Premiera Świetlika w ciemności

Browncoatsów grzecz(sz)ne zabawy

Autor: Simon Zack

Premiera Świetlika w ciemności
Weźcie dowolny film, serial, komiks czy książkę – z pewnością każde będzie miało swój mniejszy lub większy fandom (społeczność fanów). Co zatem w moich oczach wyróżnia Browncoats of Poland – zrzeszenie polskich miłośników serialu Firefly?

Jednym słowem: chęci.

Jakub Ćwiek – nasz browncoatsowy dowódca – piątego stycznia zorganizował w swych rodzinnych Głuchołazach oficjalną premierę książeczki swego autorstwa Świetlik w ciemności. Książeczka (zilustrowana przez Magdalenę Babińską) to część większego projektu. Barbara Karlik, harfiarka, skomponowała balladę o dzielnych robaczkach oraz Marsz Świetlików, a całość dostępna jest za darmo w sieci, w dwóch językach. Każdy, komu spodoba się Świetlik w ciemności, może jednak zamówić książeczkę w wydaniu albumowym – autorzy i wydawcy cały zysk przeznaczają na fundację wspierającą czytelnictwo wśród najmłodszych – Kids Need to Read. Więcej o Świetliku… przeczytacie tutaj, ja tymczasem przy okazji tego raportu chciałem wam opowiedzieć o czymś innym – o minizlocie Browncoats of Poland z nie lada atrakcją w tle.

250 kilometrów dzieli Wieliczkę od Głuchołaz. W drodze towarzyszyła mi Chita. Poznaliśmy się dosłownie kilka minut przed podróżą na spotkaniu inauguracyjnym Krakowskich Smoków. Jak to mówią: swój swojego pozna, a w Browncoats of Poland to powiedzenie szczególnie się sprawdza. Przegadaliśmy całą drogę! Na miejsce dotarliśmy akurat przed koncertową częścią Świetlikowej premiery. Koncert Basi Karlik sam w sobie był niezłą gratką, nie załapaliśmy się jednak na cały dzień atrakcji związanych z książeczką. Najmłodsi mieszkańcy Głuchołaz od rana mogli podziwiać wystawę prac Magdy (nie tylko tych ilustrujących Świetlika…) lub bawić się przy jednym z trzech stanowisk. Pod opieką członków BoP mogli przy nich grać w planszówki, poskakać przed Kinectem lub samodzielnie dekorować babeczki. Zwieńczeniem dnia było spotkanie z trójką autorów oraz właśnie koncert harfiarki. Dla fanów Firefly zabawa miała się jednak dopiero zacząć. Po części oficjalnej do naszej BoP-owej dyspozycji pozostała przepastna sala kinowa Centrum Kultury w Głuchołazach. Korzystając z tej genialnej okazji zorganizowaliśmy sobie całonocny zamknięty pokaz Firefly!

Oglądanie jednym ciągiem ubóstwianego serialu w towarzystwie podobnych sobie „postrzeleńców”, w dodatku na wielkim ekranie i z potężnym nagłośnieniem to niesamowity fun! Samo wspólne śpiewanie czołówkowej piosenki uskrzydla.

Wieczór i noc w takim towarzystwie płynął szybciutko i bardzo miło. Część z nas (w tym ja) oglądała Firefly, wprost nie mogąc się oderwać. Część rozmawiała, opowiadała i śmiała się z drinkami w dłoni. Atmosfera całego spotkania – jak zwykle u Browncoatsów – była wspaniała.

Jeśli komuś niewtajemniczonemu wydaje się, że przejechanie kilkuset kilometrów po to, by parę godzin spędzić w przyjacielskim gronie jest bezsensowne, ten nie wie o co chodzi i nie czuje klimatu (i pewnie jest po stronie Alliance – taki wewnętrzny firefly’owy żarcik).

Bawiłem się świetnie – dzięki Kuba, dzięki Tess, dzięki Basiu, dzięki Chita, dzięki wszystkim. Niecierpliwie czekam na kolejny sygnał, by na chwilę wyskoczyć z codziennego życia i wspólnie z BoP-ami pobawić się w zgodzie z duchem Firefly.

Take my love, take my land

Take me where I cannot stand

I don't care, I'm still free

You can't take the sky from me

Lubicie Firefly? Lubicie brać udział w inicjatywach i projektach, które nie dość, że dają tony satysfakcji, to jeszcze bardzo często bezinteresownie pomagają innym? Szukacie ludzi, którzy tworzą dużą, zgraną, prężnie działającą i lojalną ekipę? Więcej szukać nie musicie – bez wahania wstąpcie w szeregi Browncoats of Poland. Daje głowę, że nie pożałujecie! Premiera książeczki jest tego najlepszym dowodem.

Zdjęcia: Sebastian Babiński