Safari na plaży

Nuda na plaży

Autor: Jarosław 'beacon' Kopeć

Safari na plaży
Afrykańskie safari to coś ekskluzywnego i emocjonującego – dzika sawanna, lejący się z nieba żar i dreszcz na widok potężnego zwierzęcia ulepionego z nieposkromionych sił natury. Tymczasem komiks Mawila jest drętwym i wypranym z emocji nudziarstwem. Co to ma wspólnego z safari?

Rozszalały sztorm wyrzuca głównego bohatera na piaszczystą plażę. Od głodowej śmierci w niegościnnych warunkach ocalają go jednak trzy spędzające nad morzem wakacje dziewczyny. Z jedną z nich udaje się bohaterowi nawet zaprzyjaźnić. Potem jednak przychodzi brutalna rzeczywistość, a fabułę domyka smutna, choć optymistyczna pointa.

W tej sytuacji normalnie napisałbym, że opowiedziana w komiksie historia jest prostą, ale poruszającą przypowieścią o przyjaźni i przemijaniu, poszukiwaniu sensu życia oraz konteplowaniu spokojnego letniego lenistwa. O niemożności znalezienia własnego miejsca w rozpędzonym świecie, który za nic nie chce się zatrzymać czy chociaż na chwilę zwolnić.

Pisałbym też o uproszczonym, lecz zarazem bliskim czytelnikowi bohaterze-everymanie, który, choć przedstawiony słodko, jak skrojony pod gust rozemocjonowanych nastolatek, ma w sobie głębię i szczere emocje, które pozwalają na chwilę zapomnieć, że jest przecież jedynie mniej lub bardziej przypadkową zbieraniną kresek i kropek na kartce jak najbardziej płaskiego papieru. Napisałbym w końcu o tym, jak wspaniale ta historia rozwija emocjonalną wrażliwość i pozwala spojrzeć na nasze życie z otrzeźwiającego dystansu, podkreślając kunszt minimalistycznego rysunku, który nie mówi więcej, niż potrzeba.

Ale nie napiszę, bo Safari na plaży to rysunkowe ćwiczenie o zupełnie niezrozumiałym przeznaczeniu, które nie dość że jest nudne, to jeszcze niewygodnie się czyta w wannie, gdyż czerpany papier, na którym je wydrukowano, łatwo zawilgocić.