Mniej więcej takimi słowami zaczyna się kolejny film typu 'to, co się stanie za kilkadziesiąt lat'. Za kamerą stanęła mało znana Karyn Kusama, która wyreżyserowała Girlfight – Zbuntowana z Michelle Rodriguez w roli głównej. I to właśnie koleżanka z dawnego planu Zbuntowanej miała zagrać tytułową postać, czyli Aeon Flux. Ostatecznie na plakatach widzimy Charlize Theron, która podjęła się gry w tym filmie. Czy był to dobry wybór? Myślę, że tak.
Aeon była jedną z najlepszych agentek podziemia. Nie spotkała przeciwnika, który mógłby ją powstrzymać przed wykonaniem rozkazu. Przy misji zleconej przez Handler (Frances McDorman), przywódczynię Monicanów, coś się zmieniło. Flux znalazła godnego siebie przeciwnika – wspomnienia. Charlize Theron musiała zagrać osobę, która do końca nie wie kim jest. Z jednej strony pewną siebie wojowniczkę (przez kaskaderskie sceny premiera filmu została przesunięta o 6 tygodni, gdyż aktorka doznała poważnych obrażeń), a z innej, zagubioną owieczkę, która szuka drogi do domu. W kolejną główną postać, naukowca, Trevora Goodchilda, prowadzącego badania nad bezpłodnością u uleczonych ludzi, wcielił się Marton Csokas. Jak każdego uczonego, Trevora cechuje spokój i opanowanie - nic nie potrafi wytrącić go z równowagi. I tak właśnie zagrał Csokas. Przeciwieństwem jego postaci była osoba kreowana przez Johny’ego Lee Millera - Oren Goodchild, brat Trevora, który również przyczynił się do badań nad bezpłodnością, lecz był bardziej porywczy, co zgubiło młodego naukowca. Gra aktorska Millera nie była zbyt przekonująca. Młody, spragniony władzy człowiek - to było ukazane, ale brakowało tego czegoś, tej wiary we własną potęgę.
Fabuła filmu (czy serialu) jest w zasadzie przeżuta kilkanaście razy. Poczynając od wirusa, który zabija ludzi (Resident Evil; Świt Żywych Trupów; Ziemia Żywych Trupów – wszystkie filmy na temat wirusa, trochę odmiennego od tego w Aeon Flux, ale ciągle wirusa), a kończąc na klonowaniu (Wyspa Michela Bay’a). Wszystko to krąży wokół spekulacji, co się może stać za kilkadziesiąt, może kilkaset lat.
Efektów specjalnych nie widzimy zbyt dużo, większy nacisk położono na wyczyny kaskaderskie. Również muzyka w filmie nie jest zbytnio imponująca – zwykłe, standardowe utwory. Myślę natomiast, że scenografia jest warta uwagi. W wielu filmach, których akcja dzieje się w późnej przyszłości, miasta są naprawdę futurystyczne, a w Aeon Flux została zachowana architektura podobna do teraźniejszej. Jest to wielki plus dla dzieła Karyn Kusama.
Jak już mówiłem, temat filmu Aeon Flux został już nieraz użyty w kinematografii XXI wieku. Jak dla mnie jest tego zdecydowanie za dużo, dlatego oceniam ten film na dobrą trójeczkę. Jeżeli nie szkoda Wam czasu ani pieniędzy, wybierzcie się do kina i sami oceńcie kolejną superprodukcje przyszłości.
Tytuł: Aeon Flux
Reżyseria: Karyn Kusama
Scenariusz: Phil Hay, Matt Manfredi
Obsada: Charlize Theron, Marton Csokas, Jonny Lee Miller, Sophie Okonedo, Pete Postlethwaite, Amelia Warner, Caroline Chikezie, Frances McDormand
Muzyka: Graeme Revell
Zdjęcia: Stuart Dryburgh
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2006
Czas projekcji: 89 min.