Split/Second

Autor: Mirosław 'angel21' Poręba

Split/Second
Amerykańskie filmy sensacyjne przepełnione są szalonymi pościgami po ulicach miast. Wyścig prowadzą także producenci gier, tworząc coraz to dziwniejsze samochodówki, starając się zwrócić tym uwagę graczy. Jako wiecznie niezadowoleni konsumenci sprawiamy, że twórcy mają nie lada wyzwanie. Black Rock Studios pod okiem Disney Studio Interactive wpadło na pomysł stworzenia zręcznościowych wyścigów z widowiskowymi destrukcjami tras. Pomysł ambitny i raczej nie przypominam sobie, by którakolwiek produkcja tego typu oferowała coś takiego.


It’s showtime!

Split/Second to nazwa telewizyjnego show, który ma przyciągnąć publiczność, dzięki niebezpiecznym i bardzo widowiskowym potyczkom kierowców, należących do różnych klanów. Program składa się na dwanaście epizodów, zaś każdy z nich oferuje sześć wyzwań. Za zwycięstwa dostaje się punkty kredytów, które po uzyskaniu wyznaczonego poziomu odblokowują, między innymi, nowe autka. Tak przedstawia się znikoma warstwa fabularna - od zera do mistrza kierownicy.


Jak grom z jasnego nieba

Z systemem rozgrywki zapoznajemy się podczas krótkiego wprowadzenia, uświadamiającego kompletnie zielonego gracza, o co w tym wszystkim chodzi. Siadamy za sterami bliżej nieokreślonego modelu pojazdu i ruszamy z miejsca, paląc gumę, zwiększając powoli rosnącą prędkość. Poniżej ekranu pojawia się wskaźnik o nazwie "Power Play", odpowiedzialny za dokonywanie spustoszeń na trasie. Rozdzielony jest on na trzy równe części. Doładowanie do pierwszego i drugiego paska uaktywnia podstawowy poziom mocy. W określonych miejscach nad autem przeciwnika pojawia się ikona informująca o możliwości uruchomienia pułapki. Do akcji wkraczają wybuchające cysterny z łatwopalnym płynem, stacje paliw, autobusy, taksówki, bloki mieszkalne. Niekiedy napotkamy zablokowane skróty w postaci zamkniętych hangarów czy podniesionych metalowych kładek, które staną się dostępne w chwili użycia Power Play, a tym samym pozwolą skoczyć o parę oczek w górę w klasyfikacji. Nie raz zdarzy się tak, że skorzystamy z udostępnionej przez rywala krótszej drogi. Należy jednak uważać, bo przejście nagle może się zamknąć, przez co z trzaskiem rozbijemy się na przeszkodzie. Sposobów na zapełnienie wskaźnika mocy jest kilka: wchodzenie w zakręty z poślizgiem (drift), siedzenie innemu kierowcy na ogonie tworzące tunel aerodynamiczny (draft), wykorzystywanie nierówności dróg do wykonywanie skoków oraz zręczne omijanie eksplodujących przeszkód. Bardzo irytujące są momenty, kiedy jesteśmy bliziutko mety, a na nasz pojazd ląduje bombka wyrzucona z helikoptera (lub zadziała inna pułapka wyzwolona przez wroga), niszcząc go doszczętnie i niwelując szanse na osiągnięcie wysokiej pozycji w rankingu.

Ciekawie zrobi się dopiero, gdy wskaźnik zostanie wypełniony maksymalnie. Po kilku atakach trasy zmieniają się w zgliszcza, tworząc diametralnie nowe odcinki drogi. Wieża lotnicza zwala się z impetem, mosty idą w rozsypkę, ulice zapadają się, ukazując podziemne garaże. Sceny rodem z kasowych hollywoodzkich filmów akcji. Oczywiście przeciwnicy nie pozostaną głusi na to, co się dzieje i także pozostawią po sobie postapokaliptyczny obraz.


W to mi graj

Przejdźmy teraz do trybów zabawy. Standardowo występuje Wyścig, podczas którego pniemy się do góry w klasyfikacji, mijając i niszcząc wrogów. Eliminacja, polegająca na tym samym, co Wyścig, z tą różnicą, że w określonym czasie ostatni zawodnik zostaje zrównany z ziemią. W Detonatorze pułapki zostają automatycznie aktywowane, a my staramy się je omijać uzyskując jak najlepszy czas. Przetrwanie polega na omijaniu wyrzucanych z ciężarówek beczek z bombową zawartością oraz zręczne wymijanie przeciwników, dwa tryby, w których unikamy rakiet wystrzelonych przez helikopter bądź odbijamy owe pociski po uprzednim naładowaniu paska mocy, próbując rozwalić powietrzną maszynę. Na koniec każdego epizodu, po uporaniu się z wyzwaniami i uzyskaniu odpowiedniej ilości kredytów, startujemy w Elitarnym wyścigu, gdzie nikt się z nami cackać nie będzie.


Ja chcę Porsche

Do użytku oddano nam sporo nielicencjonowanych maszyn, które odblokowują się wraz z postępem w grze. Każdy z pojazdów cechują cztery właściwości: przyśpieszenie, prędkość, drift i siła. Pierwsze trzy są raczej zrozumiałe. Siła pozwala utrzymać pojazd w momencie zetknięcia z falą uderzeniową. Warto zwracać uwagę na te parametry, gdyż mają wpływ na komfort jazdy i dobór odpowiedniego wózka do konkretnego typu wyzwania ułatwi zwycięstwo. Modele różnią się od siebie nieznacznie. Fakt, można je podzielić na Suvy, zwyczajne typy oraz egzotyczne, przypominające nieco marki z górnej półki. Dla jako takiego urozmaicenia możemy zmienić kolor lakieru, ale w gruncie rzeczy nie ma to żadnego znaczenia.

Jak już jesteśmy przy czterech kółkach to wspomnę nieco o systemie zniszczeń. Występuje, bo występuje, lecz nie jest on tak bardzo rozbudowany jak to miało miejsce w Burnout Paradise. Poszczególne części potrafią odpaść, a często nawet cały przód, aż do kierowcy, pójdzie w rozsypkę. Gra jest jednak stricte arkadowa, więc takie sytuacje jak wpadnięcie bokiem z wielką prędkością w bandę podczas zakrętu nie uczyni zbytnio szkód. Bywało, że jadąc szybko, uderzyłem frontem w przeszkodę, odbiłem się od niej, jakbym kierował pojazdem z kauczuku i zwalniając odrobinę bez problemu ścigałem się dalej. Wygląda to zabawnie.


To nie miasto, a miasteczko

Akcja gry umiejscowiona jest w fikcyjnym mieście, a konkretnie w kilku jego obszarach, których jest jedenaście. Liczba mała, a będzie jeszcze mniejsza, jeśli dodam, że różniących się od siebie miejsc mamy zaledwie pięć. Przemierzymy między innymi lotnisko, port ze statkami, centrum miasta. Ściganie się po tych samych planszach n-ty już raz szybko nudzi.


Nic nie widzę

Twórcy postarali się, by ich produkt był ładny i dorównywał w tym względzie innym grom. Jest w tym prawda, jeśli chodzi o otoczenie, wyglądające doprawdy okazale. Autorzy mogliby jednak włożyć więcej pracy w lepsze dopracowanie modeli aut. Przy destrukcji obiektów powinno pojawiać się też o wiele więcej kurzu. Trasy wypełnione są różnymi przedmiotami, która wpadają pod koła lub na maskę, niekiedy powodując totalny oczopląs, a przy dużych prędkościach ekranik ładnie się rozmywa.

Dźwięki prezentują dużo lepszy poziom. Ryk silników, szum mijanych elementów w tunelu nadają dynamizmu. Na długo zapamiętam efekt dźwiękowy towarzyszący uruchomieniu pułapki zmieniającej bieg trasy.


Czemu to tak długo trwa?

Warte wspomnienia jest zbyt czasochłonne poruszanie się po menu. Mamy sporo opcji do wyboru, jednak każda wiąże się z krótkim wczytywaniem. Bywa to uciążliwe zwłaszcza wtedy, gdy od razu chcemy wkroczyć do akcji.
Jest jeszcze multiplayer, który poza zabawą online oferuje, co na komputerach rzadko się zdarza, split screen. Zabawa jest o tyle ciekawsza, że gramy z żywymi graczami i każdy prezentuje inny poziom doświadczenia, przez co zabawa robi się ciekawa.


Stop klatka

Twórcy usilnie postawili na filmowość, nie dbając o kilka istotnych aspektów. Praktycznie po piątym, szóstym sezonie byłem dość znudzony. Jazda po tych samych planszach i świadomość położenia pułapki pozwala na jej zręczne ominięcie. Gra ma potencjał, który nie został w pełni wykorzystany. Pograć warto, ale tylko w trybie zabawy wieloosobowej.


Plusy:

Minusy:

Trailer gry.