» Relacje » Relacja: Polcon 2007

Relacja: Polcon 2007


wersja do druku

Rewelacji nie było...

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski
Ilustracje: Łukasz 'big_end' Laskowski

Relacja: Polcon 2007
Rewelacji nie było. A miały być. Polcon promowano od samego początku jako nową jakość i również od samego początku zderzał się on z bardzo ostrą krytyką ze strony środowisk fanowskich. Narzekano na wysoką cenę akredytacji, brak zniżek dla wszystkich tych, którzy normalnie je otrzymują, na "Warsiawkę"... Na wszystko. Użytkownicy internetowych serwisów z upodobaniem podgryzali organizatorów, ale pomimo kiepskiego startu, sytuacja zaczęła się prostować na parę miesięcy przed "godziną zero". Genialne zagrywki PR-owe koordynatora, szeroka kampania medialna i ciągłe "przypominanie o sobie" ściągnęły na konwent blisko dwa tysiące dwieście osób. Co ciekawe, większość z nich to bynajmniej nie stali bywalcy konwentów. Oznacza to, że organizatorom udało się zrealizować naczelne założenie – rozpropagować fantastykę i trafić do nowego odbiorcy.

Jednak bardziej doświadczeni konwentowicze mogli opuścić teren imprezy zdegustowani. Uczestnikom nocującym na terenie Polconu kazano płacić za zbiorowe sale noclegowe, gdzie miały na nich czekać polowe łóżka i ochroniarz pilnujący, aby nikt bez przepustki nie przechadzał się po noclegowniach. Na miejscu okazało się, że ci, którzy zapłacili, wyrzucili swoje pieniądze w błoto. Nie dość, że owych obiecanych polówek nie było prawie wcale (w dwóch dużych salach naliczyłem dwa łóżka), nie dość, że każdy mógł bez przepustki wejść do skrzydła noclegowego, to na dodatek obiecany ochroniarz nie raczył się pojawić. Tutaj organizatorzy otrzymują wielkiego minusa. Uczestników nie powinno się oszukiwać, albo chociaż po zajściu przeprosić za
dezinformację. Na dokładkę po konwencie kazano uczestnikom samodzielnie poskładać porozrzucane po noclegowniach materace i łóżka oraz posprzątać po co bardziej niechlujnych kolegach z sali. No i wyrzucono ich na korytarz z całym bagażem w niedzielę rano, choć przyjęło się, że sale noclegowe czynne są aż do zamknięcia ostatniego punktu programu imprezy lub przynajmniej do chwili, gdy wszyscy zdążą się spakować i wynieść.

Również przeniesienie konwentu ze standardowych szkół do hotelu nie każdemu było w smak. Jednym przypadło takie rozwiązanie do gustu – wreszcie można było powiedzieć o godnej lokalizacji dla tak wielkiej i prestiżowej imprezy. Z drugiej strony – w nowoczesnym i eleganckim hotelu prysł czar "undergroundowych" spotkań fanów. Ale taka jest cena postępu.

Konwentowy bufet okazał się farsą. Obiecywano przyjazne ceny i szeroki asortyment, które to miały zniechęcić uczestników do opuszczania hotelu na czas posiłków. Nie dość, że co bardziej lubiane dania (kiełbaski z grilla i kanapki) rozchodziły się na tyle szybko, że mało kto mógł ich zakosztować, to jeszcze ich ceny pozostawiały wiele do życzenia. Miały być przystępne, a okazało się, że niewielka pieczona kiełbaska kosztuje osiem złotych, a kanapka z szynką i zieleniną – pięć. Obu dań zaczynało brakować już wczesnym popołudniem. Co gorsza, nawet jeśli uczestnik zniechęcił się już do bufetowych cen, nie miał wielu alternatyw. Konwent odbywał się z dala od centrum Warszawy, stąd w pobliżu nie było prawie żadnych jadłodajni. Do najbliższego fast fooda trzeba było przejść lub przejechać autobusem prawie dwa kilometry. Pozostawał sklep spożywczy, ulokowany całkiem niedaleko, ale i tu organizatorzy zastrzegli na swojej stronie internetowej, że wnoszenie na teren hotelu jedzenia z zewnątrz wymyka się poza ramy hotelowej etykiety i patrzy się na to krzywo.

Pod punkty programu przygotowano wielkie sale, które wietrzono w każdej przerwie. Nie istniał więc odwieczny problem zaduchu na gromadzących większe liczby słuchaczy prelekcjach. Dodatkowo, sale były wyposażone w nagłośnienie i rzutniki, choć zabrakło wygodnych tablic szkolnych. Również przestrzeń games roomu nie pozostawiała wiele do życzenia – dla planszówek przeznaczono wielką salę, sąsiadującą z jeszcze większą halą dla bloku gier bitewnych. Tutaj również nie pojawiał się problem ścisku czy zaduchu.

Przejdźmy do programu imprezy, który prezentował się bardzo okazale. Pogrupowano go w dziewięć głównych bloków, do każdego z nich przyporządkowano odpowiednią salę. Poza tym odbyły się turnieje gier bitewnych, planszowych, zabawy z pneumatyczną bronią Air Soft Gun, LARPy oraz wiele innych atrakcji, które trudno wymienić. Każdy miłośnik fantastyki mógł w programie znaleźć coś dla siebie. Wielbiciele literatury mieli zapewnione spotkania z wieloma pisarzami, w tym zagranicznymi, i całą masę prelekcji. Fani komiksu mogli posłuchać o swoim hobby, spotkać się z wydawcami i autorami. Miłośnicy gier komputerowych otrzymali do dyspozycji bardzo przestronny play room, pełen nowoczesnych laptopów i sieciowych gier. Fani Star Wars mogli posłuchać o swojej ulubionej sadze filmowej (i nie tylko) oraz zrobić sobie zdjęcia z polskimi szturmowcami i rycerzami Jedi.

Ja natomiast skoncentrowałem się na bloku gier fabularnych. Odbyło się w jego ramach sporo punktów programu, w tym warsztatów, prezentacji czy paneli dyskusyjnych. Szczególnie godna odnotowania jest prelekcja Jacka 'vanderusa' Dworzyckiego "Ja chcę... strzelbę na słonie!", podczas której prelegent rozprawił się raz na zawsze z pomysłem wprowadzania do sesji Zewu Cthulhu jakiejkolwiek broni palnej. Poprowadzona z humorem, "wychowawcza" i wciągająca od pierwszej minuty. Również prelekcja z dyskusją dotycząca etyki w RPG przygotowana przez Joannę 'Ysabell' Filipczak i Marcina 'Ezechiela' Zaroda zasługuje na pochwałę, jako świetna pod kątem argumentacji lekcja faktycznie słusznego sposobu grania w RPG - takiego, w którym najważniejsza jest wspólna zabawa wszystkich grających.

Minus natomiast wędruje do Sylwestra 'ORTHa' Wróbla za nieudaną próbę prezentacji erpegowego uniwersum Warhammer 40K: Dark Heresy. Autor, nie wiedzieć czemu, poprowadził prelekcję o grze, o której nic nie wiadomo i mówił przez zaledwie piętnaście minut, po czym spotkanie zmieniło się w nudną nasiadówkę z luźną rozmową "słuchaczy" w tle. Nie robi się prelekcji o czymś, o czym niewiele wiadomo. Zawiodłem się.

Na niezbyt wysokim poziomie stały konkursy niezwiązane z konkretną wiedzą fantastyczną, takie jak kalambury czy konkurs muzyczny. W dużej mierze były one organizowane przez osoby, które nigdy wcześniej nie brały udziału w tego typu zabawach. Sam fakt, że podczas "pokazywanek" organizatorzy kazali sformować drużyny czteroosobowe (zamiast tradycyjnie trzyosobowych) budził zdziwienie. Na dodatek zaserwowano bardzo niewyważone pod względem trudności hasła, a konkurs prowadzono powolnie, nie można było w jego trakcie na bieżąco śledzić punktacji, a organizatorzy nie zawsze sądzili uczestników według tego samego regulaminu, który, nota bene, zmieniał się w trakcie zabawy. Konkurs muzyczny natomiast połączono z kalamburami, co okazało się zupełnym fiaskiem. Zwłaszcza, że drużyny dobierane były zupełnie losowo, co skutecznie uniemożliwiało zabawę w jakiekolwiek pokazywanie. Na dodatek, kiedy skończył się czas przeznaczony na ten konkurs, nagrody otrzymało uwaga... pierwsze osiem osób! Cóż za nietypowe rozwiązanie, któż by się spodziewał takiego finału!

Całe szczęście, że nagrody były wartościowe, więc czasem rekompensowały pokonkursowe zażenowanie. Zwycięzcy poszczególnych zabaw otrzymywali specjalne banknoty, które w konwentowym sklepie mogli wymieniać na nagrody rzeczowe. Te niestety już po pierwszym dniu zostały tak precyzyjnie przebrane z najlepszych pozycji, że trudno było znaleźć coś ciekawego. Może warto byłoby codziennie rano dokładać na półki parę interesujących rzeczy, aby niedzielni zwycięzcy też coś dla siebie wygrzebali?

Bardzo ciekawym zagraniem było wynagradzanie zwycięzców wolnych gier w games roomie. Co jakiś czas koordynator sali gier przechadzał się między stołami i oferował grającym konwentowe banknoty dla tego, kto wygra. W ten sposób, nie biorąc nawet udziału w konkursach, można było wygrać nagrody. Do tego w pokoju gier odbyło się kilka dużych turniejów, dzięki czemu koordynatorzy bloku planszówek dostają ode mnie dużego plusa za swoją pracę i świetne efekty. Szkoda tylko, że games room zamykano przed dwudziestą drugą. Na szczęście, pozostała możliwość wypożyczenia gier na noc.

Chociaż pomysł zbierania obsługantów już podczas konwentu, bez ich wcześniejszego przygotowania, wydawał mi się zupełną abstrakcją, o dziwo wypalił. Gżdacze, czyli ludzie odpowiedzialni za techniczno-logistyczne funkcjonowanie imprezy, byli zawsze na swoim miejscu i sprawili się świetnie. Podczas każdej prelekcji prowadzący miał pod ręką jednego z nich, który był w stanie pomóc w razie problemów, które mogły wystąpić. Szkoda, że członków obsługi nie odróżniono osobnym kolorem koszulek, bo łatwo było ich pomylić z ubranymi w tradycyjną czerwień organizatorami.

W trakcie konwentu odbyły się dwie oficjalne imprezy dla uczestników. Pierwsza, w Paradox Cafe i druga, w studenckim klubie Proxima. O ile ta pierwsza w opinii uczestników nie była strzałem w dziesiątkę, o tyle druga okazała się nim na pewno! Długie "balety" do rana okazały się fenomenalnym sposobem spędzenia ostatniej nocy Polconu.

Pomiędzy hotelem a akademikami i innymi punktami wyznaczanymi "na zamówienie" kursowały specjalne autobusy warszawskiego klubu miłośników komunikacji miejskiej. Zabawne, odrestaurowane "ogórki" same w sobie dostarczały sporych wrażeń. Organizatorzy zadbali też o to, żeby konwentowicze mogli przyjść na Polcon z dziećmi. Funkcjonowała specjalna sala z opieką i atrakcjami dla najmłodszych. Udało się też otworzyć niewielkie targi popkultury. Szkoda tylko, że poza zwyczajnym asortymentem konwentowych sklepików nie można tam było znaleźć zbyt wiele (a "popkultura" to pojęcie jednak dość szerokie).

Siląc się na obiektywizm, mogę stwierdzić, że była to dobra impreza. Z wieloma wpadkami, ale atrakcyjna i udana. Jednak znaczące uchybienia oraz okłamanie uczestników w kwestii sal sypialnych nie mogą przejść w tej relacji bez echa. Rewelacji i owej "nowej jakości" próżno było szukać na tegorocznym Polconie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 3.5 / 6

Komentarze


borg
    ...
Ocena:
0
Generlanie nie sposób się nie zgodzić z tym, co jest napisane w recce - gdyż takie po prostu były fakty.

Do osób - broniących konwentu - zauważcie, że do tej pory praktycznie wszystkie relacje (nie wpisy na blogach, tylko relacje) - napisane są w tym samym tonie.

Nikt nie zaprzecza, że Polcon był imprezą wyjątkową i przełomową. Próbą wyjścia do ludzi. Super, że w dużej części się udała...


..jednak sukces jej został oparty cześciowo na ściemnianiu konwentowiczom.

Ja również zostałem poinformowany przez ogranizatora na niecałe 24h przed konwentem (mailowo), że łóżka do spania sią i nie obowiązuje zasada "kto pierwszt ten lepszy", co okazło się być nieprawdą. Podobnie było z wyżywieniem. Ludzie nie lubią być okłamywani.

Na Polconie przejachało się w ten sposób kilkaset ludzi - nie oczekujcie od nich, że będą chwalić super oprawe imprezy i inne jej dobre strony - dla nich Polcon zostanie konentem, na którym zrobiono z nich łosi.
10-09-2007 15:32
starlift
    Re:
Ocena:
0
Jeśli ktoś, ktokolwiek, poczuł się okłamany czy oszukany to serdecznie przepraszam.

Niemniej to mocne słowa. Przyznaję, że sprawa łóżek/materacy nie poszła po naszej myśli niemniej nikt z nas nikogo nie miał zamiaru okłamać lub oszukać - te słowa wskazują działanie celowe, a żaden organizator by się do tego nie posunął. Nigdy.

Zmiany dotyczące łóżek były od nas niezależne. Jest to oczywiście nasza wina, nie uchylamy się. Jednak nie było to działanie celowe, co wyklucza oszustwo.

Ambitny plan by kążdy miał swoje łóżko nie wypalił. Nie udał się. Przed samym konwentem. I nie była to jedyna rzecz, która nas niemiło zaskoczyła.

Wiem jedno - z nikogo nie chciałem (i nikt nie chciał) robić łosia.

Co do cen bufetu - dla mnie 5 zł za bułkę to jest cena akceptowalna, Warszawska. Dużo, ale znośnie. Jak na hotel właśnie tego się spodziewałem. Wegetariańskie szaszłyki też były bardzo spoko. Jak dla mnie za mało dań bez mięsa, ale przywykłem. Z restauracji uciekłem po zobaczeniu menu. :) Ceny jedzenia poznałem na konwencie, nie uważam, żebym został oszukany.

Oszustwo, kłamstwo i ściemnianie to mocne słowa. Uważałbym z ich używaniem, bo robi się po prostu nieprzyjemnie.

Nie uważamy, że wszystko poszło idealnie. Ale z drugiej strony ocena 3,5 za to, że był drogi bufet i daliśmy dupy z noclegami? Przy tej klasie imprezie? Przy całym rozmachu i nowatorstwie oraz skupieniu tylu gałęzi fandomu w jednym miejscu?

Nie jestem obiektywny, robiłem ten konwent z niemałym zaangażowaniem. Ale taka ocena to kpina z mojej pracy. Sorry beacon, ale także myslę, że recka powstała z założeniem: "mieli złe pomysły, do tego spartolili część rzeczy, gówniana impreza, nie?".
10-09-2007 15:42
borg
    ...
Ocena:
0
Mam kilka cytatów ze strony Polconu.


Pierwszy z nich dotyczy noclegów:

"- sala zbiorowa z łóżkami polowymi (5 zł osoba/noc); uwaga: osoby zglaszajace sie po 15 sierpnia moga otrzymac miejsce na materacu.

Nocleg na terenie Hotelu Gromada, nie zapewniamy pościeli."


Dopiero 28.08.2007 na stronie konwnetu pojawił się news:

"W związku z bardzo dużym zainteresowaniem noclegami w szkole przy samym konwencie (w cenie 5 zł za noc) zainteresowanych bardzo prosimy o zabranie karimat i śpiworów. W razie braku miejsc na łóżkach i materacach zostaną otworzone dodatkowe sale."


Pomyślałem sobie - jaka "szkoła"? Przecież miały być łóżka w hotelu - w salach spólnych, ale w hotelu - za to przecież płaciłem, namawiałem znajomych na wyjazd. Co sie okazło na miejscu? Materace, których jest za mało i ludzie śpiący na podłodze, a wokół nich góry śmieci - bo takich prozaicznych rzeczy jak śmietniki na poziomie -1 nie było (pojawiły sie worki 3 dnia).


Wyżywienie:

"Firma Bacata zapewni wyżywienie na terenie konwentu, czyli w centrum konferencyjnym hotelu Gromada. Co ważne zostaliśmy zapewnieni, że ceny będą od przyjaznych po bardzo przyjazne (na czym nam szczególnie zależało). Więc mamy nadzieję, że nie będziecie musieli biegać do spożywczego po suche bułki i kefir, żeby oszczędzić na jedzeniu (i resztę pieniędzy wydać na książki). Oczywiście chętni będą mogli zjeść wykwintny posiłek za odpowiednią cenę.

Na terenie konwentu, na całkiem sporym tarasie, będzie grill. Szaszłyki, kaszanka, karkówka czy kiełbasa na pewno znajdą się w menu. Do tego oczywiście napoje, także piwo. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że spożywanie alkoholu będzie możliwe tylko i wyłącznie na terenie restauracji i bufetów.

Otwarta będzie także restauracja z pełnym menu, w tym z daniami obiadowymi. Do atrakcji związanych z fantastyką możecie spokojnie doliczyć atrakcje kulinarne - przez cztery dni nie tylko wybawicie się, ale także najecie.

Coś jeszcze? Oczywiście - nie może zabraknąć kawiarni, gdzie będzie dostępna kawa, herbata, a także kanapki.

Dodatkowo staramy się by na każdym piętrze był bufet z jedzeniem i piciem, abyście nie musieli za daleko oddalać się od ulubionej sali."

No ja przepraszam... chyba coś się tu nie zgadza z stanem faktycznym. A stan był taki: grill serwujący kiełbaske z wody (bo szybko przeniósł sie do środka) za 12 zł, restauracja z daniem obiadowym za 50 zł, a na każdym piętrze tani bufet? Nie nie zauważyłem.

Kłamstwo i oszustwo to rzeczywiście mocne słowa, ja użyłem "ściemnianie" - no powiedzcie sami - nie mam racji?

Mnie osobiście rozmach Polconu i jego dobre strony przesłoniły te złe, ale bez przesady - nie można udawać, że ich nie było i dziwić się, że dla kogoś są one na pierwszym miejscu.
10-09-2007 16:03
~Wiktor 'Wiki' Matlakiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Xaric
> No cóż - odnośnie braku ochroniarza na
> parterze to rzeczywiście był spory błąd
> organizacyjny, ale zastanawia mnie, czemu
> nie zgłoszono nam takiego uchybienia...
> to po pierwsze,

Może nikt nie wpadł na pomysł, że Orgowie tego
nie zauważyli ? Tak po prostu.

> po drugie - na jak wielu
> konwentach ochroniarze pilnują sal sypialnych?

Bez przesady...
Na jak wielu konwentów w strefę 'sypialna' da się wleźć wprost z ulicy bez pośrednictwa jakiejkolwiek
kontroli. bramki OSLT ?

Kastor Krieg
> W zamian za polówki były znacznie od nich
> wygodniejsze wojskowe materace. Spałem na
> nich cztery noce, nie narzekałem, na polówki
> bym nie zamienił.

/AOL
I dodatkowy plus za prysznic z cały-czas-ciepłą-wodą.

> ale z tego co pamiętam, to chyba po prostu
> orgowie nie doszacowali zainteresowania salami
> noclegowymi i trzeba było otworzyć dolne sale
> które ochroniarza już nie dostały.

Nieprawda.
Sale 'dolne' były otwarte i przygotowane (rozłożone materace) od samego początku - znaczy od czwartkowego poranka.

10-09-2007 16:03
starlift
    Re: Borg
Ocena:
0
Nie dziwie się, że dla kogoś drogie jedzenie i kłopoty z noclegiem są na pierwszym miejscu. Dziwię się, że drugi portal w Polsce puszcza relację, w której zjeżdża było nie było, z punktu widzenia uczestnika, niezłą imprezę, za to, że recenzent był głodny i spało mu się niewygodnie.
10-09-2007 16:11
~Wiktor 'Wiki' Matlakiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
borg
> Materace, których jest za mało i ludzie śpiący
> na podłodze, a wokół nich góry śmieci - bo
> takich prozaicznych rzeczy jak śmietniki
> na poziomie -1 nie było (pojawiły sie worki 3 dnia).

Jam to nie chwaląc się sprawił - bez czerwonej koszulki, bez ogladania się na innych:o)

Jako bonus było starcie z dwoma osobnikami - w orgowato- grzdaczowych Czerwonych Koszulkach- którzy na widok Wikiego ze zwojem worków stwierdzili 'o, własnie o tym mówilismy'.
Na moja nieco zgryźliwa uwagę na temat mówienia i robienia usłyszałem 'ale ja nie jestem od tego' (to uwaga dla tych, co się wielce oburzyli na pewien list z polconowej listy mailowej).

Ale i tak Polcon fajnym był, a błedów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi.
Nastepny warszawski konwent będzie na pewno lepszy - i oby cykliczny :o)
10-09-2007 16:11
starlift
    Re: Borg
Ocena:
0
Nie dziwie się, że dla kogoś drogie jedzenie i kłopoty z noclegiem są na pierwszym miejscu. Dziwię się, że drugi portal w Polsce (pod wzgledem czytelnikow) puszcza relację, w której zjeżdża było nie było, z punktu widzenia uczestnika, niezłą imprezę, za to, że recenzent był głodny i spało mu się niewygodnie.

Co do ściemniania - staraliśmy się by bufet był na każdym piętrze - to też napisaliśmy. Nie wyszło, jak kilka innych rzeczy. Niestety.

Różnica hotel-szkoła - dla mnie niezauważalna. Sale w hotelu czy w szkole wyglądałyby tak samo. Wykładzina, brak mebli. Nie wiem czego więcej można oczekiwać po zbiorówkach. Pomijając problem z łazienką na dolnym poziomie, ale wejście na górę chyba nie jest problemem. No i fakt, że szkoła była połączona z hotelem też jest argumentem przeciw "ściemnianiu", które co podkreślam, zakłada celowe działanie. A zarzucanie ściemniania mi, czy innym orgom, po prostu jest przykre.
10-09-2007 16:13
Ausir
    @borg
Ocena:
0
"Materace, których jest za mało i ludzie śpiący na podłodze, a wokół nich góry śmieci - bo takich prozaicznych rzeczy jak śmietniki na poziomie -1 nie było (pojawiły sie worki 3 dnia)."

Za mało? W sali 13 na pierwszym piętrze nocowało jakieś 5 osób, a wolnych materacy było sporo.
10-09-2007 16:13
Ysabell
   
Ocena:
0
Za mało? W sali 13 na pierwszym piętrze nocowało jakieś 5 osób, a wolnych materacy było sporo.

Ano. Liczyłam - na 31 materaców przypadało (w największy ruch) 11 osób...

Ale ja się bardzo cieszę ze zmiany kanadyjek na materace. to akurat dla mnie spory plus.
10-09-2007 16:23
~Jakub Ćwiek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
>>Do osób - broniących konwentu - zauważcie, że >>do tej pory praktycznie wszystkie relacje (nie >>wpisy na blogach, tylko relacje) - napisane są w >>tym samym tonie.

Uuu powiało autorytetem :) Jak dla mnie ani ta relacja, ani relacja z paradoksu (bo póki co te czytałem) nie różni się niczym od blogowych notek, prócz tego, że puszczono ją na serwisie.
I w jaki sposób ma to być przekonujący argument, skoro obie wymienione przeze mnie relacje pisali ludzie z tej samej grupy pod hasłem "jakie to fajne są wspólne sale, gdzie wszyscy jedzą, śpią i grają z przerwami wyłącznie na siku"? A może masz takie, gdzie wypowiada się generalnie inna grupa, hę? Chętnie poczytam.
10-09-2007 16:24
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Ausir
True that, w "7" ostatniej nocy spaliśmy z dwiema koleżankami na trzech podwójnie złożonych materacach - a jeszcze się wkoło walały nawet nie rozwinięte. Wystarczyło się zakrzątnąć, przychodzili ludzie z ludniejszej "10" np. i dostawali materace. Co za problem. W dodatku te grubsze i fajniejsze (izolowane) wojskowe, a nie ciut cieńsze harcerskie jakie miała większość ludzi na dole. Z dołu też AFAIR przychodzili i dostawali.
10-09-2007 16:26
starlift
    Re: Jakubie
Ocena:
0
Ausir
    @Kastor Krieg
Ocena:
0
Inna sprawa, że organizatorzy mogli rzeczywiście lepiej rozlokować ludzi (lub materace) po salach, ale sądzę, że wystarczyłoby poskarżyć się w trakcie jakiemuś orgowi (a najlepiej Godrykowi) zamiast marudzić dopiero po konwencie.
10-09-2007 16:33
borg
   
Ocena:
0
@Ausir & Kastor Krieg

Wiecie Panowie - konwentowicze, to tacy uczciwi ludzie - jak mieli napisane w Karcie Noclegowej: D1, to spali w D1 i nie kradli materaców z innych miejsc :P

Choć, ja sie przyznam - podwędziłem dla kolegi materac z innej sali :)
10-09-2007 16:34
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ano Godryk łaził i sprawdzał czy ludzie czegoś nie chcą, był poza tym cały czas pod mikrofalą, jeśli się akurat innego orga złapało.
10-09-2007 16:44
Deckard
    @Jakub
Ocena:
0
Relacji nie będzie, gdyż tak po prawdzie wszystkim zwykłym ludziom, którzy wpadli na jeden-dwa dni sprawa organizacji wisi, podobnie jak obejrzany dzień wcześniej film z wypożyczalni. Było, było fajnie (czytaj: bez większych afer), czas na wypad na grill ze znajomymi, end-of-story.

Dotychczasowe relacje w większości są pisane z pewnej perspektywy (konwenty tematyczne w mniejszej skali) i stąd "szok kulturowy" ;)

Inna sprawa to wpadki i problemy związane z organizacją takiej imprezy i oczekiwania. Polcon miał być konwentem^n, na którym każdy miał doznać objawienia i ataku padaczki jednocześnie już na samą myśl "O jaaa... to polcon...". Ponieważ cudów nie ma, zaczęło się krzyżowanie - nieważni autorzy, nieważne stoiska (które nie pojawiają się na konach mniejszej skali), nieważne dobrze przygotowane prelekcje - ważne, że nie było materacy, zgonsuszni i knajpy tuż za rogiem ;)
10-09-2007 16:51
Ausir
   
Ocena:
0
relacja beacona z Imladrisu:

"Na korytarzu szkoły pojawił się sklep z grami. Jego obsługa była bardzo miła i dawała możliwość negocjowania cen oferowanych przedmiotów (pomimo nałożonej uprzednio promocji). Dysponowała dużą ilością archiwalnych pozycji w bardzo atrakcyjnych cenach. Aż dziw, że goście imprezy stronili od zakupów. Przy stoisku Księgarni Hetmańskiej można było zaś kupić książki i dać je od razu do podpisu obecnym na Imladrisie autorom."

relacja z Polconu:

". Udało się też otworzyć niewielkie targi popkultury. Szkoda tylko, że poza zwyczajnym asortymentem konwentowych sklepików nie można tam było znaleźć zbyt wiele (a "popkultura" to pojęcie jednak dość szerokie)."

Jeśli dla niego to był porównywalny asortyment, to brak mi słów...
10-09-2007 16:56
~Jakub Ćwiek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dzięki Starlift- teraz gdy już przeczytałem wszystkie relacje (z tych zlinkowanych) mogę stwierdzić jedno. Pomijając rzeczywiście kłopotliwą sytuację z salami zbiorowymi (które to IMHO zawsze są utrudnieniem dla organizatora i ogólnie niezbyt fortunnym pomysłem na kierunek w którym zmierzają konwenty) największym zarzutem wobec Polconu 2007 są ceny. Więc zapytam tak- skoro o imprezie wiedzieliśmy od dwóch lat, skoro od poprzedniego Polconu minął rok i organizatorzy potrafili przygotowywać się do owego eventu przez ten kawał czasu, to jaką trudność stanowiło odłożenie troszkę grosza na tą imprezę, by potem nie chodzić i nie jęczeć? Mnie ciułaniem ( z "Polconową" puszką na biurku, gdzie wrzucałem jakieś drobiazgi) udało się uzbierać po roku naprawdę sympatyczną sumkę (ot tak dla przykładu złotówka dziennie przez osiem miesięcy to prawie 250 zł) i jakoś nie miałem podstaw do marudzenia przy minimalnym wkładzie własnym- wystarczyła odrobinka konsekwencji we własnym postępowaniu.
Ci, którzy przyjechali na spęd mogli się zatem rozczarować, że nie jest to impreza do jakiej byli przyzwyczajeni- nie była hiper-tania, podporządkowana games-roomowi i właściwie cała dziejąca się w okolicznych knajpach. I za to Bogu i orgom niech będą dzięki.
10-09-2007 17:06
BAZYL
    Hmm...
Ocena:
0
Zgadzam się z opisem beacona, co więcej to chyba jedna z lepszych (lepiej napisanych i rzetelniejszych) z jego relacji. A czytam niemal wszystkie jakie pojawia się w sieci.

@starlift: Dziwię się, że drugi portal w Polsce puszcza relację, w której zjeżdża było nie było, z punktu widzenia uczestnika, niezłą imprezę, za to, że recenzent był głodny i spało mu się niewygodnie.

Aż mnie korci, żeby zapytać pod jakim względem drugi i który jest tym pierwszym :P
A w ogóle, to recenzent jest takim samym uczestnikiem jak każdy inny uczestnik i skoro go coś uwierało, to ma obowiązek o tym napisać; zwłaszcza jeśli Organizatorzy nie potrafili na to nic poradzić, mimo wcześniejszych deklaracji.

Mnie osobiście nie dziwi waga problemu noclegu i wyżywienia - zwłaszcza jeśli tekst pisze osoba, która dojeżdżała na konwent.

W kwestii materaców - to Orgowie narzucali numer sali sypialnej. Jeśli więc na dole były przepełnione a na górze były wolne posłania, to to tym bardziej jest wadą konwentu a raczej Orgów...

Co do "harcerskich" materacy to małe sprostowanie - nie ma czegoś takiego. Na dole też były wojskowe, tylko starsze - nic wiec dziwnego, ze dłużej używane i bardziej ubite. Ale to nie ma znaczenia z punktu widzenia śpiącego.

Nie rozumiem osób, które mają za złe autorowi ocenę konwentu. Za każdym razem gdy spotykam się z taka sytuacją, to zaczynam się zastanawiam czy ktoś broni piszącemu relację mieć własne zdanie? Zastanówcie się - skoro Polcon 2007 był taki super i w ogóle miód, to jak byście w podobnej skali oceniali konwent z naprawdę tanim żarciem, śmietnikami, wieloma prysznicami i toaletami, bez kolejek, z dotrzymanymi obietnicami, lepszym programem, większą liczbą uczestników itp. Niemożliwe? Możliwe, może jeszcze nie dziś, ale wzrost poziomu organizacji konwentów wymusza podnoszenie poprzeczki z napisem "standard" - a Polcon 2007, możecie twierdzić co chcecie, cudem nie był.
10-09-2007 17:06
~Jakub

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Deckard- kusisz, bym zabrał się za napisanie własnej relacji :) Jeżeli czas pozwoli, postaram się to zrobić.

@Bazyl
>>Zastanówcie się - skoro Polcon 2007 był taki >>super i w ogóle miód, to jak byście w podobnej >>skali oceniali konwent z naprawdę tanim >>żarciem, śmietnikami, wieloma prysznicami i >>toaletami, bez kolejek, z dotrzymanymi >>obietnicami, lepszym programem, większą liczbą >>uczestników itp.

To może z drugiej strony, popatrz sobie jak oceniane są konwenty, które do metaforycznych pięt Polconowi nie dorastają. I tak się składa, że choć Polcon 07 cudem nie był, to jednak trzyma się w wysokiej czołówce i gdyby nie takie imprezy, konwent o którym piszesz, że pojawi się w przyszłości nigdy nie będzie miał miejsca. Dlaczego? Bo to była impreza, która pod każdym niemal względem stawiała na jakość. W przeciwieństwie do wielu innych.
10-09-2007 17:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.