» Blog » Mistrz o miękkim sercu 2, czyli czemu śmierć postaci graczy nie jest mi na rękę
08-12-2009 10:10

Mistrz o miękkim sercu 2, czyli czemu śmierć postaci graczy nie jest mi na rękę

W działach: L5K, RPG ogólnie | Odsłony: 4

Mistrz o miękkim sercu 2, czyli czemu śmierć postaci graczy nie jest mi na rękę
Wczorajsza bardzo ciekawa wymiana komentarzy - w tym miejscu dziękuję wszystkim, którzy się w nią włączyli - skłoniła mnie do rozszerzenia tematu zabijania, a raczej oszczędzania postaci BG i kluczowych NPC w czasie sesji.
To, co tu wypunktuję, to moje osobiste przemyślenia - nie musicie się z nimi zgadzać i chętnie poczytam, co Wy na ten temat sądzicie.
A zatem zaczynamy!

Kampania

Inaczej podchodzę do kwestii śmierci BG w przypadku niepowiązanych ze sobą sesji a inaczej gdy drużyna gra kampanię. Nie wiem jak u innych, ale u mnie na kampanię składa się wiele przeplatających się wzajemnie czynników. Walka sama w sobie jest tylko jedną z wielu składowych. Bohaterowie muszą włożyć sporo wysiłku w nawiązywanie kontaktów, wyrabianie sobie renomy, przy okazji zyskują przyjaciół i wrogów. Ich czyny odbijają się czasem czkawką przez następnych kilka sesji. To swoiste continuum sprawia, że kampania zaczyna żyć własnym życiem i staje się wręcz perpetuum mobile. Śmierć jednej z postaci może to samotoczące się koło dobrej zabawy skutecznie zatrzymać. Wyjątkiem jest oczywiście przypadek dobrej śmierci, kiedy wydarzenie takie więcej wnosi w fabułę niż jej szkodzi.
Ze swojej strony tylko dodam, że przygotowując kampanię chciałabym, by gracze ją przeszli i docenili na koniec mój wysiłek.

Drużyna

Że zgrana drużyna to skarb, wie każdy MG. Często sporo wysiłku i czasu trzeba, by powiązać ze sobą poszczególne postaci, a czasem wszystkie trybiki zaskakują same. Bardzo korzystną sytuacją jest, gdy BG nie potrzebują dodatkowych bodźców, by nadstawiać karku za swoich towarzyszy - mają wewnętrzną motywację do tego, by podejmować ryzyko w imię pomocy koledze, czy NPC. Nie miałam żadnych problemów z nakłonieniem drużyny, by poleźli w głąb Krain Cienia ratować NPCa. To było dla nich naturalne - NPC nieraz im pomagał, wyciągał ich z kłopotów, walczył z nimi ramię w ramię i wypił z nimi morze sake, czemu więc nie mieliby odwdzięczyć się tym samym?
Czasu wymaga by dana drużyna się dotarła. Wiele sesji musi minąć by postacie nabrały charakteru, ostatecznie się ukształtowały, wrosły w świat gry. Nagła nieuzasadniona śmierć powoduje regresję - drużyna wcale nie musi przyjąć chętnie pod swe skrzydła nowej postaci danego gracza - niańczenie żółtodzioba to średnia przyjemność, ale o tym bliżej za chwilę.
Zaletą zgranej drużyny jest to, że najczęściej gracze dbają o siebie nawzajem - osłaniają się w czasie walki, pomagają sobie nawzajem, współpracują, i robią często wszystko by ich przyjaciele nie kopnęli w kalendarz. I to jest u mnie główna przyczyna niskiej umieralności - zaangażowanie graczy.

Ranga postaci

Twój bohater nie żyje. Chcesz dalej uczestniczyć w grze? Masz kartę - rób nową postać.

I oto mamy nową postać z niską rangą, zerowym doświadczeniem, która wpada w wir wydarzeń, których nie do końca rozumie i nie za bardzo ogarnia. Znam to z autopsji, bo dołączyłam do pewnej kampanii w chwili, gdy pozostali gracze mieli postacie na średniozaawansowanym poziomie.
Niskolevelowa postać może stać się dla zaawansowanej drużyny obciążeniem - nie radzi sobie z przeciwnikami, z którymi reszta nie ma żadnego problemu, w efekcie pozostali często muszą ją ratować z opresji; nie jest wprowadzona w przeszłość łączącą pozostałych BG a tamci wcale nie muszą być chętni, by dzielić się swoją wiedzą, doświadczeniem i przeżyciami z obcą osobą. Prawie zawsze na początku taka postać jest trochę wyobcowana od pozostałych BG i raczej marne szanse by ich dogoniła.

Fabuła

Osobiście lubię nawiązywać fabułę do przeszłości BG i ich dotychczasowych dokonań. Napędza to ich motywację, zagnieżdża silnie postacie w świecie gry i dodaje kolorytu rozgrywce. W tym ujęciu śmierć BG jest dla mnie sporą komplikacją i muszę pewne wątki zawiązywać od nowa.


Tak to wygląda z mojej strony.



W następnym wpisie kolejna odsłona "Teatrzyka pod Wyszczerbioną Kataną" - zapraszam!

Komentarze


Chochliczek
   
Ocena:
0
"Osobiście lubię nawiązywać fabułę do przeszłości BG i ich dotychczasowych dokonań. Napędza to ich motywację, zagnieżdża silnie postacie w świecie gry i dodaje kolorytu rozgrywce."

To jak ja [chyba :)]. Dlatego jak prowadzę WoD, to często przewijają się ich stare postaci [choćby jako postaci epizodyczne] - bo po co wymyślać coś nowego, jak stare świetnie pasuje, jest doszlifowane, ma swój styl?

Ogólnie, twoje przemyślenia mi się podobają i pasuja do moich skromnych doświadczeń. :)
08-12-2009 11:38
Rastin
   
Ocena:
0
Twój bohater nie żyje. Chcesz dalej uczestniczyć w grze? Masz kartę - rób nową postać

Ta metoda jest okrutna względem gracza (zwłaszcza jeśli nie zginął z powodu własnej głupoty). Dezorganizuje kampanie oraz utrudnia życie drużynie, zwłaszcza że taki gracz ma często zal do drezyny i próbuje jej dodatkowo przeszkadzać
08-12-2009 13:20
Yuhime
   
Ocena:
0
Zgadzam się, Rastin, dlatego unikam jej jak ognia. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło wypowiedzieć tych słów.

Raz koleżanka opuściła drużynę, więc z czystym sumieniem ukatrupiłam jej postać, bo nie uśmiechało mi się prowadzenie jej w charakterze NPC. Uporałam się dość gładko z konsekwencjami tego wydarzenia, bo w tamtym miejscu kampanii wątki akurat nie były do niej powiązane zbyt mocno.
08-12-2009 17:39
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Ja tam
Ocena:
+4
mam dość niską śmiertelność na sesjach, ale w L5K śmiertelność to jedna z podstawowych cech gry. Ważne, żeby gracze wiedzieli, że tu każda walka może być tą ostatnią. Taki jest Rokugan. A MG już przygotuje to tak, żeby jednak ta walka nie była ostatnią. Ciekawym mykiem jest trzecioedycyjny rozkład ran, gdzie na ostatnim stopniu jest ich trochę więcej i tworzą pewien buforek.

Co do nowej postaci - co za problem śledzić PDki w czasie kampanii i przydzielać je GRACZOM a nie ich postaciom. Wtedy gracz jak już straci ukochaną postać, to przynajmniej nową zaczyna od razu na takim poziomie jak reszta drużyny.

Śmierć postaci to niefajna sprawa, ale poczucie nieśmiertelności obsysa.
08-12-2009 17:41
Malaggar
   
Ocena:
+2
Cały "żal i przeszkadzanie" pojawia się tylko, jeśli gracze nie umieją odróżnić rzeczywistości od fikcji. A z takimi nie warto grać, co wiem z własnego doświadczenia.

Jasne, że nie jest fajne ukatrupić postać w środku kampanii, ale czasem tak się zdarza i nie ma co płakać.

@Craven: Zgadzam się z Tobą. Co więcej, sam (mówię z pozycji osoby, której L5k wisi i powiewa generalnie) byłbym zawiedziony, gdybym grajac w system, w którym teoretycznie jest duża smiertelność, nie dostrzegał jej wcale.
08-12-2009 17:42
Scobin
   
Ocena:
+1
Hmm, myślisz, że nie istnieją tacy gracze, z którymi ogólnie gra się nieźle, a jedynie nie lubią zabijania ich postaci?


Swoją drogą – warto pewnie się zorientować, co na ten temat sądzą sami gracze. Tą myślą wiedziony, zapytałem przed swoją ostatnią kroniką, jakie jest podejście graczy do możliwej śmierci ich postaci – i już wiem (choć tu problem jest taki, że nie wszyscy są świadomi swoich preferencji – wielu rzeczy o sobie nie wiemy).
08-12-2009 18:53
Yuhime
   
Ocena:
0
Craven masz ciekawą koncepcję z tymi PDkami. Warto ją przetestować.
Nie znam zmian w trzeciej edycji - muszę to nadrobić. Zawsze opierałam się na pierwszej.

Malaggar - tu masz rację.

Co do śmiertelności jest ona obecna na sesjach - moja słabość polega jedynie na tym, że najczęściej nie dotyka ona głównych postaci.
08-12-2009 19:02
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Nie znam zmian w trzeciej edycji - muszę to nadrobić. Zawsze opierałam się na pierwszej.

Jak nie przeraża Cię spora dawka nowych zasad, to polecam bardzo fajnie uporali się z niedoskonałościami 1ed.


Co do śmiertelności jest ona obecna na sesjach - moja słabość polega jedynie na tym, że najczęściej nie dotyka ona głównych postaci.

Same difference :) Samuraj musi wiedzieć, że jak sięga po ostrze to za kilka sekund może być martwy.
08-12-2009 19:23
Yuhime
   
Ocena:
0
Ehhh... masz rację, Craven, masz rację.
09-12-2009 07:03
siremix
   
Ocena:
0
Czym była by śmierć mojego bohatera z L5K? Hmm... Na 100% było by mi przykro z tego powodu, bo jakiś wkład pracy włożyłem w tę postać, ale śmierć z mieczem w dłoni przynosi przecież Chwałę tej postaci.
Gdyby zginoł w trakcie rozgrywania jakiejś walki, to przyjoł bym to po prostu jako element całej rozgrywki i tyle.
Faktem jest, że w pozostali bohaterowie są już na dość wysokim poziomie. Tu zgadzam się z Yuhime, że problematyczna staje się postać, która jest Nowicjuszem.
W takiej sytuacji, żeczywiście dobrym rozwiązaniem jest koncepcja z PD'kami, którą przedstawił Craven.

Wracając do aspektu uśmiercania BG uważam, że jeżeli taki zabieg (poza oczywiście efektami wynikającymi z samej mechaniki gry), jest z kożyścią dla rozgrywanej Kampani, nie mam nic przeciwko temu. Nikt przecież nie żyje wiecznie a tym bardziej Samuraj. W tym wszystkim też czai się niestety mały szkopuł. Niedaj Boże uśmiercanie BG stanie się dla MG przyjemną zabawą.

Podsumowując:
Tak jak ze wszystkim, należy zawsze zachować zdrowy rozsądek i umiar.
09-12-2009 16:42
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
http://l5k.valkiria.net/zasada_kar miczna.html - dla zainteresowanych. Mechanizm z pierwszej edycji. Od razu powiem, że nie użyłem chyba nigdy.
09-12-2009 17:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.