Zabójca #3: Dług

Uczeń i mistrz

Autor: Maciej 'Repek' Reputakowski

Zabójca #3: Dług
Zawodowy zabójca obawia się prawdopodobnie jednej rzeczy: aby samemu nie stać się zwierzyną łowną. Taka perspektywa nieoczekiwanie grozi bohaterowi serii Jacamona i Matza, który otrzymuje propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia. Zabójca musi podjąć się misji, aby spłacić tytułowy Dług wobec ludzi, których interesom zaszkodziło jedno z jego zleceń.

Chcąc, nie chcąc, nasz "kiler" musi wykonać naprawdę brudną robotę dla naprawdę złych ludzi. Co gorsza, do "obstawy" dostaje niańkę w postaci Mariano, chrześniaka swojego zleceniodawcy. Szybko okazuje się, że nieproszony towarzysz pełni raczej funkcję kuli u nogi, niż pełnowartościowego wsparcia. Pomimo nieufności zabójcy i ciągłego napięcia wynikającego z istniejącego "długu", pomiędzy bohaterem i wannabe zawodowym mordercą nawiązuje się nić sympatii.

Matz nie zaspokaja ciekawości czytelnika i wciąż skąpi informacji o przeszłości i tożsamości swojego bohatera. Zabójca powoli zaczyna się odsłaniać, snuje zarysy planów na nieokreśloną przyszłość. Rąbek tajemnicy jednak się nie uchyla i może się okazać, że tak już zostanie do końca. Chłodny zawodowiec nie opuszcza gardy, trzymając na dystans nawet towarzyszącą mu kobietę, która nie zadaje niewygodnych pytań. Ta dziwna relacja zupełnie obcych sobie ludzi, o których nie wiemy w zasadzie nic, stanowi chyba najciekawszy wątek fabuły. Autorzy jednak konsekwentnie trzymają nas w niepewności i trudno jednoznacznie stwierdzić, jaki los im przeznaczono.

Luc Jacamon nie rezygnuje ze swojego oszczędnego kolorystycznie stylu, folgując palecie barw jedynie podczas przechadzek bohaterów ulicami wielkiego miasta i wizyt w nocnych klubach. Matz tymczasem chyba wyczerpał część magazynka z głębokimi przemyśleniami zabójcy. Dobrze się zresztą stało, gdyż analiza relacji międzyludzkim w rozwarstwionym społeczeństwie nie broni się nawet jako monolog człowieka potrafiącego zabić zwiniętą gazetą. Lepiej wypadają niezobowiązujące dialogi między zabójcą a włóczącym się za nim Mariano, zwłaszcza ten o stereotypowym, filmowym wizerunku "cyngla". Może być on zwiastunem, że historia bezimiennego mordercy nie zakończy się w szablonowy sposób.

Trzecia odsłona Zabójcy utwierdza w przekonaniu, że to seria, którą najlepiej byłoby wydać w jednym zbiorczym albumie. Ucierpiałyby wówczas budżety komiksowych fanów, ale szybciej byśmy wiedzieli, czy główny bohater spłaci dług zaufania i zainteresowania. Mając jednak w pamięci odwieczne westchnienia za, tak zwanym, "komiksem środka", warto powstrzymać się od utyskiwania i uzbroić w cierpliwość.

W odliczaniu do finałowego strzału znaleźliśmy się bowiem za półmetkiem: przed nami jeszcze dwa odcinki.