Jak wytresować smoka

Autor: 996

Jak wytresować smoka
"Chcę takiego!" - ta fraza pojawia się w reklamach i filmach. Hasełko to najczęściej odnosi się do jakiejś fajnej fury czy wypasionego jednośladu. To jednak pierwsze, co przyszło mi do głowy po seansie Jak wytresować smoka. ‘Szczerbatek’ jest czadowy! Zwierzak mądry, wdzięczny, łączy w sobie wszystko, co najfajniejsze w psie i kocie, a do tego można sobie na nim polatać. A to wszystko czy-de!

Ostatnimi czasy sporo bajek polega na nawiązaniach do popkultury i tekściorach. Miło mi napisać, że nowa animacja DreamWorks zdecydowanie stoi na własnych nogach (jeśli można tak powiedzieć o ekranizacji książki dla dzieci). To spójna i konsekwentna historyjka. Wikingowie od pokoleń wojują ze smokami, ale pewnego razu chłopiec, wioskowy oferma, zaprzyjaźnia się z jednym... reszty możecie się domyślić. A jednak ta wtórność nie przeszkadza. Film ogląda się przyjemnie. Proces oswajania się głównego bohatera ze smokiem jest poprowadzony bez pośpiechu, humoru nie brakuje, a sceny akcji są widowiskowe.

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to byłby to wygląd niektórych smoków i nastoletnich wikingów. Przesadzono trochę ze stylizacją. Nadmiernie pokraczne postacie, nieproporcjonalne cielska czy oczy gadów – można było sobie to darować. Oczywiście ‘Szczerbatek’ jest bez zarzutu! No i dorośli wikingowie... Każdy jest inny, ale wszyscy jednakowo napakowani, krępi, brodaci i rogaci. Wisienką na torcie są przekomiczne owieczki.

Niech nie zwiedzie was pozorna prostota – technicznie Jak wytresować smoka stoi na najwyższym poziomie. Animacja ‘Szczerbatka’ jest zniewalająca, można się dopatrzeć każdego włoska w wikingowych brodach i na noszonych przez nich futrach. Film jest także przykładem wzorowo zastosowanego 3D, które nie popisuje się wciskaniem czegoś w oczy widza. Zamiast tego serwuje się nam głębię, która szczególnie daje o sobie znać w scenach lotów i w widowiskowym finale.

Film może się pochwalić świetną muzyką Johna Powella. To bardzo bogaty i zróżnicowany soundtrack, który większość melomanów chętnie dołączy do swoich zbiorów. Skoro już jesteśmy przy warstwie audio, to mogę powiedzieć, że polski dubbing jest bez zarzutu. Obawiałem się, że Bartosz Wierzbięta nabrał maniery po Shrekach i będzie próbował upchnąć w dialogach smaczki dla polskiego widza, na szczęście jednak nic takiego nie miało miejsca.

Jak wytresować smoka nie jest może arcydziełem, ale to solidnie wykonana robota. Fabuła to schemat za schematem, ale sprawnie wykonany. Postaci da się polubić, muzyka jest kapitalna, a sceny akcji i lotu na grzbiecie smoka - widowiskowe. Mimo że film nie polega na znajomości popkultury, znów mam wrażenie, że dorośli zanosili się śmiechem częściej niż dzieciarnia.