» Recenzje » Hawkeye #1: Moje życie to walka

Hawkeye #1: Moje życie to walka


wersja do druku

Każdy może być superbohaterem

Redakcja: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski, Camillo, Wiktor 'Anzelm' Wieczorek

Hawkeye #1: Moje życie to walka
Z pewnością nie ma osoby, która nie kojarzy Avengersów – Kapitana Ameryki, Iron Mana, Thora, Hulka, Czarnej Wdowy i oczywiście Hawkeye’a. Jednak o ile obdarzeni nadludzkimi mocami herosi mieli już swoje pięć minut, to teraz przyszła pora na zwykłego agenta, który poza byciem najlepszym łucznikiem T.A.R.C.Z.Y., wiedzie (prawie) normalne życie w jednej z kamienic na Brooklynie.

Historia z pewnością spodoba się miłośnikom awanturniczo-buntowniczych klimatów. Hawkeye to samotnik, który ma dryg do pakowania się w kłopoty, a tych w mieście nie brakuje. W pierwszej wprowadzającej do albumu Hawkeye #1:  Moje życie to walka scenie, poznajemy Clinta Bartona, który znajduje się w sytuacji wręcz tragicznej. Upadek z dużej wysokości i twarde lądowanie kończą się dla bohatera kilkoma tygodniami w szpitalu i przymusową rehabilitacją (jeśli ktoś myśli, że to spojler, to spokojnie, są to raptem 3 pierwsze strony).

Scenarzysta Matt Fraction świetnie poradził sobie z opowieścią. Album dzieli się na trzy części. Pierwsza została zawężona do osobistego i prywatnego życia Clinta Bartona, i trzeba przyznać, że jest to najlepiej przedstawiona historia. Autor przeplata sceny pełne akcji, w których Hawkeye zawzięcie walczy z ulicznymi rabusiami, z retrospekcjami czasem smutnych momentów z przeszłości bohatera. Kolejne zeszyty pokazują już jego pracę - agenta specjalnego T.A.R.C.Z.Y. Tutaj scenarzysta odszedł od osobistych problemów protagonisty, na rzecz nietypowego zawodu. I jak to przeważnie w takich opowieściach bywa, fabuła skupiła się wyłącznie na szybkiej akcji (pościgach, strzelaninach i szpiegostwie). Inaczej natomiast wygląda sytuacja z ostatnią częścią (materiale pierwotnie opublikowanym w Young Avengers Presents #6), tam poznajemy historię Kate Bishop i zwariowaną relację, jaka wytworzyła się pomiędzy nią a Clintem.

Chociaż mamy trzy główne historie, to nie zabrakło wątków pobocznych, w których lepiej poznamy Hawkeye’a. Matt Fraction wszystkie sceny wzbogaca wewnętrznym komentarzem łucznika, dzięki czemu czytelnik w pełni wczuwa się w postać Bartona. W efekcie mamy do czynienia z albumem, przy którym nie można się nudzić. Z jednej strony bohater stara się najlepiej wypełniać misje zlecane przez T.A.R.C.Z.Ę., a z drugiej żyć jak normalny obywatel. Czytając jego przygody nie sposób nie przywołać starego powiedzenia, że kto ma miękkie serce, musi mieć...

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jednak historia najlepszego w dziejach ludzkości łucznika to nie tylko bijatyka i ciągłe pakowanie się w kłopoty. Scenarzysta dopilnował, aby nie zabrakło również humoru, tak bardzo charakterystycznego dla marvelowskich komiksów, gdzie postacie w najbardziej dramatycznych momentach potrafią rozbawić czytelnika. W ten sposób świetna i wciągająca historia Hawkeye’a podbije serca czytelników, zwłaszcza że autor porusza wiele istotnych problemów, z jakimi musi zmagać się członek Avengers w codziennym życiu, kiedy akurat nie ratuje Ziemi.

Co ciekawe przed najbliższymi nie ukrywa swojej tożsamości jako członka grupy agentów specjalnych, wręcz przeciwnie, momentami dość swobodnie o tym opowiada. W komiksie Moje życie to walka jego charakter jest dość prostolinijny – zwykły mieszkaniec Brooklynu, który stara się kierować kręgosłupem moralnym. A ponieważ jest wyszkolonym żołnierzem i wybitnym strzelcem, zawsze udaje mu się przekonać przeciwnika do swoich argumentów. Nie sposób tej postaci nie polubić, towarzyszy mu pozytywna aura, która zarazi czytelnika.

Z drugiej strony przez fakt, że cały album skupia się wyłącznie na Clincie, nie znajdziemy w komiksie innych ciekawych postaci poza jednym wyjątkiem - Kate Bishop. Tak samo jak główny bohater, szybko skradnie czytelnikowi serce. Podobna charakterem do Bartona świetnie się z nim dogaduje, dzięki czemu ostatecznie tworzą duet, o którym z chęcią się czyta.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Cieszy również oprawa graficzna komiksu. Pierwsza opowieść w rysunkach Davida Aja prezentuje się nieźle. Dopracowane kadry i przykuwająca oko perspektywa sprawia, że kolejne kredowe strony pełne pastelowych kolorów i rozmytych konturów pochłaniają bez reszty. Następna opowieść z rysunkami Javiera Pulida wygląda równie dobrze. Rysownik utrzymuje podobny styl do Davida Aja, chociaż w swoich pracach nie oddaje tylu szczegółów co poprzednik, widać to zwłaszcza na twarzach bohaterów. Ostatni zeszyt z kreską Alana Davisa Young Avengers Presents #6 znacznie jednak odbiega od poprzednich części. Tutaj rzuca się w oczy dobrze znany obraz z marvelowskich komiksów: pełne wyraziste kolory, najróżniejsza perspektywa i cienki, wyraźny kontur przyciągają oko i z pewnością zadowolą co bardziej wybrednych czytelników.

Hawkeye #1:  Moje życie to walka jest pozycją wartą uwagi każdego miłośnika komiksu superbohaterskiego. Ciekawa i oryginalna historia świetnie oddaje charakter Clinta Bartona, który w przeciwieństwie do swoich kolegów z drużyny herosów stara się żyć w normalny sposób. Nie oznacza to, że kryje się ze swoją nietypową pracą. Warto poznać jednego z najlepszych agentów T.A.R.C.Z.Y. zaraz obok Czarnej Wdowy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Hawkeye #1: Moje życie to walka
Scenariusz: Matt Fraction
Rysunki: David Aja, Javier Pulido, Alan Davis
Seria: Uniwersum Marvel Comics, Marvel Now!, Hawkeye, Klub Świata Komiksu
Wydawca: Egmont
Data wydania: 15 marca 2017
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Liczba stron: 132
Format: 16,7 x 25,5 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 978-83-281-1948-2
Cena: 39,99 zł



Czytaj również

Hawkeye. Kate Bishop
Do boju Kate Bishop!
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem. Sudenne'owie #1: Lord Heron
Sztuka odgrzania kotleta
- recenzja
Świt X. Wolverine
Kwiaty, krew i szpony
- recenzja
Dungeons & Dragons: Furia lodowego giganta
Przygody na północy
- recenzja
Marvel Zombies #1
Bohaterowie nieumierają
- recenzja
Conan: Bitwa o Wężową Koronę
Barbarzyńca w mieście grzechu
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.