Zarzucają oni twórcom przedstawienie ich ukochanego miasta jako siedliska przemocy. W GTA IV akcja rozgrywa się w Liberty City, które jest fikcyjnym odpowiednikiem Nowego Jorku. Peter Vallone, szef miejskiej Rady Komitetu Publicznego, uważa, że: "umiejscowienie akcji Grand Theft Auto w najbezpieczniejszym z wielkich miast Ameryki, to jak Halo rozgrywające się w Disneylandzie."
Faktem jest, że w Nowym Jorku w ostatnim czasie liczba kradzieży aut spadła o 58%, a liczba zabójstwa o 28%. Politycy jednak chyba zapomnieli, że GTA to tylko gra komputerowa. A dla twórców ich protest jest wyłącznie dobrą reklamą.