Oriental Empires

Droga do zostania imperatorem

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Oriental Empires
Jeśli lubicie gry strategiczne, to waszej uwadze nie uszedł cykl Total War. A może znacie też protoplastę serii, wydaną w 2000 roku strategię o feudalnej Japonii, czyli Shogun: Total War? Shining Pixel Studios postanowiło przypomnieć graczom, jak budować azjatyckie imperium, tworząc Oriental Empires.

Oriental Empires od pierwszych chwil przypomina jedną z najbardziej uznanych serii gier strategicznych, Total War, jednakże nie można mówić o typowym klonie. W porównaniu do cyklu studia Creative Assembly, Oriental Empires okazuje się być tytułem nie tylko mniej nastawionym na starcia, ale też mniej złożonym i – co przy tym dziwne – trudniejszym do przyswojenia.

Jak dobrze władcą być...

Rozpoczynając zabawę, możemy zdecydować się na Wielką kampanię, grę niestandardową lub rozgrywkę wieloosobową. Na starcie pierwszego z wymienionych trybów wybieramy maksymalną liczbę tur i tylko jedną z pięciu frakcji, przy czym każda posiada kilka wyróżniających ją cech, takich jak premia do zadawanych przez daną jednostkę obrażeń. Kolejne strony oraz drugą kampanię – Walczące Królestwa – odblokujemy wraz z przetrwaniem 120 tur. Po rozpoczęciu wita nas mapka podobna do tej z serii Total War. Oprócz widoku na stolicę i przyległe do niej tereny (resztę pokrywa mgła wojny) możemy dostrzec też pozostałe elementy interfejsu, na przykład oznaczenia tury oraz ikonki przenoszące do drzewka z rozwojem technologicznym, finansów kierowanej frakcji czy opcji dyplomatycznych, zaś w centralnym punkcie ekranu widzimy okienko z poradami. Problemem jest jednak brak samouczka. Wskazówek jest mało, za to są na tyle obszerne, że ilość tekstu może niejednokrotnie odstraszyć i wzbudzić niepohamowaną ochotę do odkrywania gry metodą prób i błędów. Niestety, początku przygody nie sposób zaliczyć do przyjemnych.

Gdy już opanujemy podstawy, Oriental Empires staje się niezłą produkcją, która zawiera w sobie mnóstwo elementów znanych z serii Total War. W trakcie gry rozwijamy osady, tworzymy farmy, wznosimy budowle (koszary, porty, pałace), wysyłamy osadników, by eksplorowali dalsze zakamarki świata i zakładali kolonie. Warto zwrócić uwagę na specjalizację miast – tworzenie aglomeracji zapewniających dochody ma sens, ale tylko jeśli otoczymy je silniej ufortyfikowanymi lokacjami i armią. Dzieje się tak, ponieważ farmy czy kopalnie wznosimy na polach sąsiadujących z miastem i obca armia może je spustoszyć bez konieczności atakowania osady.

W Oriental Empires przyjdzie nam również wytyczać kierunki badań naukowych. Ciekawostką jest to, że jednocześnie możemy rozwijać każdą z czterech gałęzi: siłę, rzemiosło, myśl i wiedzę. Wszystkie z nich zapewniają różne bonusy: umożliwiają wybudowanie odlewni czy rekrutację elitarnych jednostek. Szkoda tylko, że poza nazwami budowli i jednostek nie mamy wglądu do jakichkolwiek informacji mówiących o ich przydatności. Skutkiem tego kwieciste opisy technologii pozostawiają w sferze domysłów różnicę pomiędzy małą stocznią i stocznią. Czasami jesteśmy zmuszeni do zdania się na szczęście.

Wśród gałęzi rozwoju znajdziemy także usprawnienia zwiększające kulturę sterowanej przez nas frakcji, której poziom jest jednym ze sposobów na zwycięstwo. Poza tym można zdobyć świat siłą lub zmieszać potęgę militarną z dyplomacją, dzięki czemu pozostałe strony konfliktu zgodzą się uznać naszą supremację. Jeśli żadna z tych sytuacji nie będzie miała miejsca przed końcem ustalonego limitu tur,  poszczególne rodzaje postępu zostaną przeliczone na punkty i o zwycięstwie zadecyduje ich suma.

... mieć wszystkiego w bród...

Rolą gracza jako dobrego władcy jest dbanie o zadowolenie społeczeństwa dzielącego się na szlachtę i chłopów. To jednak na tych drugich trzeba zwracać większą uwagę, ponieważ z ich strony częściej dochodzi do buntów. O ile w przypadku jednej niezadowolonej prowincji minorowe nastroje społeczeństwa nie powinny spędzać nam snu z powiek, o tyle przy większej ich liczbie ryzyko buntu w trakcie kampanii wojennej jest już poważnym problemem.

W trakcie rozgrywki możemy łagodzić konflikty czy zobowiązywać się do nieagresji dzięki kontaktom dyplomatycznym z innymi nacjami, ale negocjacje niejednokrotnie trudno uznać za poważne. Bywają propozycje bardzo niekorzystne dla gracza, które łatwo uznać za bezczelność sztucznej inteligencji. Nim zaczniemy uprawiać wojaczkę, wypada zebrać armię. Już na początku gry możemy rekrutować chłopów i szlachtę, a z czasem nasze szeregi powiększą też profesjonaliści. Jednym z najciekawszych rozwiązań Oriental Empires jest to, że koszty finansowe nie są wielkie, zaś osady posiadają odnawiającą się pulę rekrutacyjną. Co ciekawe, decydując się na pozyskanie jednostek możemy z nich skorzystać jeszcze w tej samej turze. Błyskawiczny werbunek miejskiej policji niejednokrotnie uratuje nam skórę, gdy wróg zasadzi się na okoliczne farmy.

Niestety, starcia pomiędzy armiami srogo rozczarują wszystkich oczekujących rozrywki rodem z Total War. Poszczególnym oddziałom możemy przypisać jeden z kilku planów bitewnych (szarża, oskrzydlenie czy zasadzka) i gdy już dojdzie do bitwy, toczy się ona według wcześniejszych zaleceń. Graczowi pozostaje jedynie czekać na rezultat potyczki lub przybliżyć widok i cieszyć się... no właśnie, po przybliżeniu kamerki nie otrzymujemy za wielu powodów do radości. Jednostki wyglądają brzydko i niezbyt szczegółowo, ale i tak najgorsze są ich animacje, dramatycznie wręcz uproszczone. Oglądanie bitwy w takim wydaniu trudno określić przyjemnością. Oriental Empires o wiele lepiej prezentuje się przy oddalonym widoku na mapę. Z dalszej perspektywy rozwinięte prowincje wyglądają nieźle i całokształt jest czytelny. Archaiczność grafiki ma jedną zaletę – nawet na średniej klasy laptopie można cieszyć się płynnością rozgrywki. Pozytywne słowa należą się udźwiękowieniu – muzyka pasuje do tematyki gry, choć przydałoby się więcej melodii.

... i nie liczyć na gospodarczy cud!

Oriental Empires irytuje czasem dziwnymi błędami natury technicznej, takimi jak przestoje pomiędzy końcem ruchu gracza a odpaleniem się animacji sugerującej obsługiwanie rywali przez AI. W trakcie testów trafiła się dziwna sytuacja, kiedy jeden z klanów nie potrafił wygrać żadnej z bitew, nawet przy znaczącej przewadze liczebnej. Co więcej, przegrywał starcia, nie uszczuplając sił przeciwnika. Sytuacja uległa zmianie, dopiero gdy klan utracił jedno z miast.

Produkcja Shining Pixel Studios prezentuje bardzo nierówny poziom. Z jednej strony zlecimy w niej odkrycie wielu różnych technologii, z drugiej – często nie wiemy, czy rzeczywiście są potrzebne. W grze znajduje się sporo uproszczeń względem serii Total War, lecz brak samouczka i pozostawianie pewnych kwestii w sferze domysłu gracza nie wychodzi jej na dobre. Oczywiście rozwój własnego imperium i większa dynamika uzyskana przez błyskawiczną rekrutację armii, równoczesne rozwijanie kilku technologii czy mniejszy nacisk na dyplomację powodują sporo pozytywnych reakcji. Tyle że finalnie Oriental Empires pozostawia gracza ze świadomością obcowania z gorszą produkcją, niż można było oczekiwać.

Plusy:

Minusy: