» Relacje » Kapitularz 2012

Kapitularz 2012


wersja do druku

Konwent w Łodzi nie wychodzi... bokiem

Redakcja: Mateusz 'Zsu-Et-Am' Kominiarczuk

Kapitularz 2012

Łódź nie miała ostatnio szczęścia do konwentów. Ostatni U-Bot odbył się w roku 2008, Polcon 2009 nie zebrał dobrych opinii, Grawiton w ogóle nie wystartował. Honor miasta czterech kultur ratowały Łódzki Port Gier oraz Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier, ale brakowało wydarzeń, które ściągnęłyby więcej fanów RPG, literatury czy Gwiezdnych wojen. Sytuację miała naprawić kolejna edycja Łódzkiego Festiwalu Fantastyki "Kapitularz", czyli dawnego łódzkiego konwentu wskrzeszonego po latach przez klub Kapituła.

Pierwszy plus należy się organizatorom za stronę internetową konwentu - bardzo klimatyczną (impreza odbywała się w konwencji horroru), a zarazem czytelną i funkcjonalną. Znalazły się tam wszystkie niezbędne i informacje dotyczące programu i lokalizacji Kapitularza, a nawet zdjęcia konwentowej szkoły.

Impreza gościła w LO im. Haliny Poświatowskiej na Widzewie. Wybór takiej lokalizacji to strzał w dziesiątkę - szkoła jest położona w pobliżu (ok. 15 minut spacerem) dworca PKP Łódź Widzew, nieźle skomunikowana z resztą miasta, a w jej pobliżu znajdują się sklepy, piekarnie, pizzerie i bary. Sam budynek jest bardzo przestronny, a należy pamiętać, że na potrzeby konwentu udostępniono tylko część szkoły. Jeśli Kapitularz urośnie - czego szczerze mu życzę - nie będzie musiał szukać nowej lokalizacji, bo w liceum im. Poświatowskiej bez problemu zmieszczą się dwa tysiące uczestników, a mniemam, że i trzy tysiące mu niestraszne. Sleep Room urządzono w wielkiej sali gimnastycznej, do której prowadziły naklejone na podłodze strzałki. Dobrze oznaczone były również pomieszczenia z prysznicami, a samych natrysków było tyle, że ani razu nie zaobserwowałam kolejki. Sanitariaty były dobrze utrzymane i sprzątane przez gżdaczy, choć napis "R'lyeh" na drzwiach sugerował, że można tam znaleźć rzeczy mroczne i plugawe. Był to jednak tylko jeden z elementów dodających imprezie klimatu.

Poszczególne bloki programowe również otrzymały nazwy nawiązujące do szeroko pojętego horroru - np. blok Star Wars i science-fiction został oznaczony jako Nostromo, a prelekcje bloku naukowego prezentował Uniwersytet Miskatonic. Szkoda, że sam program nie był zbyt bogaty, a jego jakość zostawiała troszkę do życzenia - niektórzy uczestnicy twierdzili wręcz, że nie mogli znaleźć nic dla siebie. Zarzut ten tyczył się głównie programu piątkowego, bo sobotni był już całkiem dostatni. Część prelekcji wyglądała na zapchajdziury, ale nie brakowało i takich, które spokojnie znalazłyby słuchaczy nawet na dużej imprezie. Było też kilka perełek - mój faworyt to prelekcja Ani 'Delilah' Studniarek o paramedycynie: ciekawa, zaopatrzona w bibliografię, dobrze poprowadzona i urzekająca poczuciem humoru prelegentki. Godzina minęła błyskawicznie! Równie interesujące były Legendy miejskie Michała Studniarka, do gustu przypadła mi też prezentacja Anima Prime prowadzona przez Jacka 'Darkena' Gołębiowskiego. Nie wzięłam udziału w żadnym LARP-ie, ale wiem, że inni konwentowicze oceniali je dobrze.

Siłą konwentu były jednak planszówki. Kapitularzowi z pomocą przyszedł Łódzki Port Gier, przynosząc ze sobą stosy pudełek z grami i kompetentną obsługę. W kilku salach zajmowanych przez ŁPG o każdej porze dnia i nocy można było zobaczyć grających ludzi. Odbyło się kilka turniejów, prezentowano nowe gry (Rebel promował m.in. Slavikę), zawsze też można było wyciagnąć kogoś na partyjkę. Jeśli ktoś nie miał wcześniej zbyt wiele styczności z planszówkami, Kapitularz był znakomitą okazją, by zapoznać się z tą formą rozrywki. Coś dla siebie mogli znaleźć także fani gier karcianych, w tym Magic: the Gathering.

W pobliżu games roomów znajdowały się stoiska wydawnictw i dystrybutorów - zachwyciwszy się jakąś grą, trudno było przejść obok nich obojętnie... nawet jeśli konwentowicz liczył, że wygra daną pozycję w konkursie czy turnieju (można było w nich zdobyć naprawdę przyzwoite nagrody). Stawiwszy jednak czoła konsumpcjonistycznym żądzom przy stoiskach planszówkowych, trudno było wykazać tyle samo hartu w dalszej części korytarza, gdzie usadowiły się kramy z biżuterią. Pieniądze zaczynały parzyć, bo jak tu się oprzeć takim misternym cudeńkom? Kusiło też stanowisko organizatorów, na którym można było kupić konwentowe koszulki w kilku wzorach i kolorach - niewiele konwentów może się pochwalić podobnym wyborem.

Sposobności do wydawania pieniędzy dostarczała również stołówka - za 10 złotych można było zjeść porządny obiad ze szkolnej kuchni. Uczestnicy, którzy zdecydowali się na zakup bonu, nie narzekali na menu ani obsługę. To kolejny plus dla Kapitularza, zwłaszcza że takie rozwiązanie wcale nie jest na konwentach standardem i na wielu imprezach uczestnikom pozostaje pizza albo peregrynacje po okolicznych barach. Łódzka impreza miała też konwentową knajpę - co prawda w ostatniej chwili zmienioną, ale nowy lokal znajdował się tuż obok poprzedniego, a więc uczestnicy nie musieli błądzić. Inna sprawa, że mogli być w kłopocie, jeśli próbowali dotrzeć na miejsce, posiłkując się zawartą w informatorze mapką, bo jej skala utrudniała odcyfrowanie nazw i symboli. Poza tą usterką informator zasługuje na uznanie, był dobrze rozplanowany i przyzwoicie napisany.

Wielką zaletę Kapitularza stanowiła obsługa: gżdacze byli pomocni, ochrona uprzejma (nie musiała zresztą interweniować; jeden z ochroniarzy powiedział, że w życiu nie widział tak spokojnego konwentu), akredytacja sprawna, a organizatorzy łatwo dostępni. Dla wielu gżdaczy był to pierwszy konwent, na którym pracowali; nawet jeśli czasem nie radzili sobie z konkretnym zadaniem, szybko się uczyli i doszkalali, można więc śmiało uznać, że przy kolejnych odsłonach będą spisywać się jeszcze lepiej.

Niełatwo ocenić pierwszą edycję nowego Kapitularza. Z jednej strony impreza była dobrze zorganizowana i trudno znaleźć uchybienia na samym konwencie, z drugiej - zabrakło tego "czegoś": klimatu, konwentowej atmosfery, może też większej liczby uczestników. Został pewien niedosyt, w którym jest jednak nadzieja, iż kolejne edycje będą organizowane z większym rozmachem. Kapituła bez wątpienia ma potencjał, można zatem liczyć na to, że dzięki temu klubowi Łódź będzie znana jako miasto, w którym każdy konwent (dobrze) wychodzi.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Konwent: Kapitularz
Od: 21 września 2012
Do: 23 września 2012
Miasto: Łódź
Strona WWW: kapitularz.pl/
Noclegi: na konwencie
Typ konwentu: fantastyczny

Komentarze


~Draygo

Użytkownik niezarejestrowany
    Dobry Start.
Ocena:
+1
Zdziwiło mnie takie pogrubienie SW w recenzji, ale pozytywnie. Uważam, że konwent był udany ;) największa wadą było wielopiętrowe rozdzielenie sal, ja rozumiem, ciszej i spokojniej...ale trochę wyszło na opustoszałe. Sam oceniam konwent na dobre 7 i zdecydowanie pojadę jeszcze raz. Centrum Polski czyli każdy ma równie daleko, szkoda tylko, że w samym środku konwentowego oka cyklonu między dużymi imprezami: Polcon, Copernikon, a w tym roku jeszcze przeniesiony Grojkon. Ponadto skoro już wyróżniasz SW nakłada się jeszcze StarForce którego głównym fenomenem jest cena 0zł- no i zalatw sobie nocleg w akademiku za kilkadziesiąt złotych- oraz to ze cały fandom jedzie się spotkać z fandomem; drugą imprezą jest Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier: który w tym roku wypadł po prostu genialnie. Nowe znajomości, żadnych upychaczy i pełne sale. Prelekcje przemyślane, a wystawienie w przejściu na piętrze prezentacji X-winga...mega!szkoda, że w niedziele został schowany do sal z grami, ale pewnie z potrzeby komfortu:). Czasem trzeba było się przeciskać, żeby zobaczyć co się dzieje:D. Festiwal Komiksu optował w tyle wydarzeń nie tylko SW że podejrzewam o ile ktoś dzieli pasję na więcej uniwersów, a mniej RPG to czasem musiał wybrać.
Innymi słowy: Świetny start Kapitularzu dobrze optuje na przyszły rok,ale warto się liczyć z terminem.
09-10-2012 15:09

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.