Przeklęte Źródełko

Autor: zetwues

Każdy z nas na pewno w swoim życiu był w lesie. Doświadczaliśmy tam piękna przyrody, upojnych ptasich śpiewów i jeśli szczęście dopisało, orzeźwiających źródełek. Chłodna woda wypływała z różnych kompozycji terenu: skałek, kamiennych podestów i innych rzeźb matki Ziemi.

Z jaką radością witaliśmy owe potoczki, często zmęczeni po całych godzinach wędrówki. Łapczywie piliśmy wodę, sądząc, że jest krystalicznie czysta. Nalewaliśmy ją do opróżnionych bukłaków i butelek, aby pragnienie nie zaskoczyło nas później. Ilu z nas zdało sobie sprawę, że te niepozorne, wbite w krajobraz natury źródełka mogą kryć w sobie niesamowity potencjał. Potencjał, o którym chciałbym tu powiedzieć. Potencjał szaleństwa, strachu oraz niepojętego.


„Źródło, na które natrafił mój przyjaciel wydawało się być zwykłym ujściem wody z wyższych partii gór. Jako, że był spragniony po długiej wędrówce, przycupnął na skałce obok małego potoczku i nachylając ręce pił wodę, która zaraz przywróciła mu siłę. Ja zaś, nie będąc tak zmęczony jak on, poszukiwałem miejsca do rozbicia namiotu. „Całe szczęście – pomyślałem – że znaleźliśmy to źródło, to będzie świetne miejsce na rozbicie obozu”. Kolega nabrał kilka bukłaków wody na dalszą podróż, wyprał swoje rzeczy w wąskim strumieniu wody i począł rozwieszać ubrania na niskich gałęziach drzew. Wtedy zauważyłem, że coś jest nie tak. Ralph, bo tak nazywał się mój przyjaciel, wieszając pranie co rusz odwracał się za siebie, jakby bojąc się, że coś go zaatakuje. Niepokój mój wziął się raczej z tego, że Ralph był
z natury odważnym człowiekiem, na pewno odważniejszym ode mnie. Kiedy wreszcie skończył, obejrzał się i dłużej przyglądał się czemuś, czego ja nie widziałem. Zawołałem więc, i zapytałem czy cos jest nie tak. Przyjaciel nagle zaczął zdejmować pranie i, pośpiesznie spakowawszy je do plecaka, zaczął uciekać. Wszystko to stało się w jednej chwili, a ja nie wiedziałem co zrobić. Widziałem tylko jak znika za drzewami, coraz dalej i dalej, a ja stałem jak zamurowany. Kiedy już otrząsnąłem się z szoku, czym prędzej złożyłem obóz i chcąc jeszcze się napić, podszedłem do źródełka. Tam doświadczyłem, następnego szoku. Mój Boże, tego nawet nie da się wyobrazić. Woda jakby pokazywała obrazy z innego świata. Świata, który nie jest naszym światem. Z początku strasznie odległe i rozmazane obrazy poczęły się robić coraz wyraźniejsze. Widziałem odbicia odległych planet, niestworzonych zwierząt pochodzących z najgłębszych czeluści oceanów, jednak czy to były naprawdę zwierzęta, tego nie powiem. Ale najbardziej zaintrygowało mnie to, że potoczek ukazywał twarze różnych ludzi, którzy pili wodę z tego ujścia, zadowolonych ze znaleziska, cieszących się smakiem wody. Po pewnym czasie stwierdziłem, że i ja zapatrzyłem się w to straszne lustro wody. Musiałem ruszać dalej, w poszukiwaniu przyjaciela. Tak, tak znalazłem go... powieszonego na pasku od spodni. Wisiał, a jego nogi dyndały parę centymetrów nad ziemią. Przed oczami przelecieli mi tamci ludzie, wpatrzeni w źródło wody, ich twarze, pokazywały radość. Patrząc na Ralpha, nie mogłem znieść widoku jego martwego ciała. Ale zdobyłem się na odwagę i odwróciłem. To co zobaczyłem sprawiło, że zemdlałem. Były to setki ciał ludzkich, powieszonych na różnego rodzaju sznurach na drzewach. Niektóre były już tylko kościami, lecz inne dopiero co się rozkładały. Wyglądało to okropnie, czułem się tam osaczony, chociaż nikogo obok mnie nie było, tylko...tylko te ciała wiszące na drzewach. Ci ludzie, ci wszyscy ludzie powiesili się przez to źródełko. Niewinne, malutkie. Źródełko.”