Bungou Stray Dogs. Bezpańscy Literaci #5

Bagnet na broń!

Autor: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Bungou Stray Dogs. Bezpańscy Literaci #5
Piąty tom Bungu Stray Dogs warto omówić samodzielnie chociażby ze względu na ciekawe wprowadzenie nowych antagonistów i pomysłowe rozrysowanie eskalującego konfliktu.

 

 

Po szybkim zapoznaniu się z Gildią w tomie poprzednim, w piątym tomie Bezpańskich literatów zaczynamy pełnoprawną wojnę na trzech frontach. Jednak mimo tej napiętej sytuacji, autorzy mangi - Kafka Asagiri oraz Harukawa 35 - znajdą czas na kilka przerywników. Pierwszy rozdział to humorystyczna opowieść o debiutanckiej misji Kyouki: ma dostarczyć dokumenty do sądu. Oczywiście byłej asasynce nic nie może pójść łatwo, więc robi się z tego niezły bajzel. Jak się szybko przekonujemy, to tylko zabawny wstęp do poważniejszego wątku: po zakończonej przygodzie pojawia się na scenie pani Ozaki, która wcześniej manipulowała dziewczynką, zmuszając ją do zabijania. W kolejnych rozdziałach poznamy efekty tego starcia oraz zobaczymy pierwsze potyczki mafii portowej z Gildią.

 

 

 

 

Recenzowanie Bungou Stray Dogs to bardzo przyjemne zajęcie: jak dotąd w każdym tomiku mamy wystarczająco dużo akcji, by mieć o czym pisać, a jednocześnie całość jest spójna i interesująca, nie przeładowana bijatykami. Nie inaczej jest w tym tomie - Asagri i Harukawa doskonale radzą sobie z dawkowaniem napięcia i przełamywaniem dramatyzmu humorem. Jednocześnie nie zaniedbują ulubionych postaci swoich czytelników - nie tylko dowiemy się czegoś nowego o Atsushim, ale odsłonięta zostanie mroczna strona działalności Dazaia, także dotykająca jego działalności w mafii. W drugiej części tomiku poznamy też kolejne postaci z amerykańskiej Gildii - w moim odczuciu jak na tę serię dość antypatyczne. Do tego konflikt między organizacjami wchodzi w fazę zbrojną - a japońska agencja musi się przygotować do wyczerpującej walki.

 

 

 

 

Można zauważyć, że w tym tomie historia towarzyszy Atsushiego i ich przeciwników staje się bardziej mroczna - mimo okazjonalnego humoru sytuacyjnego, trudno nie zwrócić uwagi na większy kaliber wydarzeń, ocierający się nie tylko o walkę, ale także o dość nieprzyjemną śmierć. Autorzy przesuwają powoli środek ciężkości akcji z zapoznawania się z postaciami (a tych jest cała galeria) na konflikt między uzdolnionymi. Na dodatek nie pomijają żadnej ze stron - pamiętajmy, że to wojna na trzy fronty i każdy walczy z każdym. Aż dziwne, że jak na razie mangacy opisują to składnie, bez popadania w chaos.

 

 

 

 

Ogółem seria rozwija się w interesującym kierunku i dobrze widzieć, że mangakom nie brakuje pomysłów na jej kontynuowanie. Jak na razie nie ma co narzekać: zero wtórności, świeże podejście do tematu i ciekawa fabuła to znak rozpoznawczy Bungosów.