» Recenzje » Ye

Ye

Ye
Wydawnictwo Mandioca konsekwentnie przybliża polskim miłośnikom komiksu dokonania autorów mało znanych południowoamerykańskich: Carlosa Patatiego, Martina Gimeneza, a teraz Guilherme Petreci. Ich twórczość, niedawno jeszcze tak bardzo egzotyczna w Polsce, dzięki staraniom oficyny jest na wyciągnięcie ręki.

Ye jest niemową. Nie jest to jednak wielki dramat, bo otacza go kochająca rodzina, a i pracy jest w bród; ale pewnego dnia dusza Ye otrzymuje cios, który zmienia chłopca. Żeby pozbyć się brzemienia i odzyskać dawne życie, Ye musi udać się w długą, niebezpieczną wędrówkę i odnaleźć wiedźmę Mirandę. Nie wie jednak, że podróż będzie trudna, a jej finał odmieni jego los na zawsze.

Pomysłodawcą przygód Ye jest Guilherme Petreca, brazylijski scenarzysta i ilustrator w jednym. Póki co niewiele można znaleźć informacji na jego temat, ale ten stan rzeczy może szybko ulec zmianie, bo – jak zaręcza polski wydawca – twórczość tego artysty po drugiej stronie oceanu staje się coraz bardziej rozpoznawalna oraz doceniania, wykraczając poza ojczysty kraj.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Brazylijczyk stworzył dość nietypową historię: nie jest to rzecz przygodowa, chociaż perypetie, jakich doświadcza główny bohater, mają właśnie taki charakter. Silne są też elementy fantasy, ale to też nie do końca ten gatunek. Recenzowany komiks jest baśnią dla dorosłych, z wieloma elementami blisko zahaczającymi o cechy właściwe dla tej formy literackiej: zauważalne są motywy wędrówki czy nadnaturalne elementy z końcowym zwycięstwem szeroko pojętego dobra nad złem. 

Petreca unika przy tym podawania odbiorcy gotowych porównań oraz odpowiedzi; wręcz przeciwnie, to po stronie czytelnika jest interpretacja historii oraz doświadczeń Ye, jak i odnalezienie przesłania. Autor kreuje dla niego jedynie możliwości do spojrzenia wgłąb duszy Ye, jak i zresztą jego własnej. W istocie perypetie młodzieńca to jedna wielka metafora traktująca o wewnętrznej metamorfozie i poszukiwaniu indywidualnego szczęścia, które pozwoli odnaleźć się ludzkiej jednostce w otaczającym ją świecie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Senna narracja z początku zdaje się wieść donikąd i pierwsze strony nie zwiastują jakiegoś głębszego utworu. Ot, niemowa wyrusza w wędrówkę jakich wiele, zgodnie z oczekiwaniami popadając w tarapaty, których źródłem są osoby o nieczystych zamiarach. Dopiero z czasem oczom czytelnika ukazuje się pełen kontekst historii, zaś zamysł autora staje się zrozumiały. Finał rozegrany został przez Petrece mistrzowsko i jest świetnym zwieńczeniem wszystkich wcześniejszych elementów, co znowu nie jest podanym na tacy podsumowaniem i wyjaśnieniem, lecz ponownie: to źródło do refleksji oraz interpretacji.

Jedno jednak nie ulega dyskusji: przecudna oprawa graficzna, gdzie Petreca, operując jedynie ołówkiem, wykonał majstersztyk. Dopieszczone z pietyzmem kadry opływają w detale, zwłaszcza te przedstawiające obiekty statyczne. Równie zachwycające, chociaż nieco inne są ujęcia postaci, zwłaszcza ich mimiki. Tutaj detale serwowane są odrobinę bardziej oszczędnie, to jednak zamierzone działanie, dzięki czemu osoba oglądająca daną ilustrację koncentruje się na doświadczeniach bohaterów, zobrazowanych bardzo ekspresyjnie. Obcowanie z Ye to niekłamana przyjemność i przyglądanie się kadrom zajmuje o wiele więcej czasu niż lektura dymków z tekstem.  

Czas spędzony z Ye okazał się interesującym doświadczeniem. W branży zdominowanej przez wszelkiej maści superbohaterów oraz mangę czytelnicy mają okazję sięgnąć po utwór dalece różny od mnóstwa dostępnych komiksów. I choćby dlatego warto po niego udać się wędrówkę po krainie, którą dotąd znał tylko Ye.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta



Czytaj również

Żywa stal
Stalowy bohater o słabym charakterze
- recenzja
Żywa Stal
Płynne złoto
- recenzja
9 godzin
O Japonii po brazylisjku
- recenzja
Labirynt
Labirynt snów i wspomnień
- recenzja
Hombre. Księga I
Twardziel i romantyk w czasach apokalipsy
- recenzja
Burton & Cyb
O dwóch takich co ukradli nie tylko księżyc
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.