» Recenzje » Enigmatis 3: Cień Karkhali

Enigmatis 3: Cień Karkhali


wersja do druku

Filmowy HOP(A)

Redakcja: Kaj, Tomasz 'earl' Koziełło

Enigmatis 3: Cień Karkhali
Pierwsze dwie części Enigmatis od Artifex Mundi okazały się bardzo solidnymi grami o dość intrygujących fabułach. To najlepsze tytuły, jakie stworzono w tym polskim studiu, dlatego z niemałym zaciekawienia przyjąłem informację o ukazaniu się nowej części, będącej zwieńczeniem trylogii. Czas sprawdzić, czy trzyma poziom poprzedniczek.

Ostateczne starcie

Po wydarzeniach z Ravenwood ślad po demonicznym kaznodziei zaginął. Nie oznacza to jednak, że może czuć się bezpieczny. Niezłomna para detektywów szuka kolejnych poszlak, które pozwolą im wznowić pościg za sługą Asmodeusza. Znalezione ślady wskazują, że jego ostatecznym celem jest stara świątynia w Karakorum.

Historia jest całkiem przyzwoita, ale nic ponad to. Trudno mówić tutaj o wielkich zwrotach akcji czy niesamowitych niespodziankach czekających na naszej drodze – ustalony wcześniej kierunek jest dość jasny i nie ma miejsca na jego zmianę. Niestety, brakuje tego, co czyniło poprzednie części tak wciągającymi. Niby wszystkie elementy charakterystyczne dla tego typu historii są na swoich miejscach, ale nie łączą się tak, jak powinny. Owszem, jest kilka ciekawych momentów, jednak całość psuje zakończenie, które nawet w tym gatunku okazuje się zbyt infantylne.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Trochę lepiej wypada druga część opowieści czy też raczej prequel, którą odblokowujemy po przejściu podstawowej fabuły. Historia poprzedzająca przybycie protagonistów do Karakorum jest ciekawa i choć znamy jej zakończenie, pewnie idziemy do przodu, ciekawi, jak do tego doszło.

Kwestia percepcji

Sposób postrzegania historii można zrzucić na karb delikatnie innego tonu samej fabuły, która tym razem nie jest tak mroczna jak wcześniej. Nie ma tutaj miejsca na duszne, przesiąknięte strachem lokacje – wszystko, co widzimy, nie przypomina scen z opowieści grozy, ale baśń. Brakuje lovecraftowego poczucia obcowania z nieznanym, nieokreślonym zagrożeniem. Nie mamy już do czynienia z szukaniem winowajcy, ale pościgiem za nim. Wszystkie karty zostały odkryte i pozostaje tylko pytanie, jak ich użyjemy.

Kolejne starcie z mitycznymi siłami ma bardziej filmowy charakter, niż te znane z wcześniejszych odsłon. Spokojne eksploatowanie otoczenia i szukanie kolejnych poszlak przeplatane jest elementami znanymi do tej pory z gatunku point’n’click, mającymi odzwierciedlać bardziej dynamiczne elementy historii, jak na przykład walka o życie w płonącym samolocie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Oprócz dodania do mechaniki paru dodatkowych funkcjonalności zmieniono również rozłożenie nacisku na te znane z wcześniejszych odsłon. Największą różnicę widać w sposobie, w jaki szukamy ukrytych elementów. Tym razem dużo więcej z nich wymaga interakcji, łączenia widocznych na ekranie przedmiotów. Także stopień ukrycia rzeczy na poszczególnych planszach został jeszcze bardziej wzmocniony. Definitywnie potrzeba większego ekranu niż klasyczny tabletowy, żeby dostrzec niektóre z nich. Możliwe, że z uwagi na to twórcy nadal pozostawiają graczom alternatywną drogę przechodzenia zagadek w postaci "gry w pamięć", czyli dopasowywania do siebie par kart.

Gry logiczne nie zaskakują praktycznie niczym. W większości są to te same wyzwania, jakie znamy z innych tytułów studia Artifex Mundi, co najwyżej lekko zmodyfikowane. Nie przeszkadza to zbytnio, ale starzy wyjadacze rozwiążą je praktycznie w mgnieniu oka, nie zastanawiając się nawet nad tym, jak to robią – zadziałają odruchy. Oczywiście, jak przystało na HOPA, nie zabrakło również klasycznego układania puzzli.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Gra jak obrazek

Złego słowa nie można powiedzieć o stronie wizualnej. Miejsca, które przyjdzie nam zwiedzić, są jak zawsze pięknie namalowane. Poszczególne lokacje potrafią zapierać dech w piersi i wywołać chęć udania się do Karakorum. Dużo więcej uwagi poświęcono również animacjom, które z każdą grą stoją na coraz wyższych poziomie, ale nadal nie można ich nazwać dobrymi. Udźwiękowienie oraz dubbing nie wyróżniają się za to niczym specjalnym.

Koniec końców Enigmatis 3: Cień Karkhali okazało się najsłabszą częścią z serii, ale mimo wszystko nadal niezłą pozycją. Najbardziej boli mocno infantylne zakończenie, które nijak nie pasuje do mrocznych początków trylogii. Poziom trudności jest na podobnym poziomie co we wszystkich grach dewelopera i zapewnia ciekawą, choć niezbyt wyszukana rozrywkę na 4–6 godzin. Fani tego typu gier powinni być zadowoleni.

Plusy:

  • oprawa graficzna,
  • lepiej ukryte elementy na planszach,
  • rozbudowa gry o nowe elementy...

Minusy:

  • ... ale głównie powtarzanie tych samych łamigłówek,
  • rozczarowujący finał.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


6.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Enigmatis 3: The Shadow of Karkhala
Producent: Artifex Mundi
Wydawca: Artifex Mundi
Dystrybutor polski: Artifex Mundi
Data premiery (świat): 21 lipca 2016
Data premiery (Polska): 21 lipca 2016
Strona WWW: www.artifexmundi.com/page-pl/eni3/
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 68,60 zł



Czytaj również

Enigmatis: Duchy Maple Creek
Nowe, lepsze zagadki
- recenzja
 Irony Curtain: From Matryoshka With Love
O totalitaryzmie na wesoło
- recenzja
My Brother Rabbit
Królik i zagadki
- recenzja
Endless Fables 2: Mroźny Szlak
Śledztwo w krainie wikingów
- recenzja
The Myth Seekers: The Legacy of Vulcan
Antyk lat 20’
- recenzja
Sekrety zbrodni: Szkarłatna lilia
Śledztwo bez emocji
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.