» Recenzje » HORN

HORN


wersja do druku

HORN, czyli dziwna przygoda pana Krzysia

Redakcja: Agnieszka 'jagnamalina' Bracławska, Wiktor 'Anzelm' Wieczorek, Shadov
Ilustracje: Bartosz Słomka

HORN
HORN to komiks dość nietypowy, do którego lektury niezbędna jest duża cierpliwość – mimo, że na dynamikę akcji narzekać nie można. Dlaczego? Kreska rysownika pozostawia wiele do życzenia, a fabuła jest dość skomplikowana i miejscami trzeba domyślać się, o co chodzi.

HORN nie zaczyna się od przysłowiowego „trzęsienia ziemi”, a spokojnej rozmowy dwóch pań na ogródkach działkowych „Spocony delfin”, znajdujących się „gdzieś pomiędzy Moskwą a Berlinem”. Tematem ich rozmowy jest niejaki pan Krzysio, postać – jak wynika z prowadzonego dialogu – otoczona nimbem legendy. Ale dlaczego? Nim czytelnik dowie się tego, następuje scenka z Meksyku, gdzie pewien profesor bada starożytne, pełne zdradliwych pułapek ruiny. Potem powrót do Polski i problemy pana Krzysia. Najpierw spowodowane przez zazdrosnego męża pewnej pani, a następnie, podczas oglądania pewnego mieszkania do wynajęcia (w cenie śmiesznej niczym „chińscy czipendejlsi podczas otwarcia domu starców”) dochodzi do zdarzeń, które sprawiają, ze zostaje przeniesiony… na inną planetę i zmieniony w wielkiego humanoida z końską głową i gadającym rogiem na czole.

Taki właśnie jest HORN – szalony, nieprzewidywalny i mocno zakręcony. Jednak, co może skutecznie od niego odstraszyć to niechlujny, wręcz brulionowy styl rysowania. O ile Słomka w przypadku świetnego Kapitana Ewicza doskonale połączył humor fabularny z czytelną, satyryczną kreską, o tyle w przypadku HORNa miejscami trzeba bardzo długo przyglądać się kadrom, aby wręcz odkryć, co autor miał na myśli, rysując takie, a nie inne obrazy. Nie ułatwia sprawy fakt, że komiks wydany został w wersji czarno-białej, ponieważ niektóre rysunki są zbytnio zaciemnione i ozdobione tyloma detalami, że stają się po prostu nieczytelne. Sama fabuła albumu jest – jak wspomniałem – totalnie pokręcona i nie każdemu przypadnie go gustu. Szalona „jazda bez trzymanki”, w której można spodziewać się wszystkiego, okraszona jest obficie zabawnymi dialogami i tekstami (w stylu wspomnianych „czipendejlsów”), zdecydowanie stanowi najmocniejszy punkt wydawnictwa. Miłośnicy innych produkcji Bartosza Słomki (czyli Termosa) na pewno nie będą rozczarowani. Szkoda tylko, że opowieść jest mocno chaotyczna i niczego nie wyjaśnia, a jej fragmenty wręcz niezrozumiałe. Czytając komiks ma się wrażenie, że autor miał fajny pomysł, ale nie potrafił go zrealizować. Dlatego całość prezentuje się jak dwie niezależne historie, spięte ze sobą mocno na siłę, albo też niczym dziwaczny sen, w którym wszystko jest możliwe – jednak miejsca na sens w nim brak. Szkoda, ponieważ zarówno motyw pana Krzysia, jak i pozaziemskie przygody człowieka z końską głową mogłyby być naprawdę fajnymi historyjkami. Niestety, w obecnej formie są po prostu chaotycznym zlepkiem scenek i wydarzeń, w których trudno dopatrzeć się powiązań, logiki czy głębszego sensu. Podsumowując – HORN to produkcja, która pozostawia w pamięci czytelnika kilka zabawnych dialogów oraz wrażenie olbrzymiego chaosu. I o ile Kapitana Ewicza szczerze polecam, o tyle HORNa szczerze odradzam, mając nadzieję, ze kiedyś ukaże się w wersji bardziej przemyślanej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: HORN
Scenariusz: Bartosz Słomka
Rysunki: Bartosz Słomka
Wydawca: Wydawnictwo Kameleon
Data wydania: 11 lutego 2017
Liczba stron: 48
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: czarno-biały
ISBN: 9788386383931
Cena: 19,90 zł



Czytaj również

Czak Norys versus Ojciec Dr. #2
Z półobrotu w samoobronie
- recenzja
Blok komiksowy na wrocławskich Dniach Fantastyki 2014
Komiks na pałacowych salonach
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.