» Recenzje » Shadow Tactics: Blades of the Shogun

Shadow Tactics: Blades of the Shogun


wersja do druku

Japońskim skrytobójcą być

Redakcja: Jan 'gower' Popieluch

Shadow Tactics: Blades of the Shogun
Unikasz wzroku pary wścibskich strażników, bezszelestnie przenikając ponad ich głowami. Zeskakujesz. Jeden z nich pada na ziemię pod ciężarem twojego ciała, lecz hałas alarmuje drugiego wartownika. Obraca się w stronę zwłok swojego kolegi, które opuścił już duch. Wołanie o pomoc więźnie mu w gardle, z którego wystaje już kawałek shurikena. Masz kilkanaście sekund na schowanie obu ciał w zaroślach przed kolejnym obejściem patrolu. A wszystko to czynisz w imię szoguna.

Czasy, gdy rzesze ludzi zagrywało się w serię Commandos, minęły bezpowrotnie. Po drodze trafiły się wprawdzie dwie świetne produkcje, w których widok z lotu ptaka łączył się z dowodzeniem kilkuosobową gromadką mającą do wykonania misje na pozór niemożliwe – Desperados i Robin Hood: Legenda Sherwood – ale dość powiedzieć, że nowsza z nich została wydana jeszcze w 2002 roku. Ostatnia odsłona serii Commandos, czyli Strike Force z 2006 roku, nie wywołała już tak pozytywnych emocji, na co niebagatelny wpływ miała zmiana perspektywy z izometrycznej na FPP. Studio Mimimi Productions postanowiło przypomnieć wszystkim graczom ogrom satysfakcji płynący z misternych planów, wcielanych w życie po czasochłonnej obserwacji i rozważaniu alternatywnych scenariuszy. Tak oto powstał Shadow Tactics: Blades of the Shogun, gdzie przejmując kontrolę nad pięcioosobową grupką agentów, będziemy wypełniać polecenia ku chwale samego szoguna. Rzecz dzieje się bowiem w Japonii w epoce Edo, kiedy to miłościwie panujący władca, boryka się z rebelią wszczętą przez niejakiego Kage-Samę. Nasze zadania, wzorem wymienionych wcześniej tytułów, będą zróżnicowane. Czasem celem będzie eliminacja ważnej persony, innym razem przeprowadzenie wywiadu, a że zadania są ryzykowne, to i konieczność odbicia więzionego sprzymierzeńca się trafi.

Łyk sake na dobry początek

Każdą z trzynastu misji rozpoczynamy w zdefiniowanym, maksymalnie pięcioosobowym zespole w określonym miejscu mapy. Widok izometryczny pozwala na dokładne planowanie kolejnych posunięć, bowiem już od startu mamy możliwość podglądu całej mapy i przyjrzenia się rozstawieniu wszystkich wojaków i cywilów. Najważniejsza pozostaje realizacja zadań, przy jednoczesnym pozostawaniu w cieniu. Wrodzy żołnierze posiadają pole widzenia w kształcie stożka o zielonym kolorze, a jego zakres jest zależny od pory dnia czy opadów. Przebywanie w zasięgu wzroku przez dłuższą chwilę skutkuje zmianą koloru na żółty i zainteresowaniem ze strony strażników, a niedługo potem stożek przybiera kolor czerwony, co oznacza wywołanie alarmu, atak na naszych agentów i wzmocnienie patroli. Z pomocą przychodzą umiejętności specjalne naszej wesołej gromadki. Mamy więc shinobiego imieniem Hayato, przemieszczającego się niczym cień, sprawnego w zabijaniu i potrafiącego robić użytek z shurikena. Podobny zestaw umiejętności posiada młodziutka Yuki, która potrafi zwabić przeciwnika muzyką i wprowadzić wprost w automatyczną pułapkę. Mamy jeszcze drugą panią, gejszę Aiko wykorzystującą przebieranki do mylenia wroga, Takumę, starego już strzelca, który pomimo upływu lat świetnie radzi sobie z bronią palną, a nawet granatami, ale jest też jedyną postacią nie mogącą chwycić i zabrać ciała z dala od gapiów. Po drugiej stronie barykady stoi samuraj Mugen, potrafiący biegać i to nie z jednym, a z dwoma strażnikami. Może też wabić rywali za pomocą buteleczki z sake.

Warto dodać, że przeciwnicy także są zróżnicowani. Niektórzy nabierają się na najłatwiejsze sztuczki (patrz butelka sake), zaś inni niezależnie od pokus zawsze pozostaną na swoim miejscu. Najgroźniejsi są oczywiście samurajowie – nie dość, że potrafią przejrzeć nawet przebranie Aiko, to jedynie Mugen może ich wyeliminować samym ostrzem. Pozostali są skazani na koronkową akcję z złożoną ze strzału pistoletem i dopiero późniejszego dobicia stalą. Przeciwnicy są całkowicie oskryptowani, ich wszystkie zachowania czy trasy patroli zostały nakreślone przez twórców.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Cień najlepszym przyjacielem skrytobójcy

Autorzy oddali do dyspozycji bardzo ciekawe narzędzie, przeznaczone do urzeczywistniania bardziej skomplikowanych planów. Tryb cienia umożliwia wskazanie każdej z postaci czynności, która ma zostać wykonana po zatwierdzeniu enterem. Daje on bardzo dużo opcji i pozwala pozbyć się nawet kilku strażników jednocześnie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w tej samej chwili Mugen wpadł między dwóch żołdaków, wymachując ostrzem, Hayato zeskoczył na zaskoczonego rywala, a Takuma pozbył się żołnierza obserwującego całe zajście z wieży. Skuteczne wykonanie takiej akcji daje sporą satysfakcję, ale szkoda, że postaciom nie można zaplanować więcej niż jednej czynności, co trochę utrudnia życie graczowi. W końcu eliminacja trzech lub nawet większej liczby celów jednocześnie jest ważna, ale nie mniej istotne pozostaje ukrycie ich ciał przed pobratymcami zabitych. Mimo tej drobnej niedogodności wszystkie elementy mechaniki składają się na niesamowicie wciągającą grę, której zaliczenie zajmuje kilkanaście godzin (około 1,5 h na przejście misji w spokojnym tempie). Dla naprawdę zaprawionych w bojach są także cele specjalne, jak ukończenie zadania w ciągu 12 minut, omijanie wody szerokim łukiem czy brak zapisu w trakcie questa. Satysfakcja z ich wykonania jest ogromna, ale wymaga to niezwykłej wprawy w kierowaniu drużyną i nielichej cierpliwości. Z uwagi na bardzo dobrze zaprojektowane poziomy możemy też podchodzić do wszystkich misji na parę różnych sposobów.

Mimo wszystkich zachwytów niektóre aspekty gry nie powalają, a jednym z mankamentów jest fabuła stanowiąca jedynie pretekst do działań agentów. Rozmowy pomiędzy bohaterami są sztuczne i nie wnoszą wiele do gry, więc postacie można polubić za sprawą ich metod działania, nie zaś osobowości. Szkoda również, że parę zdolności protagonistów rzadko się przydaje, bo zwyczajnie istnieją rozwiązania prostsze lub bezpieczniejsze. Świetnym przykładem jest granat Takumy. Pokusa zlikwidowania kilku wojaków za jednym zamachem może być spora, lecz hałas wywołany w ten sposób w większości miejsc skończy się postawieniem do pionu wszystkich żołnierzy w okolicy. Można żałować, że twórcy nie zdecydowali się na rozwiązanie znane ze wspomnianego Robin Hooda, gdzie w dużej mierze gracz sam wybierał, kogo pośle na daną misję. Był tam też element rozbudowywania bazy czy tworzenia na przykład strzał, z których można było później skorzystać i trochę brakuje takiego urozmaicenia. Dziwi również fakt posiadania przez Hayato tylko jednego shurikena.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wielobarwna Japonia

Dobre wrażenie sprawia za to oprawa graficzna, choć tu najbardziej czuć nieprzesadnie wysoki budżet. Z oddali wszystko prezentuje się bardzo ładnie, wiele barw i spore pokłady klimatu umacniają się dzięki zastosowaniu cel-shadingu, a i wymagania gry nie należą do wysokich. Niestety po zbliżeniu kamery nie jest już tak dobrze i mamy do czynienia ze zlepkami pikseli i małą liczbą szczegółów, zwłaszcza w przypadku postaci. Muzyka nie należy do wyróżniających się cech produkcji – spokojne dźwięki szybko stają się ignorowane, a w kwestii audio brakuje też nieco ducha feudalnej Japonii.

Shadow Tactics jest więcej niż tylko tytułem starającym się coś ugrać na sentymencie graczy. Nieliczne wady zostają przykryte przez wysoką regrywalność i satysfakcjonującą rozgrywkę, a projekty poziomów nie powodują uczucia wtórności. Mimimi Productions, czerpiąc wiele elementów z serii Commandos i dodając garść swoich, stworzyło produkcję ze wszech miar godną polecenia fanom gier taktycznych czy po prostu wciągających i niełatwych tytułów. To pozycja, w której świetna mechanika spotyka się z ciekawymi misjami i wyczuwalnym klimatem. Jeśli jednak nawet taka rekomendacja do końca was nie przekonuje, to zawsze możecie pobrać demo przez Steama i przekonać się, jak przyjemne bywa tłumienie rebelii.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Plusy:

  • wymagająca i wciągająca mechanika
  • zróżnicowanie misji
  • dobrze zaprojektowane mapy
  • tryb cienia
  • kilkanaście godzin zabawy
  • niezła grafika i klimat
  • niskie wymagania sprzętowe

Minusy:

  • zbliżenia odkrywają wady oprawy
  • przeciętne audio
  • fabuła to tylko dodatek
  • brak możliwości wyboru bohaterów
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Shadow Tactics: Blades of the Shogun
Producent: Mimimi Productions
Wydawca: Daedalic Entertainment
Dystrybutor polski: Techland
Data premiery (świat): 6 grudnia 2016
Data premiery (Polska): 6 grudnia 2016
Wymagania sprzętowe: Intel i3 2. generacji 2.5GHz / AMD Quad-Core 2.5GHz; 4 GB RAM; Nvidia GT640 / AMD Radeon HD7750 (1 GB VRAM); DirectX 10; Windows 7 64-bit; 13 GB wolnego miejsca na dysku twardym
Strona WWW: www.mimimi-productions.de/game/shad...
Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One
Sugerowana cena wydawcy: 129,99 zł



Czytaj również

Desperados III
Dziki Zachód dla cierpliwych
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.