Ciche miejsce

Musisz być cicho

Autor: Agnieszka Otyszecka

Ciche miejsce
Wyobraź sobie, że mieszkasz na pięknej farmie, otoczonej lasem. Masz kochającą rodzinę, trójkę dzieci... wokoło cisza i spokój. A teraz wyobraź sobie, że przez cały ten czas nie możesz wydać najmniejszego dźwięku, bo zginiesz.

Film w reżyserii Johna Krasinskiego, który występuje również w roli głowy rodziny oraz jest współtwórcą scenariusza, opowiada o przetrwaniu rodziny w miejscu, w którym przetrwać się praktycznie nie da. Aby dożyć kolejnego dnia, muszą bowiem cały czas mieć się na baczności, a wszystkie zmysły wyczulić na najmniejszy nawet szmer. Bo w świecie, do którego przenosi nas Chiche miejsce, dźwięk zabija. Coś zabija.

Rodzinę Abbotów poznajemy po kilkudziesięciu dniach apokalipsy. Nie wiadomo jak się zaczęła ani co spowodowało, że w lesie można spotkać dwumetrowe, obrzydliwe stwory. Wiadomo tylko, że są one całkiem ślepe, ale mają bardzo dobry słuch. Ofiarą staje każdy, kogo usłyszą. Z początku ta niewiedza i jednowątkowość akcji utrudnia odbiór, ale ostatecznie takie zawieszenie w próżni dobrze się sprawdza. Nie ma tu czasu na retrospekcje. Historia z pozoru wydaje się kameralna i wolno rozwijająca, z czasem nabiera jednak rozpędu, a widz ma wrażenie, że co ma pójść nie tak, pójdzie jeszcze gorzej.

Paradoksalnie najlepszą i najważniejszą cechą filmu jest jego udźwiękowienie. Marco Beltrami sprawił, że dźwięk stał się jednym z głównych bohaterów. Napięcie, które odczuwa mydzięki nastrojowej muzyce, przerywanej w odpowiednich momentach głuchą ciszą, sprawia, że wczuwamy się w sytuację pięcioosobowej rodziny Abbotów. Razem z nimi wstrzymujemy oddech i wyczekujemy jak na szpilkach momentu, kiedy podłoga zaskrzypi.

Regan Abbot (Millicent Simmonds) jest niesłyszącą około dwunastoletnią dziewczynką, co dodaje jej wątkowi jeszcze więcej napięcia. Nieczęsto zdarza się, aby dzieci w horrorach odgrywały tak znaczącą rolę. Aktorka bardzo dojrzale i ze zrozumieniem odniosła się do swojej postaci, czyniąc rodzinę Abbotów bardziej rzeczywistą. Znaczący wpływ na doskonale odegrane relacje pomiędzy bohaterami mógł mieć również fakt, że aktorzy Emily Blunt (ciężarna Evelyn)  i John Krasinski (Lee) są małżeństwem w prywatnym życiu, mają również małe dziecko. Stworzyli w postapokaliptycznym świecie parę, pomiędzy którą widać ciepło rodzinne. Również Noah Jupe, znany z filmu Cudowny chłopak, wypadł w swojej roli młodszego brata przekonująco.

John Krasinski wykreował swoją postać na silnego opiekuna rodziny – mężczyzny, który musi wiedzieć wszystko o przetrwaniu i nauczyć tego samego swoich dzieci. Co ma jednak zrobić, kiedy każdy krok, oddech czy rozmowa przy kolacji stają się niebezpieczne? Dylemat ojca, który musi jednocześnie być nauczycielem survivalu, jest w tej postaci bardzo ciekawie równoważony.

Emily Blunt i John Krasinski wykreowali piękny wizerunek małżeństwa w czasach apokalipsy

Na pochwałę zasługują zdjęcia, które – choć bardzo klasycznie dla tego gatunku – dobrze się prezentują i współgrają z muzyką. Tak zwane jump scare'y  zastosowano w odpowiednich miejscach i w przemyślany sposób. Udał się również sposób przedstawienia potworów. Może ich wygląd nie jest zbyt oryginalny, ale z pewnością są wykonane na bardzo wysokim poziomie.

Ciche miejsce to bardzo ciekawa propozycja dla każdego, komu znudziły się w horrorach krwawe jatki i niezbyt mądrzy bohaterowie, którzy zawsze robią to, czego nie powinni robić w chwili zagrożenia. Warto docenić nowatorski pomysł, który sprawia, że sala kinowa zamiera w ciszy, jakby bojąc się, że potwór z ekranu może czaić się tuż za rogiem. Młody reżyser ma na swoim koncie kilka produkcji, między innymi The Hollars, jednak ten film to dla niego prawdziwy przełom w karierze, który może go zaprowadzić na czerwony dywan.