Historia Szkarłatnego Bractwa

Część I: Powstanie i początki

Autor: Wojciech 'amnezjusz' Wein

Czy ludzie w swej ignorancji nie potrafią dostrzec rzeczy oczywistych? Czy ludzkie oko i umysł straciły zdolność do rozróżniania rzeczy zwykłych od ponadprzeciętnych? My, wybrani przez Bogów, czyści i doskonali, którzy wycierpieliśmy prześladowania, wygnanie i mord z nieczystych rąk, my winniśmy rządzić, nas winno się słuchać...
- Kro Hamak Zullir, Pierwszy Kronikarz Szkarłatnego Bractwa - zapiski własne
Przytoczony wyżej fragment dobrze oddaje główną ideę, która przyczyniła się do powstania Szkarłatnego Bractwa. Twórcą filozofii, na której oparły się nauki Bractwa, był żyjący przeszło tysiąc lat temu Kevelli Mauk. Człowiek ten, posiadający nieprzeciętny umysł, będąc myślicielem i wizjonerem, dostrzegał to, czego wielu nawet jego pobratymców nie mogło dostrzec. Filozofia Mauka była prosta: "Suelowie są wybrańcami Bogów, czystymi, mężnymi, wytrwałymi, stworzonymi do rządzenia Oerth. Inni jednak nie potrafią zrozumieć tak oczywistej rzeczy, co prowadzić może tylko do konfliktów". Tak też było, konflikty nadeszły nader szybko i w dużej mierze przyczyniły się do rozwoju filozoficznego ruchu Mauka, jak i końcowego powstania Bractwa Szkarłatnego Znaku, znanego później jako Szkarłatne Bractwo. Drodzy czytelnicy, poniżej znajdziecie obszerną i dokładną historię tej potężnej organizacji. Mam więc też nadzieję, że docenicie trud i ryzyko, jakim było dla oerdyjskich informatorów zdobycie tych woluminów, tym bardziej że tylko jeden z nich pozostaje jeszcze przy życiu, a i mnie grozi niebezpieczeństwo.
- Hapkins Jenkins (nazwisko zmyślone), Ten, Którego Błogosławi Norebo
Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że konflikt jest kwestią dni. Wybuch Wielkiej Wojny nie zaskoczył więc nikogo. Od ponad roku obydwie armie najeżdżały tereny graniczne, grabiąc i niszcząc co popadnie. W końcu roku 5031 (wedle rachuby Suelów [przyp. HJ]) nasz wielki i szanowany Cesarz wysłał swoje wojsko, by rozprawiło się z czarnowłosymi najeźdźcami z północy. Nadaremnie jednak. Mimo wielkich strat zadanych wrogowi, nasza armia nie odniosła zwycięstwa. Czarnowłosi też jednak nie zwyciężyli. Prawdziwa wojna z Baklunami dopiero się zaczynała(...) Cztery dekady temu, nikt nie myślał, że tak to będzie wyglądało. Walki trwają i nie widać ich końca. Ludzie uciekają na wschód, umierają. Najgorsze jest to, że często uciekają przed intrygami bliźnich, a nie przed wojskami czarnowłosych(...)Zły to znak. Sam syn cesarza opuścił kraj w tajemnicy, udał się w nieznanym kierunku. Co czeka nasz lud, kiedy nawet syn władcy opuszcza go w chwili próby(...)Dopiero teraz, w roku 5091, wiem, co należy zrobić. Miałem wizję. Suelska rasa musi wyzbyć się obcych naleciałości. Ogniem wytępi się niegodnych, naznaczy gorszych. Ideały Suelów, niczym niezbrukane, muszą na nowo zjednoczyć naszą rasę. Cesarz zgadza się ze mną. Od dnia dzisiejszego Bractwo Szkarłatnego Znaku będzie broniło naszego ludu(...)Zguba. Bakluńscy czarodzieje dopuścili się niewybaczalnego. Sprowadzone przez nich bezbarwne światła spłynęły z niebios, niszcząc wszystko na swej drodze. Bogowie jednak musieli mieć nade mną pieczę i pozwolili mi opuścić ukochany kraj. Widok śmierci milionów do końca mych dni będzie tlił się w mojej duszy. Pięć tysięcy lat wspaniałej kultury, największej ludzkiej rasy w ciągu kilku godzin obróciło się w perzynę(...)Nigdy nie wybaczę. I nie wybaczą ci, którzy byli ze mną. Szkarłatne Bractwo dopilnuje, by sprawiedliwość w końcu zwyciężyła, a Suelowie na powrót stworzyli imperium godne ich dziedzictwa...
- fragmenty dziennika Kevelliego Mauka
W swych początkach Bractwo było tylko mało znaczącą zbieraniną zwykłych mieszkańców, którzy poprzysięgli sobie krzewić suelską kulturę, dbając o dziedzictwo naszego wielkiego Imperium (czy nie wydaje wam się, że z samego ego Suelowie mogliby wybudować nowe królestwo? [przyp. HJ]). Pod zwierzchnictwem Kevelliego Mauka, w głowie którego narodziła się idea stworzenia organizacji, Bracia nauczali o bezsprzecznej wyższości naszej rasy nad pozostałymi, w tym nad czarnowłosym ludem z północy. Nauki te przyniosły im wielu słuchaczy i uczniów. Trzy lata minęły, odkąd Cesarz przystał na stworzenie Bractwa. Były to lata ciężkie. Wojna z Baklunami zbierała coraz to większe żniwa. Najgorsze wciąż jednak było przed Nami. Niespodziewanie i zdradziecko Bakluńscy czarodzieje zesłali na Imperium potężną magię, Deszcz Bezbarwnego Ognia, który niszczył wszystko na swej drodze (słowo ‘zdradziecko’ jest tu chyba tylko dla podwyższenia dramaturgii, bo nie wiem, w jaki sposób Bakluni mogliby zdradzić Suelów [przyp. HJ]). Spośród nielicznych, którzy przeżyli katastrofę, był Wielki Kevelli, który na godziny przed atakiem doznał olśnienia i wszystko przewidział. Przy pomocy świętego artefaktu, daru od samego Lendora, zdołał na chwilę wstrzymać czas, zebrać najlepszych uczniów, ich niewolników oraz Tom Szkarłatnego Znaku (główny manifest Bractwa [przyp. HJ]), a następnie, tuż przed samym kataklizmem, teleportować się daleko poza obszar zasięgu Deszczu. Dla wszystkich, którzy ocaleli, rozpoczął się czas Wielkiej Wędrówki. Poczynając od Piekielnych Pieców – dokąd teleportowała ich moc artefaktu Mauka – poprzez dolinę Sheldomar, kończąc na dalekim zachodzie, próbowali znaleźć dla siebie kawałek ziemi. Wszędzie jednak napotykali napór miejscowych, przyszło im się również zmierzyć z migrującymi Oerdyjczykami. Niedługo potem, tuż po odkryciu i pokonaniu Przejścia Slerotina i napotkaniu innych grup ocalałych ziomków, zdołali się osiedlić na bagnistych i parnych terenach. Tam jednak również nie zaznali spokoju i ruszyli dalej na południe, gdzie w końcu nastał kres ich wędrówki. Na rozległym płaskowyżu nieznanych ziem napotkali liczną społeczność Suelów, będących – ku wielkiemu zaskoczeniu Mauka - poplecznikami Zellifa, syna naszego Cesarza (Zellif to ten sam młodzik, który przed laty uciekł ze swego imperium [przyp. HJ]). Półwysep, na którym znajdował się płaskowyż, bardzo szybko padł na kolana przed naszym ludem, a jego dzicy mieszkańcy trafili tam, gdzie ich miejsce, do klatek i więzień. Kevelli podzielił się ze spotkanymi strasznymi wieściami o Deszczu Bezbarwnych Ogni, czym wzniecił w ich sercach ogień, nienawiść i chęć zemsty. Wszyscy zgodzili się, że za całym złem stoją rasy niższe i że tylko siła i mądrość Suelów na powrót może przywrócić porządek Oerth. Nauki Bractwa trafiły na bardzo podatny grunt... Ziemia, na której ponownie zaczęła rozwijać się suelska kultura, nosiła nazwę Tilvanot (w ich języku "południowe wzgórze" [przyp. HJ]) i stała się miejscem olbrzymich migracji. Suelowie z całego Oerthu przybywali, by nieść pomoc w odbudowie potęgi imperium. Kevelli rad był z obrotu sytuacji, jednak pamiętał o waśniach, jakie w przeszłości dzieliły jego lud. Dlatego też z jego inicjatywy powstała Rada Możnych, która miała pilnować najważniejszych spraw. Sam Kevelli został oficjalnym doradcą Rady i dodatkowo jako mistrz Szkarłatnego Bractwa (nie wiadomo dokładnie, kiedy przestała obowiązywać poprzednia nazwa [przyp. HJ]) zdołał "wyprosić" u rządzących złożenie przyrzeczenia, że nigdy nie zdradzą tajemnic Bractwa i będę pilnować tego, by obcy nie poznali jego prawdziwych zamiarów. Niedługo potem rozpoczęto budowę wspaniałego miasta, wzorowanego na naszej dawnej stolicy. Cudowna metropolia szybko wzniosła się ponad otaczającą ją dżunglę i przyćmiła całą okolicę. Okoliczne jaskinie bogate były w drogie kamienie, a mnóstwo drzew ujawniło wiele ciekawych i pożądanych właściwości, dlatego też szybko wybudowano dwa małe porty, których zadaniem było nawiązanie kontaktów handlowych ze światem zewnętrznym. Powolne zdobywanie zaufania obcych wymagało wielu wyrzeczeń a także dużej ostrożności i czujności, jednak – jak pokazała przyszłość – wszystko się opłaciło. Tymczasem wielu możnych ubolewało nad tym, że zagłada starego imperium pozbawiła ich olbrzymiej rzeszy niewolników derro, przez co zaczęli oni prace nad stworzeniem nowych i lepszych poddanych. Ci wszyscy, którzy nie podzielali nauk Bractwa (niestety było ich bardzo niewielu [przyp. HJ]), opuszczali nowe imperium i wędrowali na południe oraz wschód. Jeden z takich ludzi, Eri-hep-Mona, zawędrował daleko na wschód aż do wybrzeży nieznanej wyspy, pełnej różnych bogactw i tajemnic. Nie wiadomo dokładnie, jak zakończył się jego żywot, ale od niezwykłych historii na jego temat wyspa otrzymała swą dzisiejszą nazwę, Hepmonlandia. W roku 5105 zmarł Kevelli, nie umarły jednak idee przez niego głoszone. Na czele Bractwa stanęła jego najzdolniejsza uczennica Reshek Nes, która dzielnie kontynuowała dzieło swego mistrza. Pod jej przewodnictwem powstał doborowy regiment mnichów, posłusznych i zdyscyplinowanych wojowników i myślicieli. Kolejny wiek przyniósł nastęne zmiany. Mnisi wykształcili sobie tylko znaną technikę walki bez broni, która w niedługim czasie miała stać się ich znakiem rozpoznawczym. W ciągu kolejnych lat członkowie Bractwa zapoznawali się z tajnikami dyplomacji, przebierania się, zastraszania, zbierania informacji czy też złodziejstwa. W ten sposób Szkarłatne Bractwo powoli przeistoczyło się w organizację o złożonej strukturze, składającej się z mistrzów sztuk walki, zabójców oraz łotrzyków, gotowych działać w celu spełnienia marzeń Kevelliego. Bardzo szybko okazało się, że nowe oblicze Bractwa nie do końca przypadło do gustu rządzącej Radzie, która często spierała się z mnichami o to, co jest najlepsze dla Imperium. Z każdym jednak mijającym rokiem Bractwo zdobywało coraz to większą władzę (czy to za pomocą zabójstw, zastraszania czy innych niecnych zagrań [przyp. HJ]), aż w końcu tylko trzy liczące się rodziny jawnie demonstrowały swoją niechęć do szkarłatnie ubranych. Jak na zrządzenie losu w roku 5271 wybuchła krótkotrwała wojna domowa, o której wzniecenie posądzeni zostali członkowie wyżej wspomnianych rodzin. Wszyscy, bez wyjątku, z rozkazu Bractwa zostali skazani na śmierć, co miało pokazać, że walka z bliźnimi jest największym złem, jakie może wyrządzić Suel (a także pokazywało, że z Bractwem lepiej nie zadzierać [przyp. HJ]). Rada ostatecznie została rozwiązana i na czele państwa albinosów stanęła potężna już wtedy organizacja odzianych w szkarłat mnichów i kapłanów, których słowo było prawem. Wraz z nastaniem nowych rządów Imperium oficjalnie przyjęło nazwę Shar – "czystość". Sąsiedzi Suelów, głównie małe plemiona krasnoludów, goblinów i innych nieludzi, szybko zostały przez nich podbite i w pierwszej kolejności posłużyły do stworzenia nowej rasy niewolników, Bredthralli. Mroczne rytuały i tortury stały się codziennością. Nieliczni obcy, którzy docierali na niedostępne tereny Tilvano, trzymani byli z dala od tajemnic miast, a ci, którzy zobaczyli zbyt dużo, kończyli w katakumbach, oczekując na przemianę w Bredthralli...
- obszerne fragmenty dwóch pierwszych (z istniejących sześciu) rozdziałów "Dziejów Szkarłatu" pióra Kro Hamaka Zullira i jego uczniów (po redakcji Hapkinsa Jenkinsa)
Drodzy czytelnicy. Z racji na ciągłą nagonkę ze strony Szkarłatnych Braciszków chwilowo jesteśmy zmuszeni do przerwania naszych publikacji, jednak wiedzcie, że już niedługo, jak Norebo pozwoli, wrócimy i przekażemy wam dalszą cząstkę wiedzy o historii Bractwa.
- Hapkins Jenkins
Bibliografia: