Sherlock Holmes i Necronomicon #2: Noc nad światem

Ciemno już...

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Sherlock Holmes i Necronomicon #2: Noc nad światem
Pierwszy tom przygód Sherlocka Holmesa z Necronomiconem zakończył się w sposób niemal niedający szans na powstrzymanie Moriarty'ego. Czy detektyw sprosta pradawnej magii?

Po przyzwoitym Wrogu wewnętrznym nadszedł czas, by zapoznać się z dalszym ciągiem historii łączącej losy londyńskiego detektywa, jego odwiecznego rywala Jima Moriarty'ego i tajemniczą księgę. Opowieść bezpośrednio kontynuuje poprzedni tom, więc na scenie znów – oprócz Holmesa – pojawią się pułkownik Damiens oraz telepatka Megan Donnelly. Razem staną w obliczu trudnego zadania, jakim niewątpliwie będzie pokonanie władającego magią księgi Moriarty'ego i pomagającego mu Tahera Emara. Szybko okaże się, że w gra toczy się również o inną stawkę – przywołanie na świat przedwiecznych.

W Nocy nad światem Sylvain Cordurie po części odpowiedział na największy mankament, jaki można było wytknąć poprzedniemu zeszytowi. Przede wszystkim tchnął więcej charyzmy w protagonistę, który przestał być bierną osobą w opowieści, a zaczął realnie wpływać na jej kształt. W końcu można zauważyć jego nieustawiczne dążenie do rozwiązania sprawy, chłodny umysł pozwalający działać nawet w obliczu największego zagrożenia czy skłonność do podjęcia ryzyka przy jednoczesnej trosce o innych ludzi. Ten element wypada lepiej, choć wciąż do pełni szczęścia brakuje jeszcze tak przecież sztandarowych dla Sherlocka zdolności analitycznych i dedukcyjnych. Wprawdzie uwidaczniają się w pewnych sytuacjach, ale nie jest to poziom godny detektywa wszechczasów i czekające na niego wyzwania intelektualne nie należą do skomplikowanych. Zabrakło niestety okazji do zaprzęgnięcia szarych komórek do pracy. Oczywiście wiąże się to z konstrukcją fabuły, która pomimo ciekawego założenia i sprawnej realizacji pozostaje jednowątkowa – co nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę niewielką objętość obu tomów. Niemniej szkoda, że zabrakło tej najbardziej charakterystycznej umiejętności Holmesa, jaką z pewnością jest dedukcja.

W drugim tomie twórcy znaleźli miejsce na ukazanie kilku postaci, które nie pojawiły się w poprzednim zeszycie. Mówimy jednak o bohaterach drugoplanowych, których rola jest bardzo ograniczona i w głównej mierze sprowadza się do tworzenia podwalin pod kolejny minicykl. Nie mają wpływu na historię i pozostają jedynie biernymi obserwatorami i komentatorami wydarzeń, nawet jeśli to osoby wysoko postawione w hierarchii władzy.

Słabo wypadają zwroty akcji – są równie przewidywalne jak kierunek, w jakim zmierza cała historia. Może się za to podobać tempo rozgrywania się kolejnych wydarzeń – nie zaznamy większych przestojów, a wszystkie przygody sprawnie dążą do udanego finału wieńczącego przygody Sherlocka Holmesa i Necronomiconu. Naturalnie nie mogło obyć się bez ostatecznego starcia, które robi wrażenie głównie dzięki scenerii i efektownym planszom (po raz kolejny autorstwa Vladimira Krstica Laciego). Styl poszczególnych lokacji zasługują na duże uznanie. W Nocy nad światem znalazło się kilka tak dobrych rysunków, że stają się powodami przerw w czytaniu. Po prostu ma się ochotę nacieszyć oczy nimi jeszcze przez chwilę. Laci świetnie posługuje się mrocznymi sceneriami, załamanym światłem i okalającym budowle lub ich fragmenty półmrokiem. Prezentuje się to naprawdę dobrze i pasuje do posępnej atmosfery roztaczającej się nad całą opowieścią. Bez trudu można dostrzec, że w drugim tomie wszystko nabiera rozpędu. Akcja rozwija się szybciej, Sherlock przestaje być statystą, okazuje się, że poza Moriartym istnieją również inne zagrożenia, a rozmach, z jakim przygotowane zostały niektóre plansze, robi wrażenie.

Drugi tom Necronomiconu to pozycja lepsza od Wroga wewnętrznego, na co spory wpływ ma zmiana w prezentacji samego detektywa. Przestał być bezwolnym uczestnikiem ważkich wydarzeń, nabrał nieco charyzmy, przez co jego przygody śledzi się przyjemniej. Oprawa graficzna nie zawodzi i w dalszym ciągu stoi na wysokim poziomie i jedynie szkoda, że autorzy nie pokusili się w swych starania o stworzenie bardziej rozbudowanej historii i zmuszenia Holmesa do pokazania swojego dedukcyjnego "ja". Mimo wszystko Sherlock Holmes i Necronomicon to pozycja warta uwagi, lekka w odbiorze i łącząca ze sobą elementy na pozór sprzeczne, ale intrygujące po ich syntezie.