Beyond the Pool of Stars

Indiana Jones odwiedza Golarion

Autor: Tomasz 'Radnon' Cybulski

Beyond the Pool of Stars
Egzotyczne miejsca, tajemnicze plemiona, starożytne ruiny, skarby dawnych cywilizacji i inne elementy charakterystyczne dla klasycznego kina awanturniczo-przygodowego od samego początku wpisane były w klimat oficjalnego świata systemu Pathfinder. Nic więc dziwnego, że autorzy z wydawnictwa Paizo wielokrotnie odwoływali się do tej konwencji, a powieść Beyond the Pool of Stars jest jednym z najnowszych tego przykładów.

Z twórczością autora Sadzawki Gwiazd, Howarda Andrew Jonesa, po raz pierwszy spotkałem się przy okazji jego debiutanckiej pathfinderowej powieści pod tytułem Plague of Shadow i muszę przyznać, że nie zrobiła ona na mnie najlepszego wrażenia. Mimo ciekawych założeń fabularnych oraz interesujących postaci w kilku momentach była nieco zbyt przegadana. Z tego też względu do jego najnowszej książki podchodziłem z pewnymi obawami. Ostatecznie przychylne recenzje i wciągający darmowy rozdział przekonały mnie do zakupu i od razu mogę powiedzieć, że była to bardzo dobra decyzja, bo Beyond the Pool of Stars to jedna z najlepszych powieści osadzonych w Golarionie, jakie miałem do tej pory okazję czytać.

Fabuła powieści obraca się wokół Mirian Raas, pochodzącej z Sargavy (dawnej południowej kolonii Cheliax, która w czasie wojny domowej w metropolii zdobyła niepodległość i od tej pory stale obawia się inwazji ze strony diabelskiego imperium) poszukiwaczki przygód i członkini organizacji Pathfinder Society, która na wieść o nagłej śmierci ojca pośpiesznie porzuca badania i wraca do domu, żeby oddać mu ostatni hołd.

Na miejscu okazuje się, że sprawy wyglądają znacznie gorzej niż sądziła. Rodzinna firma zajmująca się wydobywaniem skarbów z zatopionych wokół Sargavy statków tonie w długach i znajduje się na granicy bankructwa, jej ojciec niekoniecznie zginął na skutek nieszczęśliwego wypadku, a kierujący obecnie całym interesem brat Mirian, Kellic, okazuje się niekompetentnym dandysem zainteresowanym przede wszystkim budowaniem własnej pozycji towarzyskiej.

W tej sytuacji Mirian postanawia ratować rodzinę i tymczasowo stanąć na czele firmy. Przyjmuje też od rządowej agentki Alderry Galanor niebezpieczne zlecenie polegające na doprowadzeniu niewielkiego plemienia jaszczuroludzi do ich starożytnej ojczyzny ukrytej w głębi dżungli otaczającej Sargavę, gdzie poza zaginioną wiedzą mają znajdować się również ogromne skarby, które pozwolą Mirian spłacić długi, a rządowi Sargavy opłacić Wolnych Kapitanów chroniących kolonię przed imperialną flotą.

Oprócz głównego wątku w książce obserwujemy rówież przygody Ivriana Galanora, młodego syna Alderry i początkującego pisarz, dla którego uczestnictwo w wyprawie Mirian ma być okazją do napisania przełomowej powieści, choć okazuje się czymś znacznie więcej, a także działania Syleny (agentki Cheliax pełniącej tu rolę jednego z głównych antagonistów), która nie jest tak jednowymiarowa, jak by to się na pierwszy rzut oka wydawało.

Fabuła jest jedną z najsilniejszych stron Sadzawki Gwiazd. Zarysowana powyżej sytuacja wyjściowa daje początek dynamicznej, różnorodnej, obfitującej w zwroty akcji historii, która nawet na chwilę nie traci tempa. Dostajemy tu pościgi, stawianie czoła naturalnym i nadnaturalnym przeciwnościom, walki w egzotycznych sceneriach oraz stosunkowo rzadko spotykanych przeciwników rodem z systemowego bestiariusza. Wszystko czego można się spodziewać po klasycznym przedstawicielu gatunku. Całość jest też bardzo dobrze opowiedziana, a spokojniejsze momenty rozszerzające tło fabularne i rozdziały pisane z perspektywy Ivriana idealnie współgrają z głównym wątkiem i uzupełniają go.

Na pochwały zasługują również bohaterowie. Oczywiście gwiazdą jest tutaj Mirian, która okazuje się być osobą odważną, przebojową, bezgranicznie lojalną wobec rodziny i przyjaciół, pomysłową i zdeterminowaną, chociaż czasem działającą pochopnie i popełniającą błędy. Bez trudu od samego początku zdobywa sympatię czytelnika. Bardzo dobrze wypada również Ivrian, który co prawda zostaje wprowadzony do historii w raczej nieumiejętny sposób, ale kiepskie pierwsze wrażenie szybko mija, a jego dalsze losy i wewnętrzną przemianę śledzi się z zainteresowaniem.

Większych zastrzeżeń nie można mieć również do postaci drugoplanowych. Ich osobowości nie są rzecz jasna specjalnie rozbudowane, ale każda z nich ma jakąś charakterystyczną cechę, dzięki czemu tworzą barwną mozaikę indywidualności od lojalnego Rendaka (pełniącego funkcję pierwszego oficera Mirian), przez marudną, ale zarazem dobroduszną kapłankę Tokello i obdarzonego niesłabnącym poczuciem humoru Gombe po skupioną na wykonaniu misji Alderrę i trójkę jaszczuroludzi pełniących tu rolę swego rodzaju obcych w obcym kraju, którzy pozwalają czytelnikowi lepiej poznać Sargavę i otaczające ją ziemię.

Osobny akapit należy się też miejscu akcji. Sargava malowana piórem Jonesa nie jest tylko zbiorem kropek na dołączonej do książki mapie, ale wydaje się być realnym miejscem. Autor tchnął życie w tę egzotyczną krainę i w bardzo umiejętny sposób oddał jej charakterystyczne cechy czy zwyczaje, za co należą mu się szczere gratulacje.

Tradycyjnie dla powieści spod znaku Pathfindera warto również spojrzeć na ewentualną przydatność powieści dla fanów erpegowego systemu. Pod tym względem jest naprawdę nieźle. Główna oś fabularna bez większych problemów nadaje się do przerobienia na scenariusz przygody (niektóre spotkania można przenieść właściwie jeden do jednego), firma zajmująca się wydobywaniem zatopionych skarbów to też ciekawy pomysł na główny motyw kampanii (nawet jeśli na pierwszy rzut oka coś takiego wydaje się nie do końca pasować do klimatu fantasy). Ponadto literacki obraz Sargavy to bardzo dobre uzupełnienie na przykład kampanii Serpent’s Skull, a postacie to właściwie gotowa galeria Bohaterów Niezależnych, którym brakuje jedynie mechanicznych rozpisek. Jones pokazuje też (trudno powiedzieć na ile rozmyślnie) jak można radzić sobie na sesji choćby z rotacją w składzie drużyny, potężną magią czy z nietypowymi magicznymi przedmiotami.

Przed ostateczną oceną trzeba jeszcze wspomnieć, że jest to pierwsza powieść do Pathfindera wydana przez wydawnictwo TOR, a nie bezpośrednio przez Paizo. Od strony literackiej nie ma to raczej znaczenia, ale nowa firma wprowadziła pewną niewielką, acz udaną innowację. Jest to większy format i czcionka, które bardzo dobrze wpływają na komfort lektury. Zachowano również glosariusz wyjaśniający nietypowe lub odnoszące się do settingu pojęcia pojawiające się w tekście.

Podsumowując, mogę tylko powtórzyć za wstępem recenzji, że Beyond Pool of Stars to jedna z najlepszych powieści do Pathfindera, jakie miałem okazję czytać. Dobrze wybrana i wzorowo zrealizowana konwencja, ciekawi bohaterowie i świetny klimat sprawiają, że pochłania się ją błyskawicznie i nawet drobne mankamenty w rodzaju pierwszych scen z Ivrianem czy przewidywalnością niektórych zwrotów akcji (choć w tym wynika to w pewnym stopniu ze specyfiki gatunku) nie przeszkadzają w lekturze i jedynie w minimalnym stopniu obniżają końcową notę. Howard Andrew Jones pokazał, że jest bardzo sprawnym pisarzem, który doskonale czuje Golarion i specyfikę erpegowych powieści.

Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko wystawić Sadzawce Gwiazd wysoką ocenę, polecić ją każdemu fanowi przygodowego fantasy w klimatach Indiany Jonesa i wyrazić nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli okazję poznać dalsze losy Mirian i jej barwnej załogi.