Blood Bowl 2

Futbol Starego Świata

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Blood Bowl 2
Chociaż dobra gra podążająca utartymi ścieżkami zawsze cieszy, to na prawdziwą uwagę zasługują tytuły cechujące się oryginalnością, fantazją, a przede wszystkim – poczuciem humoru. Oczywiście im bardziej twórcy próbują odejść od schematów, tym większe jest ryzyko porażki – czy Blood Bowl 2 jej uniknęło?

Blood Bowl swoje początki wzięło z wydanej przez Games Workshop gry planszowej powstałej w połowie lat 90. Koncept jest teoretycznie prosty: dwie drużyny składające się z 11 zawodników próbują przejąć piłkę i przenieść ją na linię końcową przeciwnika – jak w futbolu amerykańskim. Nic nie jest jednak proste, gdy udział w grze biorą orkowie, krasnoludowie, skaveni i inne rasy znane z Warhammera – każdy mecz zmienia się w prawdziwe pole bitwy, na którym kontuzje i nokauty są na porządku dziennym, uczciwi sędziowie trafiają się rzadziej niż uczciwi politycy, a śmierć przez zadeptanie jest ryzykiem, na które musi godzić się każdy zawodnik.

Strategiczny rozlew krwi

Choć ktoś pozbawiony znajomości oryginału mógłby po równie brutalnej grze oczekiwać zręcznościówki, to Blood Bowl 2 jest solidną grą turową. Każdy z zawodników znajdujących się pod kontrolą gracza może przemieścić się na boisku określoną liczbę pól, zaatakować przeciwnika lub wykonać szereg innych akcji, takich jak próba chwycenia piłki czy podania jej dalej. Sukces zależy od rzutu kością: czasem jedną, czasem kilkoma, zależnie od okoliczności. Spośród wyrzuconych oczek wybieramy te, które oznaczają najkorzystniejszy dla nas efekt, ale tylko wtedy, gdy rzucamy więcej niż jedną kostką – jeśli rzucimy tylko jedną i wypadnie efekt negatywny, musimy w większości przypadków (raz na rundę możemy powtórzyć rzut) zaakceptować taki stan rzeczy i grać dalej. Wiąże się z tym chyba najważniejszy element rozgrywki – jeśli dane działanie zostanie zakończone porażką, ruch przechodzi od razu na drużynę przeciwną, w związku z czym każde posunięcie musi być przemyślane. Całkowite uniknięcie niepowodzeń jest niemożliwe, liczy się przede wszystkim takie rozplanowanie naszych działań, by zminimalizować ryzyko porażki, a wszystkie bezpieczne ruchy wykonać na początku tury.

Aby zwyciężyć, musimy mieć plan, ponieważ zdanie się całkowicie na siłę fizyczną naszych zawodników nie zaprowadzi nas zbyt daleko. Nawet rozstawienie graczy po boisku jak pionków na planszy nie jest takie proste, gdyż za każdym razem, gdy ktoś przebiega obok członka drużyny przeciwnej, istnieje ryzyko przerwania akcji, co ma katastrofalne skutki. Aby przetrwać, należy powalić na murawę najgroźniejszych oponentów, stworzyć luki w ich obronie i dopiero wtedy przeprowadzić naszych grajków na pożądane pozycje. Oczywiście rywale będą usiłowali zrobić to samo w swojej kolejce, w związku z czym przeciętny mecz Blood Bowl 2 to dziwaczne, acz interesujące połączenie szachów i wojny totalnej z użyciem łokci, pięści i butów.

Mecz składa się z 16 kolejek, co nie jest może wysoką liczbą, ale skoro w turze należy wydać polecenie jedenastu zawodnikom, to każda z nich trwa co najmniej dwie minuty. W związku z tym spotkanie zajmuje przeciętnie około 35-40 minut, a i to po wyłączeniu wszystkich zbędnych cutscenek. Blood Bowl 2 zdecydowanie nie jest tytułem, do którego można przysiąść "na chwilę" – potrzebny jest nie tylko czas, ale też skupienie, gdyż bez tego nie ma co myśleć o zwycięstwie. Szkoda tylko, że cały entuzjazm do gry gdzieś się ulatnia, gdy gracz zostaje zmuszony do dłubania przy jednym, długim meczu bez możliwości przyśpieszenia go.

Blood Bowl Manager

Początkujący powinni zacząć znajomość z dziełem studia Cyanide od kampanii, w której twórcy pokusili się nawet o dodanie fabuły. Ta wprawdzie ogranicza się do uwag wygłaszanych przez komentatorów, ogra Boba i wampira Jima, ale trudno oczekiwać więcej. Parę razy można uśmiechnąć się przy ich żartach, ale nie znajdziemy tu wysublimowanego humoru. Kampania pełni rolę bardzo długiego samouczka, w którym stopniowo zapoznawani jesteśmy z kolejnymi elementami gry – niestety nie spełnia on tego zadania zbyt dobrze i większość tajników Blood Bowla poznajemy nie tyle z rad pojawiających się na ekranie, co z metody prób i błędów oraz lektury artykułów spoza wymienionych źródeł. Sztuczna inteligencja jest co najwyżej przeciętna – gdy już raz odkryje się słabości poszczególnych drużyn, przegrać możemy tylko przez własne zaniedbanie.

Prawdziwa zabawa zaczyna się po stworzeniu własnej drużyny, nadaniu jej imienia, znalezieniu odpowiedniego loga oraz dopasowaniu barw klubowych. Do wyboru mamy osiem ras (a kolejne zostaną dodane w formie, jakżeby inaczej, płatnych DLC), a każda z nich wymusza zmianę taktyki – elfowie brylują w podawaniu piłki, skaveni są najszybsi, a orkowie najsilniejsi. Szkoda tylko, iż rasy są raczej słabo zbalansowane i na przykład krasnoludowie i zielonoskórzy radzą sobie na boisku znacznie lepiej mniejszym nakładem sił niż na przykład pomioty chaosu. Kolejny problem stanowi dość niewielka liczba dostępnych nam ras – osiem nie wywiera żadnego wrażenia, jeśli uświadomimy sobie, że poprzednia część wraz z dodatkami miała ich 23. Zawodnicy zdobywając punkty doświadczenia po sukcesach w lidze awansują na wyższe poziomy, co umożliwia wybór dodatkowych bonusów do ich statystyk – nie należy jednak zbytnio się przyzwyczajać do drużynowych weteranów, jako że każde spotkanie grozi śmiercią co najmniej jednego z członków drużyny. W związku z tym konieczna jest ciągła rotacja i uzupełnianie składu nowicjuszami, dzięki czemu nie dochodzi do sytuacji, w której nasz zespół staje się tak silny, że żaden przeciwnik nie stanowi wyzwania.

Prawdziwe wabiki

Sercem gry oczywiście pozostaje rozgrywka wieloosobowa. Pomijając zwykłe mecze rozgrywane ze znajomymi bądź obcymi graczami, możliwe jest utworzenie lub dołączenie do jednej z istniejących lig. Nie ma co się oszukiwać – kampania nie jest zła, ale kupno Blood Bowl 2 wyłącznie dla trybu dla pojedynczego gracza to zwyczajna strata pieniędzy. To właśnie z multiplayerem wiążą się największe emocje i tylko grając przeciw rywalom z całego świata, można odnaleźć satysfakcjonujące wyzwania. Musimy jednak liczyć się z tym, że rozpoczynając przygodę z klubem zmuszeni będziemy do gry przeciw zespołom znacznie silniejszym od tego, którym zarządzamy – system dopasowywania do siebie graczy o zbliżonym poziomie pozostawia bardzo wiele do życzenia i pewnych spotkań po prostu nie da się wygrać.

Bardzo niewiele zmieniono w mechanice w porównaniu do pierwszej części, ale jednym z głównych wabików dla fanów będzie zapewne poprawiona oprawa audiowizualna. Grafika jest ładna, ale tylko na wysokich detalach – i chociaż mamy do czynienia ze strategią turową, wymagania sprzętowe są dość wysokie, zatem posiadacze starszych komputerów muszą liczyć się z ryzykiem, że konieczne będzie zmniejszenie ustawień. Muzyki nie ma niemal wcale, więc ocena dźwięku opiera się tylko i wyłącznie na głosach podłożonych komentatorom – aktorzy spisali się świetnie i choćby dla nich warto przynajmniej raz zagrać w kampanię, ale jak w każdej grze sportowej, komentarze dość prędko zaczynają się powtarzać.

Krew dla Krwawego Boga!

Blood Bowl 2 to mimo wszystko dobra gra. Choć miejscami zbyt wiele zależy od szczęścia lub jego braku, opracowywanie strategii na wygranie meczu jest satysfakcjonujące, a powolne rozwijanie zarządzanego klubu i testowanie go przeciw ludzkim graczom nie pozwala prędko się nią znudzić. Fani  planszówkowego i komputerowego Blood Bowla i tak kupią jego najnowszą wersję, skuszeni poprawioną względem pierwszej części grafiką. Z kolei gracze pozbawieni znajomości serii powinni rozważyć kupno nieco dłużej – ostatecznie należy poświęcić sporo czasu, by dzieło studia Cyanide pokazało swe dobre strony.

Plusy:

Minusy: