Główne atrakcje programu zaplanowano na sobotę, co wydaje się być trafnym pomysłem. Tym samym mieliśmy szansę między innymi porozmawiać z autorami, posłuchać co w trawie piszczy jeśli chodzi o Monastyr, zagrać w jeden z kilku LARPów czy wziąć udział w jednej z wciąż trwających sesji RPG. Liczba prelekcji była dostosowana do rozmiarów konwentu - jakby nie było, Częstochowskie Dni Fantastyki - jak sama nazwa wskazuje - to impreza lokalna, która w tym roku zgromadziła około 150 uczestników (bez organizatorów). Tym samym, jedynym, co mogło spowodować brak frekwencji na prelekcjach, mogły być inne punkty programu. Jedną z takich atrakcji na pewno było spotkanie z Andrzejem Pilipiukiem, inną był krótki, choć doskonały pokaz walk (nie wyreżyserowanych!) bractwa rycerskiego, który zgromadził większość z uczestników konwentu.
Wadą imprezy, wynikającą jednak z jej lokalnego charakteru, było wyludnienie, które następowało około godziny 23 - po prostu uczestnicy woleli wrócić do domów, by wyspać się we własnym łóżku.
Pod względem logistycznym całość także była dobrze zaplanowana. Gdyby zabrakło miejsc do spania (mimo, że było to mało prawdopodobne), organizatorzy mieli przygotowane inne kwatery noclegowe. Na terenie imprezy była możliwość zamówienia jedzenia z jednego z częstochowskich barów, co znacznie ułatwiło życie uczestnikom konwentu, mimo że czasem dostawy posiłków opóźniały się.
Interesujące są plany organizatorów na temat zrealizowania w przyszłym roku Czekonu - konwentu na większą skalę. Osobiście życzę im powodzenia - oby udał się tak, jak X Częstochowskie Dni Fantastyki.
