» Recenzje » Osiedle Swoboda (wydanie zbiorcze)

Osiedle Swoboda (wydanie zbiorcze)


wersja do druku

Osiedlowa blokomania

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Osiedle Swoboda (wydanie zbiorcze)
Komiks Śledzia to bez dwóch zdań legenda, w pełni zasługująca na eleganckie zbiorcze wydanie. Kultura Gniewu stworzyła okazję nie tylko do uzupełnienia znajomości najważniejszych polskich komiksów powstałych po 1989 roku, ale i do ponownego spojrzenia na Osiedle zebrane razem, przy którym łatwiej dostrzec niewesołe przesłanie tych historii.

Osiedle Swoboda, wzorowane na bydgoskim Szwederowie, to mieszanka serialu obyczajowego i realizmu magicznego. Chłopaki piją, popalają, siedzą na ławeczce, imają się tymczasowych prac i opowiadają niesamowite historie. Jeden jest dealerem, ale spokojnym i aż chciałoby się rzec niegroźnym. Niby wszystko super.


Blokowa sielanka

Szczęście na Osiedlu wymaga tylko dwóch składników: świętego spokoju i prostych przyjemności. Dlatego bohaterom zdaje się niczego nie brakować. Co jednak, jeśli komuś to nie wystarcza? Jeśli chce osiągać cele wykraczające poza granice wzniesione z betonowej płyty?

Wyłamać się ze schematu próbują Adrian i Niedźwiedź. Ten pierwszy, "pomylony" artysta, kończy jako martwy element swojej własnej instalacji. Drugi, jeden z głównych bohaterów, chce poszukać pracy. Ale przyzwyczajenia i bezrefleksyjna (zwierzęca?) natura zwyciężają nad ambicją i zamiast w kawiarence internetowej, pieniądze zostawia w monopolowym.

Z tego punktu widzenia komiks Śledzia trzeba czytać jako opowieść znacznie pełniejszą niż garść dykteryjek i żartów, opiewających uroki osiedlowego życia. Nie brakuje w niej gorzkich momentów i smutnej refleksji.


Legendy osiedla

Podobnie jest z historiami, które bohaterowie co chwilę sobie opowiadają. Ich snucie urasta do rangi osiedlowej sztuki, a najlepszy opowiadacz – jak w dzikich plemionach – jest ważnym członkiem plemiennej hierarchii. Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że tymi opowieściami bohaterowie kolorują sobie życie. Co prawda sami też przeżywają przygody, ale wciąż widać w nich tęsknotę za czymś więcej.

Nierzadko snują opowieści pod wpływem alkoholu i "elementu magicznego". Uciekają od burej rzeczywistości, ale ta ucieczka staje się w końcu całym ich życiem. Po haju zostaje tylko smutny kac i smutni rodzice, na których nawet nie spoglądają, i których non-stop nie ma.


Reymont blokowiska

Widać też w bohaterach Osiedla antyintelektualizm, dobrany w parę z anegdotyczną, filozoficzną mądrością, taką ludową. Bohaterowie są przedstawieni jako mędrcy, którzy nie potrzebują akademickiej wiedzy, żeby mieć umysły ostre i przenikliwe. Widujemy ich też z książką. Wiara i wywyższenie nieuczesanej inteligencji wydaje się wręcz utopijne, przywołujące skojarzenie z historią młodopolskiej chłopomanii. Co prawda wątki Adriana i Niedźwiedzia częściowo dekonstruują ten mit, ale pozostałe zdają się go podtrzymywać. I tutaj coś zgrzyta, przesłanie jest zmącone. A może chodzi o dwubiegunowość tego mitu osiedla, jako z jednej strony raju, a z drugiej – getta, więzienia?

Podobnie jak opowiadanie o osiedlowych legendach, ta dwoistość poszerza uniwersum serii. Bohaterowie zostają zawieszeni w szerszym kontekście, co spawia, że obyczajowe tło jest znacznie pełniejsze. Osiedle zamieszkują bohaterowie, którzy mają jakąś przeszłość. Ich biografie składają się także z czegoś więcej ponad to, co widzimy w kolejnych zeszytach.


Osiedlowe ballady

Te biografie i przypowieści mitologizują Osiedle. Czasami Śledziu pozwala sobie też na ekspresyjne grafiki, jak te z walczącymi między sobą dresiarzami (str. 87), które nadają komiksowi poetycką, odrealnioną atmosferę. Czuć też naturalny styl dialogów, które przeważnie nie wpadają w drażniące przerysowania slangowej gadki. Graffiti nie są nachalnie wtykane w puste fragmenty kadrów. W ogóle całe osiedlowe "kozactwo" nie jest sztuczne i kiczowate.

Wiele wody w Wiśle upłynęło, od kiedy pierwszy numer Osiedla trafił na łamach Produktu w czytelnicze ręce. Z dzisiejszej perspektywy to nadal znakomite dzieło, absolutnie warte przeczytania i, być może, wyrobienia sobie jego nowego odczytania. Bo osiedlowe życie u Śledzia to nie tylko cud, miód i piweczko.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.5
Ocena recenzenta
8.86
Ocena użytkowników
Średnia z 25 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Osiedle Swoboda (wydanie zbiorcze)
Scenariusz: Michał Śledziński
Rysunki: Michał Śledziński
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: marzec 2010
Liczba stron: 300
Format: B5
Druk: czarno-biały, dodatki kolorowe
Cena: 69,90 zł



Czytaj również

Wywiad z Michałem Śledzińskim
Wolę, kiedy jest mnóstwo crapu
Osiedle Swoboda #1-3
Odświeżona legenda
- recenzja
Polscy superbohaterowie cz. 1
Polacy też swoich Avengers też mają
KDP 64+
Coś dla miłośników PIXELA
- recenzja
Mój kraj taki piękny. Polski komiks o polskiej rzeczywistości
Wystawa (komiksowa) jakich (zbyt) mało
- recenzja

Komentarze


Noth
   
Ocena:
0
Kult. I tyle.
13-04-2010 23:27
Dan Meidros
   
Ocena:
0
Klasyk.
14-04-2010 13:10
kara-kum
   
Ocena:
+1
Osiedle jest bezapelacyjnie największym polskim osiągnięciem komiksu przełomu wieków i największą opowieścią o blokowisku (Masłowska i Shuty mogą się schować).
14-04-2010 21:57
~rogala1

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Kult?
Klasyk?

Może, ale jeśli już, to bardzo, BARDZO niszowy i dla bardzo, BARDZO nieskomplikowanych odbiorców.
Jakoś nie zauważyłem wpływu tego "dzieła" na zbiorową świadomość... (to o kultowości, rzekomej...)

Widok zakapturzonego, blokowiskowego wyrostka budzi moją odrazę i niechęć. Jak wiem, nie tylko moją.
Sorry, ale nie potrafię w tym odnaleźć rynsztokowej poetyki.

Był taki pisarz, Stachura, był taki pisarz, Hłasko i paru jeszcze innych, Łysiak z "Dobrym". Myślę, że oni by mogli spełnić Waszą potrzebę utożsamiania się z outsiderami, balansującymi na granicy prawa i moralności. Z korzyścią dla Was, niewątpliwie.

"Kultowość" tego komiksu i ogólnie jego wartość, oceniam na poziomie wartości historyjek komiksowych o Myszce Miki z gum balonowych "Donald".

Nie polecam.
15-04-2010 01:11
beacon
   
Ocena:
0
@rogala

Ostatnio bardzo często gadam ze znajomymi o Osiedlu i za jego pośrednictwem o komiksach w ogóle, bo Osiedle i Produkt pamiętają sprzed lat. One zatoczyły znacznie szersze kręgi niż późniejsze rzeczy i to, że Ciebie ominęły, nie zmienia tego faktu. Może przyjdzie ktoś mądry i sypnie statystykami, ale dla mnie to, że takie pismo mogło utrzymywać się z ceną 6,66 zł świadczyło nie tylko o wysokich nakładach, ale i o wysokiej sprzedaży.

Czy dla nieskomplikowanego odbiorcy? Chyba powyższym wywodem wskazałem na kilka punktów, w których "skomplikowany" odbiorca też znajdzie coś ciekawego. Chociaż to seria środka, a więc z założenia zjadliwa, są w niej ambitne akcenty.

Bohaterowie Osiedla nie balansują na żadnych granicach moralności i prawa (tm). Oni żyją w normalnym systemie blokowiska w średnim mieście i redefiniują prawo i moralność (tm) dla tamtych warunków. Robią to z antyakademickością, której nie lubię, ale robią. Tam są zasady, wg których oni żyją. Nawalają durnych, znęcających się dresiarzy, nie gruchają z siostrą kumpla, pomagają sobie wyrwać się z kręgu (pożyczka na kafejkę).

Czyli po prostu, rogala, nierzetelnie i bez pomyślunku jedziesz. Wydaje mi się, że bazujesz na takim bardzo jednopłaszczyznowym odczytaniu tego komiksu, które się trochę utarło, ale z którym odrobinę polemizuję powyższym.
15-04-2010 01:26
kara-kum
   
Ocena:
0
Stachura i Hłasko- nie wiem po co ich tu wspominasz. Całkiem inna bajka. Poza tym "Osiedle..." przedstawia nas samych, z naszymi przywarami, niedoskonałościami (także narodowymi). Chłopcy spod bloków nie budzą mojej odrazy- budzi ją Gierek. Dla mnie dzieło wybitne.
15-04-2010 14:02
Bodhisattva
    owszem, nie jak hłasko
Ocena:
0
@kara-kum No wlasnie, osiedle jest wokół nas, a przynajmniej było na pewnym etapie, dlatego ten komiks ma w sobie wartość przedstawienia w subiektywny sposób prawdziewej rzeczwistości. Jest jak komentarz do niej pochodzący ze środka, a nie z zewnątrz.
Pod tym względem nawet jest jakaś zbieżność z Hłaską, idealistą pełnym goryczy komentującym w realistyczny sposób otaczającą rzeczywistość. Przy czym Hłasko był oczywiście artystą zupełnie innej klasy.
18-04-2010 00:13
Repek
   
Ocena:
0
Dziś wreszcie dostałem w łapki.

Wydane ślicznie [tak jak tytuł na to zasłużył]. Łapię się na tym, że najpierw czytam nawijkę Śledzia. :)

EDIT po paru dniach:
Nawijka nieco rozczarowująca, szczególnie jak się śledziło [lol] bloga Śledzia. Z czasem nuży też ta ciągła nawijka o "elemencie magicznym" i piciu. No, ale jest to przynajmniej szczere - tego nikt Śledziowi nie odmówi. :)

Ciekawie się ten komiks czytało po latach. W zasadzie niewiele się zmienił mój odbiór [tak jak to pamiętam z Produktów]. Fajnie się czyta, są tekściory godne Wilqa [albo vice versa], ale to wszystko. Śledziu pokazuje na każdym kroku, że dobrze czuje komiksowy język i narrację [może najlepiej wśród polskich twórców?], gawędzi znakomicie.

Ale na gawędzie się kończy. To trochę jak z większością filmów Tarantino - dobre teksty, trochę anegdoty i tyle. Zamyka się komiks i nie ma o czym pomyśleć. Oko do rzeczywistości świetne, ale powierzchowne. Przepaść między OS a NSS jest jednak spora [choć NSS przecież też na Bóg wie jakim poziomie intelektualnym nie stoi i nie rości sobie do niego pretensji].

Wydanie KG plus bonusy - godne legendy. :)

Pozdrówka
20-04-2010 00:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.