» Recenzje » Zagłada Czarnej Kompanii - Glen Cook

Zagłada Czarnej Kompanii - Glen Cook


wersja do druku

Żegnaj, Czarna Kompanio

Redakcja: Alicja 'cichutko' Laskowska

Zagłada Czarnej Kompanii - Glen Cook
Czarna Kompania Glena Cooka to jeden z najpopularniejszych długich cykli fantasy, który zainspirował innych pisarzy do podążania drogą wytoczoną przez autora. Całość serii została wznowiona przez wydawnictwo Rebis pod postacią czterech omnibusów. Ostatni z nich, zatytułowany Zagłada Czarnej Kompanii, zawiera dwa kulminacyjne tomy cyklu i zamyka wszystkie rozpoczęte wcześniej wątki. Jak wygląda pożegnanie z bandą uroczych rębajłów?

Czarna Kompania, nie pierwszy raz w swej historii, znalazła się na skraju zniszczenia: jej najważniejsi członkowie zostali pogrzebani pod Równiną Lśniącego Kamienia, gdzie już od piętnastu lat spoczywają w magicznym letargu. Odpowiedzialna za ten stan rzeczy Duszołap ogłosiła się Protektorką Taglios, gdzie sprawuje despotyczne rządy, ścigając niedobitki braci z Kompanii. Nieoficjalne przywódczynie ruchu oporu, Ospała i Sahra, przy wsparciu wiekowych Jednookiego i Goblina, powoli wcielają w życie plan, który ma im pozwolić uratować uwięzionych towarzyszy: Konowała, Panią, Murgena i innych. Nawet jeśli im się powiedzie, na odpowiedni moment do ataku czekają pozostali wrogowie: Córka Nocy, córka bogini Kiny i święty kultu Dusicieli Narajan Singh wciąż żyją i uczynią wszystko, co w ich mocy, aby sprowadzić Rok Czaszek, a tym samym koniec świata.

Przez pierwszą połowę omnibusu, Woda śpi, narratorką jest Ospała, którą ostatni raz widzieliśmy jako nastoletnią uczennicę Murgena. Podobnie jak w przypadku innych kronikarzy poznanych w serii, styl opisów nieco się zmienia, zapewniając odmienny wgląd w znane nam już z poprzednich części tereny. Z kolei w Żołnierze żyją następuje triumfalny powrót Konowała – kiedy tylko znany i lubiany medyk znów pojawia się na kartach powieści, poziom całości od razu się podnosi, choć nie oznacza to, że wcześniej było źle.

Woda śpi jest niezłą książką, ale posiada kilka wad. Najdotkliwszą z nich jest tocząca się ślimaczym tempem akcja. Poznajemy szczegóły planu Sahry i Ospałej, którego kolejne stopnie kończą się sukcesem, aż wreszcie wyruszają na Równinę, by uwolnić przyjaciół – ale czy musiało to tyle trwać? Historia ta ciągnie się przez ponad pięćset stron, podczas gdy – po umiejętnym skondensowaniu niepotrzebnych fragmentów – dałoby się ją zmieścić w około dwustu. Szczególnie frustrujący jest fakt, że od samego początku wiemy, jak skończy się ten tom, więc pozostaje tylko czekać, aż dojdzie do oczywistego. Na pochwałę zasługują natomiast zapadające w pamięć opisy Taglios i zamieszkującej go społeczności.

Tom Żołnierze żyją opowiada o bardziej interesujących wydarzeniach, co nie znaczy, że odsłona ta nie podziela niektórych wad poprzedniczki. Tempo wciąż jest nieco zbyt powolne, zwłaszcza na początku – znów około dwieście stron zostało poświęconych stosunkowo mało istotnym (w porównaniu do głównych wątków) wydarzeniom. Często też spotykamy się z nielogicznymi zachowaniami postaci, ale do tego fani cyklu powinni się już dawno przyzwyczaić – tradycyjnie, schwytany groźny wróg zostaje pozostawiony przy życiu, gdyż "może się do czegoś przydać". Nietrudno odgadnąć, iż ten później ucieka, by wpaść w pułapkę zastawioną przez reprezentantów drugiej strony konfliktu, którzy też nie chcą zabijać jeńca. A ten znów wydostaje się na wolność, i tak w koło Macieju. Ciężko też zrozumieć przemianę psychologiczną Ospałej, która poświęciła połowę życia na ratowanie weteranów Kompanii tylko po to, by ich później traktować jak piąte koło u wozu – kobieto, zdecyduj się! Irytuje też wprowadzenie chodzącego "deus ex machina" pod postacią młodego czarownika, który jest nastoletnim geniuszem i zna się na dosłownie wszystkim, a jeśli na czymś się jednak nie zna, to migiem się nauczy. W dodatku jego rozkazów słucha horda duchów i nadnaturalnych istot, ponieważ z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu najwyraźniej go lubią. Kiedy przebrnie się jednak przez wstęp, fabuła nabiera rumieńców, akcja przyspiesza i dajemy się bez reszty pochłonąć lekturze.

Styl, w jakim napisana jest książka, jest taki sam jak w poprzednich częściach – po żołniersku oszczędny. Akcję śledzi się przeważnie z perspektywy narratorów, choć zdarzają się i rozdziały napisane w trzeciej osobie, dotyczące głównie przeciwników Kompanii. Sam styl prowadzenia fabuły można nazwać zbliżonym do realizmu, co nie do końca musi każdemu odpowiadać – nie ma miejsca na chwile bohaterstwa, postaci padają jak muchy, a ich śmierci zazwyczaj nie są nawet opisane. Niektórych będzie to drażnić, innym przypadnie do gustu "prawdziwość" opowiadanej historii, choć moim zdaniem autor w pewnych momentach przesadził z bezwzględnością – zupełnie tak, jakby chciał za wszelką cenę udowodnić czytelnikowi, jak bardzo ponury i bezlitosny jest świat.

Cykl ogólnie ma sporo wad – tendencję do marnowania potencjału interesujących bohaterów, powoli rozkręcającą się akcję i wiele nudnych fragmentów. Wszystkie wady na szczęście bledną, im bliżej końca omnibusu. Utwory Cooka posiadają atmosferę, dzięki której, mimo licznych uproszczeń, książkę chce się czytać. Po dziesięciu powieściach i niemal czterech tysiącach stron po prostu zżyłem się z Konowałem, Panią i ich przyjaciółmi i wrogami, a także ze światem przedstawionym. Lekturze zakończenia towarzyszy uczucie melancholii – długa podróż nieodwołalnie dobiega końca i przychodzi pora pożegnania. Podsumowując, Cookowi udało się stworzyć naprawdę dobrą serię, która mimo upływu lat nie zestarzała się za bardzo i wciąż stanowi jeden z najbardziej interesujących cykli fantasy.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 13 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Zagłada Czarnej Kompanii (Water Sleeps, Soldiers Live)
Cykl: Czarna Kompania
Tom: 4
Autor: Glen Cook
Tłumaczenie: Jan Karłowski
Wydawca: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 2 sierpnia 2011
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 150 × 225 mm
Seria wydawnicza: Czarna Kompania - omnibus
ISBN-13: 978-83-7510-561-2
Cena: 59 zł



Czytaj również

Czarna Kompania
Gdy ciemność walczy z mrokiem
Powrót Czarnej Kompanii - Glen Cook
Czarna Kompania maszeruje dalej
- recenzja
W okowach mroku
I jeszcze jeden, i jeszcze raz...
- recenzja
Imperium nieznające porażki
Coś zdarzyło się dwa razy
- recenzja
Forteca w cieniu – Glen Cook
Cienie przeszłości
- recenzja

Komentarze


Aravial Nalambar
   
Ocena:
0
Nie czytałem, ale wydaje mi się, ze recenzja sugeruje nieco niższa ocenę. Mnie osobiście zniechęciła do cyklu.
20-02-2012 20:06
Shakaras
   
Ocena:
0
Ja teraz czytam CzK, początkowo nie mogłem się przyzwyczaić do dość oszczędnego sposobu pisania. Niemniej spodobało mi się, teraz czytam drugi tom "Cień w ukryciu" i jest bardzo dobre. Pisane z 3 i 1 osoby.
21-02-2012 15:37
~Arie

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
ojoj... Cook błagam Cię pisz dalej, to najlepsza saga świata. czytam 2 księge.. Księgi południa, a zżyłem się cholernie z bohaterami i jedyne co mnei tak cholernie deneruwje w całej sadze to krótkie opisy smierci bohaterów... nie umieraja w jakichś kulminacyjnych momentach tlyko BAH! i nie żyje.. koniec.
Np: Elmo... Dażyłem go sympatią... a ten wział... i zginał ,, bo było ich zbyt dużo" Koniec kropka, był a nie ma, tyle o nim Pogrzeb, bo przyjaciel Konowała, i tyle, więcej sie o nim nie wpsomina od jego smierci minęło jakieś 700-1000 stron i ani razu nikt o nim nie wspomniał, podobnie o inncyh zabitych... poza Tam-tamem ale to tylko wzmianki.... to jest najabrdziej denerwujące... Poza Tym ta saga wymiata, gdyby jeszc ze lata mijały trochę wolniej a nie 16 lat miedzy jedną czescią a 2.... było by super...a nie w księgach południa, 2 Tom a Konował i reszta ,,starej" gwardii starzy i czesto uzywają powiedzenia ,,Jesteśmy na to za starzy" denerwujące.... Osobiście, wolał bym by Cook nawet pomijajac to, co teraz zganiłem, pisał dalej.... do śmierci a kontynuacje chocby jego syn... by było dalej co czytać i z kim się zżywać.... Bo To najlepsza Saga (jak dla mnie ) Swiata ;)
25-03-2012 21:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.