Space Empires V

Stracone zachody miłości…

Autor: Marcin 'Ezechiel' Zaród

Space Empires V
Lubię gry strategiczno-ekonomiczne, zwłaszcza te osadzone w realiach SF. W tym miejscu powinienem szczegółowo opisać noce i dnie spędzone z tytułami takimi jak: Master of Orion, Alpha Centauri czy Galactic Civilisations. Nie zrobię tego jednak, ponieważ korektorką tego tekstu jest moja aktualna Narzeczona, która mogłaby poczuć się zazdrosna.

Niezależnie od życia prywatnego, strategie są nadal moją ulubioną grupą gier komputerowych. Co gorsza – w miarę starzenia się, proste gry pokroju Starcrafta zdecydowanie przestały mi wystarczać. Od pewnego czasu poluję na każdą grę o wysokim poziomie złożoności.

Jest to oczywiście rynek niszowy, w ciągu roku ukazuje się nie więcej niż kilka tytułów tego typu. Sins of Solar Empire rozczarowało mnie prostotą, podobnie jak Medieval II: Total War i Europa Euniversalis III. Nie zaprzestałem jednak poszukiwań i tak trafiłem na Space Empires V, wydaną w Polsce przez wydawnictwo Nicholas Games.

O co chodzi


Gracz wciela się w rolę przywódcy jednego z imperiów walczących o supremację w całej galaktyce. Ma on za zadanie przy pomocy gospodarki, szpiegostwa, nauki i militariów podporządkować sobie rywali.

Proces podboju rozpoczyna się od jednej planety, zamieszkanej przez garstkę istot. Potem powstaną na niej budynki, dzięki którym rozwinie się flota, która poniesie sztandar cywilizacji na sąsiednie planety i układy.

Podobnie jak w przypadku swoich poprzedniczek, Space Empires V posiada rozbudowane opcje tworzenia własnej cywilizacji. Pewnym problemem jest to, że gra nie oferuje predefiniowanych przeciwników, więc ich też trzeba sobie samemu przygotować. Adam Słodowy byłby dumny. Dla leniuchów, propozycje przeciwników można ściągnąć z sieci.

Po przebrnięciu przez konfigurację rozgrywki, rozpoczyna się partia właściwa. Pierwsze wrażenie przytłacza. Z jednej strony mnogość informacji i możliwych decyzji, z drugiej bardzo źle skonstruowany interfejs. W efekcie pierwsze pięć godzin gry upłynęło mi na nauce obsługi. Instrukcja ani samouczek nie były zbyt przydatne.

Jak to wygląda?


Paskudna grafika nie robi zbyt dużego wrażenia. Wychowałem się pod DOSem, matematykę lubię – więc duże ilości danych koniecznych do przetworzenia nie stanowią dla mnie bariery nie do pokonania. Pali licho to, że Alpha Centauri pochodząca z 1999 roku wygląda ładniej. Gdybym chciał ładnej grafiki, pozostałbym przy serii Total War.

Problemem jest interfejs. Długi czas nauki gry mógłbym przeboleć, gdyby po jakimś czasie rozgrywka zyskała na płynności. Tak miałem z Hearts of Iron 2 – kilka godzin nauki a potem zupełny brak problemów. W przypadku Space Empires V głównym wrogiem gracza jest interfejs. Wiele danych rozmieszczono nielogiczne, więc dużo czasu zajmuje ich wyszukiwanie i poruszanie się pomiędzy nimi. Co gorsza, rozkazy również nie są zbyt intuicyjne. W efekcie na dziesięć godzin rozgrywki (czyli tydzień grania osoby pracującej) walka z interfejsem zajmuje około dwóch. Dla porównania – Galactic Civilisations kosztem mniejszej złożoności, oferują znacznie płynniejszą rozgrywkę.

Druga wada gry jest jednocześnie jej największą zaletą. W trakcie rozgrywki, wszystkie jednostki, statki, sondy, lądowniki i tym podobne musimy zaprojektować sami. Z jednej strony to dobrze, bo projekty domyślne nigdy do końca nie pasują do obecnej sytuacji. Z drugiej – projektowanie zajmuje za dużo czasu w stosunku do reszty gry.

Dowodzenie flotą i siłami desantowymi mogłoby być ciekawe, gdyby nie Sami Zgadnijcie Co. Jeśli dodać do tego ogromną liczbę błędów i skłonność gry do wysypywania się do pulpitu – gra nadaje się dla benedyktynów, a nie dla zwykłych miłośników gier komputerowych.

Dlaczego nie warto


Niewygodny interfejs dałoby się przeżyć, jako cenę niszowości i rozbudowania gry. Problemem są błędy i usterki. Najpoważniejszą z nich jest bierność Sztucznej Inteligencji. Przeciwnik komputerowy nie rozwija się, nie prowadzi badań, ani nie porusza się w trakcie swoich kolejek. W praktyce dyskwalifikuje to tryb gry dla jednego gracza. Patche przeznaczone do wersji zagranicznych nie działają z polskim wydaniem. Po sieci krążą chałupnicze sposoby rozwiązania tego problemu, jednak nie pomogły one na mojej konfiguracji sprzętowej. Po spędzeniu pięciu godzin na próbach naprawy, dałem sobie spokój.

Tryb wieloosobowy mógłby być szansą dla gry, gdyby nie jej mała stabilność. Nie mam wystarczająco dużo czasu, aby rozgrywać dziesięciogodzinne batalie ze świadomością tego, że każdy wysyp może zaprzepaścić moje wysiłki. Wolę wybrać odrobinę mniej rozbudowane gry, wzbogacić je modami i móc normalnie grać w trybie jedno lub wieloosobowym.

W przypadku SEV modyfikacje mogłyby również wzbogacić grę, bo scena moderska jest równie aktywna co fandom GalCivów czy EUIII. Problemem jest niezgodność poszczególnych wersji i niestabilność gry. Podobno część z wymienionych przeze mnie problemów rozwiązano w przypadku wersji zagranicznych, więc osobom szczególnie zainteresowanym pozostają zakupy on line.

Z powodu istnienia błędu SI, niskiej stabilności i tragicznego interfejsu nie mogę z czystym sumieniem polecić tej gry komukolwiek. Jeżeli ktoś szuka rozbudowanej i wieloaspektowej strategii kosmicznej, niech pozostanie lepiej przy poprzednikach, wspomaganych (ewentualnie) modami.

Szkoda.