» Recenzje » Crimson Peak. Wzgórze krwi

Crimson Peak. Wzgórze krwi


wersja do druku

W pogoni za majątkiem i duchami

Redakcja: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Crimson Peak. Wzgórze krwi
Jaki jest horror gotycki wie każdy miłośnik gatunku: opuszczone dwory spowite w mroku, poskrzypywanie stropów oraz upiorny klimat, to nieodzowne cechy filmów oraz powieści. A jednak ekranizacja złożona w ręce kompetentnego reżysera nieodmiennie potrafi dać interesujący efekt.

Piękna i delikatna Edith Cushing to partia wręcz wymarzona: młoda, inteligenta, z bogatej rodziny. Niejeden absztyfikant oddałby ostatnią parę spodni za jej rękę, a zwłaszcza podupadły baronet, Thomas Sharpe, kawaler o wielkim uroku osobistym oraz podejrzanej przeszłości. Zalotnik okazuje się tak czarujący, że błyskawicznie zdobywa serce arystokratki przy okazji pokonując rozmaite trudności. Wkrótce potem młoda para przeprowadza się do rozpadającego dworu, od lat będącego w posiadaniu rodu Sharpe, obecnie zamieszkiwanego jedynie przez nowożeńców oraz siostrę Thomasa, Lucillle. Edith bardzo szybko – i dość boleśnie – odkrywa prawdę o swoim mężu i diabolicznej Lucille.

Guillermo del Toro po raz kolejny zabrał widzów do świata mroku i tajemnicy. Po ciepło przyjętym Sierocińcu oraz mocno dyskusyjnym Nie bój się ciemności przyszła pora na kolejną historię zasnutą mroczną tajemnicą, z którą przyjdzie zmagać się głównej bohaterce. Meksykański reżyser postawił tym razem na zdecydowanie mocniejszy – gotycki – klimat, korzystając przy tym z pełnego rekwizytorium właściwego dla tego gatunku. Jest więc wielowiekowe, rozpadające się dworzyszcze, dla którego kontrapunkt stanowi zadbana kamienica będąca rodową posesją Edith. Wewnątrz butwiejącego pałacyku hula wiatr, zaś pomieszczenia spowite zostały ciemnościami ledwie rozpraszanymi przez słabe oświetlenie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Osiągnięty efekt robi świetne wrażenie, potęgowane przez rewelacyjnie dobraną, niebiesko-złotą kolorystykę, co zresztą upodabnia obraz do innego filmu grozy: Kobiety w czerni. Widzowie, którym przypadła do gustu propozycja Jamesa Watkinsa niewątpliwie docenią również obraz del Toro. Oczywiście również pozostałe elementy składające się na stylistykę oraz klimat filmu, także zostały zrealizowane w sposób spójny z obraną konwencją: piękne stroje, charakteryzacja, rekwizytorium. Nawet maszyna górnicza została umiejętnie wpleciona w obraz. Całość wygląda pięknie, a siła przekazu umiejętnie wzmocniona została przez zdjęcia Dana Laustsena (Kronika opętania). 

Istotą filmów grozy jest tajemnica, zazwyczaj ukierunkowana na jeden element: w Kobiecie w czerni był to duch mszczącej się kobiety, w Wilkołaku zaś likantrop. Hiszpański reżyser w tej kwestii podszedł do tematu nieco inaczej, łącząc elementy spirytualistyczne z zupełnie przyziemną zagadką o kryminalnej naturze. Rezultat finalny jest mocno dyskusyjny: świetnie zainicjowany oraz szalenie klimatyczny początek filmu, kiedy to młoda jeszcze bohaterka doświadcza paranormalnej obecności matki, szybko przestaje wywierać na widzu wrażenie, bowiem środek ciężkości tajemnicy zostaje przeniesiony na barki demonicznego rodzeństwa. Sytuacji nie jest w stanie poprawić scena finałowa – Wzgórze krwi to dzieło, w którym fabuła jest jak najbardziej przyziemna, zaś wątek z duchami to swego rodzaju urozmaicenie, lecz nie esencja obrazu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Obraz del Toro to teatr trojga aktorów: Mii Wasikowskiej (Edith Cushing), Toma Hiddlestona (Thomas Sharpe) oraz Jessici Chastain (Lucille Sharpe). Wasikowska idealnie pasuje do wizerunku delikatnej, niewinnej oraz z początku bardzo naiwnej Edith, zaś Hiddleston nader skutecznie wciela się w rolę tylko z pozoru bezdusznego dziedzica podupadłego finansowo oraz pozbawionego prestiżu rodu. Najciekawiej wypadła jednak Chastain; po nieco niemrawych rolach w Interstellar oraz Marsjaninie amerykańska aktorka w końcu otrzymała szansę na wykazanie się swoim warsztatem, co skrzętnie wykorzystała. Ogólnie rzecz ujmując aktorski tercet ogląda się bardzo przyjemnie, co wychodzi dziełu tylko na plus.

Spoglądając przez pryzmat całości, Wzgórze krwi to obraz interesujący w swej formie i miły dla oka, jednakże drzemiący w nim potencjał nie został w pełni wykorzystany. Zagadka staje się zbyt szybko oczywista, a elementy paranormalne pełnią funkcję jedynie atrakcyjnych wizualnie ornamentów dla całkiem przyziemnej treści fabularnej. Pozostawia to u widza poczucie niedosytu, a szkoda, bo pod innymi względami jest to dzieło bardzo solidne. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
5.17
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Wzgórze krwi (Crimson Peak)
Reżyseria: Guillermo del Toro
Scenariusz: Guillermo del Toro, Matthew Robbins
Muzyka: Fernando Velázquez
Zdjęcia: Dan Laustsen
Obsada: Mia Wasikowska, Jessica Chastain, Tom Hiddleston, Jim Beaver
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2015
Data premiery: 2015
Dystrybutor: United International Pictures



Czytaj również

2013: Top 5 filmów
Podsumowanie najlepszych filmów minionego roku
Gangster [DVD]
Miedziane alkohole, Nick Cave i gangsterska prohibicja
- recenzja
X-Men: Mroczna Phoenix
Zmierzch mutantów
- recenzja
Kształt wody
Dramat w fantastycznym wydaniu
- recenzja
Kształt wody
Delikatność, która ratuje
- recenzja
Łowcy Trolli
Czy wy wiecie, czy nie wiecie, wredne trolle są na świecie
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.