Punisher

Zemsta się nie kończy

Autor: Jan 'gower' Popieluch

Punisher
Punisher to chyba najbardziej kontrowersyjny bohater Marvela: bezwzględny, okrutny i motywowany jedynie żądzą zemsty. Już za kilka dni ponownie przeżyjemy jego historię, tym razem na małym ekranie.

Gdy w 2015 roku Netflix rozpoczął produkcję seriali wchodzących w skład Filmowego Uniwersum Marvela (ang. Marvel Cinematic Universe), wydawało się, że raz za razem będziemy powtarzali jedno zdanie: „Netflix znowu to zrobił”. Jednak po bardzo dobrych Daredevilu i Jessice Jones coś się zepsuło. Drugi sezon przygód Diabła Hell's Kitchen był bardzo nierówny, a od połowy po prostu słaby. W kolejnych serialach było już tylko gorzej, zaś dzieła dopełnili fatalni Defenders. Do poprawy złego wrażenia wybrano najtrudniejszego z dotychczasowych bohaterów – Franka Castle'a. Na szczęście możemy odetchnąć z ulgą. Netfliksowy Marvel wraca do wysokiego poziomu.

Mimo że nowa produkcja należy do MCU (główny bohater pojawił się już w Daredevilu), nie ma zbyt dużo wspólnego z poprzednimi tytułami w serii. Gdyby nie Deborah Ann Woll powracająca w roli Karen Page, Punisher spokojnie mógłby istnieć jako samodzielna opowieść. W szczególności jest to pierwsza odsłona całego uniwersum, w której nie pojawia się ani jeden element fantastyczny.

Frank Castle (Jon Bernthal) to były żołnierz marines ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości po krwawej wendecie, jaką zgotował osobom odpowiedzialnym za zamordowanie jego żony i dzieci. Proste nowe życie, wypełnione pracą fizyczną, przerywa jednak pojawienie się tajemniczego Micro (Ebon Moss-Bachrach), dysponującego informacjami o nielegalnych aktywnościach towarzyszących ostatniej misji Castle'a w Afganistanie. Tropem tej samej historii rusza również ambitna agentka Homeland Security, Dinah Madani (Amber Rose Revah).

Fabuła Punishera jest przede wszystkim brutalna i to w bardzo bezpośredni sposób. Krew leje się strumieniami, nie brakuje długich scen tortur i setek ran zadawanych kulami, nożami czy pięściami. Przemoc jest główną cechą charakteryzującą sposób działania bohatera, ale można się zastanawiać, czy jej tak naturalistyczne przedstawienie było naprawdę niezbędne i czy ma jakiś cel poza zszokowaniem widza. Na szczęście scenariusz dostarcza nam znacznie więcej niż tylko kolejne martwe ciała – historia Franka to opowieść o rozpaczy, która jedyne ukojenie znajduje w zemście. Liczne retrospekcje ukazujące szczęśliwą rodzinę bohatera nieustannie przypominają, co zmieniło go w okrutnego zabójcę, którego widzimy na ekranie. I chociaż niektóre zachowania irytują niekonsekwencją, Bernthalowi doskonale udało się sportretować człowieka, który tak głęboko zanurzył się w otchłań wypełnioną wściekłością i śmiercią, że z trudem odnajduje się w jakichkolwiek interakcjach społecznych. A jednak wciąż potrafi odnaleźć w sobie dobro i troskę o ludzi, którzy pojawiają się w jego życiu.

Każdy z wątków serialu tworzy wciągającą i niebanalną warstwę całości. Wojskowa przeszłość kilkorga postaci pozwoliła na poruszenie kwestii takich jak trudności zdrowotne i społeczne weteranów wracających do kraju z Afganistanu czy Iraku. Akcja trzyma w napięciu od początku do końca, nie zabraknie również mocnych zaskoczeń i zwrotów akcji. Nie byłoby to możliwe bez fantastycznej pracy, jaką wykonali pierwszo- i drugoplanowi aktorzy. W obsadzie nie ma żadnego słabego punktu, ale na szczególną pochwałę zasługują Ben Barnes (Westworld, Dorian Grey) jako dawny przyjaciel Castle'a z armii, Jaime Ray Newman (Bates Motel) jako żona Micro, od roku opłakująca jego rzekomą śmierć i starająca się poskromić dwoje nastoletnich dzieci, oraz grająca jej córkę zaledwie 14-letnia Ripley Sobo (Steve Jobs, Batman v Superman).

Dużą rolę w podtrzymywaniu napięcia i akcentowaniu przeżywanych przez bohaterów emocji pełnią zdjęcia Billa Colemana, Manuela Billetera (Jessica Jones, Luke Cage, Iron Fist) i Petra Hlinomaza (Daredevil). Bliskie kadry pomnażają ogólną krwawość serialu, ale umożliwiają także obserwowanie mimiki poszczególnych postaci. Nastrój świetnie buduje natomiast gitarowa muzyka Tylera Batesa (Strażnicy Galaktyki, Watchmen, 300).

Punisher to udany serialowy powrót do bohaterów stworzonych w komiksach Marvela. Dostajemy poważną, poruszającą i wciągającą historię, od której z trudem będziemy się odrywali. Trzynaście odcinków tworzy opowieść, która – pomimo kilku wad – pokazuje, że Netflix wciąż wie, jak zrobić dobry serial i wykorzystać potencjał poszczególnych aktorów.