Star Wars Komiks: Rebelianckie więzienie

Twist fabularny z więzieniem w tle

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Star Wars Komiks: Rebelianckie więzienie
Saga Gwiezdnych Wojen pokazała, że nie zawsze wygrywa prawość, a zło potrafi być nade miar kuszące. Jednak czy można czynić dobro i krzywdzić tym samym innych ludzi? Czy walka we wspólnej sprawie może zmienić poglądy? Odpowiedzi na te pytania czekają w albumie Rebelianckie więzienie.

Star Wars Komiks to magazyn, który ukazuje się regularnie co 2 miesiące i publikuje na swoich łamach najnowsze historie ze świata Gwiezdnych Wojen wprost ze stajni Marvela. Zawsze jest to jedna, pełna opowieść. W 6 numerze z 2016 roku zatytułowanym Rebelianckie więzienie pojawiają się jednak aż 3 opowieści, z których 2 są istotnie powiązane ze sobą fabularnie.

Pierwsza z opowieści to Szpieg Rebeli, którego bohaterem jest Eneb Ray, działający pod przykrywką szpieg Rebelii na Coruscant. Zazwyczaj odbywa on standardowe misje, lecz pewnego razu postanawia urządzić polowanie na prawdziwie dużego zwierza. Scenarzystą historii jest Brytyjczyk Kieron Gillen, który znany przede wszystkim jest z  serii Phonogram , The Wicked + The Divine oraz Journey into Mystery i Uncanny X-Men. Fabuła zaczyna się całkiem interesującego, gdy poznajemy młodego mężczyznę, który przez wybór musi wieść podwójne życie – oficjalnie jako zwolennik panującego ustroju, a tajnie jako szpieg słusznej sprawy. I gdyby scenarzysta pociągnął ten wątek – mogłoby być niezwykle ciekawie. Niestety decyzja głównego bohatera, aby porywać się z motyką na księżyc, jest mocno niewiarygodna. Eneb Ray wolał zamiast rozwijać wątek psychologiczny postaci – pchnać ją w bezsensowne walki. Stronę graficzną przygotował Hiszpanin Angel Unzueta, który zdecydowanie lepiej czuje się przy statycznych kadrach, a jego znakiem charakterystycznym są barwne plamy tła. Ot kolejna opowieść ze świata Gwiezdnych Wojen.

Z dzienników Bena Kenobiego to krótka historyjka o tym jak dawny mistrz Jedi, wiodący żywot pustelnika na Tatooine, sprawuję pieczę na bezpieczeństwem młodego Luke’a Skywalkera. Fabuła zaczyna się dość zacnie, bo oto Luke wyczynia nie lada akrobacje statkiem powietrznym swego wuja – chce wystartować w zawodach w Anchorhead – ale go rozbija. Dostaje szlaban. Kenobi stara się wspierać swojego podopiecznego na odległość i tyle. Autorem scenariusza jest Amerykanin Jason Aaron – uznany w środowisku twórca, który w swoim portfolio ma takie tytuły jak Skalp czy Punisher MAX. Niestety w omawianej historii jest Ben, jest i Luke, a głównego wątku fabularnego nie ma. Jeden czuwa nad drugim i tyle. Szkoda kreski Amerykanina Mike’a Mayhewa, który przekonywująco maluje nastroje na twarzach bohaterów, na tak przeciętną historyjkę.

Najlepsze zostało na deser. Rebelianckie więzienie to opowieść jak księżniczka Leia wraz z towarzyszką transportuje ważną aresztantkę do rebelianckiego więzienia. Ponownie za scenariusz odpowiada Jason Aaron, ale tym razem idzie mu o kilka klas lepiej. W pierwszej scenie – nieudana ucieczka, potem fantastycznie ulokowane więzienie, aż w końcu niespodziewany atak. Nie zabrakło ciekawego twistu fabularnego, który łączy Szpiega Rebeli z Rebelianckim więzieniem. Aaron pięknie odmalowywuje szeroką paletę charakterów i zachować, w tym 3 kobiece – Leia Organa jako przywódczyni Rebeli została przedstawiona po mistrzowsku. O tym jak zły może stać się dobry, a prawy nikczemnym. Niepotrzebnie pchano do wątku Luke’a Skywalkera i Hana Solo – ich obecność zupełnie nic nie wnosi do opowieści. Szatę graficzną przygotował Filipińczyk Leinil Francis Yu, który przepięknie operuje intensywnymi plamami koloru dla podkreślenia istoty lokacji czy przedmiotów. Takich historii ze świata Gwiezdnych Wojen chcemy więcej!

Star Wars Komiks: Rebelianckie więzienie zostało wydane z miękką okładką na papierze kredowym, w pełnym kolorze. Magazyn liczy sobie 148 stron i oprócz omówionych historii znalazło się w nim miejsce na wstęp Jacka Drewnowskiego oraz galerii okładek z amerykańskich wydań zeszytowych.

Chciałoby się, aby Star Wars Komiks było zbiorem ciekawych konceptów w świecie Gwiezdnych Wojen, a nie tylko opowieściami dla najbardziej zagorzałych fanów. Uniwersum jest ogromne, a liczba wątków do eksploracji wprost nieopisana. Star Wars Komiks: Rebelianckie więzienie to tym razem tylko porządne czytadło, z jedną historią, która aspiruje do bycia czymś więcej.