» Recenzje » Sandman: Uwertura

Sandman: Uwertura


wersja do druku
Sandman: Uwertura
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki! Sequele i prequele rzadko jakością dorównują swoim pierwowzorom! Po latach Neil Gaiman postanowił wrócić do swego Opus Magnum i stworzyć coś nowego w ukochanym przez czytelników uniwersum Sandmana. Oto nastała Uwertura, będąca próbą zmierzenia się z legendą.

Pierwszy szkic scenariusza Sandmana powstał w październiku 1987 roku i zapoczątkował 10-tomową serię, nie licząc spin-offów i dodatkowych historii. Cykl ten zapoczątkował istnienie imprintu Vertigo – marki wydawniczej DC Comic, dla dorosłych czytelników, w ramach której ukazały się takie hity jak Skalp czy Kaznodzieja. Sandman zarówno przez krytyków (deszcz wyróżnień, w tym blisko 30 samych nagród Eisnera), jak i czytelników został okrzyknięty jednym z największych dokonań komiksowych w historii. Nie dziwota, że powrót Neila Gaimana, scenarzysty serii, do projektu po prawie 20 latach wzbudzi spore zdziwienie, ale rozbudził i wielkie oczekiwania.

Jeżeli ktoś jeszcze nie zna Sandmana to musi wiedzieć, że 10-tomowa seria główna opowiada o Morfeuszu, personifikacji Snu, jednego z 7 rodzeństwa Nieskończonych (Los, Śmierć, Zniszczenie, Rozpacz, Pożądanie i Maligna – dawniej Marzenie). Lata przebywał w niewoli brytyjskiego maga, a teraz wolny musi odbudować na nowo swoje królestwo. Sandman: Uwertura jest swoistym prequelem całej tej historii. Dowiadujemy się z niej, co działo się z Władcą Snów bezpośrednio przed uwięzieniem.

Za fabułę całej serii, a także Uwertury odpowiada niepodzielnie Neil Gaiman. To człowiek instytucja – uznany pisarz (Koralina czy Amerykańscy bogowie) i scenarzysta (film Beowulf czy komiks Batman: Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?). Po wielu latach twórca wraca do swojego najsłynniejszego dzieła czyli Sandmana, aby znowu snuć historię w tym świecie. Snuć to doskonałe określenie tego co czyni Gaiman w Uwerturze. Oto w przeszłości Sen dopuścił się wielkiego błędu, którego konsekwencje musi teraz ponieść nie tyle on sam, ale cały wszechświat. Anglik w bardzo wymyślny sposób prowadzi narrację, ale właściwa fabuła jest miałka, a finał całej wędrówki Sandmana jest banalnie poprowadzony i delikatnie mówiąc mocno rozczarowujący. To jeden z tych tekstów nad którym się zastanawiamy czy jest tak wybitny, że go nie rozumiemy czy tak wydumany, że nie jesteśmy go w stanie ogarnąć. Po tylu latach oczekiwań fani zdecydowanie zasłużyli na jakąś bardziej złożoną intrygę. Dobrze, że chociaż nie zabrakło licznych nawiązań i smaczków dla fanów serii.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dlaczego więc Uwertura u krytyków budzi zachwyt i status arcydzieła? Bo Neil Gaiman nie stworzył powieści graficznej, a rodzaj niezwykłego przeżycia w świecie Sandmana. Fabuła jest tylko pretekstem do pokazania niezwykłych światów, które podczas swojej wędrówki przemierza Morfeusz. To wszystko zostało polane onirycznym, postwiktoriańskim klimatem niesamowitości. Uwertura to właśnie ten moment, gdzie dzieło mniej przypomina powieść graficzną, a bardziej sztukę w wymiarze jej doświadczania i przeżywania. Wydaje się, że tym razem Sandman bardziej należy do ludzi odpowiedzialnych za oprawę graficzną niż samego scenarzysty. To co wyczynia z kadrami J.H. Williams w Uwerturze jest po prostu niesamowite. Nie ma tu miejsca na wspinanie się na wyżyny swoich możliwości graficznych, tu trzeba poszukiwać zupełnie nowych form wyrazu i technik rysunkowych. Zupełnie inaczej wygląda Miasto Światła, a inaczej siedziba Nocy. Za samo przedstawienie wizualne Czasu należy się Uwerturze status arcydzieła. Przy omawianym komiksie powinniśmy właściwie mówić o duecie artystycznym. Nad albumem pracował Dave Stewart, najlepszy kolorysta w branży i to zdecydowanie widać! Niesamowita paleta barw i intensywność kolorów to zdecydowana zaleta Uwertury.

Album zbiera w sobie zeszyty 1-6 serii Sandman: Overture. Rodzime wydanie posiada twardą oprawę i kredowy papier. Komiks poprzedzony jest wstępem samego Neila Gaimana. Każda z części poprzedzona jest dwoma okładkami wydania zeszytowego. Ogromnie cieszy spora liczba dodatków. Oprócz standardowych okładek i szkiców, natrafimy również na opisy tworzenia dzieła i liczne wywiady z twórcami. Dzięki temu recepcja Uwertury jest pełniejsza i jesteśmy w stanie w pełni docenić ogrom pracy włożony w tworzenie całej historii.

Czy Sandman: Uwertura to dzieło wybitne? I tak i nie. Scenariusz zdecydowanie rozczarowuje. Jednak, jeżeli potraktujemy wędrówkę Morfeusza tylko jako pretekst do przedstawienia niesamowitych światów uniwersum Gaimana, to z pewnością nie będziemy rozczarowani. Sandman: Uwertura to nie jest typowa powieść graficzna, to zdecydowanie unikalne doświadczenie – niesamowicie nastrojowe i klimatyczne przeżycie, do którego zapragniemy wracać z pewnością nie raz.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
7.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Sandman: Uwertura
Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: J.H. Williams III
Kolory: Dave Stewart
Wydawca: Egmont
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 232
Format: 170x260 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328118287
Cena: 89,99 zł
Wydawca oryginału: DC Comics - Vertigo
Data wydania oryginału: listopad 2016



Czytaj również

Śmierć
Młodsza, fajna siostra
- recenzja
Sandman #8: Koniec światów
Gaiman jakiego lubimy
- recenzja
Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie
Gaiman w formie
- recenzja
Sandman #2: Dom lalki (Wyd. III)
Wizyty w karczmie
- recenzja
Sandman #1: Preludia i nokturny (wyd. III)
W objęciach Morfeusza
- recenzja
Księgi Magii
Stary, dobry Gaiman
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.