» Teksty » Artykuły » Filary Ziemi – od książki, przez serial, po grę

Filary Ziemi – od książki, przez serial, po grę

Filary Ziemi – od książki, przez serial, po grę
Do sprzedaży trafiła już gra Filary Ziemi od studia Daedalic Entertainment, oparta na bardzo znanej powieści o tym samym tytule – ale czemu akurat książka Kena Folleta stała się tak nieprzemijająco popularna, że po niemal 30 latach od premiery wciąż powstają jej nowe adaptacje?

Niektórym pisarzom udaje się stworzyć tylko jedną naprawdę dobrą książkę, po czym spędzają resztę kariery, płynąc na fali popularności najbardziej znanego dzieła. Ken Follett nie zalicza się do tego grona – już jego pierwsza powieść wydana pod własnym nazwiskiem, thriller Eye of the Needle, stała się międzynarodowym bestsellerem, a następne również cieszyły się powodzeniem tak wśród czytelników, jak i krytyków. Dzieło uważane dziś powszechnie za jego magnum opus należy jednak do zupełnie innego gatunku, niż ten, do którego Walijczyk zdążył przyzwyczaić swoich fanów – w 1989 roku ukazały się Filary Ziemi, pierwsza powieść historyczna spod jego pióra, opowiadająca o fikcyjnej angielskiej wiosce Kingsbridge i budowanej tam w XII wieku katedrze.

Wokół katedry stykają się losy wielu postaci: zarządzającego pracami nad mistrza budowniczego i jego dzieci, żyjącej w lesie banitki i jej syna, mnicha mimowolnie wplątanego w meandry ówczesnej polityki, ambitnego kapłana manipulującego wszystkimi dookoła, młodego i okrutnego arystokraty oraz innych, a opowieść o ich zwycięstwach, porażkach i konfliktach rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. W tej liczącej sobie ponad tysiąc stron cegle znajdziemy niemal wszystko, czego powinno się oczekiwać od powieści kompletnej: wyrazistych i zmieniających się wraz z upływem lat bohaterów, wiernie oddane realia opisywanej epoki, ludzkie dramaty i wydarzenia wpływające na bieg historii kraju oraz momenty radości, smutku, gniewu i rozpaczy. Choć zmiana gatunku i rozmiar Filarów Ziemi powinny onieśmielać i zniechęcać większość czytelników, to efekt końcowy przeszedł najśmielsze oczekiwania – książka stała się fenomenem i najlepiej sprzedającym się dziełem Folletta.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nie powinien zatem dziwić fakt, że w obliczu jej niemalejącej popularności oraz budzącej fascynację fabuły zaczęły powstawać adaptacje, nawet jeżeli trzeba było na nie zaczekać kilkanaście lat. Co ciekawe, jako pierwsza ukazała się gra planszowa, która trafiła do sprzedaży w 2006 roku oraz zdobyła kilka nagród branżowych. Znacznie ważniejszy moment nadszedł jednak cztery lata później, kiedy to wyemitowany został ośmioodcinkowy serial telewizyjny kanadyjskiej produkcji. Jak łatwo można się domyślić, z powodu rozmiarów pierwowzoru niezbędne było wprowadzenie pewnych zmian do scenariusza w celu dostosowania Filarów do formy telewizyjnej.

Niektóre z nich są zrozumiałe (jak usunięcie pewnych postaci trzecioplanowych czy też postarzenie bohaterów przedstawionych w książce w młodym wieku, aby prędzej mogli zacząć odgrywać swe role w intrydze), ale niektórych ingerencji w materiał źródłowy są tylko wymuszonym udramatycznieniem wątków, jak gdyby w samej powieści brakowało przemocy i kontrowersyjności. Za przykład może tu służyć zmiana ostatecznego losu jednego z antagonistów (z utraty wpływów i upokorzenia na śmierć) czy też wprowadzenie podtekstu kazirodczego między Regan Hamleigh a jej synem Williamem. Różnic jest więcej, ale chociaż nie zawsze wychodzą one na dobre, to serial jest mimo wszystko wart obejrzenia, chociażby dla bardzo dobrej obsady, w której znaleźć można parę znajomych twarzy – w roli Jacka wystąpił Eddie Redmayne (Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć), w Alienę wcieliła się Hayley Atwell (Kapitana Ameryka: Pierwsze starcie, Agent Carter), a w Waleriana Bigoda – niezastąpiony Ian McShane (Deadwood, Amerykańscy bogowie).

I tak oto przechodzimy do najnowszej inkarnacji opowieści o katedrze z Kingsbridge jaką jest gra komputerowa niemieckiego studia Daedalic Entertainment. Tak jak powieść podzielona została przez autora na kilka ksiąg, tak też i gra na jej podstawie przybrała formę epizodyczną, choć na to akurat bardziej wpływ miała niesłabnąca popularność tytułów od Telltale Games (The Walking Dead, Wolf Among Us, Tales from the Borderlands), które również wychodziły w odcinkach. Podobnie jak w przypadku serialu, konieczne były jednak zmiany w stosunku do oryginału – dobrze przynajmniej, że póki co (na razie dostępna jest tylko pierwsza księga z trzech zapowiedzianych) uniknięto zbyt daleko idących ingerencji w fabułę.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

O ile Filary Ziemi Kena Folletta rozpoczynają się prologiem ukazującym nam śmierć ukochanego Ellen (został powieszony – ten moment ma tak duże znaczenie dla głównego wątku fabularnego, że nie zdziwiłoby mnie, gdyby w kolejnych odcinkach gry pokazano nam go w formie retrospekcji) i przedstawieniem postaci Toma Budowniczego i jego rodziny, o tyle gracze poznają bohaterów już w lesie, podczas porodu żony Toma, bez wcześniejszego wprowadzenia – ich przeszłości możemy się jedynie domyślić na podstawie dialogów między nimi. Pozmieniano też chronologię niektórych wydarzeń, na przykład tych dotyczących Philipa i Francisa – w powieści Francis odnalazł pozostawione w lesie niemowlę i potem rozmawiał z bratem na temat polityki i kryzysu sukcesyjnego, tutaj Philip najpierw wyrusza na rozmowę z Walerianem na prośbę Francisa i dopiero później dowiaduje się o znalezionym chłopcu. W pewnych momentach można również podjąć decyzje inne niż te z książki, jednak z oczywistych względów nie mają one jak na razie żadnych konkretnych konsekwencji – mam jednak nadzieję, że w kolejnych odcinkach się to zmieni, bo inaczej taka mechanika nie miałaby zbytniego sensu.

Pomimo upływu lat powieść Folletta w ogóle się nie zestarzała i powinna przypaść do gustu każdemu, kto po prostu lubi dobrą literaturę i nie czuje się zniechęcony pokaźnymi rozmiarami książki. Tym bardziej cieszy fakt, że jej adaptacje prezentują równy, wysoki poziom, podczas gdy zdecydowanie zbyt często ostatnimi czasy wychodzą dzieła, które z oryginałami mają wspólny jedynie tytuł. Zarówno serial, jak i gra zasługują na uwagę, choć oczywiście prawdziwi miłośnicy średniowiecznych realiów powinni rozpocząć przygodę z twórczością Walijczyka od literackiego pierwowzoru. Pozostaje tylko życzyć sukcesu komputerowym Filarom Ziemi – kto wie, może wtedy doczekamy się kiedyś gry na podstawie jej duchowej kontynuacji, Świata bez końca? Ja na pewno bym się ucieszył, bo im więcej dobrych adaptacji książek, tym lepiej.

Balint 'balint' Lengyel

Filary Ziemi stały się również inspiracją dla gry planszowej, o tym samym tytule, bardzo luźno nawiązującej do literackiego pierwowzoru. Owszem, na planszy pojawia się katedra w Kingsbridge, a na wykorzystywanych kartach postacie znane z powieści, ale to są w zasadzie jedyne wspólne elementy. Reszta to przepiękna wizualnie i sprawna gra ekonomiczna. W trakcie rywalizacji gracze konkurują między sobą, pozyskując surowce oraz przetwarzając je na bezcenne punkty zwycięstwa. Tytuł spotkał się z ciepłym odzewem ze strony graczy, docenili go również niemieccy krytycy, przyznając w roku 2007 wyróżnienie Deutscher Spiele Preis.

Sukces sprawił, iż światło dzienne ujrzało rozszerzenie dodające nowe możliwości, kieszonkowa wersja gry oraz planszówkowa adaptacja kolejnej powieści Kena Folleta, czyli Świat bez końca. To jednak nie koniec, jeszcze w tym roku do rąk graczy trafi zupełnie nowa pozycja bazująca na najnowszej powieści autora, Słup ognia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Filary Ziemi
Początek długiej opowieści
- recenzja
Filary ziemi
Omszałe filary...
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.