Ragnarok #01-03

Zmierzch Bogów Gong-Bao

Autor: Julian 'Mayhnavea' Czurko

Ragnarok #01-03
Jak smakuje skandynawski koniec czasów z makaronem sojowym i sosem słodko-kwaśnym, podany w termoizolacyjnym pojemniczku z nazwą restauracji "Manhwa" (koreańska manga)? Okazuje się, że dla przeolbrzymiej liczby graczy w MMORPG Ragnarok kuchnia pana Myung-Jin Lee stała się podstawą ich diety. Jak zatem ocenią ją czytelnicy komiksów: poproszą o dokładkę czy zdecydują, że ich smak preferuje mniej wybuchowe zestawy? Wszak kucharz przygotował aż 10 porcji!

Akcja komiksu rusza z kopyta i po zaledwie dwóch stronach czytelnik znajduje się w samym centrum kosmicznego konfliktu wraz z bardzo licznymi jego bohaterami. Już w pierwszym tomie, pomijając statystów, spotyka bez mała trzynaście ważnych postaci i poznaje po części ich historie. Liczne wydarzenia, które następują po sobie w zawrotnym tempie, angażując coraz więcej osób, w końcu uwidaczniają wspólny wątek i wyraźnie prowadzą bohaterów ku konfrontacji.

Czytelnik poznaje w dramatycznych okolicznościach Fenris-Fenrir, która poszukując boga Baldra musi zmierzyć się z walkirią Sarą Irine, parę łowców nagród – Chaosa i Iris – do których wkrótce dołącza złodziejka Lidia oraz przeklętego Skurai, który, aby nasycić krwią swój piekielny miecz, zabija zaskakującego kukiełkarza. Wszyscy oni - na skutek zagmatwanego splotu wydarzeń, w który z ochotą ingerują bogowie – dążą do spotkania, które może stać się początkiem zmierzchu świata. W pewnym momencie okazuje się, że siły ciemności zyskują przewagę i ostatnią nadzieją dla Midgardu staje się największy (o zgrozo!) sojusznik ludzkości, czyli Gildia Skrytobójców z niezwyciężonym Fenrisem na czele.


Ragnarok od pierwszych stron wciąga w fabułę. Początkowe wydarzenia, od razu stawiające bohaterom wysokie poprzeczki do przekroczenia, mają na celu uwidocznienie ich charakterów tuż przed tym, jak porwie ich Wielka Przygoda. Od razu widać, że autor zaczął rysować swój komiks mając uprzednio opracowany scenariusz – nic nie dzieje się przypadkiem i nic nie jest zdane na łaskę przebłysku weny, która nagle chciałaby zmienić tory wydarzeń. Można być pewnym, że postacie w końcu zmierzą się ze swoimi przeciwnikami, choć wpierw muszą do tego dojrzeć i stoczyć walkę z samymi sobą.

Niestety, Ragnarok ma też kilka wad. Postaci jest całe mrowie, więc żeby zaznaczyć wejście każdej z nich, autor przeładował je efektami specjalnymi. Każdy zaczyna walkę "z grubej rury" – i tak zamiast stopniowania napięcia pojawia się tylko eskalacja i tak przeogromnych konfliktów. Innym problemem jest to, że rysunek jest dość chaotyczny – a w scenach walk kilogramy kreskowań i nie tłumaczone onomatopeje niemal uniemożliwiają rozeznanie się w akcji. Do tego autor nie wie, jak i kiedy dawkować humor. Lidia, zaplanowana jako postać komiczna, okazuje się groteskowa, a drobne żartobliwe ikonki emocji - jak rzewne łzy wylewane przez wybijanych pęczkami statystów w pełnych patosu scenach – są często nie na miejscu, niszcząc napięcie. Pocieszenie stanowią lingwistyczne smaczki, które niekoniecznie musiały być przewidziane przez tłumacza. Mroczny Skurai walcząc z łowcą Kyugesu ripostuje słowa przeciwnika: "Zadziwiasz mnie, kukiełkarzu".

Ragnarok można polecić osobom lubiącym długie i zawiłe, ale przemyślane fabularnie serie. Miłośnicy wartkiej akcji, rozbudowanych historii i złożonych postaci, które zawsze mają jakąś tajemnicę – którą ujawnią bądź też dopiero się o niej dowiedzą – niewątpliwie poczują się syci. Zaś o miłośnikach gry komputerowej nie ma co wspominać – dla nich to podstawa!