» Projekty fanowskie » Zmodyfikowane reguły strzelania

Zmodyfikowane reguły strzelania


wersja do druku

Zmodyfikowane reguły strzelania
Zmodyfikowane reguły strzelania to zbiór rad i wskazówek dotyczących broni palnej w Monastyrze. Odpowiednio poszeregowane zasady alternatywne jak i detaliczne opisy broni umożliwiają pełniejsze oraz szczegółowsze wykorzystanie muszekietów i pistoletów w czasie sesji.

Tytuł: Zmodyfikowane reguły strzelania
Autor: Michał 'Oddtail' Sporzyński
Liczba stron: 9
Okładka: Piotr 'Popiół' Popiołek
Czytaj: jako PDF [932 KB]
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Valdez
    Trochę sprostowań
Ocena:
0
Zgadzam się, że podręcznik jest beznadziejny w odniesieniu do broni palnej. Jednak muszę sprostować kilka rzeczy z tego tekstu.

CELNOŚĆ - tu trzeba rozróżnić dwa rodzaje broni. Muszkiety wojskowe były bronią gładkolufową i od ich celności wymagano by trafiły w oddział wroga. Można to określić mniej więcej, że jak 1000 luf wypaliło to z 50 ludzi trafiono. To nie było celna broń, jej siła polegała na ilości i odległości. Ten przykład to nie jest strzelanie z 10 metrów ale raczej ze 100. Inną kwestią była broń myśliwska, przecież nie można podchodzić na dwa metry do jelenia żeby go trafić. Broń do polowań miała lufy gwintowane, co spowalniało załadunek ale pozwalało na w miarę precyzyjne strzelanie. Może nie celowanie w głowę człowieka, ale przynajmniej w poszczególną osobę już tak. Poza tym celowanie z pistoletu czy muszkietu było raczej podobne, chodziło tu raczej o odległość skutecznego ognia.

ZASIĘG - muszkiet miał zasięg około 100 m, na którym czynił szkody, oczywiście jak ktoś stał 110 m od strzelającego też został trafiony, w końcu kula ma swój pęd. Pistolet to około 30 metrów.

SIŁA - muszkiet przebijał zbroję z mniej więcej 60 metrów, oczywiście im bliżej tym to lepiej szło. Pistolet, cóż... przykładowo zbroji kirasjerskiej nie przebijał nawet z przyłożenia.

ZAMEK BRONI - zamek lontowy jest najtańszy i najpopularniejszy w broni wojskowej (wiadomo, koszty). Zamek kołowy ułatwiał ładowanie, gdyż nie wymuszał "zabawy" z lontem, dlatego był używany głównie przez jazdę i artylerzystów (mają alergię na płonący lont przy beczkach prochu). Główne dwie wady tego zamka to klucz, który jeśli się zgubił trzeba było robić nowy, a bez niego nie da się załadować broni. Druga wada to fakt przymusu czyszczenia zamka co 4-6 strzałów gdyż zapychał się on pirytem używanym do krzesania iskier. Zamek skałkowy był pozbawiony tych wad i dodatkowo przyspieszał i ułatwiał ładowanie, gdyż wymagał tylko odciągnięcia kurka.

POGODA - Trochę przesadził autor z wpływem pogody. Trzeba wiedzieć, że proch sypany na panewkę broni (miejsce z którego zapłon jest przekazywany do prochu w lufie, tu dotyka prochu lont, lub iskry krzesane z zamka) był w niej zamykany. Służyła do tego przesuwana blaszka, co pozwalało (przy zamku lontowym) na przymierzenie czy lont dosięgnie prochu i zabezpieczenie prochu przed zamoknięciem. Otwierało się go tuż przed odpaleniem. W zamkach skałkowych zasuwka było połączona z krzesiwem (ta płaska blaszka w którą uderzał kurek) i odsuwała się automatycznie. W związku z tym proch w broni nie miał zbyt wielkiej szansy na zamoknięcie. Podejście autora eliminowało by zupełnie broń palną ze statków.

ŁADOWANIE - z broni odprzodowej można było oddać 2-3 strzałów na minutę. Pomysł z umiejętności przy naprawie na 3 jest bezsensowny. Nie dosypuje się prochu do załadowanej już broni, nie ma to sensu gdyż za strzał odpowiedzialny jest proch na końcu lufy, a tak sypali byśmy na kule. Co innego dodatkowa przybitka z papieru np. poprawiła by położenie kuli w lufie. Tempo ładowania można spokojnie przyspieszyć. Przykładowo ubijano proch tylko raz i kule raz, zamiast, jak przykazano, trzy razy każde. Może i kula miała dużą szansę wypaść, ale tu mowa o bitwie, gdzie od razu się kładło muszkiet na forkiet i paliło. Tak więc pomysł z przyspieszeniem ładowania jest OK byle by potem dodać większą zawodność. Np 1 za każdą turę. Nie zaowocuje to eksplozją broni (to w ogóle hardcore i rzadko spotykana rzecz), powinno nawet wypalić, ale co z tego jak kula będzie leżeć na trawie? Nie da się natomiast przyspieszyć ładowania gwintowanych muszkietów i strzelb.

MIERZENIE - w broni gładkolufowej nie ma to najmniejszego sensu gdyż tu ma zastosowanie zasada "Człowiek strzela Jedyny kule nosi". Co innego z bronią gwintowaną. Druga rzecz. Muszkiet ważył od 5 kg (np. krótkie muszkiety dragońskie) do 9 kg (muszkiety wojskowe). Nie da się za bardzo celować z czegoś co waży prawie 10 kg przez pół minuty bez forkietu. W całym systemie zapomniano o tym, że do strzelania z muszkietów wojskowych wymagany był forkiet. Lekkie muszkiety mogły być do polowań, jednak do walki używano ciężkich, ze względu na ich większą siłę przebicia. (ciężar zależał od grubości i długości lufy, im grubsza tym więcej prochu można podsypać - silniejszy strzał). Łatwiej już z pistoletu który ważył tylko jakieś 2,5-4 kg.

RÓŻNA BROŃ - owszem broni jest mało, ale oddaje to prawie pełen arsenał. Owszem stosowano czasem jeszcze arkebuzy, ale były one niewygodne, cięższe i w ogóle. Może przy obronie jakiegoś zamku np. Mi bardziej brakuje garłaczy, które były ładowane śrutem i robiły niezłe zamieszanie w tłumie. Nikt też nie wspomniał o granatnikach stosowanych w armii.

Jeżeli ktoś jest zainteresowany to na forum dzisiaj wrzucę swój pomysł na strzelanie.
16-10-2007 12:23
~adam

Użytkownik niezarejestrowany
    komentarz
Ocena:
0
ciekawe ciekawe i to bardzo
07-04-2008 15:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.