SILENCE - katalog międzynarodowego konkursu na komiks bez słów

Za cicho

Autor: Maciej 'Repek' Reputakowski

SILENCE - katalog międzynarodowego konkursu na komiks bez słów
Fundacji Centrala nie sposób zarzucić bezczynności. Jednym z bardziej obiecujących projektów poznaniaków jest festiwal Ligatura, który ma za sobą już dwie edycje. Przy okazji drugiej odsłony imprezy zorganizowano konkurs SILENCE, w którym udział brały wyłącznie komiksy pozbawione tekstu. Pomysł genialny w swojej prostocie, ułatwiający autorom dotarcie do polskiego czytelnika, zaowocował – wedle danych organizatorów – dwoma setkami zgłoszeń z całego świata. Takiego wyniku nie osiągnął nawet konkurs przy MFK w Łodzi. Do pokonkursowej antologii wybrano czterdzieści trzy prace artystów z pięciu kontynentów o odpowiadającej temu bogactwu różnorodności tematów i stylów.

Brzmi imponująco, ale na papierze wygląda gorzej. Winowajcami są format i jakość druku. SILENCE ma postać malutkiej, kieszonkowej książeczki o wymiarach 15 na 10,5 cm. Pół biedy, gdy w tę przestrzeń wkomponowane są dwa, trzy kadry, a postaci są duże. Gorzej, gdy autorem jest Henk Stolker, któremu zamarzyło się zmieścić na planszy pięćdziesiąt sześć kadrów. To przypadek skrajny, ale nieczytelność komiksów staje się udziałem i mniej eksperymentalnych propozycji. Najlepiej widać to na przykładzie Matadora Jaya Wrighta. Zwycięzca pitchingu z Ligatury doczekał się wspaniałej edycji w formacie albumowym, a tutaj po dwie plansze upchnięto na jednej stronie.

Wystarczy jednak, że rysunek jest nieco bardziej szczegółowy, mniej kontrastowy lub niewykonany w ligne claire i jego czytelność spada. Ponieważ tekstu, poza tytułami, w SILENCE nie uświadczymy, część komiksów została pozbawiona nie tylko głosu, ale i siły wyrazu. Tego losu cudem uniknęły, znane z MFKiG, dwa komiksy Sebastiana Skrobola Island of Hope do scenariusza Dennisa Wojdy oraz Poor Lonesome Cowboy napisany przez Bartosza Sztybora. Źle jest też z kolorami. Otwierający zbiorek komiks Lights opiera się na grze wyłaniających się z mroku plam. Druk jest jednak tak matowy i przygaszony, że nie pozwala rozbłysnąć obrazom. Ten sam los spotkał wyróżnione przez międzynarodowe jury prace Marty Długołęckiej, Davida Petera Keera i Barta Nijstada. Pozostaje zawierzyć werdyktowi kapituły, która mogła się przyjrzeć tym komiksom bliżej.

Jak w każdej antologii, tak i w SILENCE nie brakuje perełek (czy raczej: perełeczek). Mocną ekipę wystawili Polacy, z Grzegorzem Januszem i Tomaszem Niewiadomskim na czele (przewrotny Farewell Letter). Bardziej bezpośrednio, a przy tym dowcipnie, do nazwy konkursu nawiązuje Scream of Silence Romana Gajewskiego i Łukasza Bogacza. W tej krótkiej opowieści o złodzieju, który kradnie znany obraz Muncha, jest głośniej niż w niejednej sensacyjnej historii. I to bez użycia jakichkolwiek onomatopei. Uwagę amatorów ironicznego, kobiecego humoru przyciągnie zapewne Brytyjka Kripa Joshi i przygody jej bohaterki Miss Moti (aż trzy komiksy w antologii).

Idea SILENCE jest godna cyklicznej kontynuacji, a pokonkursowe zbiorki mają szansę stać się ciekawymi pozycjami. Centrala musi jedynie nadać im ten poziom edytorski, którym imponuje przy innych swoich wydawnictwach.