» Recenzje » Ewolucja

Ewolucja


wersja do druku

Z Darwinem za pan brat

Redakcja: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski, Marcin 'Karriari' Martyniuk

Ewolucja
Każdy może hodować jakieś zwierzę. Ale mieć pod opieką cały gatunek to już dużo większe wyzwanie. Zwłaszcza jeśli inne gatunki chcą go zjeść.

Ewolucja to gra karciana, która pozwoli nam przekonać się o urokach darwinowskiego doboru naturalnego. Będziemy starać się wykarmić nasze gatunki i kształtować cechy, które ułatwią im przetrwanie. A ponieważ grze nie obca jest też negatywna interakcja, zajmiemy się także unicestwianiem gatunków rywali.

O pochodzeniu gatunków

Ewolucja nie oferuje gotowych ras zwierząt. Nasze bestie będziemy musieli stworzyć sami, korzystając z występujących w grze 17 rodzajów kart cech. Kluczowe będzie, czy dane zwierzę jest roślinożercą czy drapieżnikiem. Ten pierwszy rodzaj zjada pożywienie, które można znaleźć w umieszczonym na środku stołu wodopoju, drugi zaś pożera przedstawicieli innych gatunków, czyli najczęściej zwierzęta innego gracza. Trzeba jednak uważać, bo w razie ich braku mięsożerca nie przejdzie na dietę wegetariańską, tylko zje „kolegę” z talii gracza...

Domyślnie każdy gatunek jest roślinożerny, drapieżnikiem staje się po dodaniu odpowiedniej karty cechy. Większość pozostałych kart albo ułatwia mięsożercom pożeranie ofiar, albo pozwala potencjalnym celom utrudnić lub w ogóle uniemożliwić atak drapieżcy. Są też jednak karty ułatwiające zdobywanie roślinnego pożywienia, a nawet umożliwiające żywienie się padliną. Każde ze zwierząt może posiadać maksymalnie trzy karty cech, ich odpowiedni dobór nie jest więc łatwy – nigdy nie stworzymy „króla dżungli”, który byłby w pełni zaadoptowany do przetrwania.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Poza wybranymi cechami, każdą bestię charakteryzuje jeszcze rozmiar i wielkość populacji. Rozmiar jest kluczowy w relacji drapieżnik-ofiara (mięsożercy mogą pożerać tylko przedstawicieli gatunków mniejszych od siebie). Populacja określa natomiast liczbę posiadanych przez nas zwierząt danego gatunku, a zarazem determinuje ilość pożywienia, jakie musimy im dostarczyć w każdej rundzie. Oba wyznaczniki możemy zwiększać, odrzucając będące w naszym posiadaniu karty cech.

Nimi zapłacimy również za „wyhodowanie” nowego gatunku. Grę rozpoczynamy z jednym, ale w kolejnych rundach możemy zdobyć kolejne. Ponieważ jednak prawa ewolucji są nieubłagane, część naszych podopiecznych może także wymrzeć – stanie się tak, gdy ostatni przedstawiciel gatunku zostanie pożarty przez drapieżcę, albo sam zdechnie z braku żywności.

Warto, aby nasze stwory jadły jak najwięcej, gdyż na koniec punktowane będzie całe pożywienie, które skonsumowały w trakcie rozgrywki. Dotyczy to pokarmu spożytego zarówno przez przetrwałe, jak i wymarłe gatunki. Poza tym punkty otrzymamy także za populację pozostałych przy życiu gatunków oraz za położone przy nich karty cech. Zwycięzcą zostanie oczywiście ten gracz, którego zwierzaczki zapewnią sumarycznie najwyższą punktację.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dobór naturalny

Wiemy już jak wygląda esencja zabawy w Ewolucję. A jak prezentuje się rozgrywka od strony czysto mechanicznej? Reguły są stosunkowo proste. Gra podzielona jest na rundy, z których każda składa się z 5 faz:

  • Rozdanie kart – każdy z graczy (w zabawie może uczestniczyć 2-6 osób) otrzymuje do dyspozycji określoną liczbę kart cech, zależną od liczby posiadanych gatunków. Poza cechą na każdej karcie widnieje także cyferka, oznaczająca liczbę żetonów pożywienia, które można dzięki niej dodać do wodopoju.
  • Wybranie pożywienia – uczestnicy kładą więc jedną z kart na środku stołu, na razie zakrytą, aby przed ukończeniem fazy nie było widać, jaka jest pula żywności dostępna w danej rundzie w wodopoju.
  • Zagranie kart – gracze mogą (ale nie muszą) rozdysponować pozostałe karty cech między swoje gatunki, zwiększyć dzięki nim rozmiar lub populację gatunków, tudzież zapoczątkować nowy gatunek.
  • Dodanie pożywienia – odkryte zostają karty położone przy wodopoju – w efekcie trafia do niego z banku żywności tyle żetonów pożywienia, ile wynosi suma cyfr na kartach.
  • Karmienie – ostatnia, zdecydowanie najciekawsza faza. Przebiega naprzemiennie zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Gracze karmią jeden swój gatunek, z karmieniem pozostałych czekając, aż znów przyjdzie ich kolej.

Każdy z gatunków musi skonsumować tyle żetonów pożywienia, ile wynosi jego populacja. Roślinożerca może w danej kolejce zjeść jeden żeton z wodopoju, drapieżca zaś upolować jedną ofiarę. W przypadku mięsożercy żeton pożywienia jest mu dostarczany prosto z banku żywności, roślinnego pokarmu z wodopoju drapieżca spożywać nie może.

Dodatkowe jedzenie można zdobyć dzięki niektórym z cech – na przykład padlinożerca bierze żeton pożywienia z banku za każdym razem, gdy jakiś osobnik zginie w wyniku ataku drapieżnika. Gatunek nie może jednak zjeść więcej pożywienia niż wynosi liczba jego populacji, chyba że dysponuje cechą tkanka tłuszczowa – wtedy może zmagazynować dodatkowe cztery żetony pożywienia do wykorzystania w następnej rundzie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dla roślinożerców karmienie kończy się, gdy zaspokojony zostanie głód każdego z gatunków, albo skończą się żetony w wodopoju. Drapieżcy żerują, dopóki są mniejsze od nich gatunki, wliczając „sojusznicze” – gdy możliwe do pożarcia zwierzęta u rywali się skończyły, a nasz mięsożerca wciąż jest głodny, musimy nakarmić go przedstawicielem innego z naszych gatunków, jeśli któryś jest odpowiednich rozmiarów i nie dysponuje cechami chroniącymi przed drapieżcą.

Jeżeli któryś z gatunków nie spożył liczby żetonów pożywienia odpowiadających liczbie jego populacji, ta zostaje zredukowana o niewykarmione osobniki. Spożyte pożywienie odkładane jest na koniec rundy na bok i zostaje tam do zakończenia gry, stanowiąc gros naszej zdobyczy punktowej. Gra kończy się, gdy zużyta zostania cała talia kart cech – w zależności od momentu, kiedy się to stanie, zabawa dobiega końca w bieżącej lub następnej rundzie.

Jedz, zanim zjedzą ciebie

Niewątpliwym atutem Ewolucji jest jej oryginalna tematyka, bo rzadko zdarza się, aby gry karciane starały się odwzorowywać świat przyrody. Tym bardziej, że tutaj uczyniono to w może i bardzo uproszczony, ale przekonujący sposób – w takcie rozgrywki czuć, jakbyśmy uczestniczyli w kształtowaniu mini-świata zamieszkanego przez rywalizujące o przetrwanie gatunki. Los roślinożerców zależy od ilości dostępnego pożywienia i cech chroniących przed drapieżnikami, przetrwanie mięsożerców od ich rozmiarów i zdolności łowieckich. Najlepiej wyspecjalizowane gatunki kończą rundę z pełnymi brzuchami, a te które miały mniej szczęścia służą za czyjś obiad. Niebawem jednak walka o przetrwanie rozpocznie się od nowa... Brakuje tylko głosu Krystyny Czubówny.

Bardziej przyziemna jest mechanika, sprowadzająca się do przede wszystkim do sprawnego zarządzania kartami cech. Reguły ich wykorzystania są w teorii proste, ale ich jak najefektywniejsze spożytkowanie to już inna bajka. Główna trudność polega na umiejętnym tworzeniu zestawów cech dla naszych gatunków, gdzie zawsze stoimy przed wyborem „coś za coś” i nigdy nie stworzymy zwierzaka, który byłby równie skuteczny w zdobywaniu pożywienia i ochronie przed większymi od siebie. Cechy nie są jednak przypisane gatunkom na stałe, w trzeciej fazie można je odrzucać i zastępować nowymi. Sytuacja na stole jest więc zmienna, należy więc w każdej rundzie obserwować ruchy rywali i próbować się do nich dostosować... albo zmusić ich, aby to oni dostosowywali się nas.

Interakcja stanowi duży plus zabawy – nie da się ukryć, że pożeranie zwierząt rywali to najprzyjemniejsza część rozgrywki, zwłaszcza jeśli uda się w ten sposób doprowadzić wrogi gatunek do zagłady. Satysfakcja jest za każdym razem ogromna, szczególnie jeśli wcześniej obserwowaliśmy, jak przeciwnik głowi się nad zapewnieniem podopiecznemu jak najlepszego zestawu cech. Z drugiej strony wymarcie naszego własnego gatunku nie jest jakimś wielkim ciosem w serce – w końcu to gra o ewolucji, dobór naturalny musi działać.

Rozpiętość uczestniczących w zabawie graczy jest dość szeroka – przypomnijmy, że może ich być od 2 do 6. Począwszy od wariantu trzyosobowego w górę gra skaluje się bardzo dobrze, choć musimy pamiętać, że im więcej osób przy stole, tym trudniej śledzić ich ruchy, zabawa staje się więc coraz trudniejsza i bardziej nieprzewidywalna. Natomiast wariant dwuosobowy niestety nie sprawdza się w ogóle – gdy jest tylko dwóch przeciwników, gra ogranicza się do prostej młocki między nimi, a co gorsza traci swój klimat naturalnego mikroświata.

Wydawca szacuje czas przeciętnej rozgrywki na 60 minut. W praktyce zabawa potrafi trwać znacznie dłużej, zwłaszcza jeśli za stołem zasiada więcej graczy. Ponieważ w trakcie gry jest sporo planowania, kalkulowania i liczenia, rozgrywka potrafi być tyleż satysfakcjonując, co wyczerpująca. Dlatego Ewolucja jest grą raczej na pojedyncze partie, a wracać do niej można po stosownych przerwach i ponownym usłyszeniu zewu natury.

Na koniec wypada wspomnieć o kilka słów o jakości wykonania. W pudle z kolorowym jaszczurem na okładce znajdziemy wiele komponentów, w większości wykonanych z grubej i trwałej tektury, a także raczej cienkie, ale niewyginające się i wytrzymałe karty. Oprawa graficzna ogranicza się do rysunków na kartach cech, prezentujących różne kolorowe i dziwaczne zwierzęta, przypominające nieco stwory z komiksowych Światów Aldebaraana. Te same grafiki znajdziemy jeszcze na kartonowych zasłonkach, za którymi przechowujemy zjedzone przez podopiecznych pożywienie. Bonusem są karty pomocy graczy, na których poza rozpiską faz i cech znajdziemy także mini-słowniczek, umożliwiający nadawanie nazw stworzonym przez nas gatunkom.

Kto przetrwa?

Ewolucja ukazała się w serii Egmont Geek, przeznaczonej dla doświadczonych graczy. Jednak w przeciwieństwie do takich pozycji jak Imperial 2030 czy Hansa Teutonica posiada znacznie bardziej przyjazne reguły i spróbować w niej swoich sił może właściwie każdy. Od pozostałych tytułów w serii odróżnia się także tym, że nie jest suchą eurogrą i ma swój wyraźny klimat. Warto więc po nią sięgnąć i przekonać się, czy nasz Praedor magnus albo Intelectus amicus będzie potrafił wywalczyć dla siebie miejsce na sawannie.

Plusy

  • oryginalna tematyka
  • łatwe do opanowania zasady
  • dużo interakcji
  • myślenie i planowanie zamiast szukania łatwych dróg do zwycięstwa

Minusy

  • słaby wariant dwuosobowy
  • gra raczej na pojedyncze partie

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza do recenzji

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Ewolucja (Evolution)
Typ gry: familijna
Projektant: Dominic Crapuchettes, Dmitry Knorre, Sergey Machin
Ilustracje: John Ariosa, Giorgio De Michele, Catherine Hamilton, Kurt Miller, Jacoby O'Connor
Wydawca oryginału: North Star Games, LLC
Data wydania oryginału: 2014
Wydawca polski: Egmont
Data wydania polskiego: 2017
Liczba graczy: od 2 do 6
Wiek graczy: od 12 lat
Czas rozgrywki: 50 - 70 minut
Cena: 179,95 zł



Czytaj również

Imperial 2030
O dominację nad światem
- recenzja
Hansa Teutonica
Na szlakach północnej Europy
- recenzja
Concordia: Salsa
Sól dodała smaku
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.