Civil War w świecie Marvela

Po której jesteś stronie?

Autor: Paweł 'Singer' Niećko

Civil War w świecie Marvela
Tekst ukazał się pierwotnie na łamach serwisu Wrota Wyobraźni Bohater i przestępca. Przez lata granicę pomiędzy tymi dwoma określeniami wyznaczała tendencja do czynienia dobra lub zła. Superheros to "ten dobry", ponieważ broni przed złoczyńcą niewinnego człowieka, ryzykuje własnym życiem w imię słabych i bezbronnych. Prawy obywatel, altruista, wzór do naśladowania. Tak było kiedyś. Współczesna definicja przestaje być tak klarowna, a granica między bohaterem i przestępcą wyraźnie się zaciera. Civil War to wydarzenie, które wstrząsnęło uniwersum Marvela. Sytuacje kryzysowe wywoływane przez jednostki obdarzone mocą w końcu uzmysłowiły mieszkańcom naszej planety, jak złudna w rzeczywistości jest ich kontrola nad populacją "superludzi". Nader często życie zwykłego człowieka wisiało na włosku, zależne od kaprysu potężnych istot. Efektem debaty rządu Stanów Zjednoczonych w celu rozwiązania problemu metaludzi okazał się, tak zwany, Super-human Registration Act. Klauzula nakazywałaby wszystkim rezydentom USA obdarzonym ponadprzeciętnymi zdolnościami rejestrację oraz odpowiedni trening. Wiązałoby się to z ujawnieniem ewentualnej sekretnej tożsamości, uzyskaniem licencji na używanie swojej mocy oraz całkowitym zakazem działalności niezarejestrowanych bohaterów. Czynna walka z przestępczością odbywałaby się jedynie na zasadzie służby państwowej, pod zwierzchnictwem rządu Stanów Zjednoczonych. (Nie)szczęśliwy zbieg okoliczności Wynik debaty odnośnie zasadności wprowadzenia Aktu w życie przesądza tragedia w Stamford. Zła ocena sytuacji przez członka grupy The New Warriors, Speedballa, doprowadza do eksplozji zainicjowanej przez jednego z osaczonych superprzestępców, Nitro. W wyniku wybuchu giną setki osób, w tym dzieci z pobliskiej szkoły. Zszokowana opinia publiczna obarcza winą superbohaterów. Podnoszą się głosy potępiające tolerowanie swobodnie poruszających się zamaskowanych osobników dysponujących nadludzkimi zdolnościami. Kwestionuje się także ich kontrolę nad własnymi mocami – w końcu The New Warriors to nastolatki, praktycznie dzieci. Potrzeba chwili i panujące negatywne nastroje społeczne przyczyniają się do tego, że Super-human Registration Act staje się faktem. Założenia Aktu wywołały burzę w środowisku superherosów. Piętnowany był przymus ujawnienia sekretnej tożsamości oraz działalność supebohaterska pod nadzorem rządu. Ze sprzeciwem spotkało się także rozporządzenie, że heros niezarejestrowany automatycznie zostaje wyjęty spod prawa. Co więcej, obowiązkiem bohaterów, którzy podpisali dokument, miało się stać ściganie oraz sprowadzanie przed oblicze sprawiedliwości (u boku specjalnie utworzonej w tym celu jednostki policji) tych, którzy tego nie zrobili. Nastąpił rozłam wśród do tej pory względnie zgodnej społeczności superbohaterskiej. Jedni podporządkowali się nowemu prawu, inni wybrali opozycję. Wytworzyły się dwie przeciwstawne frakcje.
Iron Man kontra Kapitan Ameryka Na czele pierwszej stanął opowiadający się za nowym porządkiem Iron Man. Stark żywi przekonanie, że tylko w ten sposób można zasypać przepaść powstałą między zwykłymi mieszkańcami USA a ich mniej standardową częścią. W przeciwnym wypadku sytuacja całkowicie wymknie się spod kontroli, a reperkusje będą o wiele bardziej drastyczne. Wśród zwolenników Iron Mana znaleźli się m.in. Spider-Man, Tigra, Bishop, She-Hulk, Thor, Yellowjacket, Wasp, Black Widow. Drugi obóz to renegaci, wyjęci spod prawa bohaterowie, którzy uważają, że Super-human Registration Act godzi w fundamentalne prawa obywatelskie oraz przekształca wszystkich superludzi w agentów rządowych. Zwolennicy tych poglądów to m.in. Cloak & Dagger, Iron Fist, Falcon, Goliath, Hercules, Luke Cage, Nick Fury, Cable i Young Avengers. Na czele grupy stanął Kapitan Ameryka. Samo zarzewie wojny, czyli motyw rejestracji superludzi, nie jest niczym nowym w świecie Marvela. Do tej pory przewijał się on na łamach X-tytułów i dotyczył jedynie mutantów. Niszowy poniekąd problem niespodziewanie objął swoim zasięgiem resztę superherosów. Za to motyw człowieka starającego się zapanować nad wymykającą się spod kontroli populacją był już wykorzystany w Kingdom Come autorstwa Marka Waida i Alexa Rossa. W tym samym komiksie miała miejsce "wybuchowa" śmierć Captaina Atoma, którą można porównać do tragedii w Stamford. Tam również pojawił się pierwszy, choć mniej zaostrzony, podział bohaterów na zwolenników ścieżki obranej przez Supermana oraz opozycji reprezentowanej przez grupę Mrocznego Rycerza z Gotham. Marvel Comics dokonał syntezy tych pomysłów i dopasował do całości swoją własną mitologię.
Suberbohaterska telenowela Oceniając realizację projektu warto wspomnieć o jednej z zauważalnych różnic pomiędzy dwoma czołowymi wydawnictwami komiksowymi Stanów Zjednoczonych. W DC przenikalność tytułów w ramach jednego wydawnictwa obserwuje się stosunkowo rzadki i przeważnie w tych samych kręgach. Przykładowo, Flash krzyżuje się z Green Lanternem, Batman z Supermanem i tak dalej. Dla odmiany Marvel nieustannie podkreśla całkowitą integralność swojego uniwersum. Bardzo często w jednym tytule gościnnie pojawiają się inni herosi, powstają taśmowe, rozległe historie rozgrywające się na przestrzeni przeogromnej liczby komiksów. W przypadku Wojny Domowej rdzeniem opowieści jest siedmioodcinkowa miniseria zatytułowana Civil War autorstwa Marka Millara i Steve'a McNivena. Na jej łamach rozgrywają się najistotniejsze wydarzenia, spaja pozostałe tytuły, ale stanowi również samodzielną, integralną całość. Mniej dociekliwy czytelnik może z powodzeniem pozostać przy tej jednej pozycji, nie omijając przy tym kluczowych wątków historii. Jednakże, aby poznać opowieść w całej okazałości, trzeba zagłębić się w wydarzenia rozgrywające się na łamach kilkunastu różnych tytułów. Należą do nich: Różnorodność stylów opowiadania, jakie prezentują poszczególne tytuły – zważywszy na odmiennych scenarzystów i rysowników – bardziej dzieli historię niż łączy. Dla przykładu, w przypadku Wolverine'a prosta i kolorowa wizja Humberto Ramosa (Spectacular Spider-Man, Objawienia) dopełniona lekkim słowem Marca Guggenheima, ulega silnemu zderzeniu z X-Factor, który cechuje się mroczną kreską Dennisa Calero i bardziej wymagającym scenariuszem Petera Davida. Taka "przeplatanka" różnych stylów nie wpływa dobrze na całościowy odbiór opowieści. Sytuacji nie poprawia fakt, że niektóre tytuły jedynie nieznacznie zahaczają o przewodnie wydarzenie i nie łączą się w sposób istotny z głównym tematem opowieści. Najmocniej z problematyką Civil War zintegrowane są tytuły The Amazing Spider-Man i The New Avengers, a to dlatego, że bohaterowie tych komiksów znajdują się w samym centrum wydarzeń.
Starcie Tytanów Civil War obfituje w zaskakujące wydarzenia. Spider-Man, godząc się na wszystkie konsekwencje z tym związane, publiczne wyjawia swoją sekretną tożsamość. Ponadto Parker otrzymuje całkowicie nowy, zaprojektowany przez Tony'ego Starka, kostium, który bardziej przypomina zbroję niż dotychczasową pidżamę Pająka. Z kolei Kapitan Ameryka, który od lat był żywym symbolem wolnych Stanów Zjednoczonych, staje się ściganym przez rząd przestępcą. Avengers przechodzą rozłam, pogłębia się przepaść pomiędzy wieloletnimi przyjaciółmi, dwoma najznamienitszymi członkami grupy – Kapitanem Ameryką i Iron Manem. Jako liderzy dwóch przeciwnych frakcji zmuszeni są do bezkompromisowej walki przy wykorzystaniu wszystkich znanych słabości oponenta. W momentach konfrontacji można wręcz zaobserwować zalążek kiełkującej nienawiści. Takie wydarzenie musi odcisnąć trwałe piętno na wzajemnej relacji między tymi dwoma postaciami. Bohaterowie należący do obydwu grup wspólnie i oddzielnie walczyli z przeróżnymi arcyłotrami. Kolejne powroty tych samych przeciwników były coraz mniej emocjonujące, często przyjmowane ze stoickim: "o, znowu on". Od początku było też jasne, że heros pokona oponenta. Co jednak, gdy naprzeciwko siebie staną sami bohaterowie? Wiadomo, że któryś musi ustąpić pola, a czytelnik zawsze łaknął odpowiedzi na pytania typu: "co było, gdyby Kapitan Ameryka zmierzył się ze Spider-Manem?". Wynik, który nie jest z góry przesądzony, decyduje o wzroście zainteresowania, z jakim czytelnik śledzi kolejne potyczki. Niekiedy na łamach komiksów poprzedzających Civil War, głównie za sprawą absurdalnych nieporozumień, również dochodziło do przepychanek między herosami. Jednak tutaj te pojedynki wznoszą się na inny, znacznie wyższy poziom. Starcia są pełne złości, gniewu, pasji. I są zwycięzcy. A skoro są zwycięzcy, muszą też być pokonani.
Trzecia siła Wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, by podział przebiegał nie tylko w szeregach postaci komiksowych, lecz wywołał również falę dyskusji wśród czytelników. Autorzy zaprojektowali postanowienia i wymagania Aktu Rejestracyjnego dla Superludzi w taki sposób, aby ci z bardziej radykalnymi poglądami opowiedzieli się po stronie Iron Mana, zaś liberałowie podążyli tokiem myślenia Kapitana Ameryki. To bodajże pierwsze wydarzenie w świecie komiksu amerykańskiego, które stara się przyciągnąć uwagę odbiorcy w podobny sposób. Mocno eksponowane hasło krzyczy z okładek: "Po której jesteś stronie?" i zaprasza do dyskusji, przedstawiania swoich poglądów, racji, argumentów. Czytelnik znacznie mocniej ekscytuje się wydarzeniami, gdyż jest częścią komiksowej opowieści w większym stopniu niż kiedykolwiek. Seria Civil War oparta jest na dobrym pomyśle, pozwalającym zerwać tradycyjny układ superbohater – superprzestępca i wprowadzającym do równania trzecią siłę – zwykłego człowieka. Siłę, która – pozornie najsłabsza – wywiera największy wpływ na kształtowanie się nowego porządku. Wojna Domowa przyniosła ze sobą wiele ciekawych wydarzeń i stała się przyczyną ewolucji starych symboli i stereotypów. Z pewnością nie nieodwołalnie, gdyż każdy w duchu wie, że Pająk w jakiś pokrętny sposób odzyska władzę nad swoim sekretem, a Iron Man ponownie stanie ramię w ramię z Kapitanem Ameryką, jedakże Civil War zmienił dotychczasowe postrzeganie świata Marvela. Chociaż splątana linia wątków rozrzuconych po różnych tytułach pozostawia wiele do życzenia, pomysłodawcom należą się brawa za pomysł, który obala teorię, że do wielkiego wydarzenia w świecie amerykańskiego komiksu potrzebny jest oszalały wszechpotężny przeciwnik bądź inwazja istot pozaziemskich.