» Recenzje » Battlefront: Star Wars

Battlefront: Star Wars

Battlefront: Star Wars
Dawno temu, w czasach gdy poligony liczyło się w tysiącach, a nie milionach, Pandemic Studio stworzyło grę, która poruszyła miliony graczy oraz fanów Gwiezdnych Wojen – Star Wars: Battlefront. Nie tylko była jedyna w swoim rodzaju, gdyż po raz pierwszy gracze mogli walczyć na olbrzymich polach bitew uniwersum Star Wars, ale była wyjątkowo również dlatego, że dawała możliwość przeżycia tego z grupą przyjaciół. Po wydaniu drugiej części fani cierpliwie czekali na Battlefront 3, który miał przenieść wojny kosmiczne na konsole nowej generacji.

Podobnie jak inni fani poczułem się rozczarowany informacją o anulowaniu prac nad sequelem. Nawet dwie gry na PSP nie zaspokoiły głodu wcielenia się w szturmowca Imperium czy rycerza Jedi. Rzecz jasna przez ostatnie 10 lat mieliśmy wiele wspaniałych produkcji od Lucas Games, takich jak The Force Unleashed, The Old Republic i oczywiście LEGO Star Wars. Nie było to jednak to samo – pustka w sercach fanów rosła i coraz częściej słychać było głosy domagająca się kolejnego Battlefronta. Nagle w 2013 roku na rozmaitych portalach internetowych pojawiła się informacja, że Electronic Arts wykupił prawa do tworzenia gier na konsole w świecie Star Wars i DICE rozpocznie prace nad nową produkcją. Konfetti się posypało, drinki poszły w górę – będziemy mieć Battlefielda z X-Wingami! Guzik, nie mamy – Battlefront to nie Battlefield. Obie gry mają ze sobą niewiele wspólnego – łącze je tylko silnik Frostbite i doskonały developer DICE.

Imperium kontratakuje

Nowy Battlefront powstał na silniku Frostbite użytym między innymi w Battlefieldzie 4, który jest znany z realistycznej grafiki i terenu podatnego na działania podejmowane przez gracza (w skrócie: to, co widzisz, możesz odwiedzić albo zniszczyć). Podobnie jak Battlefield, nowy Star Wars jest niezwykle piękną grą. Modele postaci, pojazdów oraz dźwięki broni i otoczenia – nie można mieć najmniejszych wątpliwości, że mamy tu do czynienia z grą z uniwersum Gwiezdnych wojen. Lasery, X-wingi, wielkie AT-AT, wszystkie te bajery dostały oprawę lepszą niż kiedykolwiek! Battlefrontowi udało się niemożliwe – sprawił, że gracz czuje się, jakby był na planecie Tatooine z bronią laserową w ręku.

Marzyłeś o pościgu na Endor ścigaczami? Bardzo proszę, możesz nawet nimi strzelać! Śniłeś, aby rzucić się w bój z karabinem laserowym przeciwko Lordowi Vaderowi? Gratulacje, masz nawet szansę go pokonać! Miałeś ochotę poczuć się jak Chubacca za sterami Falkona Millenium? Ok, nawet to możesz w nowym Battlefroncie! Jako fan Gwiezdnych Wojen ślinię się przy każdej podniebne walce myśliwców – nie mam pojęcia czemu Tie Fightery padały jak muchy w filmach, są super zwrotne i mają ekstra przyśpieszenie!

Oczywiście nie byłby to Battlefront bez olbrzymich bitew. Dzięki najnowszej technologii na mapach rozgrywane są bitwy z udziałem nawet 40 graczy. Są emocjonujące, pełne laserów i wybuchów, a nad głowami co chwile przelatują myśliwce (przyznam się, za pierwszym razem zrobiłem unik). Każdy moment krzyczy i uderza w twarz wielkimi literami STAR WARS, nawet w chwilach, gdyprzeciwnik wylatuje w powietrze uderzając głową w nadlatującego Tie-Fighera (z czego nie mogłem przestać się śmiać przez cały wieczór). Sytuacje takie jak ta, w której Luke'a przygniótł AT-AT, są absolutnie bezcenne i dodają grze zabawny charakter. W skrócie: gra jest niczym ziszczony sen każdego fana mieczy świetlnych i za to ma u mnie olbrzymi plus.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Mroczne Widmo

Jeżeli grałeś w Battlefront 2 i lubiłeś styl rozgrywki, mam dla Ciebie dobre wieści – tu jest on niemal identyczny. Oczywiście pewne rzeczy zostały zmienione, ale ogólny feeling pozostał ten sam. Mamy do dyspozycji perspektywę pierwszej lub trzeciej osoby i osobiście polecam widok zza pleców, daje to większe pole do manewru w starciu z wrogiem. Nowym elementem starć są specjalne dodatki w postaci lewitujących hologramów na mapie. Zbierając taki, możemy zasiąść za sterami pojazdu, odnowić energię lub otrzymać specjalną broń. Na wzór Battlefielda zdobywamy poziomy i odblokowujemy nowe przedmioty, które możemy kupić za osiągnięcia. Poziomy rosną szybko, a punkty wpadają błyskawicznie – nie musimy się bawić w mikro płatności.

Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, wręcz chaotyczna. Rzucamy się w ferwor walki z nadzieją, że zdobędziemy jak najlepsze przedmioty lub znajdziemy grupę graczy. Niestety nie można liczyć na oddziały uderzeniowe – każdy mówi sobie "moc jest ze mną". Polecam tryb gry Supremacja, gdzie czterdziestu graczy naraz walczy o przejęcie punktów na danym obszarze. Kolejnym wartym uwagi trybem jest Atak AT-AT, gdzie jako Rebelianci musimy obronić bazę przed kroczącymi maszynami znanymi z epizodu piątego. Do moich ulubionych trybów należy Pogoń za droidami, gdzie dwie grupy próbują przejąć trzy droidy na mapie, oraz Eskadra – walka w powietrzu statkami skupiona na ochronieniu lub zniszczeniu celu. Mamy do dyspozycji jeszcze 5 rodzajów rozgrywki: Łowy na bohatera (jeden z graczy wciela się w bohatera oryginalnej trylogii), Bohaterowie i złoczyńcy (stajemy po stronie jasnej lub ciemnej strony mocy jako między innymi Imperator), Strefa zrzutu będąca mniejszą wersją Supremacji oraz Potyczka, czyli klasyczny deathmatch.

W starciu z przeciwnikami możemy spodziewać się ekstremalnych akcji rodem z Titanfall – używając jetpacków, możemy szybko poruszać się po mapie czy wskakiwać do ścigaczy – swoboda walk jest nieograniczona! Na plus zasługuje design map. Są bardzo realistycznie przedstawione i dobrze przemyślane. Każdy korytarz, otwarty obszar czy punkt obserwacyjny ma swoje przeznaczenie. Lokacje nie są niestety równie wielkie co w Battlefront 2, jednak robią olbrzymienie wrażenie. Jeżeli znacie planety z filmów Georga Luckasa, bez problemu rozpoznacie te obszary.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Atak klonów

Odpalając Battlefronta w piątkowy wieczór, spodziewałem się gry, która zabierze mi najbliższe kilka tygodni, jak to było w przypadku poprzednich odsłon. Tam sama kampania dla jednego gracza starczyła na kilka dni zabawy i była świetnym wstępem do trybu online. Niestety tutaj jej nie uświadczymy. Mamy natomiast do dyspozycji misje, które są krótkie i stosunkowo proste – do przejścia niektórych wystarczy 10 minut, nawet opcja gry w kooperacji nie ratuje sytuacji. Jest ich zaledwie kilka i ich głównym zadaniem jest nauczenia gracza mechaniki gry.

Jak w takim razie prezentuje się tryb dla wielu graczy? Bardzo ubogo. Byłem stanie w poznać wszystkie mapy w ciągu godziny od rozpoczęcia gry. W większości są to podzielone obszary znane z Supremacji, a tylko niektóre są zaprojektowane specjalnie z myślą o pozostałych trybach. Na tę chwilę Battlefront posiada wiele błędów, niektóre rozgrywki kończyłem w ciągu dwóch minut lub przelatywałem przez całą mapę po nieumyślnym wejściu w ścianę.  Szybko zaczął mnie nudzić, nawet rozgrywka ze znajomymi nie pomogła – mało kto wyraził chęci kupna gry ze względu na zapowiedzianą małą liczbę broni (zaledwie dwadzieścia), pojazdów (niecałe dziesięć) oraz map (dwanaście podzielonych na cztery różne planety). Po osiągnięciu dziesiątego poziomu poczułem olbrzymią pustkę – była to niedziela wieczorem.

Zdaję sobie sprawę, że EA zasypie nas dodatkami i wkrótce poczujemy klimat nowej trylogii i siódmej części Gwiezdnych Wojen. Jednak jest to dla mnie niedopuszczalne, że nie mogę wcielić się w Obi Wana, Mistrza Yodę i poprowadzić armii klonów już teraz.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nowa nadzieja

Na tę chwilę nie mogę polecić Star Wars Battlefront za sugerowaną cenę dystrybutora. Tę kwotę można wydać na oryginalną trylogię gwiezdnych wojen na DVD, figurkę Skywalkera oraz kubek z Vaderem i spędzić czas na podobnym poziomie co z grą DICE. Nie próbuję wyśmiać gry, nad którą pracowała ponad setka ludzi, jednak po 6–8 godzinach mija magia Gwiezdnych Wojen i pozostaje tylko bezmyślna strzelanina.

Martwi mnie podejście EA do wydawanych gier. Dam głowę, że w najbliższych tygodniach pojawią się płatne dodatki do Battlefronta. Jestem w stanie zrozumieć, że koszty wyprodukowania gier są coraz większe, jednak ostatnio wydany Fallout dostarczył sto razy więcej zabawy za tę samą cenę. Polecam poczekać na edycją ze wszystkimi DLC i wtedy kupować w ciemno.

Plusy:

  • STAR WARS
  • Lasery, X-Wingi, Miecze Świetlne
  • Olbrzymie bitwy i niesamowite wrażenia audio-wizualne
  • Wspominałem o STAR WARS?

Minusy:

  • Wieje nudą po kilku godzinach gry
  • Za mało zawartości w stosunku do ceny
  • Bez większej głębi

Zrzuty ekranu pochodzą z oficjalnych materiałów producenta.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Star Wars Battlefront
Producent: EA DICE
Wydawca: Electronic Arts
Dystrybutor polski: Electronic Arts Polska
Data premiery (świat): 17 listopada 2015
Data premiery (Polska): 19 listopada 2015
Strona WWW: starwars.ea.com/pl_PL/starwars/batt...
Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One
Sugerowana cena wydawcy: 199 zł.



Czytaj również

Star Wars Darth Vader #2: Prosto w ogień
Bez taryfy ulgowej dla Vadera
- recenzja
Star Wars #2: Operacja Gwiezdny Blask
Blasku brak
- recenzja
Star Wars: Ścieżka przeznaczenia
Powrót do Miasta w chmurach
- recenzja
Star Wars Łowcy nagród #1: Najgroźniejsi w galaktyce
Monotonne życie łowców
- recenzja
Star Wars: Squadrons
Czy leci z nami deweloper?
- recenzja
Poe Dameron: Iskra i płomień
Rozszerzanie uniwersum czy zapchaj dziura
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.