena dwukrotnie wyższa za taką zmianę? Poza tym naprawdę rzadko konwenty sa w naprawdę obskurnych szkołach.

@Ezechiel: Recenzent ma obowiązek sprawdzić co mają na ten temat do powiedzenia organizatorzy i inni konwentowicze. Recenzent, ze względu na rolę swojego głosu winien poznać temat i opinię wszystkich stron.

Prawda. Ale zwróć uwagę, że tutaj Organizator jest zobowiązany do zapewnienia zabawy uczestnikowi. Na własne życzenie. Na wady które zostały wytknięte Polconowi Organizatorzy nie mają usprawiedliwienia - zasłaniają się dobrym programem i marmurami w holu - ja ich rozumiem, doceniam to, ale to nie umniejsza wad.

Rozumiana przeze mnie etyka dziennikarska mówi mi "Orgowie włożyli pracę w konwent, ja włożę pracę w jego poznanie i analizę".

Tak. A póki co widzę jak próbujesz usprawiedliwiać niedotrzymanie obietnic danych na stronie mapką do spożywczaka...

Ja mam prawo stwierdzić, że zarówno relacja Twoja jak i Beacona są nierzetelne. Nie udało Wam się znaleźć równowagi pomiędzy wagami wad a zalet.

Nie wiem jak traktowane są oceny na Polterze, ale powiem jak było w przypadku mojej relacji. Oceniamy w skali szkolnej, czyli ocena 6 jest zarezerwowana dla produktów wybitnych i ponadprzeciętnych. Więc połowa kształtuje się w okolicy 2,5. Zarówno u beacona (3,5), jak i u mnie (słaba 4, powiedzmy, ze jest to 4-) oceny są powyżej połowy co sugeruje przewagę zalet nad wadami. Tyle w kwestii równowagi.

Uważam, że zarówno Beacon jak i Bazyl zbyt wiele miejsca poświęcili sprawom dla mnie drugorzędnym.

I to, że Ciebie nie interesują sprawy noclegu i wyżywienia sugeruje, że my jesteśmy nierzetelni?

W żadnej relacji nie widziałem uczciwej oceny PMMu, uwag dotyczących problemów z parkingiem, lub uwag dotyczących moderacji paneli.

Jako sędzia PMM uznałem, że nie powinienem się o tym szerzej wypowiadać. Co do programu - pisałem - opinia ogólna z tego co mówili uczestnicy; uczestniczyłem w małej liczbie punktów ze względu na PMM właśnie. Zresztą program był liczony jako plus.

Żaden z Was nie porównywał konwentu z innymi imprezami, ale z własnymi o nim marzeniami.

Ja bym powiedział: nie porównywał konwentu z innymi imprezami, tylko rozliczał Orgów z obietnic...

Jechałem na konwent. Dostałem znakomity konwent, bijący na głowę inne imprezy tego typu, na jakich byłem.

A ja dostałem konwent dobry, ale nie rewelacyjny. Może byłem na innych konwentach niż Ty, ale nikt nie zarzuci mi, że byłem na niewielu, czy tylko w jednym miejscu. Poza tym nieraz organizowałem konwent więc wiem także nieco o mechanizmach wewnętrznych tego typu imprez.

Jak będę chciał cudu to poszukam na Jasnej Górze.

Nie ma to jak rzeczowe argumenty.

Pokaż mi konwent spełniający Twoje warunki.
Nie ma konwentu idealnego. Ale mogę wskazać Ci taki, gdzie orgowie wywiązali się ze wszystkich obietnic - na przykład z tanim konwentowym żarciem, gdzie kolejki za jedzeniem na miejscu były cały czas, a po konwencie uczestnicy się kłócili co było lepsze - pierogi czy inne zapiekanki :P

@Jakub: Pokaż mi proszę konwent oferujący podobne zestawienie cena- jakość.

Nic prostszego - zdecydowanie najlepszy w tym roku konwent: Pyrkon 2007 za 25 zł (w tym nocleg).
10-09-2007 18:05
~Jakub

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
>>Nic prostszego - zdecydowanie najlepszy w tym >>roku konwent: Pyrkon 2007 za 25 zł (w tym >>nocleg).

Nic bardziej bzdurnego (choć cenię sobie Pyrkon i dobrze go wspominam). Ale może poprzesz to jakimiś argumentami, co? Ja ci pokazałem co świadczyło o wielkości Polconu, a ty zbywasz mnie jednym zdaniem. Szczegóły, Bazylu, szczegóły.
10-09-2007 18:12
Deckard
   
Ocena:
0
Jakubie:

Kuszę kuszę, dobrych materiałów nigdy dość, tylko gdybyś był tak dobry - podeślij nam (pierwszy serwis nie ma opcji komentowania) :)


A propo PMM - jako redaktor działu gier fabularnych mogę powiedzieć, że niebawem zostanie opublikowana relacja z tegoż wydarzenia, wraz z uwagami, opiniami i kto wie czym jeszcze. Coming soon, PG 13 :)
10-09-2007 18:13
BAZYL
    Mam się powtarzać?
Ocena:
0
Chcesz szczegółów, to przeczytaj proszę jeszcze raz moją relację z Polconu: http://www.tawerna.rpg.pl/artykul. php?id_artykul=195
10-09-2007 18:15
~Jakub

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Bazyl

Raczej przeczytać uważnie co napisałem- prosiłem nie o twoją relację z Polconu, a raczej o zestawienie cena-zawartość Pyrkonu, podobnie jak ja zrobiłem to z Polconem.
10-09-2007 18:38
~Goro

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czytając ową "recenzję" mam nieodparte wrażenie, że piszący jest nowicjuszem w tej dziedzinie... I to nie tylko jeśli chodzi o robienie ale nawet uczestnictwo w konwentach. Z relacji najbardziej przebija się fakt, że polcon 2007 był DROGI, że mały był wybór FAJNYCH nagród i generalnie organizatorzy okłamali i okradli uczestników.

Człowieku! Jeśli nie stać Cię na pojechanie na konwent (nieważne dokąd) to na niego nie jedź - oszczędzisz sobie rozczarowania a innym czytania Twoich wypocin.

Jeśli uważasz, że zamiana wojskowego łóżka polowego na nowy materac to przestępstwo dowodzisz tylko, iż nie dość że nie byłeś w wojsku to jeszcze nigdy nie spałeś na wojskowej polówce po której człowiek niewprawiony (99% konwentowiczów) budzi się bardziej zmęczony niż się kładł...

Że żarcie za drogie? Owszem nawet dla mnie rodowitego warszawiaka ceny gromady były wysokie, dlatego jako szef ochrony polconu lojalnie odwracałem głowę kiedy ludzie wnosili pizzę i zakupy ze spożywczaka... Ba... Sama gromada podawała nr tel do pizzerii. Tak więc Twoja relacja co do wyżywienia jest delikatnie przesadzona.

Nie masz najmniejszego pojęcia (jak i większość konwentowiczów) ile 90 orgów musiało harować aby 99,8% punktów programu odbyło się bez zakłóceń. Nie wiesz i wiedzieć nie powinieneś bo "krew, pot i łzy" są dla organizacji a nie dla uczestników. Twoja "recenzja" strasznie krzywdzi tych ludzi, którzy oddali sporo "życia" aby ta impreza mogła zaistnieć. Na całe szczęście Twój głos ma wielką kontrę w osobie ludzi którzy na konwentach zęby zjedli, którzy tworzyli fandom i cony kiedy Ty stawiałeś babki w piaskownicy... I Ci ludzie byli pod ogromnym wrażeniem i to chyba najlepsza recenzja tej imprezy.
10-09-2007 18:39
Ausir
   
Ocena:
0
Dodam jeszcze, że z tego, co słyszałem, Tadowi Williamsowi i Chrisowi Achilleosowi konwent spodobał się na tyle, że zamierzają zjawić się również za rok w Zielonej Górze - z czego Williams z rodziną :).
10-09-2007 18:42
~Jakub

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Aha, byłbym zapomniał, ale Goro mi uzmysłowił jeszcze jedną rzecz. Mimo takiej ilości punktów programu liczba zmian i poprawek była znikoma. To dopiero świadczy pozytywnie o konwencie.
10-09-2007 18:52
BAZYL
    @Jakub
Ocena:
0
Chodzi mi o to, że nie zgadzam się z Twoim punktem widzenia, bo mam inny punkt siedzenia. Nie chcę bawić się w krytykanctwo, ale nie każdego stać na przedpłatę i nie każdy ma możliwość przyjazdu zbiorowego. Dla Ciebie Polcon to koszt 40zł, dla mnie 65 - różnica, to wejście na Pyrkon, który różni się rozmachem organizacji i ilością sponsorów, ale z pewnością nie ustępuje organizacją czy ilością zabawy dla uczestników Polconowi.

Doceniam to, że się dobrze bawiłeś i jesteś pod wrażeniem - chwała Orgom za to. Ale oprócz takich jak Ty na konwencie było wielu takich jak ja.
10-09-2007 19:04
JoAnna
    e....
Ocena:
0
Po pierwsze, plusy.
1. Toalety.
2. Klimatyzacja w salach. One nie były wietrzone, one były klimatyzowane. Co skutecznie niwelowało zapach konwentu.
3. Taras. Pomysł genialny. Spędziłam na nim więcej czasu, niż na prelekcjach.
4. Program. Co prawda większość tego, co mnie interesuje, już słyszałam, ale nawet gdybym się bardzo starała, nie udałoby mi się nudzić.
5. Lokalizacja w hotelu (patrz punkt pierwszy i drugi). Centrum konferencyjne ma swoje zalety.
Po drugie, minusy.
1. Lokalizacja w hotelu. Na zadupiu Warszawy. I wszystkie wiążące się z tym niedogodności, jak np jeden spożywczak w okolicy. Co prowadzi nas do punktu:
2. Catering. Mało, drogo. W sobotę po 1800 kolejka była kolosalna - tak kolosalna, że sterroryzowałam zmotoryzowaną przyjaciółkę i zjadłam wreszcie duży i ciepły posiłek w Galerii Mokotów. Za cenę niewiele wyższą, niż karkóweczka z bułeczką. Kiedy wróciłyśmy, kolejka nadal była kolosalna. I nie obchodzi mnie argumentacja, że to "warszawskie ceny", bo konwent jest ogólnopolski i przeznaczony nie dla warszawskiej klasy średniej, tylko dla młodzieży. Poza tym w Wawie są miejsca, gdzie za 12 PLN dostaje się porządne żarcie (Co Tu na Nowym Świecie, by wymienić choć jedno).
3. Rozminięcie się obietnic orgów z rzeczywistością. Mnie szczególnie rozbawiła akcja "Jestem fanem - nie biorę". Jak Boginię kocham, zamierzałam, zgodnie z postulatami Szamana, oddać swój przydział gadżetów dla prelegenta na biedne dzieci (niestety, nie było zniżek w akredytacji, nie mogłam zafundować komuś wejścia). Ale byłoby mi bardzo wstyd dawać komukolwiek Pandę Antywirusa. 2006. Starlift wie, o co chodzi, bo dyskutowałam o tym na blogu Szamana. Generalnie pozostał mi bardzo duży niesmak, bo trzeba było po prostu nie dawać prelegentom nic, zadowoliliby się sławą mołojecką, cytując Pewuca i byłoby cacy. A tak - no cóż.


Ogólnie rzecz biorąc, to JEST nowa jakość i ja bym sobie życzyła tylko takiego zaplecza sanitarnego, na przykład. Jednak były też niedociągnięcia - i nie ma się co obrażać na tych, którzy te niedociągnięcia wytykają, bo tak de facto na przykładzie organizacji Polconu 2007 uczą się wszyscy, którzy będą w Polsce konwenty organizować.

Aha - na moich dwóch punktach programu nie było Pomocnego Gżdacza.
10-09-2007 19:16
starlift
    Re:
Ocena:
0
Serio, Bazyl, jesli jedziesz na konwent dla taniego zarcia i noclegu to pal Cie licho. Ja uwielbiam dobrze sie wyspac (i spalem w akademiku) i dobrze zjesc. Na jedzenie dobre nie mialem kasy - zylem na chinczyku i bulkach za 5 zyla + szaszylki bez miesa. Dla mnie na konwencie istotne sa ROZRYWKI. Jesli sie nudziles i nie miales co robic, a odwiedziles z 90% atrakcji to place Ci za przyszly Polcon. Mowie powaznie. Dwa slowa, uczciwe "nudzilem sie" i wchodzisz na Polcon w Zielonej za friko.

Nikt z nas nie mowi, ze nie bylo problemow, zdajemy sobie sprawe z niedociagniec i wad konwentu. Ale nie wmawiaj mi, ze za 25 zlotych masz na Pyrkonie (na ktory sie wybieram z racji doskonalych opinii) polowe tego co na Polconie. To jest smieszne po prostu i w sumie mnie zatyka.

Nie chce, byscie uznali Polcon za przelomowy, prosze tylko o uczciwa ocene. Moze sie ktos pokusi, wypisze rzeczy niespotyke nigdzie indziej, takie zroganizowane ponad poziom, takie ponizej poziomu i totalne wpadki. A potem prosze obok postawic inny konwent. Porownamy, ocenimy.

Aha i w Wawie za 15 zlotych nie ma niestety spania. Nawet zima. A mowimy o przelomie sierpnia i wrzesnia. Sam nocleg 3 dni za 15 zlotych (czy nawet 65) to marzenie. Takze moje, bo spanie w Warszawie juz nie raz mnie zrujnowalo.

Obietnice orgow. Rozliczanie? Czy my dzialamy w tym samym srodowisku?

Sumujac, prosze o uczciwosc.

Ostry, wiem, ze zasadniczo nasze wypowiedzi sa skrajnie nieobiektywne. Ale ciezko milczec w takiej sytuacji.

Aha. Recenzje, ktore sie pojawiaja pisane sa przez osoby wlasciwie z jednej grupy zainteresowanych. Mnie w tej chwili interesujac bledy, o ktorych wspominal PWC, Jakub i pare innych osob, a ktorych jeszcze nie poznalem. To dla mnie wazne.

O jedzeniu i jego kosztach oraz noclegach juz wiem wszystko.

Nie przeczytalem natomiast ani jednej wzmianki o trzech przedstawieniach teatralnych, pokazach wiedzmina (fajna gra bedzie, czy nie) i gwiazd w czerni (nie bylo mnie, dowiem sie, jak film sie zapowiada?). Nie wiem czy Baginski dostanie kase na animowanego Wiedzmina z USA. Nie przeczytam tutaj na przyklad, ze na gali zamkniecia i wreczenia Zajdli bylo z 1000 osob. Nie dowiem sie nawet ze na dupnych targach byly takie znizki, ze mialem lzy w oczach, bo nie mialem kasy na wszystko.

Nawet o Jezu zdaje sie nie przeczytalem, ani o kumulacji dzialajacych osobno fandomow, jak mangowy, komiksowy, starwarsowy, erpegowy czy literacki. Dzieki temu widzialem tyle znajomych twarzy, co nigdzie indziej. Nie, po co o tym pisac. Zarcie bylo drogie przeciez.

Jakubie, a co do knajp to ja doskonale dawalem sobie rade. Trzy fantastyczne imprezy, ze wspanialymi ludzmi. Pogadalem, wytanczylem sie i co tylko dusza zapragnie. Do knajp moze i bylo daleko, ale jakos mnie to nie przeszkadzalo. :P

Jak rozliczacie z obietnic to robcie to uczciwie. I zestawiajce te impreze z innymi. Jak Mazi, zestawil Polcon z imprezami w USA, a Wy? Z czym?

Z zarciem i spaniem?

I co do kosztow - byly znane od 2 lat. Mialy zreszta rosnac. Tylko pare osob wie, jak ciezko bylo utrzymywac wejsciowki w tej cenie az do otwarcia konwentu. Obiecalismy podniesienie cen, nie podnieslismy. Rozliczcie nas z tego.
10-09-2007 19:19
~Jakub

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Bazyl- nie próbuj robić podziału na biednych i bogatych. Ja wyraźnie napisałem, że przygotowywałem się do tego konwentu pod względem finansowym oszczędzając jakiś czas (dokładnie rok, by nie obciążać codziennych wydatków rodziny). Co do kosztów Polconu to liczymy akredytację za którą mogłeś zapłacić max 50 zł, bo to była najwyższa cena z możliwych. Propozycja noclegowa to osobna rzecz i piszę to po raz kolejny- dobrze, że kosztowały one ciebie a nie cały konwent, bo niby z jakiej paki mieli za sale zbiorowe płacić ci, którzy z nich nie korzystali? Nie nakłaniałem cię do płacenia za mój akademik, więc ty nie zmuszaj innych do płacenia za twoją zbiorową (niestety większość konwentów w Polsce podejmuje tę decyzję z góry, na starcie wliczając salę w koszta- stąd gratis).

A płaci się właśnie za rozmach organizacji, miejsce i przepych. Zabawa na każdym konwencie jest akurat darmowa. No chyba, że podejmujesz się wyceny wspomnianej zabawy.

I mylisz się, każdego stać na przedpłatę, bo jest tańsza niż akredytacja na wejściu. Większość zwyczajnie jednak podchodzi do tego na zasadzie "co będę teraz wydawał kasę? Wydam sobie w dniu imprezy". I w ten sposób powstają większe kolejki przy akredytacji, bo ludzie na wejściu wypełniają kwestionariusze, w ten sposób rosną wydatki w samym sierpniu (bo idę o zakład, że nikt z narzekających nie odkładał jakoś szczególnie pieniędzy wcześniej). Co do wyjazdów zbiorowych, to zdziwiłbyś się ile było możliwości nawet na forach czy serwisach. Wystarczyło się zainteresować.



10-09-2007 19:22

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.