» Relacje » Relacja: Polcon 2007

Relacja: Polcon 2007


wersja do druku

Rewelacji nie było...

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski
Ilustracje: Łukasz 'big_end' Laskowski

Relacja: Polcon 2007
Rewelacji nie było. A miały być. Polcon promowano od samego początku jako nową jakość i również od samego początku zderzał się on z bardzo ostrą krytyką ze strony środowisk fanowskich. Narzekano na wysoką cenę akredytacji, brak zniżek dla wszystkich tych, którzy normalnie je otrzymują, na "Warsiawkę"... Na wszystko. Użytkownicy internetowych serwisów z upodobaniem podgryzali organizatorów, ale pomimo kiepskiego startu, sytuacja zaczęła się prostować na parę miesięcy przed "godziną zero". Genialne zagrywki PR-owe koordynatora, szeroka kampania medialna i ciągłe "przypominanie o sobie" ściągnęły na konwent blisko dwa tysiące dwieście osób. Co ciekawe, większość z nich to bynajmniej nie stali bywalcy konwentów. Oznacza to, że organizatorom udało się zrealizować naczelne założenie – rozpropagować fantastykę i trafić do nowego odbiorcy.

Jednak bardziej doświadczeni konwentowicze mogli opuścić teren imprezy zdegustowani. Uczestnikom nocującym na terenie Polconu kazano płacić za zbiorowe sale noclegowe, gdzie miały na nich czekać polowe łóżka i ochroniarz pilnujący, aby nikt bez przepustki nie przechadzał się po noclegowniach. Na miejscu okazało się, że ci, którzy zapłacili, wyrzucili swoje pieniądze w błoto. Nie dość, że owych obiecanych polówek nie było prawie wcale (w dwóch dużych salach naliczyłem dwa łóżka), nie dość, że każdy mógł bez przepustki wejść do skrzydła noclegowego, to na dodatek obiecany ochroniarz nie raczył się pojawić. Tutaj organizatorzy otrzymują wielkiego minusa. Uczestników nie powinno się oszukiwać, albo chociaż po zajściu przeprosić za
dezinformację. Na dokładkę po konwencie kazano uczestnikom samodzielnie poskładać porozrzucane po noclegowniach materace i łóżka oraz posprzątać po co bardziej niechlujnych kolegach z sali. No i wyrzucono ich na korytarz z całym bagażem w niedzielę rano, choć przyjęło się, że sale noclegowe czynne są aż do zamknięcia ostatniego punktu programu imprezy lub przynajmniej do chwili, gdy wszyscy zdążą się spakować i wynieść.

Również przeniesienie konwentu ze standardowych szkół do hotelu nie każdemu było w smak. Jednym przypadło takie rozwiązanie do gustu – wreszcie można było powiedzieć o godnej lokalizacji dla tak wielkiej i prestiżowej imprezy. Z drugiej strony – w nowoczesnym i eleganckim hotelu prysł czar "undergroundowych" spotkań fanów. Ale taka jest cena postępu.

Konwentowy bufet okazał się farsą. Obiecywano przyjazne ceny i szeroki asortyment, które to miały zniechęcić uczestników do opuszczania hotelu na czas posiłków. Nie dość, że co bardziej lubiane dania (kiełbaski z grilla i kanapki) rozchodziły się na tyle szybko, że mało kto mógł ich zakosztować, to jeszcze ich ceny pozostawiały wiele do życzenia. Miały być przystępne, a okazało się, że niewielka pieczona kiełbaska kosztuje osiem złotych, a kanapka z szynką i zieleniną – pięć. Obu dań zaczynało brakować już wczesnym popołudniem. Co gorsza, nawet jeśli uczestnik zniechęcił się już do bufetowych cen, nie miał wielu alternatyw. Konwent odbywał się z dala od centrum Warszawy, stąd w pobliżu nie było prawie żadnych jadłodajni. Do najbliższego fast fooda trzeba było przejść lub przejechać autobusem prawie dwa kilometry. Pozostawał sklep spożywczy, ulokowany całkiem niedaleko, ale i tu organizatorzy zastrzegli na swojej stronie internetowej, że wnoszenie na teren hotelu jedzenia z zewnątrz wymyka się poza ramy hotelowej etykiety i patrzy się na to krzywo.

Pod punkty programu przygotowano wielkie sale, które wietrzono w każdej przerwie. Nie istniał więc odwieczny problem zaduchu na gromadzących większe liczby słuchaczy prelekcjach. Dodatkowo, sale były wyposażone w nagłośnienie i rzutniki, choć zabrakło wygodnych tablic szkolnych. Również przestrzeń games roomu nie pozostawiała wiele do życzenia – dla planszówek przeznaczono wielką salę, sąsiadującą z jeszcze większą halą dla bloku gier bitewnych. Tutaj również nie pojawiał się problem ścisku czy zaduchu.

Przejdźmy do programu imprezy, który prezentował się bardzo okazale. Pogrupowano go w dziewięć głównych bloków, do każdego z nich przyporządkowano odpowiednią salę. Poza tym odbyły się turnieje gier bitewnych, planszowych, zabawy z pneumatyczną bronią Air Soft Gun, LARPy oraz wiele innych atrakcji, które trudno wymienić. Każdy miłośnik fantastyki mógł w programie znaleźć coś dla siebie. Wielbiciele literatury mieli zapewnione spotkania z wieloma pisarzami, w tym zagranicznymi, i całą masę prelekcji. Fani komiksu mogli posłuchać o swoim hobby, spotkać się z wydawcami i autorami. Miłośnicy gier komputerowych otrzymali do dyspozycji bardzo przestronny play room, pełen nowoczesnych laptopów i sieciowych gier. Fani Star Wars mogli posłuchać o swojej ulubionej sadze filmowej (i nie tylko) oraz zrobić sobie zdjęcia z polskimi szturmowcami i rycerzami Jedi.

Ja natomiast skoncentrowałem się na bloku gier fabularnych. Odbyło się w jego ramach sporo punktów programu, w tym warsztatów, prezentacji czy paneli dyskusyjnych. Szczególnie godna odnotowania jest prelekcja Jacka 'vanderusa' Dworzyckiego "Ja chcę... strzelbę na słonie!", podczas której prelegent rozprawił się raz na zawsze z pomysłem wprowadzania do sesji Zewu Cthulhu jakiejkolwiek broni palnej. Poprowadzona z humorem, "wychowawcza" i wciągająca od pierwszej minuty. Również prelekcja z dyskusją dotycząca etyki w RPG przygotowana przez Joannę 'Ysabell' Filipczak i Marcina 'Ezechiela' Zaroda zasługuje na pochwałę, jako świetna pod kątem argumentacji lekcja faktycznie słusznego sposobu grania w RPG - takiego, w którym najważniejsza jest wspólna zabawa wszystkich grających.

Minus natomiast wędruje do Sylwestra 'ORTHa' Wróbla za nieudaną próbę prezentacji erpegowego uniwersum Warhammer 40K: Dark Heresy. Autor, nie wiedzieć czemu, poprowadził prelekcję o grze, o której nic nie wiadomo i mówił przez zaledwie piętnaście minut, po czym spotkanie zmieniło się w nudną nasiadówkę z luźną rozmową "słuchaczy" w tle. Nie robi się prelekcji o czymś, o czym niewiele wiadomo. Zawiodłem się.

Na niezbyt wysokim poziomie stały konkursy niezwiązane z konkretną wiedzą fantastyczną, takie jak kalambury czy konkurs muzyczny. W dużej mierze były one organizowane przez osoby, które nigdy wcześniej nie brały udziału w tego typu zabawach. Sam fakt, że podczas "pokazywanek" organizatorzy kazali sformować drużyny czteroosobowe (zamiast tradycyjnie trzyosobowych) budził zdziwienie. Na dodatek zaserwowano bardzo niewyważone pod względem trudności hasła, a konkurs prowadzono powolnie, nie można było w jego trakcie na bieżąco śledzić punktacji, a organizatorzy nie zawsze sądzili uczestników według tego samego regulaminu, który, nota bene, zmieniał się w trakcie zabawy. Konkurs muzyczny natomiast połączono z kalamburami, co okazało się zupełnym fiaskiem. Zwłaszcza, że drużyny dobierane były zupełnie losowo, co skutecznie uniemożliwiało zabawę w jakiekolwiek pokazywanie. Na dodatek, kiedy skończył się czas przeznaczony na ten konkurs, nagrody otrzymało uwaga... pierwsze osiem osób! Cóż za nietypowe rozwiązanie, któż by się spodziewał takiego finału!

Całe szczęście, że nagrody były wartościowe, więc czasem rekompensowały pokonkursowe zażenowanie. Zwycięzcy poszczególnych zabaw otrzymywali specjalne banknoty, które w konwentowym sklepie mogli wymieniać na nagrody rzeczowe. Te niestety już po pierwszym dniu zostały tak precyzyjnie przebrane z najlepszych pozycji, że trudno było znaleźć coś ciekawego. Może warto byłoby codziennie rano dokładać na półki parę interesujących rzeczy, aby niedzielni zwycięzcy też coś dla siebie wygrzebali?

Bardzo ciekawym zagraniem było wynagradzanie zwycięzców wolnych gier w games roomie. Co jakiś czas koordynator sali gier przechadzał się między stołami i oferował grającym konwentowe banknoty dla tego, kto wygra. W ten sposób, nie biorąc nawet udziału w konkursach, można było wygrać nagrody. Do tego w pokoju gier odbyło się kilka dużych turniejów, dzięki czemu koordynatorzy bloku planszówek dostają ode mnie dużego plusa za swoją pracę i świetne efekty. Szkoda tylko, że games room zamykano przed dwudziestą drugą. Na szczęście, pozostała możliwość wypożyczenia gier na noc.

Chociaż pomysł zbierania obsługantów już podczas konwentu, bez ich wcześniejszego przygotowania, wydawał mi się zupełną abstrakcją, o dziwo wypalił. Gżdacze, czyli ludzie odpowiedzialni za techniczno-logistyczne funkcjonowanie imprezy, byli zawsze na swoim miejscu i sprawili się świetnie. Podczas każdej prelekcji prowadzący miał pod ręką jednego z nich, który był w stanie pomóc w razie problemów, które mogły wystąpić. Szkoda, że członków obsługi nie odróżniono osobnym kolorem koszulek, bo łatwo było ich pomylić z ubranymi w tradycyjną czerwień organizatorami.

W trakcie konwentu odbyły się dwie oficjalne imprezy dla uczestników. Pierwsza, w Paradox Cafe i druga, w studenckim klubie Proxima. O ile ta pierwsza w opinii uczestników nie była strzałem w dziesiątkę, o tyle druga okazała się nim na pewno! Długie "balety" do rana okazały się fenomenalnym sposobem spędzenia ostatniej nocy Polconu.

Pomiędzy hotelem a akademikami i innymi punktami wyznaczanymi "na zamówienie" kursowały specjalne autobusy warszawskiego klubu miłośników komunikacji miejskiej. Zabawne, odrestaurowane "ogórki" same w sobie dostarczały sporych wrażeń. Organizatorzy zadbali też o to, żeby konwentowicze mogli przyjść na Polcon z dziećmi. Funkcjonowała specjalna sala z opieką i atrakcjami dla najmłodszych. Udało się też otworzyć niewielkie targi popkultury. Szkoda tylko, że poza zwyczajnym asortymentem konwentowych sklepików nie można tam było znaleźć zbyt wiele (a "popkultura" to pojęcie jednak dość szerokie).

Siląc się na obiektywizm, mogę stwierdzić, że była to dobra impreza. Z wieloma wpadkami, ale atrakcyjna i udana. Jednak znaczące uchybienia oraz okłamanie uczestników w kwestii sal sypialnych nie mogą przejść w tej relacji bez echa. Rewelacji i owej "nowej jakości" próżno było szukać na tegorocznym Polconie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 3.5 / 6

Komentarze


~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    Do Beacona + Polcon jako impreza robiona za kasę
Ocena:
0
Kochani, czytam to dopiero teraz (miałem urlop).

Kilka moich uwag:

1. Beacon, Szkoła Hotelarstwa jest częścią Hotelu Gromada (to nie oddzielny budynek). 100% kwoty zebranej za noclegi otrzymała Szkoła/hotel i to te podmioty odpowiadały za ochronę tego terenu. Doba hotelowa kończyła się o 10.00. Potem musieliśmy spakować materace i łóżka

2. Łóżka mieliśmy dostać za darmo od wojska. Dlatego opłaty były w całości przeznaczone dla Szkoły/Hotelu, a nie na pokrycie kosztów łóżek/materacy. Niestety z różnych powodów w ostatniej chwili wojsko wycofało się z ustaleń. Wawrzyńcowi udało się zdobyć łóżka od harcerzy, ale gdy zobaczyliśmy w jakim są stanie (na dwa dni przed Polconem) to rozpoczęliśmy starania o coś lepszego. Udało się zdobyć porządne materace od wojska. Niestety tu już musieliśmy ponieść koszty związane z ich transportem, ale nie przerzuciliśmy ich na nocujących bo to by wymagała podniesienie cen za nocleg na zbiorówce. Łóża były dostępne dla wszystkich "odważnych" na życzenie.

3. Repek, owszek da sie zrobić coś w stylu Polconu 2007 komercyjnie, ale koszty wtedy baaaardzo rosną. Np. taki Szaman gdy pracuje komercyjnie to jest cholernie drogi ;-) A takich jak on przy organizacji było wielu. Gdybym miał rzucić pracę i z robienia Polconów utrzymywać rodzinę, spłacać kredyt na mieszkanie, etc. i podobnie jeszcze kilkadziesiąt osób to lekko licząc koszty Polconu wzrosły by o parę milionów (trzeba liczyć co najmniej 50 rocznych pensji - z Zusami, podatkami, biurami, komputerami, etc.).
26-09-2007 15:52
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    @repek - Sponsorzy
Ocena:
0
Piszesz o "Ja wolałbym tę dziesiątkę ludzi za 2k miesięcznie plus jedną osobę z 10% prowizji od sponsorów, których pozyska [szukając szerzej niż w tematyce, ale idąc do sieci komórkowych, banków, brandów nastawionych na młodzież]."

Czy wiesz z iloma instytucjami spotkaliśmy się przed Polconem? W tym wszystkie sieci komórkowe, etc.? Samych pism ze szczegółową ofertą w podkatalogu dla podmiotów spoza branży mam ponad setkę. A pismo było po telefonie, mailu i wyrażonym wstępnym zainteresowaniu. Niestety nie wszyscy wierzą, że fantaści są dobrą grupą do komunikowania się z nimi.
26-09-2007 16:01
Repek
    @Szaman..
Ocena:
0
...zapewniam, że wiem, na czym to polega. I wyraźnie wszędzie piszę, że NIE JESTEM PEWIEN, CZY W TYM MOMENCIE ROZWOJU NASZEGO RYNKU TO JEST MOŻLIWE. (Szczególnie, gdy patrzę na trzystustronicowy katalog GenConu w jakości dodatku do RPG).

Mówię o tym, co uważam za osobisty ideał. :) I którego jakiś przedsmak był w tym roku.

Co do ilości osób, które muszą przy tym praoować, to liczby imho trochę przesacowane. Pracowałem przy międzynarodowym festiwalu [zapewniam, że większa kasa i większy rozmach, patronat prezydenta i te sprawy], a biuro imprezy to było do 10 osób. Reszta to wolontariusze i freelancerzy [głównie w kwestii pozyskiwania kasy - za prowizję].

Pozdrówka
26-09-2007 16:30
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    @repek
Ocena:
0
Policzmy:
A. Ci co muszą być na dwa lata przed (np. by zaprosić znanego autora trzeba zaczynać rozmowy ponad rok przed imprezą, pierwsze plakaty były w 2005 roku, rozmowy ze sponsorami trwały czasami prawie 3 lata, załatwienia lokalizacji - rezerwacja terminów, umowy, etc. wymaga czasu):
1. główny koordynator
2. Szef Targów PopKultury
3. Koordynator ds. kontaktów z gośćmi zagranicznymi (moze być 50% etatu)
4. Szef ds. sponsorów i mediów (patroni medialni)
5. Szef ds. administracyjnych (lokalizacja, etc.)
6. Osoba odpowiadająca za WWW
7. Składacz (logo, plakaty, reklamy, pisma do sponsorów, katalogi dla sponsorów, wizytówki, etc.)
8. - 10. Ludzie do wsparcia (np. rozmów ze sponsorami jest zwykle w tygodniu tyle,że jedna osoba ich nie pociągnie)

Dochodzą nam ludzie niezbędni w zwiazku z tym, ze zaczynamy działalność komercyjną i stajemy się... tadam... przedsiębiorcą:
1. Specjalista ds. BHP
2. Osoba od płac i spraw kadrowych
3. księgowość
4. IT (kompytery, etc.)
5. sprzątanie, administracja - zakupy, etc. (co najmniej jedna osoba)

Potem na rok przed dojdzie nam kilkadziesiąt osób, które mają robić program, zacząć domykać poszczególne bloki Polconu, opracowywać recepcję).

Na miesiąc Polconu musimy zatrudnić dodatkowe ,kilkadziesiąt osób (ochrona, recepcja, green room, etc.).

Uwierz mi, ale samo stanowisko koordynatora przez dwa lata (pensje, zusy i inne dziwne koszty pracy) to sporo. I skąd na to mieć pieniądze na dwa lata przed?
26-09-2007 16:58
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    I jeszcze raz ja - o krytyce
Ocena:
0
Kochani, i by było jasne. Orgowie wiedzą, że nie wszystko nam wyszło. Czasami z naszej winy, czasami zadziałały czynniki losowe i nawet wdrożenie procedur awaryjnych nic nie dało.

Ale fajnie by było gdyby zauważono też to co wyszło. Większość z nas nie miała okazji "pobyć" na Polconie 2007. I jeśli mamy się uczyć to dobrze by było gdybyśmy wiedzieli też o tym co się udało. Np. do mnie docierały głównie skargi i pożary - bo nie ma sensu zawracać głosy koordynatorowi, gdy coś działa. Prawda? Więc jakbym (jeśli czyta mnie Aga - skarbie to tylko hipoteza, nie planuje koordynować Polconu w najbliższych latach) miał robić kolejny Polcon to wiedziałbym co źle działało, ale nie wiedziałbym co skopiować bo było dobre.

26-09-2007 17:01
Repek
    @Szaman
Ocena:
0
Jak już widać z Twojego wyliczenia, to jednak nie jest 50 osób na dwa lata. :) Część z tych funkcji można załatwić umową na zlecenie na krótszy okres. Nie widzę też powodu, by ludzie robiący program [mówię o prelegentach] dostawali coś więcej od darmowej wejściówki.

Co do tego, skąd wziąć większą kasę - patrz post wcześniej. Nigdzie nie napisałem, że to jest realne już w tej chwili.

Pytanie brzmi jednak: czy sponsorzy nie dają kasy właśnie dlatego, że nie mają porównania i pojęcia, jak wyglądają takie imprezy? Bo skąd mają wiedzieć, skoro takich w Polsce nie ma, gdyż norma to imprezka fanowska w szkole? :) W takie imprezy nie opłaca się inwestować nawet samym wydawcom i sklepom branżowym [patrz wypowiedź nataniela], bo na dłuższą metę nie opłaca się reklamować wśród ludzi, którzy i tak Cię znają [to samo przecież dotyczy wielu pisarzy, dla których promocja w fandomie to już strata czasu].

Pozdrawiam
26-09-2007 17:15
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    @Repek
Ocena:
0
Repek, napisalem "50 rocznych pensji", a nie osób. Same osoby z działu A to 30 rocznych pensji (minimum - zakładam, ze koordynator pracuje tylko dwa lata, a powinienem dodać minimum 6 miesięcy)
27-09-2007 09:41
Repek
    @Szaman
Ocena:
0
OK, dla mnie to trochę przesacowane, ale może masz jeszcze większą wizję niż moja. :)

Tak czy siak - i tak musiałby się znaleźć wariat, który zrobiłby markę od zera. Więc wracamy do punktu wyjścia, dzięki za rozmowę. :)

A Tobie [i zarazem ekipie], jeszcze raz dzięki za przebłysk wyjścia z fandomowego getta do ludzi.

Pozdrówka
27-09-2007 10:09
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    @repek
Ocena:
0
Ja mam zbyt duże wizje (zwykle), a jak jeszcze trafią się (jak w tym roku) inni z takimi wizjami to momentami robią się zbyt duże. :-)

Co do konwentu w Warszawie - są dobre imprezy, które rozwijają się z roku na rok. To czego ja nie chciałbym stracic z tegorocznego Polconu to Targi PopKultury (i nazwa wymyśłeona AFAIR przez Tomka Kołodziejczaka też fajna) i impreza rodzinna - z częścią dla dzieci. I może trzeba pomyśleć by np. Konkret zmodyfikować o te elementy. Kłopotem może być lokalizacja i grupa chętnych do pociągniecia tematu, ale to już temat na dłuższą dyskusję.

I tak przy okazji do JoAnny odnośnie upominków dla prelegentów. "Drobny upominek", o którym wspominasz (pakiet Platinium od Panda Software) ma wartość około 200 zł. :-)

Owszem, miało być jeszcze kilka upominków, ale sponsorom się zmieniły koncepcje w ostatniej chwili (i np. więcej wrzucili do sklepiku z Nagrodami).
27-09-2007 12:05
~Bartosz 'Kastor Krieg' Chilicki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
I tak przy okazji do JoAnny odnośnie upominków dla prelegentów. "Drobny upominek", o którym wspominasz (pakiet Platinium od Panda Software) ma wartość około 200 zł. :-)
Szaman, weź mnie nie teges. Może kosztować w sklepie i 800 PLN - co z tego, skoro wartość dla obdarowanego jest przyzerowa. Każdy ma już swojego AV, albo tego albo innego z jakichś konkrentych powodów, więc jest to jeden z gorszych podarków możliwych sam w sobie. A sprzedać toto... Cóż, przez dwa tygodnie na Allegro nikt tego nie chciał ode mnie wziąć za 50 zeta. Odpowiedz sobie sam, jaką Panda ma realną wartość.

Owszem, miało być jeszcze kilka upominków, ale sponsorom się zmieniły koncepcje w ostatniej chwili (i np. więcej wrzucili do sklepiku z Nagrodami).
Fest, to było dać prelegentom i innym od tego pakiety troszkę kasy Polconowej, żeby sobie wybrali, a nie mieli potem wrażenie "... and all I got was this lousy Panda Antivirus". :|

Bo jak tak miało to wyglądać, to tekst "płacicie, robicie, ale obiecujemy zrekompensować Wam to fajnym stuffem" zakrawa na farsę w takim wypadku. Osobiście gżdaczowałem, prelegowałem, udzielałem się i w nosie mam tę Pandę, choć miło byłoby jednak dostać coś co się przyda - czy jako szansa na kupienie sobie czegoś innego (bo sprzedam), czy przydatnego samo z siebie. A tak, nie dość że leży i się kurzy, to jeszcze co się, chodząc w czerwieni, nasłuchałem najpierw dopytywania się o pakiet, a potem natłumaczyłem ludziom, że "Sorry, ale tak, tylko Panda i nie, nie ma dla Was nawet kasy konwentowej na książkę, przepraszam", to moje.

Szkoda mi po prostu tych twarzy które zniesmaczone odwracały się ode mnie i idei "płacę jak wszyscy, ale przynajmniej mnie szanują". Uważam, że tutaj, wobec obietnic, potraktowano prelegentów bez poszanowania - zwłaszcza że niektórzy mogli być poszkodowani jeszcze przez brak podstawowych handoutów szatniowych, bo wiadomo że się skończyły w pewnym momencie.
27-09-2007 13:21
Repek
    @Szaman
Ocena:
0
...powodzenia, trzymam kciuki.

Pozdrówka
27-09-2007 13:35
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    @kastor
Ocena:
0
Ty mnie chyba nie lubisz ;-)

Założenie było takie: jesteś prelegentem bo chcesz coś ciekawego powiedzieć. Część sponsorów chce Ci za to coś dać, ale to ma być dodatek, a nie powód dla którego jesteś prelegentem.

Pomysł z walutą to dobry pomysł - i przyszedł mi też do głowy. Niestety już zbyt późno by to logistycznie rozwiązać (Polcon już trwał, część prelegentów pakietu już odebrała, etc.)

Co do handoutów to jak od początku mówiliśmy - najszybciej zgłoszeni dostaną coś więcej. Wszyscy zgłoszeni wcześniej mieli dołożoną akredytacje. Pierwszych X (nie pamiętam dokładnie liczb) latarki od AXN Sci-Fi, pierwszych Y długopisy od AXN, etc.
- programów i informatorów było 1500 bo tak oszacowałem liczbę pełnych akredytacji. Nie chciałem zrobić za dużo materiałów bo to i kosztuje i drzew na papier szkoda. Trochę nie doszacowałem, ale z całym szacunkiem to chyba jednak ryzyko, które bierze na siebie osoba nie zgłaszająca się wcześniej.
27-09-2007 14:46
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    autokorekta
Ocena:
0
szyscy zgłoszeni wcześniej mieli dołożoną akredytacje.

Oczywiście chodziło mi o antologię. :-)
27-09-2007 16:00
Xaric
    Konwenty w Warszawie...
Ocena:
0
@ Puszon: "natomiast licze, ze Warszawa sie zmobilizuje i zrobi wreszcie staly duzy cykliczny konwent jakis Warszawkon czy cos."

To ja może tak nieśmiało nadmienię, że od 3 lat funkcjonuje w Stolycy konwent AVANGARDA organizowany przez Stowarzyszenie Avangarda do którego przynależę. Pierwsze 2 edycje były Mangowo-Fantastyczne, 3 (tegoroczna) juz czysto fantastyczna, przyszłoroczna (planowana na 4-6 lipca 2008), tworzona jest również z myślą o fantastach, RPGowcach a także, jako novum u nas, miłośnikach horroru. Konwent na razie jest jeszcze dość kameralny (ok 400 osób w tym roku), ale rozwijamy się, doskonalimy procedury organizacyjne i programowe tak aby stać się cykliczną imprezą Warszawską pełną bużką. Reklamę AVANGARDY można było znaleźć w większym informatorze polconowym, oraz w sali bloku RPG, który na tegorocznym Polconie organizowaliśmy. Więcej szczegółów pojawi się za mniej więcej miesiąc na http://www.ava.waw.pl - w tej chwili wisi tam jeszcze strona tegorocznej edycji. Zapraszamy wszystkich chętnych do współpracy no i oczywiście do uczestnictwa.
29-09-2007 18:54
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
    @Xaric
Ocena:
0
Teraz nie bede mial Polconu na glowie, wiec moge pomoc :-)
01-10-2007 10:27
Puszon
    @xaric
Ocena:
0
Ja wiem, że jest Avangarda, wiem, że są (były?) Konkrety, Bazyliszek, Kłakony i jeszcze kilka innych.
Co nie zmienia faktu, ze chcialbym - ja jako fan - stałej DUUŻEJ imprezy w Wawie. Czyli takiej na te 1000 osób :)
A przy Avangardzie zycze powodzenia!
05-10-2007 22:48
Xaric
    @ Puszon
Ocena:
0
Senkju. Z wiekiem i postępem dobijemy do 1000 :) kto wie może za rok, może za dwa :) problem nie w tym, żeby taka impreza powstała, tylko w tym żeby przepełnieni fanowskim duchem uczestnicy na niej się stawili :) na co oczywiście niezmiennie liczymy co roku :)
06-10-2007 17:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.