Prosto z piekła

Ciemnościom w darze

Autor: Camillo

Prosto z piekła
Makabryczne wydarzenia, do których doszło w Londynie u schyłku epoki wiktoriańskiej, nawet po ponad stu latach stanowią inspirację dla kolejnych twórców. Alan Moore i Eddie Campbell, autorzy powieści graficznej Prosto z piekła, również znaleźli w nich punt wyjścia, ale podążyli w zupełnie innym kierunku, niż można by się spodziewać.

Kuba Rozpruwacz nie był pierwszym seryjnym mordercą w dziejach świata. Jako pierwszy zawładnął jednak masową wyobraźnią. Legendę zabójcy z londyńskiego Whitechapel pomógł podtrzymać fakt, że pomimo licznych prób nigdy nie udało się ustalić jego tożsamości. Do dziś istnieją dziesiątki teorii na ten temat, a grono podejrzanych liczy ponad sto osób. To wszystko od lat stanowi pożywkę dla tak zwanych "ripperologów", czyli osób fascynujących się krwawymi wydarzeniami z londyńskich slumsów i próbujących rozwikłać zagadkę ich sprawcy.

Co jakiś czas któryś z nich ogłasza, że oto wreszcie ponad wszelką wątpliwość udało mu się odkryć tożsamość mordercy. Ostatni taki przypadek miał miejsce jesienią zeszłego roku, a informacja o nim obiegła większość polskich mediów. Rozpruwaczem miał okazać się niejaki Aaron Kosminski, Żyd polskiego pochodzenia. Na uniwersytecie w Liverpoolu pobrano próbki materiału genetycznego z szalika znalezionego rzekomo przed laty przy ciele Catharine Eddowes, jednej z prostytutek rozprutych przez Kubę. Później porównano znalezione ślady DNA z materiałem genetycznym pobranym od potomków pechowej ulicznicy, a także z zachowanym DNA Kosminskiego i jego potomków. Testy dały wynik pozytywny. Właściciel szalika, detektyw-amator Russel Edwards, natychmiast wydał książkę, w której tryumfalnie obwieścił koniec tajemnicy Rozpruwacza.

Niestety (a może na szczęście?), po opublikowaniu wyników badań szybko okazało się, że są one bezwartościowe. Znaleziony na szaliku fragment sekwencji DNA posiada bowiem w tym wariancie 99% Europejczyków, co sprawia, że pozostawione na nim ślady mogły należeć praktycznie do dowolnej innej osoby. Wszyscy "ripperolodzy" mogli więc odetchnąć z ulgą i dalej snuć swoje teorie. Jednak zamiast podejmować się domorosłych badań, historię Kuby Rozpruwacza można odtwarzać także w formie artystycznej. Tak, jak to uczynili Alan Moore i Eddie Campbell w monumentalnej powieści graficznej Prosto z piekła.

Stworzona przez Moore'a opowieść – w latach 1991–1996 wydawana w dziesięciu częściach, później zebrana w jedno olbrzymie objętościowo dzieło i w 1999 roku opublikowana nakładem wydawnictwa Top Shelf Productions – jest brutalna, niesmaczna, a momentami wręcz odpychająca. Idealnie oddaje więc stan, w jakim według relacji historycznych znajdowało się pod koniec XIX wieku londyńskie Whitechapel. Na dodatek rysunki Campbella – które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niechlujne i za mało szczegółowe – gdy tylko przychodzi taka potrzeba, prezentują cały brud Londynu niemal z pornograficzną dokładnością. Mamy więc do czynienia z dziełem, które raczej nie zadowoli estetów, w warstwie fabularnej stanowi jednak interesujące połączenie sensacji, dramatu i mistyki.

Paradoksalnie najmniej jest w Prosto z piekła kryminału. Moore zrezygnował z prowadzenia historii śladem fundamentalnego dla tej sprawy pytania "kto zabił?", niemal od razu udzielając na nie odpowiedzi, co jednak nie odbiera opowieści suspensu. Oto bowiem poznajemy postać sir Williama Gulla – wybitnego lekarza, erudyty, znawcy wiedzy tajemnej. Wyjątkowe zdolności sir Williama zostają dostrzeżone także na angielskim dworze, dzięki czemu spotyka go najwyższy możliwy zaszczyt – zostaje nadwornym lekarzem Jej Królewskiej Mości. Służba nie kończy się jednak wyłącznie na dbaniu o zdrowie członków królewskiej rodziny. Dlatego gdy królowa prosi go o rozwiązanie pewnej delikatnej sprawy, Gull nie waha się zrobić użytku ze swoich innych, znacznie mroczniejszych talentów.

Popełniane przez sir Williama morderstwa to dla Moore'a nie tylko okazja do snucia przerażającej opowieści, ale także pretekst do rozważań i nawiązań znacznie wykraczających poza ramy zwykle przeznaczane dla sensacyjnej historii przez pośledniejszych twórców. Powód, dla którego królowa prosi Gulla o pomoc, to jedno, a czym innym są motywacje i poglądy samego mordercy, które okazują się zakręcone niczym gęsta spirala. Na bazie działalności i umysłu mordercy Moore projektuje rozbudowane teorie, zahaczające o filozofię, myśl społeczną, architekturę, okultyzm, spiskowe wizje dziejów i diabeł raczy wiedzieć, co jeszcze. Moore jako słynny scenarzysta, w świecie komiksu cieszący się statusem półboga, nie zalicza się do ludzi skromnych, nie omieszkał więc przy okazji pochwalić się procesem twórczym, który doprowadził go do stworzenia omawianego dzieła, czego efektem jest zamieszczony pod koniec albumu kilkudziesięciostronicowy suplement.

Niezależnie jednak od tego, w jakim stopniu czytelnik odnajdzie się w szalonych teoriach Moore'a, jeszcze większe wrażenie robi najbardziej powierzchowna warstwa dzieła, czyli sensacyjna, pełna napięcia opowieść, której dramat rozciąga się na znacznie większą liczbę osób niż Gull i jego ofiary. Nie sposób także przemilczeć sposobu, w jaki zaprezentowano życie londyńskiej ulicy pod koniec XIX wieku. Duszna, wręcz klaustrofobiczna atmosfera, która wylewa się z kolejnych plansz, obrazuje koszmar ówczesnego życia wśród niższych warstw społeczeństwa na tyle sugestywnie, że uderza w czytelnika chyba nawet bardziej niż wielostronicowa scena mordu w jednym z rozdziałów. Jeszcze raz należy tu podkreślić zasługę rysownika, Eddiego Campbella, który w ilustrowaniu tej historii wspiął się bodaj na wyżyny turpizmu, tworząc rysunki tyleż odpychające, co fascynujące.

W 2001 roku Prosto z piekło doczekało się adaptacji filmowej z Johnnym Deppem w roli inspektora Fredericka Abberline'a i Ianem Holmem jako sir Williamem Gullem, znanej w Polsce pod tytułem Z piekła rodem. Ten skądinąd niezły obraz – zrealizowany w dynamicznej konwencji i wyposażony w klimatyczną scenografię – pewnie obroniłby się jako samodzielny twór, ale porównania z komiksowym oryginałem nie wytrzymuje. Historię uproszczono i spłycono do granic możliwości, zabrakło też naturalistycznej atmosfery brudu i zła, nie mówiąc już o całej warstwie symbolicznej. Lepiej darować więc sobie seans i sięgnąć po pierwowzór, tym bardziej, że po kilku latach przerwy dzięki wydawnictwu Timof Comics znów jest dostępny na polskim rynku.

Na koniec mimo wszystko warto zaznaczyć, że dzieło Moore'a i Campbella nie jest lekturą dla każdego. Zdecydowanie nie poprawia nastroju, nie dostarcza argumentów za wiarą w postęp, a czytane wieczorem do poduszki może stać się przyczyną wyłącznie złych snów. Jeśli ktoś jednak po prostu szuka powieści graficznej, która zrobi na nim wrażenie, Prosto z piekła powinien uważać za pozycję obowiązkową.