» Relacje » Polcon 2012

Polcon 2012

Polcon 2012
W ostatni weekend sierpnia we Wrocławiu odbyła się XXVII edycja Polconu, jednego z najważniejszych polskich konwentów. Wybrałem się na niego z tym większą ochotą, że nigdy dotąd nie odwiedziłem żadnego konwentu organizowanego w stolicy Dolnego Śląska. Chciałem zobaczyć, jak ekipa z miasta CoolKonów, Dni Fantastyki, Gratislavii, Tatooine, NiuConów i Innych Sfer podoła wyzwaniu, jakim jest zorganizowanie tej wędrującej imprezy.

Polcony to konwenty szczególne. Przez wielu traktowane jako dobro wspólne całego fandomu, oprócz ściśle określonych regulaminem wymogów muszą spełniać także szereg niepisanych warunków i oczekiwań, żywionych szczególnie przez zorientowaną bardziej literacko, raczej tradycyjną, część środowiska. Z powyższego wynika o wiele mniejszy margines błędu, na jaki mogą sobie pozwolić organizatorzy zmieniającego co roku lokalizację konwentu. Jak w takim razie poradziło sobie z tym zadaniem stowarzyszenie Wratislavia Fantastica powołane specjalnie w celu zorganizowania Polconu 2012?

Polcony od paru lat odbywają się w lokalizacjach o bardzo wysokim standardzie: centrach konferencyjnych i targowych albo nowoczesnych budynkach wyższych uczelni w największych polskich miastach. Mimo tego Akademia Przyrodnicza we Wrocławiu, która gościła programową część Polconu, robiła wrażenie. Niedawno zbudowany, ładny budynek, praktycznie w centrum miasta, otoczony hostelami, hotelami i centrami handlowymi, akademiki dosłownie za ścianą, klimatyzowane sale wykładowe i ogromna aula - pod tym względem nie ma czego zarzucić organizatorom. Wysokość pełnej akredytacji na konwent, wynosząca w dniu imprezy 60 złotych, w ogóle nie budziła zdziwienia.

Po przybyciu na teren konwentu w oczy rzucała się kolejka, jaka ustawiła się przed budynkiem. Niektórzy czekali na wejście nawet po dwie godziny, w pełnym słońcu, a akredytowanie uczestników w szkole sypialnej ruszyło z godzinnym poślizgiem. Ciężko byłoby obarczać winą za klęskę urodzaju organizatorów czy obsługujących akredytację gżdaczy, którzy uwijali się jak w ukropie, gdyby nie fakt, że jak na imprezę o takiej skali przy wejściu było bardzo mało stanowisk akredytacyjnych. Zamiast wykorzystać wolną część korytarza na dodatkowe stanowiska, chociażby na czas największego nasilenia przybywających (czyli w czwartek), urządzono tam coś w rodzaju centrum dowodzenia relacją wideo na żywo. Sama idea nie jest zła, ale pozostawiła wrażenie, że priorytety nie były do końca dobrze wyważone.

Niezbyt sprawnie zorganizowano kwestię noclegów. Na kilka tygodni przed konwentem organizatorzy informowali na stronie, że zarówno w salach wspólnych w oddalonej o kilka przystanków szkole, jak i akademikach w sąsiedztwie konwentu brakuje wolnych miejsc. Jednak na miejscu okazywało się, że miejsca oczywiście są - i to nie tylko w wymienionych wariantach (10 zł za cztery dni w szkole sypialnej, ok. 30 złotych za noc w akademiku), ale również w hostelu znajdującym się obok Uniwersytetu Przyrodniczego. Co prawda dzięki tej "dezinformacji" uczestnicy, którzy zawczasu nie zadbali o nocleg, nie byli pozostawieni na lodzie, ale niedopatrzenie w tak ważnej sprawie wystawia organizatorom złe świadectwo.

Program Polconu 2012 był ewenementem na tle poprzednich edycji - choć niestety nie pod względem jakości. Chodzi głównie o punkty programu związane z zaproszonym gościem specjalnym konwentu, niesławnym Erichem von Danikenem zajmującym się tzw. paleoastronomią. Jego wystąpienia odbywały się w ramach całego bloku programowego poświęconego paranaukowym teoriom spiskowym i historycznym, w którym oprócz jego wystąpień znalazły się prelekcje w rodzaju "Co odkryłem przez 20 lat badania UFO" - prowadzone w stu procentach na serio. Krótko mówiąc, zabiegi środowiska fantastycznego i walka ze stereotypem obłąkanych ufologów funkcjonującym w mediach głównego nurtu zdały się na nic, bo oto na imprezie będącej niejako wizytówką fandomu, obok spotkań z pisarzami, prelekcji o literaturze, fizyce i grach wyobraźni, promowano takie poglądy.

Poziom innych bloków programowych był różny. O ile trudno powiedzieć coś złego o prelekcjach z bloku literackiego, naukowego czy komiksowego, to np. erpegowy był bardzo słaby, godny raczej małej lokalnej imprezy (z całym szacunkiem dla nich), a nie kulminacji roku konwentowego. Choć wiele słabszych prelekcji pojawiło się w programie za sprawą łatania dziur po prelekcjach wydawnictw, które ostatecznie nie przyjechały na konwent, nie zmieniało to wrażenia, jakie wywoływała całość tego bloku. Słabo wypadła też część konwentu poświęcona samym grom - planszówkowy Games Room zorganizowany na ciasnej antresoli w holu z małą liczbą miejsc, nieliczne sesje RPG. Na tym tle najlepiej wypadły LARP-y: było ich dużo, zostały dobrze przygotowane i cieszyły się uznaniem uczestników.

Dziwny momentami wydawał się dobór sal do poszczególnych atrakcji - spotkanie autorskie z Andrzej Sapkowskim to wymarzony punkt do wielkiej auli, a nie do małej sali wykładowej, w której nie mieścili się wszyscy fani ojca Wiedźmina. Prowadzący punkty programu nie byli informowani o dokonywanych w ostatniej chwili zmianach w godzinach ich wystąpień. Mimo to nie słyszałem o odwołanych z tego powodu prelekcjach. Ogółem, takich errat i przetasowań w programie było o wiele mniej niż na poprzednich edycjach Polconu.

Mimo tej listy potknięć nie można nie wspomnieć o lepiej zorgnizowanych aspektach konwentu.
Znana z CoolKonów szkoła sypialna była dobrze skomunikowana z budynkiem konwentu (nawet nocą kursował między nimi bezpośredni autobus), położona blisko dworców PKP i PKS, a przy tym czysta i zadbana. Z kolei pl. Grunwaldzki, przy którym znajduje się Uniwersytet Przyrodniczy, jest dużym węzłem komunikacyjnym i oferuje wygodny dojazd do różnych części Wrocławia, co bardzo ułatwiało długie konwentowanie i zwiedzanie miasta. Zaraz obok wejścia na teren konwentu znajdował się dobry i stosunkowo niedrogi grill-bar (chociaż jego obecność okupiona została regulaminowym zakazem wnoszenia na teren konwentu ciepłych posiłków [sic!]). Organizatorzy oraz ci, którzy najczęściej mieli do czynienia z uczestnikami konwentu - gżdacze, obsługa akredytacji, ochroniarze - zachowywali się wzorowo i sprawiali bardzo profesjonalne wrażenie. Wielka brawa dla nich!

Dochodząc do podsumowania, staję przed poważnym dylematem. Zastanawiam się mianowicie, z jakiej perspektywy oceniać Polcon. Patrząc na niego tylko i wyłącznie w kategoriach przeciętnego uczestnika, mogę uznać, że to był dobry konwent. Mimo wyżej wymionych zarzutów organizacja na zewnątrz nie zgrzytała, na imprezie dużo się działo, a liczba zaproszonych gości robiła wrażenie. Z drugiej strony - skandaliczny bałagan związany z głosowaniem na nagrodę Zajdla (na Forum Fandomu musiało odbyć się głosowanie, czy w takich okolicznościach nagrodę w tym roku w ogóle można przyznać), liczne narzekania poszczególnych niższych rangą organizatorów na bałagan i prowizorkę panujące "wewnątrz" konwentu (czego objawami zapewne były m. in. zamieszanie z wydawaniem kart do głosowania na Zajdla i problemy z noclegami) czy kontrowersyjne decyzje związane z programem. Generalne wrażenie, które wywarł Polcon, było dobre, ale jednocześnie stanowił on niezły materiał poglądowy na temat błędów, jakie można popełnić przy organizacji tak dużej (trzy i pół tysiąca uczestników!) imprezy.

Wystawiona przez mnie ocena stanowi próbę znalezienia średniej między wrażeniami przeciętnego konwentowicza a wiedzą na temat błędów, których następcy tegorocznego Polconu powinni za wszelką cenę unikać. Mam nadzieję, że następne konwenty we Wrocławiu będą sprawniej zrobione, bo z chęcią powrócę w tamte okolice - choć już nie na Polcon, ponieważ jego przyszłoroczna edycja odbędzie się w Warszawie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


6.0
Ocena recenzenta
6.43
Ocena użytkowników
Średnia z 22 głosów
-
Twoja ocena
Konwent: Polcon
Od: 23 sierpnia 2012
Do: 26 sierpnia 2012
Miasto: Wrocław
Strona WWW: polcon2012.pl/
Typ konwentu: fantastyczny



Czytaj również

Polcon 2017
Grunt to atmosfera
- recenzja
Puchar Mistrza Mistrzów 2016 Polcon
Trening Czyni Mistrza
Polcon 2013
O Kolejkonie słów kilka
- recenzja
Polcon 2011
Perfekcyjna niedoskonałość
- recenzja

Komentarze


39442

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Scobin

Dobry pomysł ;-) Chętnie zrobię to nawet za najniższą stawkę w sumie.
02-09-2012 21:04
Scobin
   
Ocena:
+2
@Selekos

Nie wiem, jaką stawkę będą mogli Ci zaoferować organizatorzy dowolnego konwentu, ale pewnie spróbować nie zaszkodzi. Albo możesz pomóc bez żadnej stawki, za to w mniejszym zakresie. Niemniej nie będę Cię do tego namawiał na siłę, bo wiadomo – życie, sam mało mam czasu. :-)

@Malaggar

1. Oczywiście "niekompetentny kretyn" to czysto hipotetyczne określenie, które nie ma związku z jakimikolwiek realnymi osobami? :)

2. Konwent udał się w wystarczającym stopniu, noga była właściwa. Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie żadnego konwentu, na którym ucięto by nie tę nogę co trzeba. A Jade, podobnie jak i ja, upomina się po prostu (tak mniemam) o zrównoważoną ocenę.
02-09-2012 21:15
Malaggar
   
Ocena:
+1
@Scobin: Jasne, że nie ma związku. Nie znam ludzi, nie kojarzę ich z jakiejkolwiek dzialalności z którą miałem styczność więc nie mam opinii wyrobionej.

@punkt 2.
Może i nogi nie ucięto, ale niektórzy mogą się przyczepić do tego i owego i ich prawo.
02-09-2012 21:22
Jade Elenne
   
Ocena:
+2
@Mal
Nie chcę nikomu wmawiać, że orgowie konwentów to biedne żuczki, przeciwko którym świat się sprzysiągł. I błędy zawinione przez nich samych, spowodowane lenistwem czy niekompetencją piętnuję, podobnie jak np. chamskie zachowania ochrony. Przestrzegam po prostu przed sytuacjami, w której orgowie zbierają cięgi niezasłużenie, bo zawalił ktoś inny (np. drukarnia albo gospodarz obiektu) lub ktoś ma wygórowane oczekiwania.
W komentarzach masz przykład wygórowanych oczekiwań uczestnika względem Avy;
Recenzja Falkonu - krytyczna, ale merytoryczna.

@Staszek
A ja sobie przypominam - Krakon 2011. Główny koordynator, który na konwencie był obecny przez kilka godzin, bucowata ochrona, totalny rozgardiasz i PR prowadzony na zasadzie "Jak się nie podoba, to nie przyjeżdżaj".
02-09-2012 21:29
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jade - byłem na Gamesday w Birmingham.
Koszt imprezy gdyby go porownac do srednich zarobkow, byl odpowiednikiem 20 zł.
Wiesz, dynda mi identyfikator (sic!) i smyczka, choc zdaje sobie sprawe, ze kilka złotych z mojej wejsciowki na to poszło. Biorąc pod uwagę, że każdy wchodzący rzucił te kilka złotych tylko na to, zeby mu cos dyndało - 3000 razy kilka złotych to już jest kilkadziesiąt trzydniowych stawek dla profesjonalnych hostów z agencji. I paru ochroniarzy z Agara czy innego Impelu.
Teraz informator - to samo. Za koszt druku 3000+ książeczek tego formatu i jakości można by pewnie kupić mały samochód. Albo wynająć na 3 dni kilka telebimów wyswietlających co się gdzie dzieje. Lub na postawienie otwartego wifi i interaktywnego programu imprezy w sieci, zeby ludzie sobie program na telefonach przeglądali - ekologiczniej by było i pewnie taniej.

I Malaggar ma rację - co mnie obchodzi, ile pracy włożono w taką imprezę, skoro jej efekty są, jakie są?
Bywalem na targach różnych branż, także hobbystycznych, niekoniecznie za granicą, bo i w Polsce mi się zdarzało - kilka razy tańsze wejsciowki, profesjonalnie i miło.

Co do gżdaczy - zauwazylem w paru miejscach, ze zamiast gżdaczować, siedizeli na prelkach i zużywali tlen i nieliczne miejsca siedzące. Rozumiem, ze opłacona hostessa nie mialaby problemow z powstrzymaniem sie z pojciem na prelkę, ale wolontariuszowi mozemy odpuscic, bo to tylko "społecznik"?

Nie Jade. Polcon jako konwent fandomowy był ok. Jako impreza ogolnopolska, ważna itd - był taki sobie.
Jak mowie, czekam na PROFESJONALNĄ imprezę tego typu. Pewnie jeszcze trochę poczekam.
02-09-2012 21:55
Scobin
   
Ocena:
+1
No, to biedna noga. :) Wierzę na słowo, zresztą chociaż na tym konwencie nie byłem, to słyszało się to i owo. (Staszek nie czuje, jak mu się rymuje).
02-09-2012 21:59
Llewelyn_MT
   
Ocena:
+4
Konwent dobry, ale zupełnie nie trafił w moje potrzeby. Games Room był za mały a cały teren konwentu koszmarnie oznakowany (na jasną cholerę mi informacja, że sala 333 znajduje się tu a tu, skoro nie wiem co się tam odbywa?).

@Jade: Jeśli chodzi o akredytację, to chyba byłem na innym konwencie. W pierwszy dzień dostałem od jednej z organizatorek jasno do zrozumienia, że moje pretensje o dwugodzinne oczekiwanie w ogóle nie robią na niej wrażenia. Przy czynnych nawet sześciu stanowiskach przepustować spadająca momentami do dwóch osób na minutę to zwykły absurd. Gwoli sprostowania relacji, były osoby, które w czwartek czekały w tej kolejce ponad 3 godziny. Dwie godziny to była niestety norma. Dla porównania na Triconie osoby zakredytowane wcześniej czekały góra 5 minut.
02-09-2012 22:26
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Tez stalem w tej dwugodzinnej kolejce :)
Słysząc co chwila "cztery brzydke słowa" z ust karzełków w beretach, smrodzących cygarami i biegających bez ładu tam i z powrotem. A słonko grzało.
Tyle że przynajmniej miło sobie pogadałem z kolejowiczami.
02-09-2012 22:31
Kot
   
Ocena:
0
@Malaggar: Mnie do tego nie mieszaj. Wymiotuję tylko jak jestem chory, a na konwentach mi się nie zdarzało.
02-09-2012 22:35
Scobin
   
Ocena:
0
Nikt nie spodziewał się polskiego Kota. :)
02-09-2012 23:15
Kamulec
   
Ocena:
+2
@Selekos
Sądzę, że jakby organizatorzy traktowali konwent jako źródło zarobku, mogliby poświęcić na niego więcej czasu i błędów by się ustrzegli. Niezbyt sobie wyobrażam, aby płacić jednej osobie, gdy reszta robi za darmo.

@zgizak
Istnieje możliwość, że gżdacze nie mieli w założeniu gżdaczować całodobowo, a po prostu nie zmieniali koszulek.
03-09-2012 00:05
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
o, i jeszcze jedno pytanie, może ktoś był przy wybieraniu lokacji następnego Polconu - jak to się odbywało?
Czy zainteresowane miasta (kluby, stowarzyszenia) złożyły oferty przetargowe, projekty zagospodarowania i finansowania, a następnie wybierano najlepszą ofertę? Najlepszą pod kątem atrakcyjności danej propozycji?
Czy jednak zrobiono to "partyjnie" i "koleżeńsko"?

Np Polcon 2014 - to jakiś żart, prawda?

Edit: Kamulec - no wlasnie, jakby im płacili, albo przynajmniej organizowali sobie fundowanie (kredyty, dotacje, sponsoring) w formie komercyjnej, a nie stowarzyszeniowej, to najlepszym wskaźnikiem powodzenia byłby portfel, staraliby się też bardziej. Jesli na czyms zarabiasz, to nie chcesz ponosic strat, dbasz o "klienta". Tutaj, jak cos pojdzie nie tak, to najwyzej nie zrobisz nastepnego konwentu, wielkie halo.
Albo na krytykę odpowiesz "ej, weź nie trolluj, kochajmy orgów".
03-09-2012 00:07
Scobin
   
Ocena:
+2
Zigzaku, w ostatnich latach w Polsce nie było szans na komercyjne konwenty fantastyki. Sądzisz, że gdyby było inaczej, to np. organizatorzy Pyrkonu by tego nie zauważyli? IMHO zresztą w najbliższych latach niewiele się pod tym względem zmieni.

Wypowiedziałbym się też na temat Polconu 2014, ale znamy się już z tzw. realu, więc nie chcę Ci mówić przykrych rzeczy. :)
03-09-2012 00:18
Malaggar
   
Ocena:
+3
Swoją drogą nazwa "gżdacz" jest wyjątkowo obrzydliwa.
03-09-2012 00:38
Scobin
   
Ocena:
+2
Gościem honorowym Polconu 2013 będzie Maciej Wojtyszko, możesz mu to wypomnieć. ;-)
03-09-2012 00:50
Xaric
   
Ocena:
+5
@ zigzak - do dzieła, zrób sobie dobrze sam :) czekamy :)
@ malaggar - malaggar też jest dość pokracznym wyrazem. Na Polconie w Warszawie będzie obecny twórca tej nazwy, Maciej Wojtyszko, zachęcam do wyrażenia swoich wątpliwiości osobiście.
@ selekos - z kim przystajesz, taki się stajesz, chyba nie godzi się, żeby specjalista tak wysokiej rangi stał się ostatecznie, jak to nazwał kol. zigzak 'amatorem'.

A generalnie - cholernie zabawnie się to czyta :)
03-09-2012 01:03
Scobin
   
Ocena:
0
Może pisze się jeszcze zabawniej? ;-)
03-09-2012 01:17
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Xaric - problem w tym, że ja chce na takie imprezy chodzić, a nie je robić.
I chce sie na nich dobrze bawić - a jak zapłacę, i ktos na tym zarobi, to mam gwarancję że tą zabawę mi zapewni.
Twoja argumentacja jest świetna, rozumiem, że "jak się nie podoba, to zrób sam" to taki żart w stylu Polconu 2014?
"Nie podobają ci się filmy, to nakręć lepsze" stawiam w tej samej kategorii :)
Scobinie - często słyszę, że "nie znasz realiów", "że nie było możliwości" - a konkrety? Co stoi na przeszkodzie? Co konkretnie?
Jakos nigdy tych konkretów nie podają oficjalnie. Dlaczego? Co, rynek za mały? Doczep komiksy, mangi, targi książek i gier komputerowych.
Skoro goscie zbierający minerały mogą sobie trzaskac tego typu imprezki kilkanascie razy do roku, to co, fantasci nie mogą? Dziwne, znam więcej fantastów niż zbieraczy kamieni. Ba, nie mają nawet takich sponsorów jak miał polcon. Ale hale targowe wynajmują, hostessy są, w kiblach jest papier i nie pachnie nie mytym nerdem. Ot, małe przyjemnosci możliwe dzięki wolnemu rynkowi, a nie TWA.
A może trzeba by jednak wskazac, ze dotychczasowa forma organizacji takich imprez jest powielaniem amatorskiego schematu utrwalonego jeszcze w czasach głębokiego socrealu?
Jak mówię, czekam na prywatyzację i kapitalizm w tym sektorze.
I jak już wspomniałem - pewnie jeszcze poczekam.
I Scobinie - nie bój się "przykrych słów". Sticks and stones...
03-09-2012 02:21
Kamulec
   
Ocena:
+3
@zigzak
Czy nie ma tutaj znaczenia wiek odbiorców? Jednak licealiści i studenci mają zwykle trochę więcej czasu i zdecydowanie mniej pieniędzy.

Sądzę, że w przypadku fantastyki, gdyby powstał konwent komercyjny, miałby silną konkurencję niekomercyjnych. Jak wszyscy zaczęliby brać pieniądze (organizatorzy, gżdacze, ochrona, prelegenci) i jeszcze wykładający pieniądze chciałby zarobić, to może by i było profesjonalnie, ale cena stałaby się zaporową dla większości potencjalnych odbiorców. Mniej chętnych to dalszy wzrost cen i spadek liczby osób gotowych wyłożyć na bilety. "Goście" również by sobie policzyli sowicie lub zrezygnowali ze względu na nieliczną publikę.
03-09-2012 03:17
Morel
   
Ocena:
+2
Jade - kiedy fotki ;)
03-09-2012 08:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.