» Relacje » Grojkon 2012

Grojkon 2012

Grojkon 2012
Na mój pierwszy Grojkon jechałem pełen nadziei i dobrych myśli, nastawiony na wysoką jakość konwentu. Bardzo przychylne opinie o poprzednich edycjach, dobra promocja, obiecujące informacje o nowym miejscu oraz klimat Wyprawy (jak określano tegoroczny Grojkon) budowany przez organizatorów przed konwentem złożyły się na bardzo wysokie oczekiwania - tak moje, jak i wielu innych osób. Czy oczekiwania te zostały spełnione? Owszem, choć niekoniecznie tak, jak się spodziewaliśmy.

Ważne dla oceny bielskiego festiwalu jest jego życie w sieci. Strona internetowa Grojkonu zawierała wszystkie potrzebne informacje (dojazd, program, terminy itd.) i zrobiła na mnie dużo lepsze wrażenie niż strony nawet większych konwentów. Profil FB był aktualizowany bardzo często i przypominał o istotnych rzeczach, pomagał też tym, którzy mieli jakieś pytania (choć np. moje zadane na profilu nie doczekało się odpowiedzi). Prawie miesiąc przed konwentem ruszyło forum; niestety tylko nieliczni z niego skorzystali, choć można było na nim znaleźć pomoc w ważnych sprawach (jednak nie tak sprawnie i szybko jak na FB).

W końcu trzeba było jednak podnieść przekrwione oczy znad monitorów i ruszyć na rzeczoną Wyprawę. Bielsko-Biała nie leży na końcu świata, ale samo południe Polski to dla niektórych ciężka podróż, choć i takich wędrowców zebrało się na Grojkonie sporo. Miejsce konwentu, Akademia Techniczno-Humanistyczna, znajduje się dość daleko od centrum miasta, więc z dworców PKP i PKS należało dojechać autobusem. Organizatorzy zadbali jednak o to, by nikt się zgubił, odpowiednio wcześniej umieszczając stosowne informacje i ilustrowaną instrukcję na stronie.

Teren był równie sprawnie przygotowany - doskonale oznakowany, od bramy głównej (witającej gości ciekawie i klimatycznie zaprojektowaną mapą konwentu, której mniejszą wersję otrzymał każdy), aż po ostatnie piętro ATH. Poza tym budynki uczelni i przyległe tereny same w sobie są intuicyjnie rozplanowane i trzeba się postarać, żeby się zgubić. Wszystko było blisko siebie, atrakcje polowe, dodatkowa sala sypialna z prysznicami, także sklep spożywczy i przystanek autobusowy tuż za bramą oraz mnóstwo innych miejsc. Obrazu dopełniły miła, wolna od zgiełku okolica i piękne widoki na pobliskie góry.

Budynek główny uczelni - serce Grojkonu - był niezwykle kolorowy, przestronny, nowoczesny (najlepsze aule wykładowe, jakie widziałem) i dobrze wyposażony… ale nie oszukujmy się, choć znacznie większa, ATH wygląda jak zwykła szkoła. Dało się to odczuć, choć nie były to zawsze negatywne wrażenia, bo chociaż Grojkon jest dużym konwentem, zachował pewną specyficzną atmosferę mniejszych zlotów. Atrakcje były skupione blisko siebie, nie wiało pustkami, rozkład sal był dobrze przemyślany i wszystko (podobnie jak na zewnątrz) zostało wcześniej odpowiednio oznakowane. Rozstawiono nawet drogowskazy na wszystkich kondygnacjach, jednak wystarczała chwila, by nauczyć się, jak wszędzie dotrzeć - każde piętro to tak naprawdę długi, prosty korytarz. Hol pierwszego piętra poświęcono na targowisko, jedno skrzydło na Sleep Zone, drugie na blok prelekcyjny, reszta bloków zajęła wyższe piętra, zaś na ostatnim rozłożył się sporych rozmiarów Games Room. Jedyną łyżką dziegciu był blok kuglarski, który prezentowałby się znacznie ciekawiej, gdyby nie to, że ukryto go na parterze i nie oznakowano odpowiednio (nie było go też na mapce).

Sam konwent rozpoczął się dość sprawnie. Wszystko ruszyło w planowanym czasie, większość atrakcji stałych, poza niektórymi stoiskami na targowisku czy obozem US Marines, była gotowa od samego początku. Akredytacji należy się pochwała, wystarczająca liczba stanowisk i szybka obsługa (mając opłaconą online wejściówkę nie straciłem na to nawet pół minuty) zaowocowały brakiem jakichkolwiek kolejek. Wyprawka zwierała ładny, sztywny identyfikator, informator i wspomnianą wcześniej klimatyczną mapkę z programem na odwrocie. Niestety tu organizacja zalicza pierwszą poważną wpadkę - choć estetyczny (grafiki Grojkonowe uważam za bardzo piękne), informator był bezużyteczny. Zawierał błędne informacje, brakowało opisów niektórych punktów programu, godziny wielu pomylono, sam skład był chaotyczny i nieprofesjonalny... moim zdaniem było to bliskie marnotrawstwu papieru.

Za to mapka z programem była najważniejsza w ekwipunku poszukiwacza przygód na Grojkonie. Ładna, wykonana na wysokiej jakości papierze, byłaby dobrą do powieszania na ścianie pamiątką, gdyby nie niszczała tak szybko z powodu nieuniknionego wielokrotnego składania i zaginania.

Atrakcji przewidziano całe zatrzęsienie. Wiele było doskonałych, jednak nie wszystkim udało się utrzymać poziom. Swoje miejsce w programie znalazło sporo arcyciekawych prelekcji z klejnotem koronnym w postaci spotkania z Grahamem Mastertonem, które przyciągnęło mnóstwo słuchaczy. Popularna okazała się być też prelekcja "Chrześcijaństwo a RPG", prowadzona przez księdza Ryszarda Piętkę z której ludzie wyszli bardzo zadowoleni. Blok RPG mógł się również pochwalić 20 godzinami wykładów i warsztatów grupy kreatywnej Lans Macabre, a także innych znamienitych prelegentów. Reszta bloków oferowała zabawę pasjonatom różnych dziedzin, obok punktów poświęconych dzisiejszemu cyberpunkowi znalazły się te związane z magią ludową czy bitwami w kosmosie. Zdarzały się zarówno prelekcje warte zapamiętania, jak i zwyczajnie nudne. Chwalono wykłady doktor Agnieszki Przybyły-Dumin o myśleniu magicznym oraz o spojrzeniu na świat okiem innych kultur, Adrian 'Alan' Bogacz z niezwykłą swadą opowiadał o życiu rockmana (i wykorzystaniu tej wiedzy w RPG), Jacek 'Darken' Gołębiowski przedstawił bardzo intrygujący Projekt Orsa – system RPG, którego podstawowym zadaniem, wybudowanym już w sposób wydawania, ma być wprowadzanie nowych graczy w świat gier fabularnych. Za przykład gorszej strony programu może służyć dwudziestominutowa prelekcja o jednostkach samobójczych podczas WWII, która zamieniła się w serię niesmacznych anegdot o eksperymentach na ludziach. Niestety usłyszałem kilka niepochlebnych wypowiedzi na temat kultury, zachowania i niekompetencji niektórych prowadzących, którzy mieli pozwolić sobie na nieprowokowane drwiny i nieprzystojne uwagi względem słuchaczy.

Nazwa Grojkon nie wzięła się znikąd, wyjątkowo popularne (jeśli nie najpopularniejsze) okazały się turnieje wszelkich gier planszowych (i nie tylko) w Games Roomie; niektóre w gry dopiero testowane, inne w tak zasłużone jak Magic: The Gathering czy gry bitewne, jak np. Lord of the Rings (choć ten kącik był mało urozmaicony). Niestety z Games Roomem wiąże się pewna niedogodność. Pomimo dość przyjemnej aury na zewnątrz i przestronności budynku wszędzie - zwłaszcza w GR i Sleep Roomach - panował zaduch. Na szczęście duże aule były klimatyzowane.

Na uwagę zasługują atrakcje "polowe", których było całkiem sporo: rycerska karczma (ze swoją potrawą dnia – Kociołkiem Krasnoludzkiej Mamuśki, który był tak popularny, że już w piątek nie udało mi się go zobaczyć), laserowy paintball, turnieje gier imprezowych (jak Angry Birds w wersji bez prądu) na świeżym powietrzu czy pokazowy obóz US Marines. Wielka szkoda, że konwentowicze nie dopisali i atrakcje te wydawały się dość puste. Być może winna jest temu pewna przypadłość, na którą cierpiał Grojkon - szumna, budująca nadzieje reklama często hiperbolizowała rzeczywistość. Tak zapowiedzi przed konwentem, jak i reklamy w informatorze sugerowały atrakcje większe, niż faktycznie były, w rzeczywistości zaś wszystko sprawiało wrażenie… mniejszego, niż mogło/powinno być. Wioska rycerska z ledwie paru namiotów, obóz Marines składający się z jednego małego namiociku i kilku przedmiotów na pokaz czy dziwny Consol Room, który teoretycznie był odwołany, w sobotę zaś pojawił się w dość… niedzisiejszej formie, przypominającej bardziej słabe wydanie retrogralni.

Warto jednak wspomnieć o kilku perełkach, jak m.in. możliwość zabawy z Artemisem - symulatorem mostka okrętu kosmicznego - noce filmowe (tutaj, jak słyszałem, były problemy z brakiem rzutnika w jednej z sal), pokazy ogniowe grupy Arkona czy miły akcent RPG-owy w barze konwentowym – piwo za jedyne k6+1zł!

Nie mogę narzekać na warunki sanitarne, choć nie wybijały się ponad przeciętność. Ogólnodostępnych pryszniców wystarczyło dla wszystkich chętnych, działały cały czas i nie było kolejek. Nikt też nie musiał spać na korytarzu (chyba że ktoś bardzo chciał, bo byli i tacy), miejsca wystarczyło dla wszystkich. Dodatkowo przez cały czas trwania konwentu na trzecim piętrze działała studencka stołówka, a na moje pytanie, w jakich godzinach jest czynna, pani zza lady odpowiedziała "Będziemy tyle, ile będzie trzeba". Na temat jakości posiłków słyszałem skrajnie różne opinie, ale dla kogoś, kto np. jak ja miał prowadzić sesję w godzinach nocno-porannych, możliwość zjedzenia ciepłej późnej kolacji za w miarę rozsądną cenę to ogromny plus. I to bez wychodzenia na miasto!

Bardzo trudno jest mi ocenić organizację konwentu, zwłaszcza że mówimy o ekipie mającej za zadanie przygotowanie Polconu 2014. Helperzy/gżdacze pracowali w pocie czoła, choć większość posiadała wiedzę jedynie z wąskiego zakresu swoich obowiązków. Dziewczęta z akredytacji zasługują na wyróżnienie, były bardzo pomocne i dobrze poinformowane. Brakowało tylko patentu z krótkofalówkami, coraz popularniejszej formy komunikacji na konwentach.

Z jednej strony jestem zachwycony organizatorami i ich sprawnością. Mnie samemu nieraz zdarzało się wystawić ich cierpliwość oraz umiejętności na próbę. Zamieszanie z moją zaginioną koszulką rozwiązało się względnie szybko i bez zbędnych spięć, z humorem nawet ("Myśl o tym tak: jesteś dla nas wyzwaniem organizacyjnym"); podobnie doceniam starania i kulturę w momencie chaosu z salami na Złote Kości, kiedy moją sesję trzeba było wyprosić z sali do której właśnie nas wprowadzono, a także kiedy uprzykrzałem im życie pytaniami o drobiazgi. Samo przygotowanie do konwentu też było dobre - zarówno to, o czym wspominałem na samym początku jak i np. zwykłe komunikaty o odwołanych atrakcjach, z których wiele pojawiało się na tablicy wręcz błyskawicznie lub wisiało od początku konwentu.

Dlatego właśnie nie jestem w stanie pojąć, jak organizatorzy mogli sobie pozwolić na wpadki przy bardzo głupich i drobnych sprawach, jak m.in. zwykły brak informacji. Do końca nie było żadnej wiadomości o tym, że goście specjalni bloku RPG, grupa Lans Macabre, nie dotrą na swoje pierwsze prelekcje. Z innej beczki: spotkana w sobotę rano znajoma miała problem z własną prelekcją, która miała być przeniesiona, o czym informacja pojawiła się dopiero po interwencji prowadzącej. Była też jedna czy dwie nagle znikające prelekcje.

Ale nie tylko to irytowało uczestników Grojkonu. Główną atrakcją konwentu był dla mnie Turniej Złotych Kości, gdzie w szranki o tytułowy artefakt stanęli Mistrzowie Gry. Wiąże się z nim, moim zdaniem, najsłabsza organizacyjnie strona konwentu. Byłem przekonany o pewnym (może niewielkim lub lokalnym, ale jednak) prestiżu Turnieju, więc zaskoczyło mnie traktowanie go jak drugorzędnego punktu programu. Wydaje się to błahostką, ale jeśli człowiek zwyczajnie nie wie, gdzie ma iść, to jest sfrustrowany. Informator powiedział mi jedno, mapka i program co innego, sam organizator Turnieju twierdził jeszcze coś innego, a ostatecznie na właściwe spotkanie w piątek trafiłem jedynie szczęśliwym trafem. Nie było żadnych informacji na kartkach, a zapytany helper nie potrafił mi pomóc. Sprawy związane z Turniejem (a także licytacje, również gromadzące sporo ludzi) odbywały się, jak się okazało, w sklepiku konwentowym, którego rozmiary i zagracenie utrudniały komfortowe spotkania dużej grupy ludzi. Dlaczego nikt nie wpadł na to, żeby przenieść to choćby za drzwi, na przestronny i pusty w tym rejonie korytarz? Dobrze, że choć w niedzielę rozwieszono informacje o rozdaniu nagród.

Brakowało też widocznej informacji o miejscu i czasie rozdawania koszulek z edycji limitowanej (jakby nie wystarczał sam fakt, że nie było ich przy akredytacji). Wiem, że wystarczyło się zapytać kompetentnego helpera - co zrobiłem od razu - ale uwierzcie mi, nie każdy na to wpadł i ludzie się skarżyli. Podobnie było z brakiem wystarczającej liczby sal na Złote Kości w sobotę; wydaje mi się że można było wcześniej nad tym pomyśleć, choć ogólne zamieszanie z turniejem wynika chyba z natłoku obowiązków - organizator turnieju był równocześnie głównym organizatorem Grojkonu. Ma się to zmienić w przyszłym roku.

Inną kwestią był system rezerwacji online. O ile wejściówki można było opłacić przed konwentem i system to obsługujący był bardzo sprawny, to dziwiła w nim konieczność rezerwacji miejsc na Sleep Zony. Na miejscu okazała się być bezcelowa w obliczu obsługi kierującej ruchem do pokoi noclegowych, która po prostu po kolei układała ludzi w kolejnych salach. Konwentowicz, który przyszedł w piątek późnym wieczorem, mimo rezerwacji, nie znalazł swojego miejsca w Sleep Zone #1.

Te wszystkie drobnostki, wzięte razem, potrafiły wielu osobom odebrać sporo przyjemności z zabawy. Wiem też, że niektórym mógł nie odpowiadać taki "półszkolny" profil konwentu, z atmosferą mniejszego zlotu – nie mam w tej chwili danych liczbowych, jednak liczba uczestników nie powaliła na kolana (choć widziałem sporo reklam w samym Bielsku, a na konwent przyszło dość dużo miejscowych). Ciężko jest jednoznacznie ocenić, jak wypadł tegoroczny Grojkon. Organizatorzy nie nawalili, wręcz przeciwnie, jednak przymykanie oka na wiele drobnostek to lekki cios dla ich reputacji.

Największą bolączką samego konwentu była rozbieżność między zapowiedziami a rzeczywistością. Cały festiwal okazał się być mniejszą imprezą, niż się początkowo zdawało, sympatyczny klimat wypracowany przed festiwalem nie znalazł specjalnego odzwierciedlenia na miejscu. Nie oznacza to, że impreza była nieudana. Ja się bawiłem bardzo dobrze, kilka osób stwierdziło, że to ich najlepszy w życiu konwent, a kilka - że rok temu bawiło się znacznie lepiej. Każdy ocenia konwent przez pryzmat tego, co sam widział i co przeżył. Musimy być jednak szczerzy: jeśli za dwa lata ma się tu odbyć Polcon, to jest wiele szczegółów do poprawy. Przyszły rok będzie moim zdaniem bardzo istotny, bo pokaże, czy ekipa Grojkonu zadba o dopracowanie wszystkich drobiazgów.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.5
Ocena recenzenta
7.7
Ocena użytkowników
Średnia z 10 głosów
-
Twoja ocena
Konwent: Grojkon
Od: 7 września 2012
Do: 9 września 2012
Miasto: Bielsko-Biała
Strona WWW: grojkon.com/
Typ konwentu: fantastyczny



Czytaj również

Grojkon 2011
- recenzja

Komentarze


KFC
   
Ocena:
0
Bij Polcona bij :P
14-09-2012 16:54
~Troll Slayer

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Słaby był ten konwent - krążyłem bez sensu próbując zagrać w jakikolwiek system RPG. Informator do anusa, helperzy niezorientowani - nawet głupiej klasycznej tablicy z informacją o miejscu i czasie rozgrywania sesji zabrakło! :(
14-09-2012 17:26
~Kaku

Użytkownik niezarejestrowany
    Złote Kości
Ocena:
0
Khorn faktycznie troche się namieszało z tymi salami na ZK, ale musisz przyznać, że późniejsze organizowanie miejsca na auli, można porównać do budowania statku kosmicznego, z młodych dziecięcych lat xD. Brakowało nam jeszcze narzucić kocyk, wejść z latarką pod te stoliki i tam grać xD (Przynajmniej krzyk Banshee by się tak nie niósł :D). Co by nie mówić w sobotę w nocy było wesoło. Pozdrawiam Cię.
14-09-2012 17:52
Krzyś
   
Ocena:
0
@Kaku
Z auli właśnie nas wyproszono. Okazało się, że muszą być zamknięte na noc. Ale tak, mielismy przez moment radochę z organizowania miejsca w tej auli. :)
Potem graliśmy na korytarzu, owszem, było wesoło. Zwłaszcza jak światło wszędzie zgasło :D
14-09-2012 17:56
Malaggar
   
Ocena:
0
O, czyżby (jak wynika z wypowiedzi TSa) kolejny PROkonwent z Propomagierami-wolontariuszami?
14-09-2012 18:05
Krzyś
   
Ocena:
+1
@Mal, w relacji napisałem jak było z helperami. Ale powtórzę. Wyglądało tak, jakby każdy miał swój rewir, swoje zadania, w nich był biegły i świadomy, poza obsługą akredytacji, która wiedziała wszystko co trzeba było.
14-09-2012 18:07
Malaggar
   
Ocena:
0
Przykro mi, ale wolę relację znanego mi Troll Slayera (znanego przynajmniej z poltka) niż osoby, którą kojarzę piąte przez dziesiąte (i to chyba najbardziej z tego, że chodzisz z rysią od rysunków).

Takie życie.
(nie mam nic do Ciebie rzecz jasna. Po prostu zaufam osobie, którą kojarzę z paru wypowiedzi z którymi mniej lub bardziej się zgadzałem).
14-09-2012 18:11
Krzyś
   
Ocena:
+1
Wiesz, specjalnie podpytywałem o to czy tamto helperów/gżdaczy i orgów, żeby mieć co do relacji napisać, ale Twój wybór, choć uważam, że oparty na błędnych przesłankach.
No i też źle mnie kojarzysz, bo Rysi tylko Mistrzuję.
14-09-2012 18:13
Malaggar
   
Ocena:
+1
I mamy klasyczny przykład gdy nadmiar wiedzy zaciemnia obraz.

Czy gdybym ja coś zorganizował, wziął 10 pomagierów i każdy znałby tylko 1/10 planu imprezy, to czy Ty, nie wiedząc o takim układzie, i próbując się dowiedzieć paru rzeczy, pochwaliłbyś ich za zorientowanie?

14-09-2012 18:15
~Troll Slayer

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Dzięki za kredyt zaufania Malaggarze! Prawdą jest jednak że oceniłem negatywnie i wybiórczo jedynie RPGowy element konwentu. Reszta prelekcji, pokazy planszówek i karcianek (Veto!!) były ok. Mniejsza niż w latach ubiegłych była ekipa z bitewniakami - pomimo starań nie udało mi się namierzyć nikogo z Nekromundą ani Manowarem :( Ale to stare i niszowe systemy, więc nie jestem rozczarowany.
14-09-2012 18:54
Krzyś
   
Ocena:
0
Mal, ale ja nic nie wiem, jaki mieli układ organizatorzy i helperzy, tylko stwierdzam to, co zauważyłem. Przyznaję, że jeśli się pytało helpera o coś nad czym nie pracował, to nie miał bladego pojęcia o co chodzi. Ale jeśli tyczyło się to jego zaresu obowiązków, to było okey. Dlatego napisałem, mniej więcej, że ciężko jednoznacznie oceniać organizację.
14-09-2012 19:28
Malaggar
   
Ocena:
0
To nie wiesz, czy specjalnie podpytywałeś o to czy tamto[...] by mieć co do relacji napisać?
14-09-2012 19:29
Krzyś
   
Ocena:
0
Nie pytałem o ich układy, tylko sprawdzałem właśnie ogarniętość i jak sobie radzą. To chyba bardziej interesuje ludzi.
14-09-2012 19:34
Malaggar
   
Ocena:
0
I z radzeniem sobie zawiedli (przynajmniej w RPGowej części), o czym pisał TS.
14-09-2012 19:53
Krzyś
   
Ocena:
0
Gdzie i czym zawiedli pisałem też ja. Tam wyżej jest taka relacja, można poczytać. ;)

Ale dobra, już koniec złośliwości z mojej strony, wiem, ze relacja nie jest idealna, to mój, kurcze, debiut.
14-09-2012 20:00
Czarna Owca
   
Ocena:
+2
No nie, a ja się ciężko zastanawiałam, kim jest ten "Krzyś", który ma pisać relację, bo zupełnie nie kojarzyłam nicku ;)
14-09-2012 22:18
Krzyś
   
Ocena:
0
Strollowałem nawet redaktorów Poltera, hehe.
Widzisz Owco, ja taki nick jak tutaj, mam tylko tutaj, Ci, którzy znają mnie na żywo (czyli od niedawna i Ty ;) ) mówią mi po imieniu :)
14-09-2012 22:53
Mag_Mag
   
Ocena:
+1
Nie ma co ukrywać, że Grojkonowa Trójca potrzebuje wsparcia, chociażby zastępców, bo po prostu nie są w stanie być wszędzie. Zobaczymy co będzie w kwietniu.
15-09-2012 03:46
~Nicram

Użytkownik niezarejestrowany
    To nie był konwent
Ocena:
+1
To był festiwal:)
Jako szef trzech pierwszych Grojkonów, i org w dwóch kolejnych (w tym roku nie orgowałem), nie mogę zgodzić się z Twoją relacją Khornie. Niestety odnoszę wrażenie, że w tym tekście więcej narzekasz niż chwalisz. Owszem możesz, to Twoja subiektywna ocena konwentu. Ja zaś w tym roku po raz pierwszy w historii mogłem spojrzeć na Grojkon zarówno od strony organizacji jak i bycia uczestnikiem. I powiem, że tak dobrych warunków sanitarnych, tak czystych kibli i tak pięknych sal nie widziałem nigdy na żadnym konwencie. A Twój tekst o tym, że konwent był w warunkach "szkolnych" rozmieszył mnie do łez. Nie wiem czy pamiętasz ale Tricon i prawie wszystkie Polcony robione były w szkołach lub na uczelniach. Co do helperów, to nie wiem jak można wymagać od helpera odpowiedzi na kazde pytanie? To jest niemożliwe i śmieszne. Na każde pytanie odpowiedzieć Ci ma główny koordynator. Szukasz dziury w całym i masz kiepskie argumenty. Piszesz, że sale wykładowe były kiepskie ... stary ja nie wiem na jakim ty konwencie byłeś, ale chyba nie na Grojkonie. Byłeś na Triconie? Widziałeś jakie tam mieli sale? Tam biedą i komuną zalatywało, a tu miałeś super mulimedialnie wyposażone sale. Sala kinowa z balkonem, gdzie w nocy leciały horrory. Nowoczesna stołówka gdzie było tanie i pyszne żarcie. Ogromne korytarze które spokojnie pomieszczą 4 tysiące ludzi. Sleeproomy, w których nie było ścisku. Pisałeś jeszcze o zaduchu. Nie wiem gdzie ty go czułeś, ale ja nie wiem co byś czuł będąc na Pyrkonie czy Falkonie. W każdym razie dziękuję Ci za relację, na pewne elementy napewno zwrócimy uwagę i bedzięmy dążyć do doskonałości w organizacji Grojkonów, a w przyszłości Polconu. Pozdrawiam
17-09-2012 16:50
Seji
   
Ocena:
0
@Nicram

"Pisałeś jeszcze o zaduchu. Nie wiem gdzie ty go czułeś"

Wiem, gdzie ja go czulem - jak sie wchodzilo w piatek okolo 20 na recepcje - w nozdrza uderzal zapach zlotu geekow. ;) GR w sobote wieczorem tez mial gesta atmosfere.

To byla tylko mala niedogodnosc, oczywiscie. Warto jednak sprawdzic, czy dzialaly nawiewy (albo moze ich ustawienia?) - bedzie jak znalazl na za rok.

Sam konwent byl strasznie fajny. Niewiele sie pobawilem poza sala komputerowa co prawda, ale to, co widzialem, potwierdzalo marke imprezy. Ciesze sie, ze macie w planch Polcon. :)
17-09-2012 16:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.