Giant Days #2: Obudźcie mnie jak będzie po wszystkim

Królowe dramy dalej w formie

Autor: Shadov

Giant Days #2: Obudźcie mnie jak będzie po wszystkim
Drugi tom serii opowiadającej o perypetiach Susan, Esther i Daisy, które rozpoczęły naukę na uniwersytecie i znalazły się w bujnym okresie dojrzewania, jest jeszcze bardziej szalony niż pierwszy. Nowa miłość, starzy wrogowie i niebagatelne problemy w postaci egzaminów, to codzienność, z jaką dziewczyny mierzą się, w tym trudnym dla siebie czasie.

Giant Days 2 autorstwa Johna Allisona, Lissy Treiman, Max Sarin i Whitney Cogar to ciekawa opowieść w świetny sposób kontynuująca przygody trójki przyjaciółek. Ponownie zaglądamy do codziennego życia dziewczyn, które przygotowują się do grudniowego balu świątecznego, ferii i egzaminów semestralnych. A ponieważ młode studentki bardziej dramatyzują, niż w rzeczywistości wymagają ich problemy, to po raz kolejny otrzymujemy przesyconą dowcipnością i humorem historię.

Kolejna część jednak nieco rożni się fabularnie od pierwszej, jako że akcja nie skupia się już w równym stopniu na perypetiach trójki przyjaciółek. Giant Days 2 koncentruje się głównie na Susan, która musi uporać się z demonami przeszłości, i szukającej miłości Esther, próbującej jednocześnie zdać egzaminy. Tym razem Daisy pozostaje z boku, ale nadal dzielnie wspiera swoje koleżanki na kolejnych życiowych rozstajach.

Bohaterki mają pełno mniejszych problemów, ale nie zabrakło też tych bardziej rozbudowanych i wielowątkowych, a niektórych nawet z pojedynczym czy dwoma zwrotami akcji. Jednym z takich przykładów (i najlepiej zaprezentowanych mini epizodów) jest powrót Susan w rodzinne strony. Przesycona dramatyzmem protagonistki historia nabiera kryminalnego charakteru, zwłaszcza, że scenarzysta odkopuje stare waśnie dziewczyny. Poznajemy nieco jej wspomnień na temat miasteczka, w którym się wychowała, a co więcej autor zadbał, aby niektóre jego charakterystyczne elementy zostały mocno wyolbrzymione. Wisienką na torcie jest pewna tajemnica, którą bohaterka ukrywa nawet przed najlepszymi przyjaciółkami. W pamięć zapadną także perypetie Esther, która stara się odnaleźć wśród egzaminowego chaosu. Lubiąca gotyk panna często dramatyzuje, szukając sposobu na ominięcie nauki.

Podobnie jak przy pierwszym tomie, tak i tutaj scenarzysta zadbał o wiele przezabawnych dialogów i komentarzy, które świetnie podnoszą walory opowieści. To dzięki nim przy Giant Days 2 tak przyjemnie spędza się czas. Zwariowane przygody dziewczyn śledzimy z niemałym zainteresowaniem i często uśmiech nie schodzi z twarzy, zwłaszcza że na każdej stronie wiele się dzieje i nigdy nie wiadomo, kiedy “Królowe dramy” pokażą na co je stać.

Giant Days 2 stanowi również zaskoczenie od strony rysunkowej, ponieważ oprócz dobrze znanej z pierwszego tomu Lissy Treiman, pojawiła się nowa rysowniczka – Max Sarin. Niestety prace artystów dość znacząco się różnią między sobą. Szkice nowej z początku będą nieco odstraszające –  ma mniej zamaszystą, czystszą oraz bardziej kanciastą kreskę. Jednak spokojnie; Max Sarin spisała się wyjątkowo sprawnie i jej prace prawie nic nie ujmują powieści. Jedynie twarze bohaterów czasami mają nienaturalne wyrazy, w których ciężko rozpoznać emocje. Cieszy za to, że strona kolorystyczna, za którą odpowiedzialna była (w pierwszym tomie) i dalej jest Whitney Cogar pozostała niezmienna. Soczyste, wyraziste kolory nadają przygodom bohaterek jeszcze bardziej wyolbrzymionego charakteru. Widoczny jest przede wszystkim dobrze dobrany kontrast sprawiający, że plansze od razu przyciągają paletą barw. Energiczne kolory doskonale pasują klimatem do równie energicznych protagonistek.

Druga część Giant Days z pewnością zasługuje na uwagę, więc jeśli komuś przypadł do gustu pierwszy tom, to spokojnie powinien sięgnąć po kolejny. Historia nadal trzyma poziom, a nawet jeszcze barwniej ukazuje problemy bohaterek, nie mówiąc o wszechobecnych zabawnych rozmowach. Komiks czyta się szybko, przyjemnie, a po skończeniu pozostaje niedosyt kolejnych zwariowanych przygód.