Poznań Game Arena 2013

PGA okiem wystawcy i uczestnika

Autor: dominik 'dominaris' sztucki

Poznań Game Arena 2013
Czterech Jeźdźców Apokalipsy, w osobach dwóch grafików, jednego programisty i game designera z ekipy Dark Workshop, postanowiło wybrać się na Poznań Game Arena. Spodziewali się setek lub nawet tysięcy ludzi. Jednak to, czego doświadczyli na miejscu, przerosło ich najśmielsze oczekiwania.

Okiem wystawcy

Piątek

Podróżując pod osłoną nocy, dotarliśmy na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich w piątek około godziny 9:00. Nie obyło się bez przygód po drodze, ale wszystko szczęśliwie się zakończyło.

Piątek był dniem dla mediów i biznesu. Choć tego dnia na PGA było stosunkowo niewielu ludzi i tak nie mieliśmy zbyt dużo czasu, aby odetchnąć. Jeśli akurat nie odwiedzał nas ktoś z branży, to od razu znajdowały się osoby, które chciałyby pracować w game devie Zasypywani gradem pytań (zarówno tych związanych z Darken Age, jak i z samą ekipą czy też pracą w game dev) byliśmy aż do momentu, gdy wszyscy czterej ochrypliśmy i postanowiliśmy się ewakuować do hostelu.

Sobota

Jednak dopiero w sobotę zrozumieliśmy, co naprawdę oznacza słowo "tłum".

40 tysięcy ludzi – tak, tyle właśnie odwiedziło tegoroczne PGA. Od samego rana fala miłośników gier szturmowała bramki wejściowe. Ledwie któryś z nas zaczynał opowiadać grupie ludzi o Darken Age, a już pojawiały się kolejne osoby, które także chciały się dowiedzieć jak najwięcej o naszej grze, zapisać na betę i wziąć udział w konkursie "Zgarnij kubek od Dark Workshop".

Aby nie stracić głosu całkowicie, podzieliliśmy się na dwie ekipy, które zmieniały się co jakiś czas. Ale w przerwach nie próżnowaliśmy! Braliśmy udział w konkursach, odwiedzaliśmy inne stoiska, generalnie – doskonale się bawiliśmy.

Zwiedzając targi, zabrnęliśmy nawet na teren innych imprez, które odbywały się w budynku obok. W ten sposób odwiedziliśmy też targi: planszówek, dziecięce (wózki, buteleczki itp.), modelarskie i akwarystyczne. Ale wszystkie te eventy razem wzięte i tak nie mogły się równać rozmiarami i rozmachem z PGA.

Oczywiście wzięliśmy udział w games showcase. Za ten punkt programu muszę zganić organizatorów, gdyż panował straszny chaos. Większość indie developerów nie miała pojęcia, że coś takiego się odbywa, a ci, którzy o tym wiedzieli, nie mieli pojęcia, kiedy i gdzie. Na szczęście z naszego stoiska mieliśmy widok na scenę, więc udało nam się nie przegapić tego wydarzenia.

Wieczorem odstresowaliśmy się, rozbijając głowami kilka klawiatur u naszych sąsiadów (najbardziej agresywny okazał się oczywiście jeden z naszych programistów). Możliwość wyżycia się na sprzęcie robiła furorę i przyciągała tłumy. Teoretycznie chodziło o uderzanie głową w rytm muzyki, ale kto by się tam przejmował takimi szczegółami?

W trakcie PGA odbywał się także Zjazd Twórców Gier, ale ze względu na inne atrakcje i masę pracy na własnym stoisku nie udało się nam dotrzeć na wykłady.

Zresztą – kto by miał czas słuchać wykładów, kiedy akurat odbywał się konkurs cosplay? Praktycznie każdy chciał mieć zdjęcie z jednym z asasynów (lub asasynek), postacią z LoLa (ten tytuł zdominował główną halę PGA), Larą Croft czy też bohaterem innej gry.

Niedziela

Trzeciego dnia o poranku można było podziwiać istny zombie walk. Najwidoczniej nie tylko my postanowiliśmy zaszaleć minionej nocy.

Ale już około godzin 11 impreza znów rozkręciła się na dobre. Niedziela została zdominowana przez "ludzi z kartonami" – tak nazywało się każdego, kto robił wszystko, aby zdobyć jak najwięcej gier. Gdzieniegdzie płyty dosłownie latały w powietrzu, w innych miejscach ustawiały się dłuuugie kolejki (od razu było widać, gdzie coś rozdają), a jeszcze gdzie indziej dało się wygrać koszulki, słuchawki i inne gadżety za odpowiedź na proste pytanie. I my daliśmy się w to wciągnąć. Chyba nawet nie chodziło o to, aby zdobyć kolejne egzemplarze gier, a raczej o to, aby po prostu dać się ponieść emocjom. Największą radość wzbudziła w autorze tego tekstu chwila, gdy udało się dorwać własny karton – w końcu było jak zabrać się ze wszystkimi pamiątkami do samochodu.

W trakcie całego PGA na beta testy Darken Age zapisało się niemal 150 osób, a kilka kolejnych wygrało nasz kubek w tradycyjnym już konkursie “Zgarnij kubek od Dark Workshop”. Szkoda, że nie wszyscy zgłosili się po odbiór nagrody, ale skorzystali na tym ci, którzy odwiedzili nas już pod koniec imprezy.

Z perspektywy uczestnika

Choć na PGA pojechaliśmy do pracy, nic nie stało na przeszkodzie, aby przy okazji dobrze się tam bawić. Każdy z nas spędzał wolne chwile w inny sposób. A to uganiając się za hostessami, by cyknąć sobie fotkę z każdą z nich (achievement unlocked! 100% hostess złapanych!), a to wciskając się w kolejki do stoisk, gdzie rozdawano gadżety (organizatorzy zapewnili całą ciężarówkę gier), a to po prostu grając we wszystko, do czego udało się dopchać.

​Część niedzieli spędziłem wraz z jednym z grafików na kombinowaniu, jak by tu dorwać co bardziej wartościowe nagrody – a te dało się zdobyć tylko i wyłącznie startując w konkursach. Nie wiemy, jak to się stało, ale w pewnym momencie obaj znaleźliśmy się na scenie Steel Series i nagroda w postaci pada była już prawie w naszych rękach. Ale jak wiemy z reklam – "prawie" robi wielką różnicę.

Podsumowując: dużo dobrej zabawy, wiele nawiązanych znajomości, dziesiątki uściskanych hostess, karton gier i gadżetów oraz kilka nieprzespanych nocy – po prostu PGA!

Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć, która znajduje się pod relacją na stronie Darken Age.