Predator

Nakręćmy nowego Predatora, będzie fajnie... mówili

Autor: Shadov

Predator
W 2017 w kinach zadebiutował Obcy: Przymierze, film mający na nowo przypomnieć uniwersum Obcego. Niestety produkcja okazała się słaba, pomimo że stanowi nawiązanie do o nieco lepiej przyjętego Prometeusza. Teraz przyszła kolej na Predatora... który także nie ucieszy fanów.

Statek obcych rozbija się na naszej planecie. Na jego pokładzie znajduje się przedstawiciel jednego z najagresywniejszych gatunków we wszechświecie. A także przesyłka, na którą polują inni predatorzy. Zbiegiem okoliczności ich walka przenosi się na ulice niewielkiego miasteczka na amerykańskiej prowincji i tylko grupa byłych żołnierzy, młody chłopiec i atrakcyjna biolożka mogą zapobiec narastającemu konfliktowi.

Reżyser Shane Black ma na swoim koncie już kilkanaście filmów, z czego udane można policzyć na palcach jednej ręki: Iron Man 3, Nice Guys. Równi goście, Zabójcza broń. Rzecz w tym że większość, a zwłaszcza te przed chwilą wspomniane, mają pewną cechę wspólną – są w konwencji dowcipne, lekkie i naszpikowane akcją. Dlatego powierzenie mu nakręcenia kolejnej części Predatora, domyślnie mrocznego i krwawego, na stałe wpisanego obok Obcego w dzisiejszą popkulturę, było bardzo złą decyzją.

Największą wadą jest wprowadzenie komediowości. Wątek humorystyczny, nie dość że wyszedł płasko, to jeszcze całkowicie popsuł klimat i odbiór filmu. Produkcja Shane’a Blacka to połączenie Dnia Niepodległości z horrorem klasy B, w którym jedyną "straszną" rzeczą są krew i flaki, dodatkowo doprawiony komedią akcji z byłymi wojskowymi. Fabularnie jest to po prostu klapa. Mamy tutaj typowy schemat filmu akcji, czyli dobrego gościa (zasłużonego wojskowego), który podpada rządowi i musi stawić czoło chcącemu go pogrążyć systemowi. Oczywiście nie mogło zabraknąć grupy jego równie pokrzywdzonych kolegów po fachu, którzy dostają szansę na uratowanie świata. Problem tylko w tym, że faktycznie nie wszystkim głowa działa jak należy… Do tego wątek rodzinny, trochę zacieśniania się więzi między nowo poznanymi kompanami, atrakcyjna pani naukowiec i niemało motywujących przemówień. Efekt jest nie tylko porażający, ale wręcz zniechęcający. Filmu momentami nie da się oglądać, a im dłużej próbujemy, tym bardziej nachodzi pytanie: “Co ja tu robię?”. Wisienką na torcie jest słaba i oklepana końcówka, a o dialogach z ostatnich scen nawet nie warto wspominać.

Jednym z niewielu dobrych wątków jest ewolucja obcego gatunku. Scenariusz w bardzo prosty sposób wyjaśnia, do czego dążą predatorzy, zgrabnie przeskakując do autodestrukcyjnej natury ludzi. Najwięcej jednak dla filmu zrobił odpowiedzialny za zdjęcia Larry Fong. Momentami mamy naprawdę świetne ujęcia, a Fong szczególnie dobrze poradził sobie z eksponowaniem sylwetek predatorów. Jedno zbliżenie na twarz międzygalaktycznego myśliwego i od razu wraca klimat brutalnego i krwawego mordercy. Nowy predator robi wrażenie nie tylko wyglądem, czuć że jest to maszyna stworzona do zabijania.

Z aktorów najlepiej wypada młody Jacob Tremblay (Pokój, Cudowny chłopak) grający Rory'a McKenna, syna głównego bohatera. Na pochwałę zasłużyła również kreacja Sterlinga K. Browna, który świetnie przedstawił pozbawionego skrupułów, naginającego zasady agenta rządowego. Wyróżnić można jeszcze Keegana-Michaela Key’a i Trevante’a Rhodesa w roli byłych żołnierzy skrzywdzonych przez system.

Z przykrością trzeba jednak stwierdzić, że pomimo pracy Larry’ego Fonga, film jest po prostu słaby fabularnie, a klimat kompletnie niszczy obraz dobrze nam znanego predatora od Johna McTiernana (Predator, 1987) i Stephena Hopkinsa (Predator 2, 1990). Ciężko w ogóle stwierdzić, jaki cel przyświecał twórcom i do jakiej grupy fanów nowy Predator miałby być skierowany? Z jednej strony jest w nim mnóstwo scen głupich czy infantylnych, z drugiej – pełnych akcji, a z trzeciej – mających przypominać horror. Wszystko to zanurzono w sosie sciencie fiction. Fani powinni bezwzględnie unikać tego filmu. A inni oglądający, nieznający Predatora, idą na własna odpowiedzialność. Mimo wszystko nawet i komedio-horror akcji science fiction, znajdzie swoich miłośników.

Film obejrzeliśmy dzięki uprzejmości Cinema-City.