Locke & Key #1: Witamy w Lovecraft

Dom pełen drzwi

Autor: Mały Dan

Locke & Key #1: Witamy w Lovecraft
W 2008 roku amerykański pisarz Joe Hill, autor bijących rekordy popularności powieści funkcjonujących na pograniczu weird fiction, science fiction i dark fantasy, między innymi Pudełko w kształcie sercaRogi i NOS4A2, oraz chilijski rysownik Gabriel Rodriguez, twórca genialnych ilustracji do tego ostatniego tytułu, zainaugurowali serię Locke & Key. Przez fanów i krytyków została ona uznana za najważniejsze komiksowe objawienie ostatnich lat, a jednoczenie okrzyknięta jednym z najbardziej autentycznych i najbardziej przekonujących horrorów w historii gatunku. Pierwszy tom cyklu zatytułowany Witamy w Lovecraft jest perfekcyjnie rozpisaną i narysowaną opowieścią o mrocznej codzienności i demonicznej magii osadzoną w dusznych realiach małomiasteczkowych problemów. Locke & Key to drugi amerykański wybór wydawnictwa Taurus Media, który po fenomenalnym Parkerze Darwyna Cooke'a można określić jednym słowem: bezbłędny.

Śmierć na progu

Oparta na suspensie kompozycja fabularna zbiorczego tomu Witamy w Lovecraft wydaje się być od początku do końca konstruowana na bazie twórczej maksymy Alfreda Hitchcocka, która w zawiązaniu idealnej akcji sugerowała "trzęsienie ziemi", po którym napięcie miało stopniowo rosnąć. I tak państwo Locke to typowa i niczym szczególnym nie wyróżniająca się amerykańska rodzina. Rendell pracuje na etacie szkolnego psychologa, jego żona Nina pełni obowiązki pani domu, najstarszy syn Tyler przechodzi kryzys tożsamości manifestujący się w częstych sporach z ojcem, zbuntowana córka Kinsey jest atrakcyjną rockową dziewczyną, a kilkuletni Bode ciągle poszukuje pretekstu do nowych zabaw. Rendell i Nina Locke oraz trójka ich dzieci spędzaj tradycyjne familijne wakacje w położonym w spokojnej Dolinie Mendocino prowincjonalnym miasteczku Willits. Należący do nich niewielki domek letniskowy niespodziewanie odwiedza dwójka nastoletnich przestępców: cherlawy Sam Lesser i postawny Al Grubb. Uzbrojeni młodzieńcy najpierw z zimną krwią mordują ojca, następnie bestialsko gwałcą i okaleczają matkę. Krwawa łaźnia na odludziu mogłaby znaleźć swój dalszy ciąg i zebrać jeszcze bardziej okrutne plony, gdyby nie trzeźwy osąd patowej sytuacji i skoordynowane działania trójki rodzeństwa, w wyniku których jeden z napastników ginie na miejscu, a drugi z ciężkimi obrażeniami ciała trafia na oddział ośrodka zamkniętego. Jednak tak dramatyczne wydarzenia nie pozostają bez dalszych konsekwencji. W zranionych sercach bohaterów wywołują nieznośną pustkę, zaś na ich nadwyrężonej psychice pozostawiają nieusuwalne rysy.

Doświadczona przez makabryczną tragedię familia wyprowadza się z San Francisco, aby uciec od boleśnie destruktywnej przeszłości i otworzyć nowy życiowy rozdział w utrzymywanej przez stryja Dunkana starej posiadłości Keyhouse, usytuowanej na wyspie Lovecraft w stanie Massachusetts. Każde z nich próbuje sobie radzić z ciężkim bagażem przeżyć na własny sposób. Pogrążona w depresji Nina topi dręczące ją smutki i żale w nadmiernych ilościach alkoholu, zdeterminowany Tyler tłumi przybijające go poczucie winy ciężką fizyczną pracą, zrezygnowana i przerażona Kinsey stara się nie wybijać ponad przeciętność w nowej szkole, zaś beztroski Bode niezmordowanie przeczesuje rozległe przestrzenie domostwa i jego okolic w poszukiwaniu przygód. To właśnie najmłodszy z rodzeństwa podczas jednej ze swoich eskapad odkrywa tajemniczy klucz otwierający nieznane drzwi, które pozwalają mu odwiedzać i penetrować inny wymiar rzeczywistości. Równocześnie zaczyna rozmawiać z ezoteryczną istotą zamieszkującą czeluście zapomnianej studni, a przedstawiającą się enigmatycznym imieniem Echo. Przez wszystkich domowników metafizyczne odkrycie chłopca jest odbierane w kategoriach fantasmagorycznych wytworów skołatanej dziecięcej wyobraźni i rozpaczliwych prób oswojenia wyniszczającej traumy. Szybko jednak nowe umiejętności okażą się niezbędnym orężem, aby skutecznie zażegnać śmiertelne niebezpieczeństwa wiszące nad rezydencją w Nowej Anglii. Bo choć zdaniem przedwcześnie zmarłego ojca posiadłość Keyhouse jest najbezpieczniejszym miejscem na ziemi, to sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy psychopatyczny zabójca - "stary znajomy" Sam Lesser - ucieka z więziennej celi i uparcie podąża tropem swoich niedokończonych spraw. A to dopiero fatalny początek…

Koszmarna (nie)rzeczywistość

Autorom komiksu udało się zatopić całą historię w niesamowicie gęstej atmosferze grozy i aurze tajemniczości, czemu zdecydowanie sprzyjają liczne nawiązania do filmowych dokonań Alfreda Hitchcocka i Hideo Nakaty oraz odniesienia do literackich dzieł Neila Gaimana i Stephena Kinga. Otwierająca opowieść sekwencja brutalnej napaści i bezlitosnego morderstwa, choć początkowo zakrawa na naturalną konsekwencję zbiegu nieszczęśliwych okoliczności, ostatecznie okazuje się być efektem zagmatwanej intrygi zawiązanej w zamierzchłej przeszłości. Rozbicie struktury rodzinnej staje się symbolicznym sygnałem do niespodziewanych zmian i dramatycznym katalizatorem dalszych wydarzeń. Tym samym motyw śmierci głowy rodziny urasta do rangi impulsu inicjacyjnego, za którym idzie symboliczny rytuał przejścia rodzeństwa między krainą dzieciństwa a światem dorosłości. W tym kontekście nieprzetłumaczalna gra wyrazów składających się na tytuł serii pozwala odczytywać "klucze" zarówno w znaczeniu dosłownym, jak i metaforycznym.

Mimo faktu, że mniejsze lub większe znaki zapytania wiszą nad wieloma motywami i wątkami, to zagadka spowijająca olbrzymi wiktoriański dom pełen przestronnych pokoi, krętych korytarzy, przepastnych piwnic i zakamuflowanych skrytek, zdecydowanie wybija się ponad przeciętność. Tym samym archetypowe pojęcie "domu" zostaje najpierw odmienione przez wszystkie przypadki, aby ostatecznie przekornie zaprzeczyć swojej wyjściowej definicji. Bo chociaż początkowo dom jest oazą bezpieczeństwa i azylem dla rodziny, to jednocześnie staje się areną dla druzgoczących sporów i częstokroć niezasłużonych cierpień, aby finalnie przepoczwarzyć się w pułapkę bez wyjścia i kryjówkę dla czyhających niebezpieczeństw. Okazuje się bowiem, że klucze i drzwi w rodzinnym domu ojca posiadają magiczną moc przeróżnych transformacji osób, które zdecydują się ich użyć i przez nie przejść. A przepełniona nienawiścią i żądzą zemsty w najczystszej postaci istota raczej nie spocznie zanim nie odnajdzie klucza do najbardziej przerażających bram.

Zręczne rozłożenie akcentów obyczajowych i elementów dreszczowca to bezapelacyjnie najmocniejsza strona scenariusza. Skrypt komiksu jest niesamowicie sprawną fuzją opisu zjawisk paranormalnych i wnikliwej socjologicznej obserwacji. Autorzy dogłębnie eksplorują ukryte zakamarki ludzkiej osobowości, ale i sięgają do podświadomości wydobywając z niej najbardziej pierwotne lęki człowieka. Podłoże społecznego wykolejenia Sama, przyczyny wyrzutów sumienia nękających Tylera, cierpkie obawy nie dające spokoju Kinsey czy najskrytsze pragnienia Bode’a oglądane przez pryzmat rodzinnej tragedii są przeciwwagą dla nadprzyrodzonej osobowości, tajemnych portali i zagadkowych artefaktów. Zapisy rutynowych scen z życia rodzinnego czy typowe migawki ze szkolnej codzienności stanowią autentyczny kontrapunkt dla transcendentnych wydarzeń, niewytłumaczalnych aktów i mistycznych postaci. Bezkompromisowe tło społeczne opowieści i sugestywne szkice psychologiczne bohaterów sprawiają, że historia wykorzystująca gatunkowe prawidła thrillera, horroru i fantasy staje się bardziej wiarygodna i dosadna.

Tym samym powracające ciągle pytanie o źródło prawdziwego zła nie znajduje oczywistej i jednoznacznej odpowiedzi. Jaką tajemnicę skrywa upiorne domostwo w Lovecraft? Kim jest koszmarny byt egzystujący na dnie przeklętej studni? W jaki sposób posiadł moc manipulowania intencjami i poczynaniami ludzi? Do jakich światów, czasów i przestrzeni prowadzą przerażające drzwi? Co można za nimi znaleźć? Gdzie znajdują się wszystkie nieodgadnione klucze? Jaka jest natura ich nadrzeczywistych właściwości? I co ma z tym wszystkim wspólnego nieżyjący już ojciec rodziny?

Siła szczegółów

Scenarzysta całkowicie zrezygnował z narracji linearnej: najpierw doszczętnie zburzył chronologię opowieści, po czym swobodnie przetasował bolesne retrospekcje i teraźniejsze płaszczyzny czasowe z koszmarnymi wizjami nawiedzającymi bohaterów. Wszystkimi figurami operuje rozważnie, subtelnie podsuwając coraz to nowe tropy i prowokacyjnie dozując kolejne poszlaki, które niekoniecznie prowadzą do konkretnych rozwiązań, a najczęściej tylko otwierają drzwi do dalszych poszukiwań i głębszych refleksji. Kolejne karty, za którymi każdorazowo stoją zaskakujące wolty fabularne, odkrywa sukcesywnie, ale niespiesznie, potęgując tym samym napięcie oraz pobudzając ciekawość odbiorcy. Wielowątkowość i wielowymiarowość, konsekwentnie i udanie bazującej na niedopowiedzeniach opowieści, wzbogaca o istotne cytaty powtarzające się w kluczowych momentach, rozpoznawalne symbole spinające często kontrastujące ze sobą wydarzenia oraz charakterystyczne motywy powracające w postaci ledwo zauważalnych impulsów. Tym samym pozornie nieprzystające elementy historii okazują się pasować do siebie idealnie i jednoczenie odsłaniają monumentalną konstrukcję misternie zaplanowanego i brawurowo zrealizowanego dzieła.

Kunsztownie utkany splot fabularny świetnie rymuje się z wyrazistymi, aczkolwiek mocno kreskówkowymi, karykaturalnymi i przerysowanymi, rysunkami Gabriela Rodrigueza. Chociaż początkowo oglądanie rzeczywistości przez specyficzne deformujący filtr wywołuje spory dysonans między nastrojem opowieści a warstwą ilustratorską, to szybko okazuje się, że graficzne środki artystyczne intensywnie uzupełniają fabularną aurę grozy, niepokoju, strachu i zaszczucia. Perfekcyjnie dopracowana kompozycja plansz i ekspresyjne kadrowanie zachwycają w każdym calu, a częste różnicowanie ujęć i dynamiczne zmiany perspektyw przywołują na myśl efektowne filmowe techniki rejestracji zdjęć i montażu obrazu. Obsesyjne wręcz przywiązanie do najdrobniejszych szczegółów, drobiazgowe zaznaczanie istotnych detali, odwzorowywanie scen rozgrywających się w kilku planach jednocześnie, niuansowe potraktowanie przemykających na ścianach cieni i zniekształconych kształtów w lustrzanych odbiciach, to wyznaczniki stylu, które bezapelacyjnie przykuwają uwagę czytelnika, a zarazem ani przez chwilę nie kolidują z odbiorem opowieści. Na szczególna uwagę zasługują spersonalizowane projekty postaci oddające ich najistotniejsze rysy charakterologiczne oraz autentycznie przerażające odtworzenie nieogarnionego budynku Keyhouse.

Przyjęte zaproszenie

Pierwszy całostronicowy kadr komiksu Locke & Key przedstawia zamknięte drewniane drzwi, wycieraczkę z zapraszającym napisem "Welcome" oraz złowieszczo krążącą dookoła nich ćmę. Pokonanie tego dwuznacznego portalu gwarantuje przejście do świata, z którego wyjątkowo trudno się wyrwać. I chociaż w zasadzie Witamy w Lovecraft jest tylko obiecującym wprowadzeniem do dłuższej opowieści, która w Stanach Zjednoczonych ukazała się nakładem IDW Publishing w postaci sześciu tomów zbiorczych zawierających łącznie trzydzieści sześć zeszytów, to jak na początek serii dzieje się w nim zaskakująco wiele. A to najlepszy prognostyk na niedaleką przyszłość, bo czytelnikom zostało jeszcze sporo bram do przekroczenia. Trzeba tylko znaleźć odpowiednie klucze.

Post Scriptum

Żaden szanujący się autor recenzji pierwszego tomu komiksu Locke & Key nie może obyć się bez zaznaczenia informacji o genetycznie obciążonym drzewie genealogicznym scenarzysty oraz rozwiania wątpliwości odnośnie ewentualnych nawiązań do postaci Howarda Phillipsa Lovecrafa. Dopełniamy zatem wszelkich formalności i podkreślamy wyraźnie, że Joe Hill to artystyczny pseudonim Josepha Hillstorma Kinga, który prywatnie jest synem Stephena Kinga, zaś wielce obiecujący dla fanów mitologii Cthulhu podtytuł opowieści w praktyce niewiele ma wspólnego z twórczością "Samotnika z Providence". I chociaż w kadrach Witamy w Lovecraft próżno doszukiwać się psychopatycznych klaunów czy pradawnych macek, to zdecydowanie warto po niego sięgnąć.