» Recenzje » Żywe Srebro - Neal Stephenson

Żywe Srebro - Neal Stephenson


wersja do druku

Czyli historyczno - naukowa Fantazja Barokowa


Żywe Srebro - Neal Stephenson
Neal Stephenson ceniony jest szczególnie za Diamentowy Wiek - cudowną wizję świata przyszłości, która należy, zasłużenie, do kanonu science-fiction i cyberpunka. Obecnie na świecie triumfy święci cały cykl książkowy Stephensona, z racji opisywanego okresu historycznego nazywany Barokowym. Jak na razie wyszły trzy tomy, a w Polsce właśnie się ukazał pierwszy z nich zatytułowany Żywe Srebro.

Zacznę, niestety, od smutnego stwierdzenia, że szata graficzna polskiego wydania książki jest po prostu brzydka. Brązowo-bordowa okładka z jakąś kabalistyczną tablicą i wielkim tytułem nie dodaje uroku. Miało być stylowo, a wyszło nieatrakcyjnie. Gdyby nie nazwisko autora i fragmenty recenzji z wielkonakładowych czasopism, raczej bym po tą pozycję nie sięgnął. Jednak szata nie jest najważniejszą częścią książki, choć okładka amerykańskiego wydania bardziej przypadła mi do gustu. Ważniejsze są słowa na jej kartach.

W kwestii okładki jeszcze jedna rzecz mnie zadziwiła - na ostatniej stronie nie ma streszczenia książki. Wiadomo, pozytywne recenzje są ważne, ale dobrze jest wiedzieć o czym w zarysie będzie fabuła. W przypadku Żywego Srebra możemy się jedynie domyślać, czy to fantastyka czy coś innego. Nazwa Cykl Barokowy, nazwisko Neal Stephenson, notka o tym, że autor osiągnął mistrzostwo w tej powieści historycznej i kolejna, że powieść ta wymyka się wszelkim klasyfikacjom, sugerowałyby, być może, historyczną awangardę. Jest to pierwsza zagadka dotycząca książki. Rozwiązanie jej nie dla wszystkich będzie szczęśliwe. Autor jest przecież uznanym mistrzem scence fiction bliskiego zasięgu i cyberpunka.

Powiem najpierw, że jest to książka, wydawałoby się, nie-fantastyczna. Uznać ją wstępnie można za powieść obyczajową z przełomu XVII i XVIII wieku. Opisano w niej bowiem losy angielskich badaczy z tego okresu, na pierwszym planie prezentując życie Daniela Waterhouse'a. Akcja dotyczy dwóch okresów - drugiej połowy XVII wieku i początku XVIII wieku, co ma zapewne tworzyć klamrę dla całego cyklu. Daniel na swojej drodze spotyka wszystkie wielkie umysły tamtego okresu, z Isaakiem Newtonem i Gotfrydem Leibnizem na czele. Sam zaś będąc umysłem poszukującym, oprócz próby odkrycia tajemnic wszechświata, stara się sobie radzić w zmieniającej się rzeczywistości Anglii okresu Restauracji Monarchii Stuartów i Ameryki czasu kolonialnego. Bierze udział w najdziwniejszych eksperymentach, spotyka ekscentrycznych ludzi oraz zostaje uwikłany w polityczne i religijne spory. Czas, w którym przyszło mu żyć, nie należy do najspokojniejszych. Rzec by można - książka ta to historyczny fresk obyczajowy. Jednak, moim zdaniem, nie do końca.

Bowiem o ile same realia świata i motywy w nim spotykane należą do naszej zwyczajnej rzeczywistości, to styl myślenia i idee błąkające się w umysłach bohaterów Żywego Srebra należą chyba do najbardziej fantastycznych, z jakimi się spotkałem. Wierzą oni w naukowe cuda. Stephenson stara się chyba pokazać nie tylko ich codzienne życie, ale również swoiste naukowe szaleństwo, jakie ogarniało Newtona i jemu podobnych. W swej nieustającej i zazwyczaj bezsennej naukowej krucjacie starali się oni bowiem zrozumieć zasady świata - i to te największe. Szukając Wielkich Tajemnic Natury, wierząc w Logikę i Potęgę swych umysłów, są oni w stanie przeprowadzać dość drastyczne badania. Rzecz można, że, dla nich, cel uświęca wszelkie środki. Zamiłowanie do kuriozów i wielka pycha racjonalistów okresu baroku pcha owych badaczy do przodu - jak lawinę. "Zrozumieć świat" - to ich jedyna maksyma. Każdy sposób jest dobry - nie ma doświadczeń nieetycznych lub szalonych. Jest tylko pęd do wiedzy. Zauroczyło mnie to, choć o moralnym wydźwięku takiego postępowania nie można powiedzieć zbyt wielu pozytywnych słów.

Mamy więc sceny leczenia głuchoty strzałem z armaty, odkrywania, z pomocą trupiej głowy, Uniwersalnego Języka Filozofii, wytapianie i destylacje wzorca płatków śniegu i wiele innych całkowicie szalonych pomysłów. W końcu wiem, co znaczy "szalony naukowiec" - Stephenson pokazał to aż nazbyt plastycznie. Autor zobrazował jak rodziła się nasza nauka i nowożytność. Renesansowe wierzenia w potęgę człowieka w baroku osiągnęły bowiem rozmiar zakrawający na fanatyzm. Dla samego tego warto tą książkę przeczytać. Fragmenty o badaniach i szalonych pomysłach naukowych czytałem z wypiekami na twarzy. Magia książki właśnie w tym była najsilniej widoczna. Mam wrażenie, ze nazwanie Żywego Srebra jedynie powieścią historyczną, byłoby spłyceniem jej treści. To coś więcej.

Jednak po peanach na temat wspaniałego pomysłu i cudownych opisów obłędu naukowego barokowych badaczy, muszę niestety napisać także kilka słów krytyki. Książka jest bardzo nierówna, jeśli chodzi o tempo i nastrój. Są sceny cudowne, ale są również dłużyzny. Czasem ciężko powiedzieć, czy Daniel Waterhouse jest głównym bohaterem, a pewne fakty na temat jego życia są słabo i mało przekonująco nakreślone. Podobnie, inni badacze czasem rysują się jako obrazy ikoniczne danego filozofa, by raptownie przejść w człowieka z krwi i kości. Wygląda to tak, jakby autor miał czasem problemy z pogodzeniem ich wyidealizowanego, encyklopedycznego obrazu z wizją prawdziwego człowieka. Dodatkowo, skoki pomiędzy epokami (druga połowa XVII wieku i początek XVIII) nie zawsze są zgrabne i czasem można się zagubić w fabule książki. Gdy dodamy do tego bardzo bogaty i dość wyrafinowany styl pisania autora, otrzymujemy, nie zawsze, jasną narrację. Neal Stephenson nie stroni od fragmentów poezji i prozy z opisywanego przez niego okresu wplatanych w tekst, oraz ze scen ze sztuk teatralnych i, włączonych w tok narracji, drzew genealogicznych, a także stenogramów rozmów. To także utrudnia lekturę i burzy rytm całej opowieści. To jednak nie przekreśla książki, jako sprawnie napisanej historii - wciąż potrafi ona wciągać. Pochwały należą się także tłumaczowi, który musiał mieć z pewnymi fragmentami nie lada problem, by oddać słownictwo i klimat książki. Zastanawia jeszcze jedno. Wydawnictwo Mag podzieliło pierwszą część cyklu na dwa tomu, co nigdzie nie zostało zaznaczone. Dopiero z dołączonej reklamowej zakładki dowiadujemy się o tym. Tym sposobem otrzymujemy tak naprawdę tylko pół książki.

Podsumowując: nie znajdziecie tu fantastyki, ale znajdziecie fantastyczne obrazy i pomysły. Nie odnajdziecie tu mrożącej krew w żyłach akcji, ale za to dostaniecie jeden z najlepszych opisów naukowego szaleństwa baroku, jaki w życiu czytałem. Stephenson udowodnił swoją wspaniałą formę. Ostrzegam, że nie jest to łatwa lektura - może chwilami znudzić, ale sam opis tematów z zebrania angielskich naukowców wynagrodzi wam te braki. Krótko mówiąc: lektura z górnej półki, którą warto znać. Czekam na drugą część pierwszego tomu i na kolejne pozycje z tego cyklu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.66
Ocena użytkowników
Średnia z 16 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Żywe srebro (Quicksilver)
Cykl: Cykl barokowy
Tom: 1
Autor: Neal Stephenson
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawca: Wydawnictwo Mag
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 10 czerwca 2005
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Format: 135x205 mm
ISBN-10: 83-89004-84-4
Cena: 25,00 zł



Czytaj również

Żywe srebro
Bardzo długa lekcja historii
- recenzja
Żywe srebro - Neal Stephenson
Ożywić historię
- recenzja
Cryptonomicon
Tysiąc stron dygresji
- recenzja
Śnieżyca
Biały szum zamiast fabuły
- recenzja
Wzlot i upadek D.O.D.O.
Nieśmieszna satyra i pozbawiona fantazji fantastyka
- recenzja
7EW
7EW
Komu Księżycem, komu?
- recenzja

Komentarze


~Asht

Użytkownik niezarejestrowany
    Tępo mi :-/
Ocena:
0
Tekst zawiera błędy ortograficzne i interpunkcyjne. I merytoryczne w sumie też. Czytał to jakikolwiek polterowy redaktor?
11-06-2005 02:16
Grabarz
   
Ocena:
0
A gdzie sa te merytoryczne? Bo nijak nie moge znlezc.
11-06-2005 09:19
~Asht

Użytkownik niezarejestrowany
    re: Grabarz
Ocena:
0
Hmm, to jakby nie ja od tego jestem... Ale ok. Mag nie dzieli Żywego Srebra na dwie części, tylko na trzy; oraz są elementy stricte fantastyczne - niesamowicie długowieczny Enoch Root (w "Cryptonomiconie" tegoż autora, którego akcja toczy się kilkaset lat później, również występuje).
11-06-2005 15:37
Grabarz
   
Ocena:
0
Rozumiem, widzisz nie przeczytalem Cryptonomikonu, wiec nie wiedziałem ze wybitny alchemik Enoch Rook posiadl kamien filozoficzny, dopiero od Ciebie i ze strony cyklu to wiem. Jednak w pierwszym tomie pierwszej czesci, nie ma jako takich elementow fantastycznych. Ocenialem ksiazke po tym co jest w pierwszym tomie, bez spojlerow co do kolejnych.
Co zas do podziału to to, ze podzielono az na trzy czesci to bardzo niemily gest wobec czytelnikow. Na okladce nie ma zapisku pierwsza czesc z trzech. Na Zachodzie wyszło w jednym tomisku i liczylem ze te oryginalne 960 stron upakuja tylko w dwa, a nie trzy az. Coz wielka szkoda.
11-06-2005 16:19
starlift
    A mi okladka..
Ocena:
0
sie bardzo podoba. Choc ksiazki jeszcze nie czytalem to zrobie to na pewno. :)
11-06-2005 18:22
~Nataniel

Użytkownik niezarejestrowany
    tępo
Ocena:
0
tępo i nastrój -- czyli tempo i nastrój :)

mi tam okladka tez sie bardzo podoba, zwrocila moja uwage w ksiegarni, ale w ostatniej chwili wzialem jednak Wedrowycza. Zaluje, bo jednak proza Pilipiuka nie przypadla mi zupelnie do gusty, moze Zywe Srebro by mi sie spodobalo.
11-06-2005 19:14
~Neratin

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Autor jest przecież uznanym mistrzem scence fiction bliskiego zasięgu i cyberpunka."

No, nie przesadzajmy. Jeśli już skojarzyć Stephensona z jakimś gatunkiem, to najprędzej z technothrillerem, bo tu sytuuje się większość jego powieści - od 'Zodiaca' po 'Interface'.
Z pozostałych, 'Zamieć' to pastisz cyberpunka, zaś science-fiction wcale nie takiego bliskiego zasięgu 'Diamentowy wiek'.
11-06-2005 22:42
Grabarz
   
Ocena:
0
Sam autor w wywiadach uznaje sie za pisarza cyberpunkowego i SF bliskiego zasiegu, w artykułach na jego temat jest tak samo. Moim zdaniem Diamentowy Wiek to czysta SF z elementami cyberpunku, ale okreslic dzis przynaleznosc gatunkowa ksiazek nie jest latwo. A tak swoja droga, jakie cechy ma technotriller, bo np Clancy i Crichton uznaja sie za pisarzy technotrillerow a sa calkiem inni i ciezko ich porownywac. A gdy wrzucimy w ta kategorie Zodiak i np. Cyfrowa Twierdze Browna to juz w ogole jest mętlik.
Pozdrowienia
12-06-2005 01:18
~Neratin

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Sam autor w wywiadach uznaje sie za pisarza cyberpunkowego i SF bliskiego zasiegu, w artykułach na jego temat jest tak samo."

Których wywiadach? Bo we wszystkich, na które natrafiłem, Stephenson jak ognia unikał samookreślenia się.

No i by pisać cyberpunk, nie wystarczy myśleć że się jest cyberpunk. Trzeba naprawdę pisać cyberpunk.

"A tak swoja droga, jakie cechy ma technotriller,"

Takie same cechy, jak thriller, tyle że co najmniej jeden antagonista ma dostęp do nowoczesnej - rzeczywistej, bądź prawdopodobnej - technologii, i sposób w jaki ją wykorzystuje stanowi istotną część fabuły. Definicja symptomatyczna mówi, że jeśli w książce z akcją umieszczoną tu i teraz (tzn. USA przełomu XX i XXI wieku) natrafisz na dwustronicowy opis działania efektu Monroe albo armaty ETC, to jest to technothriller.

"bo np Clancy i Crichton uznaja sie za pisarzy technotrillerow a sa calkiem inni i ciezko ich porownywac. A gdy wrzucimy w ta kategorie Zodiak i np. Cyfrowa Twierdze Browna to juz w ogole jest mętlik."

No ale etykieta gatunkowa nie oznacza, że wszyscy nią objęci mają pisać identycznie.
12-06-2005 09:48
~Kama

Użytkownik niezarejestrowany
    Jednak nuda
Ocena:
0
Określenie, że książka momentami nie trzyma tempa, to bardzo łagodne stwierdzenie. Jestem w połowie książki i czekam, kiedy coś w końcu zacznie się ciekawego, żywego. I na dodatek wszyscy bohaterowie są do siebie podobni... Najgorszy jest czternastoletni Benek Franklin, rozmawiającyz Rootem jak czterdziestolatek. Jeśli ktoś lubi opisy i bardzo długie dialogi, to proszę bardzo, mogę mu odsprzedać mój egzemplarz. Skusiłam się na reklamę tej książki i gorzko się rozczarowałam.
12-06-2005 09:56
~Ksch

Użytkownik niezarejestrowany
    Re
Ocena:
0
Moim zdaniem dobra recenzja. Oddaje sens książki, która moim zdaniem jest wyśmienita.
13-06-2005 13:42
~StaW

Użytkownik niezarejestrowany
    Ile części?
Ocena:
0
"Pierwszy tom" w wydaniu polskim składa się z 3 a nie 2 książek. Nistety wydawnictwo nie informuje o tym czytelnika w stosownym miejscu.
09-01-2006 11:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.