» Recenzje » Załatwiaczka - Milena Wójtowicz

Załatwiaczka - Milena Wójtowicz


wersja do druku

Załatwić samą siebie

Redakcja: Michał 'oddtail' Sporzyński

Załatwiaczka - Milena Wójtowicz
Twórczość Mileny Wójtowicz jest ewenementem na skalę krajową. Po pierwsze, pisze babskie fantasy o babskich kłopotach i z babskiego punktu widzenia. Pisze też o tematach dość aktualnych i atrakcyjnych dla młodego pokolenia - w Podatku była to pierwsza praca, we Wrotach dojrzałość emocjonalna, a w Załatwiaczce poczytamy sobie o pracy i studiowaniu na obczyźnie. Poza tym, co tu dużo mówić, Wójtowicz… pisze. Zanim sięgnęłam po Załatwiaczkę miałam nadzieję, że w miejsce tych trzech kropeczek uda mi się postawić jakiś pozytywny przymiotnik. A co chciałabym postawić po lekturze?

Załatwiaczka, tak jak i poprzednie książki Wójtowicz, jest historią życia młodej dziewczyny. Mamy tu więc całkiem sympatyczną eks Miss, Małgorzatę Brzeską, która poświęca czas na studia i pracę, tej ostatniej oddając się bez reszty. Oczywiście, jak to u Wójtowicz bywa, praca jest niezwykła, a życie skomplikowane. Ot, zwykła historia pracoholiczki z elementami fantastycznymi, i mimo tego, że jest naprawdę prosta, to znalazłam w niej mnóstwo rzeczy, które mi się nie spodobały.

Przede wszystkim brakowało mi symboliki Wrót. Tutaj wydarzenia, zupełnie jak w Podatku, mają miejsce w jakiejś bardzo realnej teraźniejszości i próżno doszukiwać się drugiego dna. Dlatego też książka wydała mi się płaska. Wydała mi się także, delikatnie ujmując, bardzo przeciętna – autorka niestety nie odbiega od poziomu swojego debiutu. Głównych wątków jest aż (!) trzy – praca, rozterki emocjonalne Małgosi i zbliżająca się zagłada świata - z czego miłosne perypetie głównej bohaterki są opisane z pasją równą zachwytowi nad życiem skorupiaków, praca to głównie załatwianie natrętnych petentów, a zagłada świata przerażająca jest jak widmo sobotnich porządków.

Pomijając kwestię przewidywalności fabuły, chciałabym się skupić na fakcie, że książka ta to w rzeczywistości nie powieść, a zbiór opowiadań, czego doszukałam się dopiero na stronie wydawcy. Niby są owe opowiadania ułożone chronologicznie, niby są też logicznie ze sobą powiązane i prowadzą do jakiegoś konkretnego rozwiązania, ale zabrakło mi poczucia spójności w tej pozycji. Najbardziej denerwujące jest to, że książka, przy całej swojej pokaźnej objętości, liczy tak naprawdę jakieś 15% tekstu mniej. A wszystko przez powtarzające się jak mantra fragmenty, których - korekta raczy wiedzieć czemu - nie wykasowano z tekstu. W ten sposób, dochodząc do strony 80, będziecie znali na pamięć powody, dla których Małgosia jest odporna na wampirzy czar, a lokalny czarodziej należy do tysiąca stowarzyszeń. Będziecie również wiedzieli, w co ubierają się bohaterowie i co mają w zwyczaju. Ale nic poza tym.

A to dlatego, że oprócz pełnej porażki na polu korekty, książka jest także bardzo słaba pod względem charakterystyki postaci. Bladzi, ledwie widoczni bohaterowie drugoplanowi i anemiczna główna bohaterka – to wszystko, co da się powiedzieć na ten temat. Psychologiczny obraz bohaterów jest głębokości przeciętnej miejskiej kałuży. Podczas lektury miałam wrażenie, że to co najciekawsze, wcale nie jest opisane na kartach tej książki że dzieje się poza nią i poza życiem głównej bohaterki. Rozumiem, że należało oddać prozę życia osoby zapracowanej tak, że nie ma ona czasu nawet na sen, ale chyba nie tędy droga. Małgosia może i była osobą, której życie przeciekało przez palce i która czuła się przez to pokrzywdzona, ale autorka postanowiła humanitarnie oszczędzić nam tych negatywnych wrażeń i konsekwentnie pozbawia swoje teksty jakiegokolwiek zabarwienia emocjonalnego. Oprócz tego, w Załatwiaczce próżno szukać humoru – drętwe dialogi, mało zaskakujące sytuacje, schematyczność fabuły… Długo by wymieniać.

Ogólnie książka sprawia wrażenie niedopracowanej, skleconej naprędce i nieprzemyślanej, a także - o zgrozo - pisanej na zamówienie i stworzonej tylko po to, żeby było co umieścić w katalogu. Pozycja ta od początku aż do końca, włącznie z zakończeniem, ilustracjami i informacją na okładce, jest tak surowa, że aż trudno uwierzyć, że przeszła przez trybiki wymagającej zazwyczaj Fabryki Słów. W ten sposób pewnie domyślacie się już, co wstawiłabym w miejsce tego trzykropka z pierwszego akapitu. Więc bez owijania w bawełnę – załatwcie sobie coś lepszego.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
1.0
Ocena recenzenta
5
Ocena użytkowników
Średnia z 15 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 8
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Załatwiaczka
Autor: Milena Wójtowicz
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 4 maja 2007
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Tryby fantazji
ISBN-13: 978-83-60505-35-9
Cena: 29,95 zł



Czytaj również

Rozmowa z Mileną Wójtowicz
Lubię fantastykę bliskiego zasięgu
- wywiad
Zaplanuj sobie śmierć
Kryminał na wesoło
- recenzja
Vice versa
Nie taka strzyga straszna
- recenzja
Wrota
Pełna humoru antybajka o księżniczce
- recenzja
Post Scriptum
BHP dla potworów
- recenzja
Science fiction po polsku - antologia
Solidność ponad wszystko
- recenzja

Komentarze


~daro

Użytkownik niezarejestrowany
    Chyba aż tak wymagająca Fabryka Słów nie jest...
Ocena:
0
skoro przechodza przez nią debilne przygody Jakuba Wędrowycza...

"Załatwiaczka" nie jest wybitna, ale w porownaniu do w/w znacznie, znacznie lepsza.

Ciekawe, ze jakos nikt nigdy nie przyczepil sie do powtarzanych jak zaklecie "ponurych wachmanow"....
17-09-2007 10:53
~aniaa

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Według mnie ta opinia jets głęboko krzywdząca dla autroki jak i samej ksiązki.
Te "Głównych wątków jest aż (!) trzy " daje nam możliwość poznania Małgosi na wylot. Poznajemy jej decyzje i zdanie na kazdy niemal temat. czytając między wierszami, na samym końcy "Załatwiaczki" jest pewien morał: nie nad wszystkim mamy władze i możliwość ratowania sytuacji.
Więc nie można mówić"załatwcie sobie coś lepszego. " bez poznania osoby czytajacej.
Pozwólmy oceniac ksiązkę innym.
Ludzom którzy ją czytali I ZROZUMIELI JEJ SENS.
17-05-2008 15:49
Esper
    Całkiem fajnie
Ocena:
0
Na pewno moja ocena jest lepsza od recenzji :) Zresztą lubię dawać dobre noty książkom które przeczytałem bez oporów :) Sama załatwiaczka jest przyjemna, ciekawa, nieszablonowa, sam w sobie pomysł dobry. Nieco raziły mnie jedynie ciągłe powtórzenia, chyba pod tym względem pobiła wszelkie rekordy :) Ciągle od nowa czytam jak działa komando półtrolli. W sumie jedynie to mnie irytowało :) Ogólnie polecam.
02-11-2011 22:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.