» Recenzje » Mirror's Edge

Mirror's Edge


wersja do druku

Biegnij Faith, biegnij

Redakcja: Ula 'Canela' Kuczyńska

Mirror's Edge
Od czasu do czasu pojawia się gra, która już z założenia jest niezwykła i wybija się dalece ponad przeciętność. Wnosi wiele świeżości do swojego gatunku i trudno ją zaszufladkować. Do takich właśnie tytułów należy stworzone przez studio EA DICE Mirror’s Edge. W tym jednym przypadku sprawa naprawdę się komplikuje, o ile bowiem gier FPP na rynku jest zatrzęsienie, żadna w podobny sposób nie pozwala poczuć akcji na własnej skórze. Co zatem sprawia, że przedstawiony świat tak bardzo działa na nasze zmysły? Jakie czynniki posiada ów tytuł, których w innych grach zabrakło?

Realia przedstawione w grze przenoszą nas do wielkiej metropolii. Świata rządzonego przez bezwzględne korporacje, w którym monitorowany jest każdy, nawet najmniejszy, krok. Jest to życie pozbawione jakichkolwiek zmartwień, życie bez wojen i przemocy… Pozornie. Jak to często bywa, gdzieś po drodze zapomniano o najważniejszym czynniku, jakim jest człowiek. Utracona wolność, brak jakiejkolwiek prywatności i strach - to cena, jaką płacą mieszkańcy miasta za "bezpieczeństwo". W tak "idealnym" społeczeństwie informacja stała się bezcenna.


Miej wiarę…

Tu pojawia się Faith - bohaterka, w której skórę (dosłownie) wskoczymy. Jest ona runnerem - wytrenowanym kurierem, który działa na granicy prawa – wszystko w imię wolności. Jej zadanie jest proste - dostarczyć przesyłkę we wskazane miejsce. Jak jednak tego dokonać, gdy za każdym rogiem czai się strażnik? Z pomocą przychodzi samo miasto. Każdy runner poza niezwykłą sprawnością fizyczną, posiada niespotykany wręcz zmysł orientacji, instynktownie potrafi wyczuwać istniejące skróty i przejścia, dostrzec jedyną słuszną drogę. W kręgu runnerów zmysł nazywany jest po prostu Flow. W praktyce, dla gracza oznacza to pomocną dłoń w postaci podświetlonych, najważniejszych obiektów, które wykorzystać możemy w czasie ucieczki. Jest to bardzo ciekawy zabieg, który idealnie wpasowuje się w realia samej gry. Skoro jednak nie można przemieszczać się ulicami, drogi należy szukać ponad nimi. W istocie głównym miejscem działania tego nietypowego ruchu oporu są dachy i szklane ściany drapaczy chmur. Niczym mistrzowie parkour, wykonują niezwykłe ewolucje mając do dyspozycji tylko swoje ciało i otoczenie. Runnerzy działają w parach, przy czym jeden z nich zawsze dostarcza potrzebne dane z centrali. System ten, pod wieloma względami, przypomina znany z filmu Matrix.
I tu nieustannie słyszymy popędzający nas głos w słuchawce, co daje w efekcie uczucie faktycznego udziału w prawdziwej akcji. No dobrze - wszystko pięknie, ale z jakiegoś powodu bohaterka musi przecież uciekać, bo bynajmniej na dostarczaniu paczek gra się nie skupia. Faktycznie, już po pierwszym zadaniu Faith zostaje wplątana w intrygę, której macki (jak się okazuje) sięgają najwyższych szczebli. Tajemnice, które odkryje w czasie przygody, odmienią ją i całe miasto na zawsze. Tym bardziej, że sprawa staje się osobista, gdy na szali postawione zostaje życie jej siostry. Pomimo iż sama opowieść nie jest najwyższych lotów, przeżywa się ją z zapartym tchem. Jest to zasługa nie tyle fabuły, co raczej zręcznościowych poziomów, które razem z animowanymi przerywnikami tworzą spójną całość. Wiele rzeczy pozostawiono również do narracji samym graczom, a smaczki przekazywane są w sposób naprawdę klimatyczny - chociażby za pomocą reklam na monitorach czy ulicznych neonów. Uważny gracz znajdzie takich motywów mnóstwo, o ile tylko zdoła chociaż na moment się zatrzymać. Tu należą się brawa Rhiannie Pratchett, która zrobiła wszystko, co było w jej mocy, w tak krótkim czasie. Zaznaczyć bowiem należy, że autorka scenariusza została zaproszona do współpracy nad grą, gdy ta była już niemal na ukończeniu. Historia jest więc przeciętna, ale do końca trzyma w napięciu. Sama akcja natomiast nie daje nam odpocząć nawet na chwilę i mknie z prędkością metra, które de facto również odwiedzimy.


… i szybkie nogi

Sterowanie jest intuicyjne i po chwili treningu nie sprawia najmniejszych problemów. Co więcej, grając zapominamy kompletnie o posiadaniu kontrolera i często łapiemy się na robieniu wychyleń razem z bohaterką. Nie jest przesadą napisać iż w Mirror’s Edge czujemy postać całym ciałem, tak jakbyśmy faktycznie nią byli. Ten aspekt gry został stworzony naprawdę po mistrzowsku. Oglądanie w czasie skoku ulic znajdujących się kilkaset metrów pod naszymi stopami jest niezapomnianym przeżyciem. A takich scen w grze jest mnóstwo. Trzeba przyznać, że zakres ruchu bohaterki jest naprawdę imponujący i niejednokrotnie jesteśmy zaskoczeni lub nawet oszołomieni jej możliwościami.

Również poziomy mają swój unikalny klimat, którego próżno szukać w innych grach. Design poszczególnych miejscówek jest przemyślany i wspaniale pasuje do nieco sterylnej, futurystycznej wizji świata. W danej misji towarzyszy nam przeważnie kilka, perfekcyjnie dobranych barw, które w specyficzny sposób budują nastrój szklanego miasta. Co najważniejsze, w wiele miejsc można się dostać na kilka sposobów, co tworzy iluzję swobody. Tak naprawdę oczywiście ścieżka jest jedna i jest ona z góry zaplanowana przez autorów, ale miło jest czuć jakikolwiek wybór. Zresztą, w chwili gdy służby porządkowe depczą nam po piętach, nie ma czasu na zwiedzanie. Tu pojawia się kolejny ciekawy aspekt gry. Jak twierdzili twórcy, można ją ukończyć nie używając broni. Muszę przyznać, że aż do zakończenia podchodziłem do tych słów sceptycznie. Pokornie muszę jednak zwrócić honor, ponieważ okazały się prawdziwe. W całej zabawie jedynie raz jesteśmy zmuszeni do pociągnięcia za spust i to w celu zatrzymania konwoju policji. Poza tym fragmentem, grę możemy ukończyć bez wystrzelenia choćby jednego pocisku. Jest to kwestia (wbrew pozorom) bardzo istotna, gdyż samo założenie bycia runnerem zakłada jedynie ucieczkę, lub ewentualne rozbrajanie napastnika. Wybór oczywiście należy do każdego gracza, a ścieżka prawdziwego runnera do prostych nie należy. Ostatnie poziomy to istna droga przez mękę, ale zaręczam, że ich przejście bez użycia siły jest możliwe.

Niestety, jest to zarazem największy minus gry. O ile na początku poziom trudności jest bardzo sprawnie wyważony, to zakończenie daje już nieźle popalić i dla wielu graczy przejście gry bez zabijania przeciwników może być problemem nie do przeskoczenia. Pod koniec bowiem, mamy do czynienia już z regularnymi, uzbrojonymi siłami wroga, a co za tym idzie, zanim odnajdziemy właściwą ścieżkę, niejednokrotnie spotka nas zgon. Jest to zbyt mocna i nagła zmiana podejścia do rozgrywki, miałem wręcz wrażenie, że ostatnie dwa poziomy nie pasują do całości. I chociaż fabularnie wszystko się zgadza, to pozostaje niesmak, którego można było w łatwy sposób uniknąć, trzymając się po prostu początkowych założeń. W skrócie - chciałoby się sięgnąć po broń, ale jakaś wewnętrzna siła (lub może chęć klimatycznego grania) nam na to nie pozwala. Twórcy na szczęście wzięli do siebie słowa graczy i obiecują poprawę w drugiej części, która podobno jest w planach. Czekamy i trzymamy za słowo.

Warto wspomnieć w paru słowach o muzyce. Kompozycje są naprawdę świetne i perfekcyjnie wpasowują się do unikatowego nastroju miasta. Każdy utwór został opracowany w kilku wariantach, dzięki czemu muzyka dostosowuje się do naszych poczynań na ekranie. Na szczególną uwagę zasługuje przepiękny kawałek "Still Alive", wykonywany przez Lisę Miskovsky. Jest to piosenka promująca grę i zarazem jej motyw przewodni. Trzeba przyznać, że już ona potrafi skutecznie nakręcić nas na produkt. Miłym akcentem jest płyta wyłącznie z tą kompozycją, lecz w ponad dziesięciu różnych aranżacjach. Odpowiedzialni za nie są światowej sławy DJ’e, tacy jak Paul van Dyk czy Armand van Helden. Takich dodatków właśnie oczekujemy, dzięki nim gra staje się nam naprawdę bliska. Ścieżki dźwiękowej można więc spokojnie słuchać poza grą, aczkolwiek w moim przekonaniu dopiero wspólnie z obrazem nabiera prawdziwych rumieńców.


Ostatni krok

Mirror’s Edge to wspaniały kawałek kodu, przy którym można przeżyć niezapomniane chwile. Bonusy w postaci ukrytych paczek na każdym poziomie, oraz tryb rozgrywki na czas znacznie przedłużają zabawę. Gra nie należy do prostych, ba, miejscami bywa naprawdę trudna. Może więc to odstraszyć niedzielnych graczy i raczej nie spodoba się też fanom szybkiego gromadzenia pucharków, gdyż te również do prostych nie należą. Jednak osoby szukające w grach ciekawych doznań nie powinny być rozczarowane. Gdy przymkniemy oko na dwa ostatnie poziomy, otrzymamy pozycję naprawdę nietuzinkową, która dosłownie o włos musnęła się od bycia prawdziwą perełką. Mnie świat i klimat Mirror’s Edge wciągnął na tyle, że kiedyś na pewno do niego powrócę. Chociażby po to, by jeszcze raz usłyszeć "Run Faith, run…!".
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.35
Ocena użytkowników
Średnia z 13 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Mirror's Edge
Producent: Digital Illusions/EA DICE
Wydawca: Electronic Arts Inc.
Dystrybutor polski: Electronic Arts Polska
Data premiery (świat): 12 listopada 2008
Data premiery (Polska): 14 listopada 2008
Platformy: PS3, Xbox 360
Strona WWW: www.mirrorsedge.com/
Tagi: Dice | EA | Mirror's Edge



Czytaj również

Mirror's Edge Catalyst
Wizja na przyszłość
- recenzja
Battlefield 1
Znowu pierwszy
- recenzja
Mass Effect: Andromeda
Chciałabym, ale się boję
- recenzja
Mass Effect 2
Nadszedł czas na samobójczą misję
- recenzja
Dragon Age: Origins
Umarł król, niech żyje król
- recenzja

Komentarze


ExiledDiclonius
   
Ocena:
0
Bardzo łądna recenzja, zgodzę się z wszystkim, aczkolwiek jak zwykle mam to jedno i jedyne w swoim rodzaju zastrzeżenie.

"Tak naprawdę oczywiście ścieżka jest jedna i jest ona z góry zaplanowana przez autorów"

Tutaj autor konkretnie się mylił. W momencie gdy postanowiłem wziąść się za zrobienie tzw. platynki byłem zmuszony do przejścia każdego poziomuw (fabularnego),określinym czasie. Tyczyło się to tzw. Speed Runów oraz Time triali. Niedzielny gracz grający na poziomie easy z całą pewnościę pokieruje się tylko główną i najbardziej oczywistą trasą, ale w praktyce, każda plansza posiada ogromną liczbę skrótów, które są w stanie skrócić dany kawałek głównej trasy, by następnie obrać kolejny skrót. Tak naprawdę dopiero ta gra przekonała mnie do zbierania jak największej ilości trofeu, gdyż pokazała mi, iż dzięki nim jestem w stanie poznać grę na wylot, czego nie da mi zwykłe przejście fabuły.

Tak jak autor potwierdzam też iż można przejść grę bez użycia broni, ba nawet można uczynić to na najwyższym poziomie trudnośći, aczkolwiek z własnego doświadczenia nie polecam tego nikomu :D
18-01-2010 16:42
Adahl
   
Ocena:
0
Dzięki za komentarz. Zauważ, że w dalszej części recenzji napisałem (nawet przy wskazanym fragmencie), że ścieżka jest jedna ale dróg do niej już wiele. Tak naprawdę kluczowych momentów gry nie przejdziesz na wiele sposobów, dopiero w większych lokacjach masz wybór, co też uwzględniłem w tekście. :)
18-01-2010 16:55
ExiledDiclonius
   
Ocena:
0
Mój błąd :D
18-01-2010 17:00
Adahl
   
Ocena:
0
Nah. Żaden problem :) Mogłem coś przeoczyć, a dzięki twojemu komentarzowi sprawdziłem ponownie. Jeszcze raz dzięki!
18-01-2010 17:04
Kiender
   
Ocena:
+1
Gra była dla mnie niespodzianką. Nie spodziewałem się niczego szczególnego, a tytuł pochłonął mnie bez reszty. Świetny design i przede wszystkim niesamowicie skomponowane barwy świata , wszechobecna jakskrawa biel z kolorowymi fragmentami otoczenia. Doskonała muzyka z pamiętnym motywem przewodnim. Dla tych elementów warto zagrać :)
18-01-2010 20:35
Squallu
   
Ocena:
0
Fragment o agresji "niektórych" graczy przy ostatnich dwóch levelach gry to przytyk do mnie tak? ;p

Owszem! dość miałem ołowiu w tyłku - chwyciłem za PKM i mściłem się za całe 5h uciekania ;p
18-01-2010 20:52
ExiledDiclonius
   
Ocena:
0
Hehehe. Tak naprawdę to ostatnie 2 lvle można było przejść z palcem w d...żemie :D. Nawet na poziomie hard. Ja najgorzej wspominam 2 oraz 3 poziom, a dokładniej speedrun.

Aha, ajeśli chodzi o motyw przewodni gry, czyli Still Alive to tak się składa, iż obecnie jest to moja ulubiona piosenka, jeśli chodzi o utwór wykożystany w grze w przeciągu ostatnich paru lat :D

http://www.youtube.com/watch?v=Szm Ude_EK5Y
19-01-2010 03:52
Squallu
   
Ocena:
0
Ja osobiście wolę "Still Alive" z Portal ;] Jakoś tak bardziej mnie trafiło po emocjach.
19-01-2010 10:32
Adahl
   
Ocena:
0
Mmm. Kocham ten teledysk i sam utwór. Nieustannie mi przygrywał w czasie pisania recenzji. Coś pięknego.
19-01-2010 12:24
Beamhit
   
Ocena:
0
Fajne fajne.

Co prawda grałem w wersji PC, i tutaj był zgrzyt z konfiguracją pada. Ale googlowanie pozwoliło pozbyć się tego minusa.

"Jest to zbyt mocna i nagła zmiana podejścia do rozgrywki, miałem wręcz wrażenie, że ostatnie dwa poziomy nie pasują do całości."

A ja odniosłem całkiem inne wrażenie. Po prostu w chwili, gdy...

SPOILER



















...zaczynasz być szczurem przyciśniętym do kąta, zabijają ci kumpla (i mentora zarazem), chcą wysłać na krzesło elektryczne siostrę, dawny kumpel (no powiedzmy że kumpel) i niedawna kumpela okazują się sprzedajnymi mordercami, a za runnerami wysyła się specjalne komanda, to aż chce się przez łzy chwycić spluwę, i rozwalić tych gnojków.






















KONIEC SPOILERA
20-01-2010 12:10
~Keliah

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jak na początku zobaczyłem na głównej stronce poltera banner "Recenzja Mirror's Edge" oczom nie dowierzałem. Ta gra wyszła na konsole pod koniec 2008... Mogę powiedzieć zatem tylko jedno: REFLEKS. Nie to żeby nieco ponad roczna gierka nie zasługiwała na reckę, po prostu pojawił się ich już kwadrylion na necie przez ten cały czas. Po co cały czas to samo klepać?
20-01-2010 19:43
ExiledDiclonius
   
Ocena:
0
Ponieważ jest to dział o grach konsolowych, a nie o nowościach w grach. Recenzji ME wczesniej nie było więc nie wiem w czym problem.
20-01-2010 19:50
Adahl
   
Ocena:
0
Jak rozumiem twoim zdaniem nie ma co budować bazy tekstów i opisywać dobrych nieco starszych gier? I to tylko dlatego, że tak mówisz? Zauważ, że dział konsolowy powstał w listopadzie 2009. A samo Mirror's Edge jest bardzo dobrą grą, o której warto wspomnieć. No chyba, że wychodzisz z założenia, że ogólnie nie warto robić portali internetowych. W końcu opisuje się na nich często starsze filmy, książki, czy jak w przypadku Poltera systemy RPG.

I nie, nie chodzi tutaj o "refleks" jak wspomniałeś. Nie chcesz czytać? Prosta rada, nie czytaj. Myślę jednak, że warto poznać opinię innych ludzi - przynajmniej ja lubię je poznawać. Chyba, że jesteś malkontentem z zamiłowania? Tak czy inaczej mam nadzieję, że zrozumiałeś o co chodzi.

Pozdrawiam.
20-01-2010 19:52
~Duncan :)

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak się zastanawiam, że za każdym razem jak czytam komentarze pod Waszymi tekstami to te z gatunku "nie teges" są wrzucane przez niezarejestrowanych graczy :)

Konsoli nie mam (i mi się do niej nie pali) a i tak lubię poczytać dobre recki :)
Tak dalej!!
20-01-2010 23:50
ExiledDiclonius
   
Ocena:
0
chłopaki się czegoś wstydzą, lub są tylko przelotem
21-01-2010 02:09
Gonz
   
Ocena:
0
Pisałem, ale mi zjadło chyba.

Też mi te 2 ostatnie lewele nie grały, gra została zoptymalizowana pod szybkie bieganie, a nie pod strzelanie, i fabuła tu niewiele zmienia. gra pozostawiła u mnie niedosyt, ale hard okazał się dla mnie katorgą, którą sobie odpuściłem. Bieganie jest kapitalne. Strzelanie upierdliwe. celowanie nieprecyzyjne, a na hardzie się łatwo ginie.

faktem jednak jest, że da się przejść grę bez strzelania, choć ostatnie levele frustrują tak, że mało padem nie cisnąłem w telewizor.
21-01-2010 12:08
~Gipsoon

Użytkownik niezarejestrowany
    ME2?
Ocena:
0
Siemanko wie ktos moze kiedy bedzie mirrors edge 2 na PC?
21-01-2010 16:19
Gonz
   
Ocena:
0
Ja tam obstawiam na miesiąc po edycji konsolowej.
21-01-2010 16:42
~Gipsoon

Użytkownik niezarejestrowany
    ME2?
Ocena:
0
A kiedy premiera konsolowa?
21-01-2010 16:42
   
Ocena:
0
Nie ma podanej daty - na razie wiadomo, że prace trwają. Śledź dział - jak coś będzie wiadomo to się na pewno dowiesz.
21-01-2010 17:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.